Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają moja Siostra i Szwagier, czyli Anna i Kamil Niedźwiedzcy. Z całego serca życzę, aby każdego dnia umacniali się w miłości do Boga i miłości wzajemnej, a ich dom przypominał Dom Świętej Rodziny z Nazaretu. Niech Pan błogosławi Jubilatom i trójce Ich wspaniałych Dzieci! O to dzisiaj – i nie tylko dzisiaj – serdecznie się modlę.
Imieniny natomiast przeżywa dzisiaj Daria Blok, która jako Dari Górska należała w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Wczoraj natomiast – jak się dowiedziałem wczoraj wieczorem – imieniny przeżywał Marcin Paczuski, życzliwy Człowiek, aktywnie włączający się w działalność naszego Ośrodka Duszpasterstwa Akademickiego.
Wszystkim świętującym życzę Bożego błogosławieństwa! I zapewniam o modlitwie!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Swoją refleksją na jego temat dzieli się z nami Janek, za co bardzo Mu serdecznie dziękuję!
Zatem, co mówi dziś do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem właśnie do mnie się zwraca? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 30 Tygodnia zwykłego, rok I,
25 października 2021.,
do czytań: Rz 8,12–17; Łk 13,10–17
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Jesteśmy, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy ducha uśmiercać będziecie popędy ciała, będziecie żyli.
Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: „Abba, Ojcze”.
Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy, by też wspólnie mieć udział w chwale.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować.
Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: „Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy”. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga.
Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: „Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu”.
Pan mu odpowiedział: „Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?”
Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.
A OTO SŁÓWKO JANKA:
W dzisiejszym Słowie, które sam Bóg do nas kieruje, możemy dziś usłyszeć piękne zdanie: Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała – będziecie żyli.
Często, moi Drodzy, mieliśmy w naszym życiu do czynienia z «popędami ciała» i nadal je będziemy mieli. Wiele razy na pewno byliśmy w sytuacji, w której musieliśmy zmierzyć się z pokusą do złego. Zdarzyło nam się upaść. I Św. Paweł mówi nam dziś – w tym kontekście – genialne zdanie: Jeżeli zaś przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała – będziecie żyli.
Nieraz, w naszym życiu możemy mieć sytuacje, kiedy to wydaje nam się, że kompletnie nie ma dla nas przyszłości. Że już nie wyjdziemy z jakiegoś grzechu. Jednak, to nie jest prawdą! Ś.p. Krzysztof Krawczyk, powiedział kiedyś tak: „Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń.”
Właśnie! Dzięki Bogu, możemy zacząć od nowa. Możemy – mimo złych zdarzeń – podnieść się i zacząć od nowa. Bo dokąd żyjemy na tym świecie, nigdy nie jest za późno, aby zacząć od nowa. Aby znów zejść ze złej drogi i iść tą jedyną, najlepszą drogą. Za Jezusem Chrystusem!
Nie jest to jednak wcale droga łatwa. Jesteśmy wystawiani wiele razy na przeróżne próby. Jednak Pan zdaje się pytać: Czy w tym doświadczeniu, które aktualnie przeżywasz, nie utracisz we mnie wiary? Wiele osób w takiej sytuacji odwraca się od Boga. Lecz Bóg z pewnością martwi się takim człowiekiem. Bo widzi, że nie darzy on Go tak wielką miłością, jaką jest przez swego Boga obdarowywany. Takie właśnie sytuacje weryfikują wiarę człowieka.
Bóg jednak, nawet mimo tego, że dany człowiek odejdzie od Niego, to i tak darzy Go miłością! Gdyby tak nie było, nie wydałby Jezusa na ofiarę za zbawienie ludzi! Uświadamiajmy sobie to i dziś, że Bóg nigdy nas nie przestanie kochać! To jest niesamowite!
Czasami w życiu mamy tak, że przez różne sytuacje możemy powrócić do Pana. Czasem możemy znaleźć nawet w internecie przykład zwykłej osoby, której postawa skłoni nas do powrotu do Boga. Innym razem, znajdziemy gdzieś na ulicy jakieś ogłoszenie o jakimś wydarzeniu w Kościele. Czasem przez kogoś z rodziny czy znajomych dotrze do nas taka informacja. Bóg naprawdę dociera do nas różnymi drogami…
W Ewangelii słyszymy dziś, jak pewna kobieta, która była w synagodze, została cudownie uzdrowiona. Nie spodziewała się, że spotka ją takie szczęście. Nie spodziewała się zapewne także, że w ogóle spotka tam Jezusa. Co mnie zaskoczyło w całym tym wydarzeniu, to fakt, że w Ewangelii nie zostało zapisane żadne jej zdanie! Zwykle przy uzdrowieniach było tak, że to chorzy sami przychodzili do Jezusa. I to oni Go prosili!
Ta kobieta nie prosiła. Nie tyle ona przyszła do Jezusa, co właśnie Jezus przyszedł do niej! Jednak i ona musiała mieć wielką wiarę! Bo na pewno, w głębi serca, bardzo modliła się do Boga o swoje uzdrowienie. Podoba mi się w jej postawie to, że chociaż przez osiemnaście lat znosiła taki ciężar choroby, nie utraciła jednak swojej wiary. Przecież – jak słyszymy – była w synagodze. Czyli trwała w świątyni na modlitwie. A gdy została uleczona, zaczęła chwalić Boga za dar zdrowia!
Czasem warto być cierpliwym i pokornym na modlitwie. Nie mówić Bogu, że tak ma być, jak ja chcę. Niech lepiej będzie tak, jak chce Pan! Warto, naprawdę warto, Jemu zaufać, że wie co robi. Bo On wie, co robi. Czy jednak zaufamy – to już tylko od nas zależy. Ewangeliczna kobieta zaufała i cierpliwie czekała. Osiemnaście lat czekała, ale jej cierpliwość i wiara zostały w końcu nagrodzone!
Dlatego, z całego serca, zachęcam każdego z Was, byście zawszę z wiarą się modlili, abyście z wiarą wypowiadali każde słowo do Boga. I abyście się przemieniali dzięki tej wierze i dzięki tej modlitwie tak, jak jeden z naszych Komentatorów – Rafał.
Jeżeli wszystkie modlitwy, które nawet własnymi, może i nieporadnymi słowami, będziemy wypowiadać z wiarą i prosto od serca, to wydadzą one największy owoc w naszym życiu – i w życiu Kościoła!
Amen.
Tak – Amen!
xJ