Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ojciec Cezary Szcześniak, kapucyn, należący w swoim czasie do jednej z moich młodzieżowych Wspólnot. Życzę Solenizantowi postępowania przez całe życie tylko drogą światłości. I zapewniam o modlitwie!
A ja już od wczoraj jestem w Kodniu, gdzie zamierzam „pomieszkać” do Sylwestra. Oczywiście, będę normalnie funkcjonował – to nie będą żadne rekolekcje – zamierzam intensywnie popracować. Jednocześnie jednak – szczególnie w czasie nocnych rozmów z Matką w klasztornej Kaplicy – będę pamiętał także o Was.
W tych dniach także – tu, w Kodniu – odprawię Mszę Świętą w intencji Wszystkich życzliwych, którzy przy okazji Świąt pospieszyli z życzeniami i modlitwą, zapewniając o tym w rozmowach bezpośrednich i telefonicznych, za pomocą smsa lub maila. Bardzo Wszystkim za tę życzliwość i pamięć dziękuję!
Teraz zaś zapraszam do pochylenia się nad dzisiejszym Bożym słowem. Niech zatem Duch Święty oświeci nas i natchnie, byśmy odkryli to jedyne i konkretne przesłanie, z jakim Pan zwraca się do mnie osobiście.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Święto Świętych Młodzianków, Męczenników,
28 grudnia 2022.,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: 1 J 1,5–2,2; Mt 2,13–18
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Umiłowani: Nowina, którą usłyszeliśmy od Jezusa Chrystusa i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu.
Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli powiemy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki.
Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić”.
On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: „Z Egiptu wezwałem Syna mego”.
Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do dwóch lat, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców.
Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: „Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma”.
Dwuletnim, a nawet młodszym chłopcom, zamordowanym w Betlejem i okolicy na rozkaz króla Heroda, Święci Ireneusz, Cyprian i Augustyn oraz inni Ojcowie Kościoła nadali tytuł Męczenników. Ich kult datuje się od I wieku po narodzinach Chrystusa.
Wśród Ewangelistów jedynie Święty Mateusz przekazał nam informację o tym wydarzeniu. Dekret śmierci dla Niemowląt wydał Herod Wielki, król żydowski, kiedy dowiedział się od Magów, że narodził się Mesjasz, oczekiwany przez naród żydowski. W obawie, by Jezus nie odebrał mu i jego potomkom panowania, chciał się Go w tak podstępny sposób pozbyć.
Za czasów Heroda panowało bowiem przekonanie, że wszystko w państwie jest własnością władcy, także ludzie, nad którymi ma prawo życia i śmierci. Jeśli mu stoją na przeszkodzie, zagrażają jego życiu lub panowaniu, może bez skrupułów, w sposób gwałtowny, pozbyć się ich. A historia potwierdza, że Herod był wyjątkowo ambitny, chciwy władzy i podejrzliwy. Sam bowiem doszedł do tronu „po trupach” i tylko dzięki terrorowi utrzymywał się u władzy.
Był synem Antypatra, wodza Idumei. Za cel postawił sobie panowanie. Dlatego oddał się w całkowitą służbę Rzymianom. Dzięki nim, jako poganin, otrzymał władzę nad Ziemią Świętą i narodem żydowskim z tytułem króla. Wymordował żydowską rodzinę królewską, która panowała przed nim: Hirkana II, swojego teścia, a także swoją żonę, szwagra, trzech swoich synów i wielu innych, jak to szczegółowo opisuje żyjący około siedemdziesiąt lat po nim historyk żydowski, Józef Flawiusz, w dziele pod tytułem „Dawne dzieje Izraela”.
Jeszcze przed samą swoją śmiercią, by nie dać Żydom powodu do radości, ale by im wycisnąć łzy i upamiętnić w ten sposób swój zgon, rozkazał Herod dowódcy wojska zebrać na stadionie sportowym w Jerychu najprzedniejszych obywateli żydowskich i na wiadomość o jego śmierci, wszystkich zgładzić. Nie wykonano – na szczęście – tego polecenia. Te fakty i wiele innych wskazują, kim był Herod i czym było dla takiego okrutnika pozbawienie życia kilkudziesięciu niemowląt. To chyba o takich, jak on, Święty Jan mówi dziś w pierwszym czytaniu jako o tych, którzy postępują w ciemności.
Tymczasem bibliści zastanawiają się nad tym, ile mogło być owych małych dzieci? Betlejem w owych czasach mogło liczyć około tysiąca mieszkańców. Niemowląt do dwóch lat w takiej sytuacji mogło być najwyżej około stu – chłopców zatem około pięćdziesięciu. Jest to cyfra raczej maksymalna i trzeba ją prawdopodobnie zaniżyć. Szczegół, że Herod oznaczył wiek Niemowląt skazanych na śmierć, jest dla nas o tyle cenny, że pozwala nam w przybliżeniu określić czas narodzenia Pana Jezusa. Pan Jezus mógł mieć już około roku. Herod wolał dla wszelkiej pewności zawyżyć wiek ofiar.
Czczeni jako „pierwiosnki męczeństwa” Młodziankowie nie złożyli życia za Chrystusa, ale niewątpliwie z Jego powodu. Zatriumfowali nad światem i zyskali koronę męczeństwa, nie doświadczywszy zła tego świata, pokus ciała i podszeptów szatana. Dzisiejsza Ewangelia przynosi nam opis tego dramatycznego wydarzenia.
A Święty Jan, w pierwszym czytaniu, pisze: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. A nieco później: Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli powiemy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki. Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli.
Jasno z tego wynika, że nikt z nas nie jest bez grzechu. Co ciekawe, Święty Jan mówi o tym tak normalnie, bez emocji, ale też bez fałszywego i łatwego – żeby nie powiedzieć: naiwnego – usprawiedliwiania grzechów swoich uczniów. Mogłoby się bowiem wydawać, że skoro tak obszernie pisze o miłości i do niej zachęca, to może nieco „przymknie oko” na „grzeszki” swoich uczniów. On, dobrotliwy i miłosierny Apostoł, ich nauczyciel i przyjaciel, piewca Bożej i ludzkiej miłości…
A tymczasem – takie jasne i konkretne słowa! Tak – powiedzielibyśmy – kategoryczne! My jednak dobrze wiemy, że prawdziwe! Czyżby zatem nie kochał swoich uczniów, swoich duchowych dzieci, że tak radykalnie stawia sprawę ich grzechu i konieczności nawrócenia?
Nie, jest dokładnie odwrotnie! On ich właśnie bardzo kocha i bardzo chce ich dobra, dlatego nazywa rzeczy po imieniu. Po to, by ich ustrzec od tego, co złe. A oto dzisiaj wspominamy wydarzenie, którego sprawcą był człowiek, nie mający żadnych zahamowań moralnych i schlebiający bezgranicznie i bez żadnych zastrzeżeń swoim brudnym żądzom, w tym szczególnie – żądzy władzy. Ponieważ nie chciał nad nimi zapanować, a wręcz im chętnie ulegał, przeto pozostało mu już tylko zgładzić przeciwników.
Bo tak jest zawsze, kiedy człowiek żyjący w grzechu staje w obliczu konieczności jakiegoś rozstrzygnięcia, jakiejś zmiany swojej sytuacji: albo się nawraca i rezygnuje ze zła, albo ucisza – względnie: usuwa – tych, którzy stanowią dla niego wyrzut sumienia. Herod wybrał to drugie – i to z całą surowością i pełnym zaangażowaniem.
I tylko można zastanawiać się, dlaczego musiało do tego dojść: dlaczego niewinne dzieci musiały ponieść śmierć? Komu zagrażały? Co złego mogły zrobić Herodowi? W jaki sposób mogły zagrozić jego władzy? Przecież to jeden wielki absurd! O czym tu w ogóle mówić?
My dzisiaj tym właśnie Dzieciom – tak brutalnie i tak bezsensownie zamordowanym przez zepsutego do cna tyrana – oddajemy cześć. Modlimy się przez ich wstawiennictwo, bo głęboko wierzymy – wraz z całym Kościołem, który w to wierzy od dwóch tysięcy lat – że oni są szczęśliwi. I że są z Jezusem, za którego – niejako: w obronie którego – oddali życie.
A Herod?… No, cóż… On po wiek wieków pozostanie znakiem i świadectwem tragizmu kogoś, kto przegrał wszystko, kto całkowicie poległ, poniósł sromotną porażkę, okazał się moralnym wrakiem! Przy okazji, moi Drodzy, możemy zobaczyć – przecież nie po raz pierwszy – do jakich skutków prowadzi zło, nad którym się nie panuje, któremu się wręcz hołduje, które się traktuje jako sposób na życie i na rozwiązywanie swoich osobistych problemów i zaspokajanie swoich żądz.
Zawsze odbywa się to kosztem łez i bólu tak wielu ludzi pokrzywdzonych! Można powiedzieć: bezsensownie pokrzywdzonych! Bo oni wcale nie musieli cierpieć, nie musieli stracić życia. A stało się tak dlatego, że ktoś inny – akurat, w danym momencie, mocniejszy i możniejszy – miał właśnie kaprys, by postawić na swoim, dogodzić swoim żądzom, udowodnić swoją siłę, podtrzymać za wszelką cenę swoją władzę. A jest w tym tak zapamiętały, tak otumaniony i zaślepiony, że nawet nie zauważa, że staje się wręcz żałosny, widząc zagrożenie dla siebie nawet ze strony maleńkich dzieci.
Moi Drodzy, czyż do takiego absurdu nie doszedł dzisiejszy świat, który zagrożenie dla siebie i swoich żądz widzi – tak samo, jak wtedy Herod – w osobach maleńkich dzieci, jeszcze nie narodzonych, żyjących w łonach swoich matek? Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że nie pozwala się im urodzić? Kto – i jakie – widzi z ich strony zagrożenie?
Dlaczego stosuje się wobec nich najsurowszy wymiar kary – karę śmierci – od której to rzekomo cywilizowany świat obecnie odchodzi? Akurat wobec tych najbardziej bezbronnych ją się stosuje – tylko z największymi bandziorami, mordercami, zbrodniarzami trzeba się obchodzić, jak z jajkiem, zapewniając im wszelkie prawa i humanitarne traktowanie. A niewinne dzieci – można sobie zabijać. Do woli!
Podobnie, jak i bezbronnych ludzi starszych i terminalnie chorych. Bo już nikomu niepotrzebni! Bo są ciężarem dla nowoczesnego społeczeństwa, chcącego się bawić i życia używać. Więc co zrobić z takim starym „śmieciem”, który ciąży i przeszkadza? Usunąć! Co zrobić z „nieplanowanym płodem”, który się pojawił po nocy, pełnej rozkoszy? Usunąć!
LUDZIE !!! NA JAKIM MY ŚWIECIE ŻYJEMY ???!!!
Benedykt VXI poważnie chory. Papież prosi o modlitwę…
https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/newsamp-benedykt-xvi-jest-bardzo-chory-franciszek-prosi-o-modlitwe,nId,6499922
Dziękuję za informację. Dzisiejszą wieczorną Eucharystię ofiaruję za Benedykta XVI. Niech Jezus najwyższy Kapłan obdarzy Jego Świątobliwość potrzebnymi łaskami.
Oremus pro pontifice emerito Benedicto XVI!
Dzisiaj, tj. w czwartek, sprawowałem Mszę Świętą w intencji Benedykta XVI. I wspieram Go modlitwą. Podobnie, jak Wy! Bądźmy z Nim razem w tym trudnym czasie.
xJ
Na jakim świecie żyjemy? Myślę, że od zawsze każdy wiek to epoka strachu, cierpienia i terroru, ale także ludzkiej głupoty. Dlatego podziwiam ludzi, którzy na przekór czasom i wszystkim, żyją według swojego systemu wartości. Mnie na pewno pomaga w tym wiara i ludzie, których mam blisko siebie.
Ja też podziwiam takich ludzi! I staram się od nich jak najwięcej nauczyć.
xJ