Pocieszcie mój lud!

P

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Mikołaj Czernecki, mój były Uczeń w Technikum w Radoryżu Smolanym.

Urodziny natomiast przeżywają:

Ksiądz Adam Potapczuk, mój Poprzednik na wikariacie w Miastkowie Kościelnym;

Hubert Maksymiuk, oraz:

Joanna Zawadka – oboje należący w swoim czasie do młodzieżowych Wspólnot.

Życzę Świętującym jak najmocniejszej więzi z Jezusem – we wszystkich okolicznościach Ich życia! Zapewniam o modlitwie!

A oto dzisiaj – już druga Niedziela Adwentu i pierwsza Niedziela miesiąca. Uwielbiajmy Pana za dar Eucharystii – Jego cichej, ale stałej obecności wśród nas. Starajmy się też nie marnować czasu łaski, o czym więcej w rozważaniu.

Ja natomiast, w tę właśnie niedzielę, rozpoczynam posługę duszpasterską – w ramach pomocy niedzielnej i świątecznej – w Parafii Ciepielów, w Diecezji radomskiej, na trasie naszej Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej na Jasną Górę. To właśnie od Ciepielowa cała nasza Pielgrzymka idzie już jedną trasą, wcześniej bowiem promieniście poszczególne Grupy wędrują ze swoich Parafii, a od Ciepielowa jest to już jedna trasa.

I właśnie tutaj, od ponad ćwierćwiecza, posługę Proboszcza pełni Kapłan niezwykły i oryginalny, światły i bardzo gościnny, Ksiądz Kanonik Stanisław Sławiński. Kiedy byłem Zastępcą Kierownika Pielgrzymki, wielką moją radością było goszczenie u Księdza Stanisława i prowadzenia tam – wraz z Nim – Apelu Jasnogórskiego dla Pielgrzymów. Apel ten, poza modlitwą, zawierał też zawsze dużą dawkę dobrego humoru i świetnej, rodzinnej atmosfery, wytwarzanej przez Gospodarza. Do dziś pamiętam te Apele – i tę gościnność!

Zresztą, nie tylko z Pielgrzymki. Kiedy bowiem organizowałem kilkukrotnie Młodzieżowy Rajd Rowerowy – trasą Pielgrzymki – zwykle w lipcu, przed Pielgrzymką, wówczas w Ciepielowie był nocleg, a świętej pamięci Pani Irena Zaborska, którą pożegnaliśmy kilka miesięcy temu, przygotowywała całej Grupie kolację. Ta kolacja, w rzeczywistości była dwudaniowym obiadem, z przystawkami i deserem. Czterdziestu lub pięćdziesięciu Osobom! Sama! Ksiądz Stanisław zaś cieszył się, że może nas wszystkich ugościć.

Cieszę się bardzo, że pomimo zakończenia posługi w Pieszej Pielgrzymce Podlaskiej, udało mi się utrzymać kontakt z tym wyjątkowym Kapłanem. I kiedy okazało się, że moja pomoc w dotychczasowej Parafii nie jest już konieczna, dogadaliśmy się z Księdzem Stanisławem, że będę posługiwał u Niego. Dzisiaj zaczynam.

Moi Drodzy, jutro zaproszę Was do kilku inicjatyw modlitewnych, związanych – między innymi – z wtorkową Uroczystością Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Dzisiaj ogłoszę to na Mszy Świętej w Ośrodku Duszpasterskim, o godzinie 20:00, a jutro rano napiszę na blogu. Potem przypomnę je jeszcze we wtorek rano.

Teraz zaś zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem. Wzywajmy pomocy i światła Ducha Świętego, aby pomógł nam odkryć przesłanie, z jakim Pan zwraca się osobiście do mnie – dzisiaj.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

2 Niedziela Adwentu, B,

6 grudnia 2020.,

do czytań: Iz 40,1–5.9–11; 2 P 3,8–14; Mk 1,1–8

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Pocieszcie, pocieszcie mój lud!”

mówi wasz Bóg.

Przemawiajcie do serca Jeruzalem

i wołajcie do niego,

że czas jego służby się skończył,

że nieprawość jego odpokutowana,

bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób

za wszystkie swe grzechy”.

Głos się rozlega:

Przygotujcie na pustyni drogę dla

Pana, wyrównajcie na pustkowiu

gościniec naszemu Bogu!

Niech się podniosą wszystkie doliny,

a wszystkie góry i wzgórza obniżą;

równiną niechaj się staną urwiska,

a strome zbocza niziną gładką.

Wtedy się chwała Pana objawi,

zobaczy ją wszelkie ciało,

bo powiedziały to usta Pana”.

Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko

dobrej nowiny w Syjonie!

Podnieś mocno twój głos, zwiastunko

dobrej nowiny w Jeruzalem!

Podnieś głos, nie bój się! Powiedz

miastom judzkim:

Oto wasz Bóg!”.

Oto Pan, Bóg, przychodzi z mocą i ramię

Jego dzierży władzę.

Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed

Nim Jego zapłata.

Podobnie pasterz pasie swą trzodę,

gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi,

owce karmiące prowadzi łagodnie.

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA:

Umiłowani, niech to jedno nie będzie dla was tajne, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy, bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka, ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną spalone.

Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyspieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i ziemi nowej, w których będzie mieszkała sprawiedliwość. Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby On was zastał bez plamy i skazy, w pokoju.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza: „Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”.

Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy.

Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”.

Dzisiejsze pierwsze czytanie, z Księgi Proroka Izajasza, stanowi drugą część tejże Księgi, zwaną w podtytule: „Księgą Pocieszenia”. Już pierwsze słowa wskazują na taki jej charakter: „Pocieszcie, pocieszcie mój lud!” – mówi wasz Bóg. W innym tłumaczeniu tego zdania padają słowa: „Pocieszajcie mój lud, pocieszajcie” – mówi wasz Bóg – co wskazywałoby na jakiś dłuższy proces, a nie tylko na jednostkowe działanie.

Kolejne, usłyszane przez nas w pierwszym czytaniu zdania, rozwijają tę myśl: Przemawiajcie do serca Jeruzalem i wołajcie do niego, że czas jego służby się skończył, że nieprawość jego odpokutowana, bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób za wszystkie swe grzechy.

Jeżeli słyszymy, że naród wybrany odebrał karę w dwójnasób, czyli karę podwójną, to widzimy tu odniesienie do starotestamentalnego przepisu, wedle którego złodziej miał pokrzywdzonemu zapłacić podwójnie za skradzioną rzecz. Ale można też tu widzieć odniesienie do udziału w spadku. Według Prawa Mojżeszowego, gdy dochodziło do podziału majątku, to pierworodnemu synowi przypadała dwa razy większa część, aniżeli pozostałym.

I jedno, i drugie rozumienie, może mieć tu zastosowanie. Mówimy bowiem o sytuacji, w której to naród wybrany znalazł się w niewoli babilońskiej. Precyzyjnie rzecz ujmując, nie cały naród, a jego elity zostały tam przesiedlone, jednak było to i tak bardzo dojmujące i poniżające dla całego narodu doświadczenie. Okazało się bowiem, że próby budowania jego wielkości jedynie na podstawach politycznych i militarnych, bez odniesienia do Boga, zakończyły się klęską.

Naród wybrany i umiłowany przez Boga, został tak bardzo poniżony! Został ukarany dotkliwie, wręcz podwójnie. Albo też – jako właśnie naród wybrany i umiłowany, czyli niejako syn pierworodny – otrzymał podwójny, a więc bardzo mocny sygnał od Boga.

Prorok jednak dzisiaj wzywa do spojrzenia na całą sprawę przez pryzmat wiary i odniesienia wszystkiego do Boga. Bo to właśnie odwrócenie się od Boga i kombinowanie – by tak rzec – „po swojemu” doprowadziło do tego nieszczęścia. Stąd też wezwania: Przygotujcie na pustyni drogę dla Pana, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu! Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką. Wtedy się chwała Pana objawi, zobaczy ją wszelkie ciało, bo powiedziały to usta Pana.

Kiedy słyszymy o drodze przez pustynię, to przypominamy sobie, że naród wybrany już kiedyś przez pustynię wędrował. I to był czas dla niego bardzo trudny, ale jednocześnie Bóg wtedy był naprawdę bardzo blisko – On go sam, za rękę, prowadził! Chociaż czasami musiał surowo upominać i karać. Dlatego to pustynia stała się miejscem i symbolem przemiany, nawrócenia, całkowitego – jeśli można tak ująć – przemodelowania swego życia!

Znakiem tej przemiany i naprawy – odbudowania relacji z Bogiem – mają być właśnie owe doliny, które się podniosą i góry, które się obniżą. Czyli, wszelkie wyboje i niebezpieczne fragmenty drogi człowieka do Boga – zostaną naprawione! To właśnie zapowiada Bóg w swoim orędziu pocieszenia, w Księdze Pocieszenia, w Proroctwie Izajasza. Kara się skończy, trudny czas przeminie, nad ludem znowu – jak słyszymy w ostatnich zdaniach – obejmie opiekę łagodny i dobry Pasterz.

I taki Pasterz przyszedł. Naród wybrany doczekał się Go – w osobie Jezusa Chrystusa. Wcześniej – jak czytamy na kartach Starego Testamentu – pasterzami nazywano królów i przywódców narodu. Niejednokrotnie, kiedy okazywali się oni niegodni tego miana – a dość często się takimi okazywali – wówczas Bóg ogłaszał, iż to On sam będzie Pasterzem swego ludu.

W jakimś sensie, o takiej sytuacji słyszymy właśnie dzisiaj: naród zniewolony, pozbawiony opieki własnego króla, zdany jest tylko na Boga. Bóg jednak chce, aby opieka Dobrego Pasterza stale Jego ludowi towarzyszyła.

I dlatego posłał swojego Syna. Jak jednak słyszeliśmy w Ewangelii, zanim On przyszedł, wcześniej wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy.

Jego z kolei przyjście zostało zapowiedziane tymi słowami: Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego. Zauważamy podobieństwo do pierwszego czytania.

Jan, rzeczywiście, żył jak pustelnik. W opinii wielu – jak dziwak, człowiek niespełna rozumu. W Ewangelii słyszymy, że nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. Dziwny człowiek, trochę tajemniczy…

I to, co mówił, też takie tajemnicze: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym. My już dzisiaj wiemy, o kim mówił. Ale wtedy, kiedy to mówił, różnie odbierano jego słowa i jego postawę.

Na szczęście, nie brakło takich, którzy potraktowali go poważnie i jego zapowiedzi potraktowali poważnie, dlatego przychodzili do Niego, aby się nawracać ze swoich grzechów, przyjmując symbolicznie chrzest w Jordanie. To ci, którzy zechcieli obniżyć pagórki swojej pychy i wypełnić doliny swoich upadków, by w ten sposób wyrównać drogi przed przyjściem Pana.

Do takiej postawy swoich uczniów – ale i nas wszystkich – zachęca dziś w drugim czytaniu Święty Piotr, gdy mówi: Umiłowani, niech to jedno nie będzie dla was tajne, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy, bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka, ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia.

Otóż, w pierwotnym Kościele często wyrażano przekonanie, że powtórne, ostateczne przyjście Pana, nastąpi już wtedy, czyli za pierwszego pokolenia chrześcijan. Wielu nawet wypatrywało go z utęsknieniem, ale wielu też z rozczarowaniem, dlaczego jeszcze nie nadeszło! Zwłaszcza, że Jezus sam mówił, że przyjdzie niebawem…

Na takie właśnie wątpliwości Piotr dzisiaj odpowiada, mówiąc, że u Boga nie ma czasu: jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Czas jest dla nas. I właśnie ten czas jest nam dany, abyśmy się na przyjście Pana należycie przygotowali. Bo gdyby nastąpiło tak szybko, od razu – jak wówczas oczekiwano – to wielu byłoby zgubionych, a tymczasem Pan chce wszystkich doprowadzić do nawrócenia.

Rzecz jasna, nie na siłę, więc jeżeli ktoś bardzo nie chce się nawrócić, to się nie nawróci. Wszyscy jednak otrzymują szansę, bo otrzymują czas – konkretny czas, jaki mają do przeżycia i zagospodarowania na tej ziemi. Jedni dłuższy, drudzy krótszy – sam Bóg o tym decyduje. Ale właśnie ten czas naszego pielgrzymowania przez ziemię po to jest, abyśmy wszyscy mogli osiągnąć zbawienie.

W ramach tego czasu, otrzymujemy takie „czasy” szczególne, takie okresy szczególne, jak chociażby Adwent. To jest właśnie czas konkretnie przeznaczony na to, byśmy zadbali o wyrównanie duchowych wyrw i dołków, oraz obniżenie pagórków własnej pychy i samowystarczalności.

W ten sposób przygotowujemy się do zbliżających się Świąt Narodzenia Pańskiego, ale także do tego czasu – ostatniego czasu – o którym Piotr Apostoł mówi dziś, iż oczekujemy […], według obietnicy, nowego nieba i ziemi nowej, w których będzie mieszkała sprawiedliwość. Stąd jego wezwanie: oczekując tego, starajcie się, aby On was zastał bez plamy i skazy, w pokoju. To jest, moi Drodzy, najważniejsze!

Nie wiemy, kiedy ten ostatni dzień przyjdzie. Nie wiemy, kiedy przyjdzie dzień naszej śmierci. I tu nawet nie chodzi o obecną sytuację w Polsce i na świecie, ale tak jest zawsze: to Pan decyduje o tym, kiedy kogoś z nas powoła do siebie. To On wyznacza początek i koniec naszego życia. Od nas oczekuje, że będziemy na Niego zawsze czekali, że będziemy stale gotowi, że będziemy na bieżąco wyrównywać te nasze dołki i pagórki…

I że będziemy często wychodzić na pustynię, czyli na chwile osobistej modlitwy i refleksji; że będziemy chcieli się z Nim spotykać we Mszy Świętej, w Sakramentach, szczególnie w systematycznej Spowiedzi i stałej Komunii Świętej, także w Jego słowie…

Moi Drodzy, może także w naszym kapłańskim nauczaniu i kaznodziejstwie przeważa nieraz taki ton, że mamy być stale przygotowani i stale czujni, żeby przyjście Pana nie zaskoczyło nas, nie zastało nas nie przygotowanymi, bo inaczej spotka nas piekło, wieczna kara, potępienie. Oczywiście, takie ostrzeżenia pojawiają się w Piśmie Świętym, nawet dzisiaj Piotr mówi: Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną spalone. Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyspieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. To wyraźnie brzmi jak ostrzeżenie. Bo i jest ostrzeżeniem.

Jednak nie byłoby dobrze, gdybyśmy myśleli o swoim nawracaniu się, o wyrównywaniu swoich życiowych dróg, czy w ogóle o swoim praktykowaniu wiary – tylko w kontekście strachu przed karą! Bo jeżeli tylko tak mielibyśmy do całej sprawy podchodzić, to rzeczywiście – byłoby to jedynie kombinowanie, żeby się jakoś prześlizgnąć, żeby mnie nie złapali, żebym nie zapłacił mandatu, a w tym wymiarze ostatecznym – żebym się jeszcze jakoś na to Niebo załapał…

Nie o to chodzi we wszystkich wezwaniach adwentowych, moi Drodzy! Jezus nie chce od nas wiary, modlitwy i innych praktyk – podejmowanych ze strachu przed piekłem. On chce daru serca, daru miłości. Tej miłości, której od swego ludu oczekiwał Bóg w Starym Testamencie, a tak często się nie doczekiwał, chociaż sam nieustannie okazywał… I także tej miłości, której Jezus oczekiwał od swoich uczniów, a dzisiaj oczekuje od każdego z nas.

Nasza religijność, moi Drodzy, nie może być religijnością nakazowo – zakazową, traktowaną jako kolejne restrykcje, kolejne obostrzenia w życiu. Nasza Msza Święta nie może być tylko wypełnieniem – jakby pod przymusem – koniecznego obowiązku. Nasze Spowiedzi nie mogą być tylko wyklepanymi pospiesznie formułkami, bez rachunku sumienia i bez szczerego żalu za grzechy. Nasze Komunie Święte nie mogą być tylko mechanicznym połykaniem opłatków.

Nasze modlitwy – pacierze, Różańce, czy inne – nie mogą być tylko punktami w programie dnia, zaliczonymi i odznaczonymi, że zostały wykonane. Nasze dobre postanowienia, podejmowane po Spowiedzi, po Rekolekcjach, czy w czasie Adwentu, nie mogą być tylko formą dla formy, zwyczajem dla zwyczaju. W tym wszystkim potrzeba miłości!

Albo może inaczej: to wszystko, co tu sobie wymieniliśmy, ma być wyrazem naszej szczerej miłości do Jezusa! To wszystko ma wypływać prosto z serca! Ze szczerego serca! A wtedy czy to śmierć, czy dzień Sądu Ostatecznego – może nastąpić nawet dzisiaj, nawet za pięć minut! Nie będzie niczym strasznym – będzie nieopisaną radością spotkania z Jezusem!

I właśnie takie rozpalenie serca szczerą i gorącą miłością do Boga i do ludzi – niech będzie celem naszej pracy w tym Adwencie.

2 komentarze

  • Słowo Boże na każdy dzień jest stałe dla każdego: wstań, porozmawiaj z Panem, weź sobie Jego wskazówki do serca, idź, kochaj, pomagaj, uśmiechaj się, a na koniec dnia opowiedz Mu jak przeżyła/eś dzień i udaj się na odpoczynek z nadzieją, że co prawda dzień był dobry, ale jutro Pan mi pomoże przeżyć go jeszcze lepiej.

    • Jest stałe, ale też – myślę – inne: w tym sensie, że każdej i każdemu z nas, przez to samo Słowo, Pan może zupełnie coś innego powiedzieć…
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.