Rekolekcje w Dąbiu – 2

R

Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj w kalendarzu liturgicznym wypada wspomnienie Świętej Barbary, Męczennicy z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Jest ona Patronką kilku bliskich mi Osób.

A są to:

Barbara Sosik – bardzo życzliwa Osoba z Celestynowa;

Barbara Bronisz – z mojej pierwszej Parafii w Radoryżu Kościelnym, emerytowana Nauczycielka i Osoba bardzo zaangażowana w życie Parafii;

Barbara Szostak – z którą współpracowałem w Liceum im. Lelewela w Żelechowie;

Barbara Soszyńska – za moich czasów: Gospodyni na plebanii w Żelechowie;

Barbara Szyc – moja Znajoma, posługująca w Instytucie Prymasowskim w Częstochowie;

Barbara Wilczyńska – moja Znajoma z Parafii w Radoryżu Kościelnym;

Barbara Kryczka – należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych;

Barbara Biesiada – Drzazga – w swoim czasie: Prorektor siedleckiego Uniwersytetu, której jestem wdzięczny za pomoc we wprowadzeniu mnie na dyżury Duszpasterza Akademickiego na Uczelni.

Urodziny natomiast przeżywa Bartłomiej Dziak – Lektor z Parafii w Miastkowie, bardzo otwarty i przebojowy młody Człowiek.

Życzę drogim Świętującym ogromu łask Bożych. Zapewniam o modlitwie!

Wczoraj wieczorem, w Samogoszczy, mieliśmy świetne spotkanie naszego Roku Święceń. Bardzo dziękuję moim Kolegom za to, że zależy Im na tych spotkaniach, a Księdzu Bogusławowi Filipiukowi, Proboszczowi tejże Parafii i Wicedziekanowi naszego Roku – za zaproszenie nas wszystkich!

A oto dzisiaj – drugi dzień Rekolekcji w Dąbiu, na które serdecznie Was zapraszam!

Teraz zaś pochylmy się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, z jakim przesławniem Pan zwraca się indywidualnie do mnie – w ten kolejny dzień Adwentu? Duchu Święty, pomóż odkryć!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

REKOLEKCJE ADWENTOWE – 2,

Poniedziałek 1 Tygodnia Adwentu,

4 grudnia 2023., 

do czytań: Iz 2,1–5; Mt 8,5–11

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Widzenie Izajasza, syna Amosa,

dotyczące Judy i Jerozolimy:

Stanie się na końcu czasów,

że góra świątyni Pana

stanie mocno na wierzchołku gór

i wystrzeli ponad pagórki.

Wszystkie narody do niej popłyną,

mnogie ludy pójdą i rzekną:

Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana

do świątyni Boga Jakuba!

Niech nas nauczy dróg swoich,

byśmy kroczyli Jego ścieżkami.

Bo Prawo wyjdzie z Syjonu

i słowo Pana z Jeruzalem”.

On będzie rozjemcą pomiędzy ludami

i wyda wyroki dla licznych narodów.

Wtedy swe miecze przekują na lemiesze,

a swoje włócznie na sierpy.

Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza,

nie będą się więcej zaprawiać do wojny.

Chodźcie, domu Jakuba,

postępujmy w światłości Pana!

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”.

Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”.

Lecz setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a sługa mój odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi”.

Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim”.

To drugi dzień naszej rekolekcyjnej, wspólnej duchowej wędrówki – szlakiem, który Pan wskazuje nam swoim Słowem. Tej naszej wędrówce przyświeca hasło, główna myśl, którą wyprowadzamy akurat z dzisiejszej Ewangelii, a którą jest prośba, skierowana do Jezusa: ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO… Prośbę tę, jak słyszeliśmy, skierował rzymski setnik, który przyszedł prosić Jezusa o łaskę uzdrowienia dla swojego sługi.

Moi Drodzy, spróbujmy zauważyć i zrozumieć niezwykłość tej sytuacji: oto naród żydowski pozostaje po okupacją rzymską i przedstawicielem właśnie owej zaborczej władzy jest setnik, czyli dowódca stu żołnierzy, stacjonujących na ziemiach okupowanych dla utrzymywania w ryzach ludności podbitej. Jezus jest – jako Człowiek, o czym dobrze wiemy – przedstawicielem owej ludności podbitej. Ponadto, dla wielu ludzi Mu współczesnych pozostawał jakimś nowym nauczycielem, jakimś lokalnym przywódcą, który co prawda gromadzi wokół siebie uczniów, ale tak naprawdę Jego wpływ na rzeczywistość polityczną i społeczną tamtego czasu i tamtego regionu był znikomy.

Tak zapewne wówczas myślało wielu ludzi – to my dzisiaj wiemy, kim tak naprawdę był i jest Jezus Chrystus. I wiemy, kim jest dla nas – dla każdej i każdego z nas. Ale to dzisiaj. Wówczas jeszcze wielu nie wiedziało, natomiast wszyscy wiedzieli, że przynależy do podbitego narodu. I oto – ku największemu zdumieniu każdego, kto tę sytuację zobaczył – przedstawiciel okupanta prosi Żyda o łaskę! To coś absolutnie niesamowitego! Podobnie, jak i to, że wysoko postawiony oficer prosi o tę łaskę nie dla siebie, ale dla swego sługi!

Tylko pomyślmy, jak niezwykłym musiał być człowiekiem! Jaką wielką klasę sobą prezentował! Nie wstydził się – co by tu nie mówić: wręcz uniżyć się, nagiąć karku – aby zwrócić się do wędrownego Nauczyciela żydowskiego z prośbą o łaskę dla swego sługi!

Jezusa także ta sytuacja zadziwiła i zachwyciła, dlatego powiedział: Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. A stało się to dokładnie po tym, jak setnik nawet nie ośmielił się zaprosić Jezusa do siebie, nie chcąc Go zbytecznie fatygować, ale zwrócił się słowami: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a sługa mój odzyska zdrowie.

Jak już sobie mówiliśmy, słowa te – w zmodyfikowanej formie – powtarzamy w każdej Mszy Świętej. Może właśnie po to, aby uczcić wiarę tego niezwykłego człowieka, aby z tak wielką wiarą zapraszać Jezusa do serca w Komunii Świętej – wszak te słowa powtarzamy bezpośrednio przed Komunią Świętą – oraz aby takiej wiary po prostu się uczyć.

I dlatego także my dzisiaj, w trakcie naszych Rekolekcji, bierzemy te słowa na kanwę naszej refleksji: ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO… Przy czym wczoraj rozważaliśmy, dlaczego zwracamy się do Jezusa z taką prośbą. I mówiliśmy sobie, że – podobnie, jak setnik – jesteśmy w potrzebie, jesteśmy w jakiejś biedzie, nie potrafimy sobie z tym poradzić, a wiemy, iż Jezus ma tak wielką moc, że nawet nie musi osobiście udawać się na miejsce, gdzie miałby ją okazać, ale może to uczynić niejako zdalnie… Bo – jak już my dobrze wiemy – nie był zwykłym, wędrownym Nauczycielem… Był – i jest – kimś dużo większym i ważniejszym!

Dlatego wczoraj mówiliśmy sobie, że przychodzimy do Niego z naszym problemami, których część – pewnie większą – stanowią nasze wady, grzechy, złe przyzwyczajenia… Ale i inne problemy dają się nam we znaki. Dlatego wczoraj nasze przemyślenia sformułowaliśmy w takie oto stwierdzenie: PANIE, MAMY PROBLEM! Mówiliśmy też sobie, że chcemy ten problem dokładnie rozpoznać, czyli poznać – a właściwie: stale poznawać – pełną prawdę o sobie, o swoim życiu, o swoim postępowaniu, o swoim myśleniu, o swoich słowach i czynach.

Pełną prawdę, jak najbardziej obiektywną, obejmującą zarówno dobro, którego na szczęście nie brakuje, jak i zło, którego niestety nie brakuje, a z którym chcemy sobie definitywnie poradzić. Jedną z form takiego rzetelnego poznania prawdy o sobie jest z pewnością solidny rachunek sumienia, który powinniśmy czynić przed każdą Spowiedzią – a już na pewno: przed Spowiedzią rekolekcyjną! I kiedy już tę prawdę o sobie bardziej poznamy, wówczas przychodzimy z nią do Jezusa, z tą właśnie prośbą: ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO…

Bardzo ważne jest to słowo: „ale”, bo ono bezpośrednio nawiązuje do tego wszystkiego, o czym mówiliśmy wczoraj, a co mamy rozpoznawać każdego dnia jako prawdę o sobie, szczególnie tę prawdę trudną, prawdę o złu, o grzechu… Pomimo takiej prawdy o nas – Ty, Panie, POWIEDZ TYLKO SŁOWO…

A może jeszcze inaczej: te nasze problemy, które sobie uświadamiamy, są znaczące, bolesne i dolegliwe, są szkodliwe i trudne – ALE Ty, Panie, poradzisz sobie z nimi. Tylko Ty, bo nam wciąż to nie wychodzi. My próbujemy, ale bezskutecznie – ALE TY POWIEDZ TYLKO SŁOWO, a na pewno nastąpi poprawa sytuacji. Owo: „ale” znamionuje Twoją, Panie, wszechmoc i potęgę. I Twoją mądrość. I Twoją miłość do nas.

Bo oto my odchodzimy od Ciebie, ALE Ty nie odchodzisz od nas. Owo: „ale” pokazuje zupełnie inne nastawienie Twoje do nas, aniżeli nasze do Ciebie! I dlatego prosimy o to: „ale”, czyli: pomimo wszystko, pomimo naszej słabości, naszej bezsilności; pomimo naszych grzechów i buntów – TY, PANIE, POWIEDZ SŁOWO. Powiedz TYLKO SŁOWO. Tak wielka jest Twoja władza i moc!

Dobrze rozpoznał to rzymski dowódca – jak już ustaliliśmy: człowiek wielkiej wiary – skoro stwierdził: Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi”. Zatem, był człowiekiem nie tylko wielkiej wiary, ale i bardzo logicznego myślenia. I nawet na tej drodze dochodził do przekonania, że dobrze zrobił, zwracając się do Jezusa w taki sposób, w jaki się zwrócił.

Skoro bowiem on, jako zwykły, prosty żołnierz, wydaje polecenia stu swoim podkomendnym i oni muszą to wykonać, to jeżeli Jezus wyda polecenie w ramach swojej kompetencji, to takie polecenie również musi być wykonane. A że te Jezusowe kompetencje są bardzo szerokie i obejmują wszystkie sfery życia człowieka i funkcjonowania świata i wszechświata, więc i choroba musi się poddać Jego władzy. Wystarczy tylko Jego słowo… Jego jedno słowo… Bo taka jest Jego moc!

Dokładnie taka, o jakiej słyszymy w pierwszym czytaniu, gdzie dane nam jest zobaczyć widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jerozolimy. Jest to zapowiedź niezwykłej harmonii, pokoju i sprawiedliwości, jakie nastąpią wówczas, kiedy Pan nawiedzi swą ziemię. Słyszymy: Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pana stanie mocno na wierzchołku gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: „Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. […] On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i wyda wyroki dla licznych narodów. Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny.

Jakże byśmy chcieli, aby to wszystko spełniło się tu i teraz, w naszych czasach, w naszych realiach… Żeby już żaden naród nie wszczynał wojny – ani się nawet do niej nie zaprawiał. Ale aby miało się to stać, trzeba spełnić ten jeden warunek, zapisany w ostatnim zdaniu pierwszego czytania: Chodźcie, […] postępujmy w światłości Pana! I jeszcze raz zacytujmy to zdanie, które przed chwilą tu sobie przywołaliśmy: Niech [Pan] nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami.

Właśnie w tym duchu prosimy, aby wypowiedział do nas – aby wypowiedział nad nami – swoje słowo… Aby tylko wypowiedział swoje słowo… Właśnie, czy dla nas to jest rzeczywiście: „tylko”, czy „aż”?… Czy jesteśmy w stanie to słowo udźwignąć?… Ale – przede wszystkim – czy jesteśmy w stanie to słowo usłyszeć?… Czy my tak naprawdę chcemy je usłyszeć?

Chociażby w konfesjonale – skoro już mówiliśmy sobie o przygotowaniu do Spowiedzi i o samej Spowiedzi; i skoro uznajemy, że to właśnie do Spowiedzi przychodzimy z naszymi problemami, prosząc Jezusa: ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO… Skoro tak, to będzie to słowo wypowiedziane przez Spowiednika. Czy jestem w stanie to słowo przyjąć – jako słowo Jezusa, jako Jego osobiste wskazanie?

A czy jestem w stanie przyjąć upomnienie ze strony kogoś z moich bliskich, lub mojego otoczenia – czym mam na uwadze, że w ten sposób Jezus także kieruje do mnie swoje słowo?… Może myślę, że to tylko słowo rodziców, tylko słowo żony, tylko słowo koleżanki czy kolegi… A tymczasem – to słowo Jezusa! Skoro Go proszę: ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO…, to Jezus zdaje się mówić: „Proszę bardzo! Mówię je przez Twoich bliskich… Mówię je przez Spowiednika… Mówię je przez kapłana, głoszącego homilię… Ale też – mówię je przez Twojego współpracownika, sąsiada, kolegę, który ze szczerego i dobrego serca chce Ci na coś zwrócić uwagę, tylko że Ty nawet nie zauważasz, że to Ja mówię do Ciebie”…

Czyż Jezus nie mógłby tak do nas powiedzieć? Czyż On naprawdę na wiele sposobów i przy wielu okazjach – nie mówi do nas?… A już na pewno i bardzo wyraźnie przez Pismo Święte, czytane w ramach liturgii, ale także – oby jak najczęściej – osobiście, w domu, albo razem z rodziną. Czy my naprawdę możemy powiedzieć, że Jezus nic do nas nie mówi, jeżeli cały ocean Jego słów mamy na wyciągnięcie ręki i w zasięgu wzroku i w zasięgu uszu – obyśmy tylko zechcieli sięgnąć po Pismo Święte, poczytać je lub go posłuchać…

Możliwości mamy aż nadto wiele, bo chyba w każdym naszym domu jest Pismo Święte, ale też katolickie rozgłośnie zapraszają do słuchania Bożego słowa. Co więcej, w tychże katolickich rozgłośniach, ale i w katolickiej prasie i książkach, ale też na dobrych portalach internetowych – znajdziemy wiele komentarzy do Bożego słowa. Oby tylko chciało nam się tam zajrzeć, poświęcić trochę czasu i uwagi, trochę skupienia i wyciszenia, a już będziemy więcej rozumieć, szerzej i jaśniej widzieć pewne sprawy, dokładniej odczytywać to, co Jezus przez swoje Słowo chce nam powiedzieć…

Bo On naprawdę chce nam dużo powiedzieć – i mówi do nas. My prosimy: ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO…, a On zdaje się mówić: „Ja powiedziałem już niejedno słowo! Ja już tyle słów do Ciebie powiedziałem! Tylko czy Ty to zauważyłeś?… Czy usłyszałeś?”…

Otóż, właśnie, moi Drodzy! Czy słyszymy to Jezusowe słowo, wypowiadane tak chętnie i hojnie, niczym ziarno, siane pełną garścią – w lekturze Pisma Świętego, w czasie Mszy Świętej, w czasie Spowiedzi, przy sprawowaniu innych Sakramentów i posług w Kościele, ale też: w dobrych radach, albo upomnieniach, kierowanych przez drugiego człowieka. Ale też – w konkretnych sytuacjach, w splotach wydarzeń, przez które także Pan do nas mówi.

Jak sobie wczoraj chociażby wspominaliśmy, to nie dzieło przypadku, że Adwent w naszej Parafii rozpoczyna się Rekolekcjami – że mamy taki podwójny początek: i Adwentu, i Rekolekcji. To nie przypadek, że właśnie takie, a nie inne, Boże słowo w tych dniach słyszymy. I nie przypadek, że właśnie ci, a nie inni, Spowiednicy do nas przyjechali. I że ktoś akurat trafił do tego, a nie innego, a znowu ktoś inny trafił do tamtego Spowiednika… To są takie drobne sytuacje, ale Pan naprawdę także przez nie do nas mówi.

Już nie mówiąc o takich splotach wydarzeń, które wprost wskazują na osobę i myśl Jezusa, bo nikt inny nie mógłby ich tak wyreżyserować, jak tylko On. Czy sobie takowych nie przypominamy w naszym życiu, w naszej codzienności?… Może nawet w ostatnim czasie?… Sytuacji, w których rozwiązał się jakiś nabrzmiały problem, albo kilka problemów – nawet trudno powiedzieć, jak i dlaczego?… Albo pewne sprawy „same” się poukładały, chociaż spędzały nam sen z oczu może nawet przez długi czas… Czy myślimy, że one naprawdę rozwiązały się same?… A może jednak ktoś się o to zatroszczył?…

Z pewnością, musimy tutaj dodać – chociaż ciężko się o tym mówi – także sytuacje trudne, a nawet bardzo trudne, jak jakieś nieszczęście osobiste czy rodzinne, a może choroba, a może odejście, zwłaszcza niespodziewane, kogoś bliskiego. Bardzo często wtedy mamy żal do Pana Boga za takie rozstrzygnięcie… Ale może warto także wówczas – chociaż, podkreślmy to raz jeszcze, jest to bardzo trudne – zapytać Boga, co chciał nam przez to powiedzieć? Bo na pewno coś ważnego chciał.

Już nie mówiąc, że w przypadku niektórych osób Bóg naprawdę nie ma innego sposobu, jak tylko takie solidne potrząśnięcie, bo kiedy mówi – by tak to ująć – „na spokojnie”, to nic nie dociera. Dlatego taki mocny sygnał to dla niektórych naprawdę być może ostatnia deska ratunku, aby się opamiętali i uniknęli wiecznego potępienia…

Zatem, na różne sposoby mówi do nas Pan… Chętnie zatem spełnia naszą prośbę: ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO…, zdając się mówić: „Ja mówię swoje słowo – i to niejedno. Tylko Ty zechciej je usłyszeć – i wziąć do serca! I wypełnić!” Ale o wypełnianiu Bożego słowa powiemy sobie już jutro.

Tymczasem przypominam, że nasze Rekolekcje przeżywamy w duchu wzajemnej modlitwy za siebie i za same Rekolekcje, a konkretnie wskazujemy na cztery intencje:

o błogosławione i liczne owoce duchowe tego czasu dla nas wszystkich;

za Rekolekcjonistę i Spowiedników – o światło Ducha Świętego i odwagę w jasnym i konkretnym przekazywaniu Bożej prawdy;

za tych, którzy mogą w tych Rekolekcjach uczestniczyć, ale z różnych względów nie chcą – często już od wielu lat – aby jak najszybciej zechcieli skorzystać z Bożego zaproszenia;

i za tych, którzy chociaż bardzo chcą w nich uczestniczyć, to jednak nie mogą – z powodu wieku, stanu zdrowia czy innych, niepokonalnych przeszkód, uniemożliwiających im przybycie do świątyni.

Tych ostatnich szczególnie gorąco pozdrawiamy (proszę o przekazanie tego pozdrowienia w domach!) i prosimy – zwłaszcza Starszych czy Chorych – aby chociaż cząstkę swego cierpienia, swego codziennego krzyża, ofiarowali w intencji tego czasu. Bardzo Im za to już teraz dziękujemy. Niech uważają się za pełnoprawnych Uczestników tych Rekolekcji. Niech ten czas będzie i dla Nich owocny!

Przypominam, że intencje te dołączamy do naszych osobistych, codziennych modlitw – tych, które lubimy do Boga zanosić, albo rzeczywiście najczęściej zanosimy, natomiast formą duchowej łączności pomiędzy nami jest jedna, taka sama modlitwa, którą wszyscy zanosimy w swoich domach. Wczoraj prosiłem, aby formą takiej naszej wspólnej modlitwy były dwa dziesiątki Różańca Świętego, tajemnica pierwsza i druga radosna, a więc Zwiastowanie Najświętszej i Nawiedzenie Świętej Elżbiety. Prosiłem, aby – na ile to możliwe – wspólnie te dziesiątki odmówić. Komu się udało?…

Bardzo dziękuję tym, którzy odmówili – a szczególnie tym, którym udało się uczynić w gronie rodzinnym, czy ze znajomymi. Proszę, abyśmy dzisiaj, w naszych domach, także najlepiej w gronie rodziny, odmówili dwa kolejne dziesiątki, trzecią i czwartą tajemnicę radosną, a więc Narodzenie Jezusa i Ofiarowanie Jezusa w świątyni. Ja także się do tego zobowiązuję.

Przez tę wspólną modlitwę chcemy oczywiście powierzać Bogu wskazane intencje, ale także zaprowadzać w naszych domach rekolekcyjną atmosferę oraz wprowadzać ducha jedności i wzajemnej troki o siebie, w całej naszej Parafii.

Wczoraj także prosiłem o odczytanie fragmentu Pisma Świętego – przynajmniej przez piętnaście minut i najlepiej wspólnie, w naszej rodzinie, czy w sąsiedztwie. Komu udało się to uczynić właśnie we wspólnocie? A komu udało się to uczynić indywidualnie?

Bardzo serdecznie za to dziękuję! Gdyby komuś nie udało się to wczoraj, a chciałby to uczynić dzisiaj, to bardzo zachęcam. Natomiast dzisiaj będzie kolejna praca domowa. Otóż, bardzo proszę, abyśmy zechcieli stać się narzędziem w rękach i w mocy Jezusa, aby przez nas mógł On skierować do naszych bliskich swoje słowo. Dlatego w ramach pracy domowej postarajmy się skierować właśnie jakieś dobre słowo do kogoś ze swego otoczenia: czy to mówiąc do niego to słowo „na żywo”, czy dzwoniąc do niego, a nawet pisząc smsa, lub maila.

Oczywiście, nie chodzi tu o jakieś tanie pochlebstwo, czy jakieś banały, ale może to będzie okazja, aby komuś za coś podziękować, albo pozdrowić go od nas wszystkich, przeżywających te Rekolekcje, albo po prostu odezwać się do kogoś, z kim już może dawno nie rozmawialiśmy. Oczywiście, w tej pracy domowej nie chodzi koniecznie o to, żeby to słowo kierować na odległość. Spróbujmy je tak spontanicznie skierować do kogoś ze swoich domowników.

Może to będzie okazja, żeby podziękować mamie za dobry obiad, który przygotowuje codziennie, a mało kiedy słyszy owo: „dziękuję”. Pomyślmy. Jestem przekonany, że znajdziemy naprawdę wiele pomysłów, do kogo i jakie słowo możemy wypowiedzieć.

Teraz zaś – podobnie, jak wczoraj – odpowiedzmy sobie, w ciszy serc, na kilka pytań. Dodam jedynie, że jutro, w ostatnim dniu naszych spotkań, ostatnie pytanie będzie dotyczyło postanowienia z tych Rekolekcji – takiego postanowienia na dłuższy czas, nie na jeden dzień. Zechciejmy już zatem dzisiaj pomyśleć, jakie to postanowienie może być.

Teraz zaś – odpowiedzmy sobie w sercu na pytania:

Jak na co dzień wygląda mój kontakt z Pismem Świętym?

Czy w sytuacjach radosnych – ale i tych trudnych – zastanawiam się, co Pan chciał mi przez nie powiedzieć?

Czy dopuszczam do siebie myśl, że Pan może do mnie powiedzieć także przez moich domowników, a nawet przez moje dzieci, czy wnuki?

Czy w ramach odpowiedzialności za zbawienie drugiego człowieka – mam odwagę upomnieć go z miłością w cztery oczy, czy raczej tego unikam żeby się nie narazić?

Panie, przychodzimy do Ciebie, bo MAMY PROBLEM! A właściwie – wiele problemów, z którymi sobie nie radzimy. ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO… Wówczas te problemy na pewno się rozwiążą. Powiedz nam to słowo… Tylko pomóż nam je usłyszeć – i głęboko wziąć do serca!

5 komentarzy

  • Niech tak się stanie, jak radzisz Księże Jacku , jak pragniesz, bo pragniesz naszego dobra. Amen.
    Ps. Wybieram się z życzeniami do Barbary a potem na 18 tą na Mszę Świętą, więc porozmawiam sobie z Panem…

  • Codziennie wspólnie z mężem modlimy się czytaniami na każdy dzień z komentarzem, litanią do św.Józefa, modlitwą św.Jana Pawła II o pokój. intencje na każdy dzień dotyczące naszej rodziny i inne, za zmarłych z naszych rodzin, za kapłanów z margaretek i misjonarzy kończąc na modlitwie do św.Michała Archanioła.
    Wieczorem zaś koronką do Miłosierdzia Bożego.
    Wiele intencji się spełniło i to na pewno jest działanie Boże wierzymy w to mocno.
    Stąd ta nasza modlitwa jest wspólna.
    A z rana jeszcze różaniec też w różnych intencjach.
    W czasie adwentu i postu modlę się szczególnie za wszystkich rekolecjonistów i uczestniczących w rekolekcjach.
    Bóg zapłać ks. Jacku za te nauki rekolekcyjne.

  • Od 29 listopada czytam nowennę przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP. Niestety w parafii nie jest czytana. Robię to indywidualnie w domu. Ona zakończy się 7 grudnia.
    Mam siostrzenicę Barbarę, która ma 10 lat. Uczyć się w klasie 4 (ostatni rok szkoły podstawowej).
    Varya -po rosyjsku Barbara, nie Basia, a Varya (Варя) – jest nadpobudliwym dzieckiem, które uwielbia przytulanki i jednorożce (jej ulubione postacie z kreskówek). To pomaga jej złagodzić nadpobudliwość.
    Wymyśliłem, jak połączyć uściski jednorożca. Chcę dać siostrzenicy jednorożca-zabawkę-poduszkę do przytulania (możesz z nią spać w uścisku) i miękki koc o przyjemnym jasnozielonym kolorze. Odebrałam je już ze sklepu internetowego.
    Varia z miłością traktuje zwierzęta. I do Kleopatry, „leniwego kota, który tylko je, śpi i idzie na tacę” – tak ona sama o niej mówi. I mniejsze-ślimaki. Widząc je w domu Vari, zapytałem: „czy je zjesz?”. Odpowiedziała, że „ślimaków nie można jeść, ponieważ żyją”. Varia bardzo delikatnie bierze ślimaki w ręce, bada i ostrożnie wkłada je do domu z jedzeniem.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.