Oddajmy Mu nasze słabości…

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym imieniny przeżywały:

Barbara Sosik – bardzo życzliwa Osoba z Celestynowa;

Barbara Bronisz – z mojej pierwszej Parafii w Radoryżu Kościelnym, emerytowana Nauczycielka i Osoba bardzo zaangażowana w życie Parafii;

Barbara Szostak – z którą współpracowałem w Liceum im. Lelewela w Żelechowie;

Barbara Soszyńska – za moich czasów: Gospodyni na plebanii w Żelechowie;

Barbara Szyc – moja Znajoma, posługująca w Instytucie Prymasowskim w Częstochowie;

Barbara Wilczyńska – moja Znajoma z Parafii w Radoryżu Kościelnym;

Barbara Kryczka – należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych.

Natomiast dzisiaj urodziny przeżywają:

Ksiądz Marek Wasilewski, mój Kolega kursowy;

Wojciech Sęk, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot;

Cyprian Sulowski, Syn Żanny i Łukasza, moich Przyjaciół z Lublina.

Wszystkim świętującym wczoraj i dzisiaj życzę mocy i mądrości Bożej na każdy dzień! Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, dzisiaj pierwsza sobota miesiąca. I sobota w Adwencie. Zwracajmy się z ufną modlitwą do Najświętszej Maryi Panny!

Bardzo dziękujemy Ekipie syberyjskiej, a konkretnie Księdzu Markowi i Siostrze Teresie za wczorajsze słówko. Jak przeczytaliśmy wczoraj – i jak przeczytamy dzisiaj – to właśnie do Pana przychodzimy ze wszystkimi naszymi słabościami! Ze wszystkimi! I prosimy, aby On sam nas z nich ratował i leczył.

A dzisiaj – jak w każdą sobotę ostatnio – słówko Księdza Leszka, za które już teraz bardzo serdecznie dziękuję! Niech Duch Święty nas oświeci, byśmy rozpoznali, co konkretnie Pan do każdej i każdego z nas dzisiaj mówi.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 1 Tygodnia Adwentu,

5 grudnia 2020.,

do czytań: Iz 30,19–21.23–26; Mt 9,35–10.1.5.6–8

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To mówi Pan Bóg, Święty Izraela: Zaiste, o ludu, który zamieszkujesz Syjon w Jerozolimie, nie będziesz gorzko płakał. Rychło Bóg okaże ci łaskę na głos twojej prośby. Ledwie usłyszy, odpowie ci.

Choćby ci dał Pan chleb ucisku i wodę utrapienia, twój Nauczyciel już nie odstąpi, ale oczy twoje patrzeć będą na twego Mistrza. Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: „To jest droga, idźcie nią!”, gdybyś zboczył na prawo lub na lewo.

On użyczy deszczu na twoje zboże, którym obsiejesz rolę, a chleb z urodzajów gleby będzie soczysty i pożywny. Twoja trzoda będzie się pasła w owym czasie na rozległych łąkach. Woły i osły obrabiające rolę żreć będą paszę dobrze przyprawioną, która została przewiana opałką i siedlaczką.

Przyjdzie do tego, iż po wszystkich wysokich górach i po wszystkich wzniesionych pagórkach znajdą się strumienie płynących wód na czas wielkiej rzezi, gdy upadną warownie. Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni, w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości.

A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.

Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości.

Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: „Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest Królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”.

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

Ponownie spotykamy Jezusa, który uzdrawia. We wczorajszej Ewangelii słyszeliśmy o uzdrowieniu osób niepełnosprawnych – ślepców. I jak zauważyła wczoraj siostra Teresa, pogarszający się wzrok jest dla człowieka wielką udręką, człowiek przeżywa swoją słabość, a co dopiero gdy zupełnie nie widzi…

Jezus przywrócił wzrok ślepcom – miało to dwojaki wymiar: symboliczny, ale i praktyczny, bowiem w ten sposób niewątpliwie zabrał ten wielki trud ślepoty, podniósł jakość i komfort życia. Jezus przyszedł do tego trudu i go uzdrowił.

Dziś Jezus ukazuje nam wielkość Boga jeszcze większą, jeszcze idzie o krok dalej. Słyszymy: Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. […] A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni…

Jezus idzie do tłumów, lituje się nad mieszkańcami miast i wiosek – nad konkretnymi ludźmi. W tłumie widzi się statystów – a Jezus patrzy i widzi inaczej. To wielka nadzieja dla nas, dla mnie – człowieka, żyjącego gdzieś w Polsce, czy na świecie – że Jezus mimo tłumów, widzi każdego indywidualnie: widzi mnie tu, w Żelechowie, gdzie obecnie posługuję i Ciebie w Twoim domu czy pracy… Jezus nas widzi i lituje się nad nami. Ewangelia podkreśla, że miłosierny Chrystus leczy wszystkie choroby i słabości.

Wczoraj słyszeliśmy, że Jezus uzdrawiał choroby – odbierał konkretne dolegliwości i mankamenty ciała. Dzisiaj widzimy nie tylko najlepszego lekarza leczącego choroby, ale i Boga leczącego wszystkie słabości.

Być może w tej chwili nie cierpisz na żadną przewlekłą i poważną chorobę. Wiadomo, że w dzisiejszym świecie, gdzie ciągle słyszymy o koronawirusie, przykładamy jeszcze większą wagę do dbania o własne zdrowie. Każdy z nas ma dzisiaj jakieś małe dolegliwości: a to drapanie w gardle, a togorączka, a to lekki kaszel… Przyprawiają nas one o strach, czy to oby nie COVID. Na szczęście, większość z nas jest w pełni zdrowa i mogłoby się wydawać, że nie potrzebujemy Jezusa, który uzdrawia choroby…

Dzisiaj jednak w Ewangelii widzimy Jezusa, który nie jest tylko Uzdrowicielem ciała, ale Jezusa, który leczy WSZYSTKIE SŁABOŚCI.

Te, w przeciwieństwie do chorób fizycznych, ma każdy z nas. I nawet ten lęk przed koronawirusem też jest taką naszą słabością, którą musimy oddać Jezusowi.

SŁABOŚCI – my ludzie mamy ich całkiem sporo. Nad wieloma staramy się pracować z większym lub mniejszym sukcesem, a inne nie są nawet przez nas do końca uświadomione. Są różne – dotyczą ciała, ale większość dotyczy myślenia, mówienia, zachowywania się.

I tu przychodzi dobra wiadomość z dzisiejszej Ewangelii – Jezus leczy wszystkie słabości! Wszystkie! I te grzeszne, i te, które nas ograniczają i nie pozwalają robić więcej dobra dla innych.

Żeby jednak doszło do tego uleczenia, musi stać się jedna, bardzo ważna rzecz: musimy chcieć spotkać Jezusa i oddać Mu te nasze słabości. Powierzyć – to znaczy ZAUFAĆ – PRZYJŚĆ Z WIARĄ. To nie jest wcale takie proste i nie jest to wcale tak mało, jak by nam się wydawało.

Mamy Adwent – inny nieco od tych wszystkich, które przeżywaliśmy do tej pory. Może właśnie w tym wyjątkowym czasie – specjalnym dla mnie i dla Ciebie – mamy inaczej spojrzeć na własne słabości. Nie przez pryzmat własnego JA – ja zrobię, ja zmienię, ja powalczę – ale z Jezusem – PANIE JEZU, TY SIĘ TYM ZAJMIJ – UZDRÓW MOJE SŁABOŚCI.

Powtarzaj ten akt zawierzenia, tę modlitwę: „Jezu, Ty się tym zajmij” (zawierzenie zostało podyktowane włoskiemu zakonnikowi, Ojcu. Dolindo Ruotolo, w czasie prywatnego objawienia – polecam bardzo lekturę książki o tym właśnie tytule).

I jeszcze druga rzecz, która mnie osobiście zawsze zadziwia w tej Ewangelii. Widzimy, jak Jezus przekazuje swoją uzdrowicielską moc Apostołom — mówi im, że mają uzdrawiać: Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy.

To przecież czyny wyjątkowe i niepowtarzalne – wręcz nie do pojęcia i zrozumienia przez nasz ludzki rozum. Nie da się tego objąć. Nie da się tego tak po prostu pogodzić z codzienną wiedzą o życiu i świecie. Jak to zrozumieć, że ktoś ma podejść, położyć na głowie ręce, pomodlić się i już?… Pismo Święte jednak nam właśnie tak mówi…

Co więcej! Apostołowie to początek Kościoła. Dary przekazane Apostołom to dary przekazane Kościołowi. Dary, które są w Kościele obecne do dziś!

To, że wydaje się nam to nieraz dziwne i podejrzane, to nasz problem, a nie Kościoła i Boga. To wymiar naszej małej wiary i wąskiego patrzenia na życie wiary. Przez te nasze ograniczenia wydaje się, iż nie potrafimy w pełni korzystać z darów, które mamy.

Ewangelia mówi o tłumach – tak wielu ludzi potrzebuje boskiego uleczenia ich życia… W tym celu Bóg wysyła robotników, którzy mają być przedłużeniem Jego rąk. Chrystus prosi, abyśmy ZAWSZE modlili się o ludzi, których będzie mógł wysłać na swoje żniwo.

I ja dziś Was proszę o modlitwę za nas kapłanów – tych posługujących i tych, którzy przygotowują się do kapłaństwa. Nam ta modlitwa naprawdę jest potrzebna, byśmy mogli tu, na ziemi, być jak najlepszym narzędziem w ręku Pana. Na swoją prymicję otrzymałem prezentację, na końcu której znajdowała się taka modlitwa… przywołam ją w tym miejscu bo warto do niej wracać.

Modlitwa…

W kościele szum z wolna się uciszył, ludzie się rozeszli,

a ja wróciłem do domu sam…

Cisza przenika mnie, samotność gnębi


Jestem młody, Panie, człowiek taki sam jak inni…

Ciało takie samo jak innych…

Serce zachowane dla miłości, ale…

Ale Tobie wszystko oddałem.

To prawda, że były Ci potrzebne…

Jednak… Ciężko być wśród innych, a być innym…

Ciężko wysłuchiwać tajemnic, a nie móc podzielić się nimi…

Ciężko podtrzymywać słabych, a samemu nie móc oprzeć się na innym…

Ciężko być niczym dla siebie, żeby być wszystkim dla innych…


Ciężko dać swoje ciało, gdy ono chciałoby się oddać komuś innemu…

Ciężko ściskać czyjąś dłoń, a nie móc jej zatrzymać…

Ciężko jest rozbudzić czyjeś uczucie i Tobie je oddać…

Ciężko kochać wszystkich, a nikogo nie zachować dla siebie…


Ciężko być samotnym…

Samotnym w obliczu wszystkich…

Samotnym wobec świata…

Samotnym w cierpieniu…

Samotnym w grzechu…

Samotnym w śmierci…

Synu, nie jesteś sam… Ja jestem z Tobą, Ja Ciebie wybrałem… Jesteś mi potrzebny!

Potrzebne mi są Twoje ręce, bym mógł nadal błogosławić!

Potrzebne mi są Twoje usta, bym mógł dalej mówić!

Potrzebne mi jest Twoje serce, bym mógł nadal kochać!

Potrzebne mi jest Twoje ciało, bym mógł nadal cierpieć!


Potrzebny mi jesteś Ty!

Potrzebne mi Twoje człowieczeństwoJa nadal chcę zbawiać!

Zostań ze mną, Synu…

Oto ja, Panie, oto moje ciało, moje serce, moja dusza…


Tak silnym, by mógł ich dźwigać;

Tak czystym, bym mógł ich przygarniać bez chęci zatrzymania ich dla siebie

Powtarzam Ci moje: TAK!

Samotny Panie… przed Tobą, w ukojeniu wieczoru…

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.