Rekolekcje w Dąbiu – 3

R

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Marek Wasilewski – Kolega z roku święceń – o czym więcej wspominam w rozważaniu: wszak jest to Proboszcz Parafii, w której prowadzę Rekolekcje!;

Wojciech Sęk – należący do jednej z młodzieżowych Wspólnot,

Cyprian Józef Sulowski – Syn bliskich mi Ludzi z Lublina.

Życzę Im wielkiej wiary! I zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, dzisiaj zakończenie Rekolekcji w Dąbiu, a jednocześnie – świętowanie „pięćdziesiątki” Proboszcza! Z nieoficjalnych przecieków wiem, że… będzie się działo!

Wcześniej jednak, bo o 8:00, u nas, w Duszpasterstwie – Roraty!

Tymczasem, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

REKOLEKCJE ADWENTOWE – 3,

Wtorek 1 Tygodnia Adwentu,

5 grudnia 2023., 

do czytań: Iz 11,1–10; Łk 10,21–24

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Wyrośnie różdżka z pnia Jessego,

wypuści się Odrośl z jego korzenia.

I spocznie na niej Duch Pana,

duch mądrości i rozumu,

duch rady i męstwa,

duch wiedzy i bojaźni Pana.

Upodoba sobie w bojaźni Pana.

Nie będzie sądził z pozorów

ni wyrokował według pogłosek;

raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie

i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok.

Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika,

tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego.

Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach,

a wierność przepasaniem lędźwi.

Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem,

pantera z koźlęciem razem leżeć będą,

cielę i lew paść się będą społem

i mały chłopiec będzie je poganiał.

Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie,

młode ich razem będą legały.

Lew też jak wół będzie jadał słomę.

Niemowlę igrać będzie na norze kobry,

dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii.

Zła czynić nie będą ani zgubnie działać

po całej świętej mej górze,

bo kraj się napełni znajomością Pana

na kształt wód, które przepełniają morze.

Owego dnia to się stanie:

Korzeń Jessego stać będzie

na znak dla narodów.

Do niego ludy przyjdą z modlitwą

i sławne będzie miejsce jego spoczynku.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”.

Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co wy słyszycie, a nie usłyszeli”.

Panu naszemu z serc gorących dziękujemy za ten dobry czas, jaki nam daje – czas Adwentu – a w jego trakcie, a właściwie na jego początku: czas świętych Rekolekcji. Dziękujemy Panu za Słowo, które do nas wypowiada, za wszelkie dobre natchnienia, w tym także – za natchnienie do modlitwy. W tym także: do modlitwy w intencji naszych Rekolekcji.

Oto bowiem dzisiaj kończymy nasze spotkania w świątyni, w ramach kolejnych Mszy Świętych, w trakcie których słuchaliśmy i rozważaliśmy Boże słowo, natomiast na pewno nie kończymy pracy nad sobą. Tę – można powiedzieć – dopiero zaczynamy! Zaczynamy na nowo, wzmocnieni duchowo! A na zakończenie tego rozważania ukierunkujemy ją także bardzo konkretnymi postanowieniami. Tzaś duchowe wzmocnienie wynika stąd, że w naszych osobistych modlitwach uwzględnialiśmy także nasze Rekolekcje, wspominając o nich Bogu w trakcie naszych codziennych pacierzy, Różańców i innych ulubionych modlitw.

Natomiast jako Wspólnota parafialna, Wspólnota rekolekcyjna – jednoczymy się w odmawianiu jednej, takiej samej modlitwy, która ze wszystkich zakątków naszej Parafii, z naszych domów i sąsiedztw, w tych dniach wznosi się do Nieba. Tak, właśnie stamtąd: z miejsc naszego zamieszkania i życia rodzinnego, z miejsc naszego codziennego funkcjonowania, natomiast nie z kościoła, bo zastrzegliśmy sobie, że w kościele i tak dużo odbywa się, gdy idzie o nasze Rekolekcje, a my nie chcielibyśmy, aby ograniczyły się one tylko do kościoła, chcemy więc tę dobrą, rekolekcyjną atmosferę tworzyć także w naszych domach, w naszych sąsiedztwach.

I dlatego właśnie tam odmówiliśmy wczoraj dwa dziesiątki Różańca Świętego, tajemnicę trzecią i czwartą radosną, a więc Narodzenie Jezusa i Ofiarowanie Jezusa w świątyni. Komu udało się te dziesiątki odmówić?… A komu udało się je odmówić wspólnie, choćby z jedną osobą?…

Serdecznie dziękuję za to modlitewne wsparcie. Dzisiaj idziemy krok dalej i umawiamy się na piątą tajemnicę radosną: Odnalezienie Jezusa w świątyni, żeby zaś było „do pary”, to dołączmy jeszcze Litanię Loretańską do Najświętszej Maryi Panny. Właśnie te modlitwy odmówmy w naszych domach, lub gdziekolwiek, ale poza kościołem, natomiast dobrze byłoby odmówić je wspólnie. Jeśli się to nie uda, to indywidualnie. Oby z gorącego serca! Bo jest to bardzo ważne i bardzo potrzebne wsparcie naszego wspólnego dzieła!

Te wszystkie modlitwy – nasze prywatne i tę wspólną – zanosimy do Boga w takich czterech, konkretnych intencjach, które sobie wciąż przypominamy.

Po pierwsze – modlimy się o dobre i trwałe owoce duchowe tego czasu w życiu nas wszystkich: wszystkich bez wyjątku, świeckich i duchownych. I modlimy się o odwagę i mądrość do podjęcia właściwego postanowienia końcowego, co uczynimy za kilka minut, oraz o siłę i zapał do jego realizacji, oraz wytrwałość w tym dziele.

W drugiej intencji ogarniamy sercem i pamięcią wszystkich Rekolekcjonistów i Spowiedników adwentowych, tak mocno teraz zapracowanych. Szczególnie gorąco modlimy się za tych Spowiedników, którzy swoją posługę spełniają wśród nas. A przy okazji – bardzo im za tę posługę dziękujemy!

W trzeciej intencji powierzamy Panu naszemu wszystkich tych, którzy chociaż bardzo chcieliby uczestniczyć w naszych spotkaniach, ale jednak nie mogą – z powodu choroby, słabości, podeszłego wieku, lub innych okoliczności nie do pokonania.

Wszystkie te Osoby prosimy, aby duchowo łączyły się z nami, aby włączały się w modlitwę, zanoszoną w ich domach w ramach naszych Rekolekcji, a Chorych i Cierpiących prosimy o ofiarowanie w intencji tego czasu i jego owoców chociaż cząstki swoich cierpień – tego swojego krzyża, który codziennie tak wytrwale dźwigają. Już teraz bardzo Im za to dziękujemy, po raz kolejny bardzo Ich serdecznie pozdrawiamy i uznajemy za pełnoprawnych Uczestników naszych Rekolekcji.

I wreszcie, w czwartej intencji polecamy tych, którzy – odwrotnie do poprzednich – mogą tu być z nami, a nie chcą. Pewnie to już kolejne Rekolekcje, na których ich nie było. My jednak, mając wielką nadzieję na to, że wreszcie tu dotrą, modlimy się o to gorąco. O to, że zrozumieją, iż – jak mawiamy – „bez Boga ani do proga”. Oby jak najszybciej sami się o tym przekonali!

Moi Drodzy, przypominaliśmy sobie codziennie te cztery intencje po to, aby naszą modlitwę właściwie ukierunkować, ale też po to, aby o tych intencjach pamiętać przy okazji wszystkich następnych rekolekcji i także te sprawy Bogu wówczas powierzać.

Dzisiaj natomiast naszą modlitwą tak bardzo serdecznie i tak bardzo szczególnie otoczmy naszego drogiego Księdza Proboszcza w dniu jego pięćdziesiątych urodzin! Dziękujmy za Jego osobę i Jego posługę, za Jego dobre serce i ten anielski spokój, połączony z dobrym humorem i radością życia – czym na co dzień obdarza wszystkich, z którymi się spotyka. Módlmy się dzisiaj dla Niego – i nie tylko dzisiaj – o wszelkie Boże łaski, światła i natchnienia z Nieba! A Bożemu Miłosierdziu polecajmy Jego świętej pamięci Rodziców: Mariannę i Józefa.

A w naszej rekolekcyjnej duchowej wędrówce zróbmy kolejny krok i pochylmy się nad Bożym słowem, jakie Pan nam dzisiaj daje. Całą tę naszą refleksję prowadzimy w duchu głównego hasła: ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO…, które wyprowadziliśmy sobie z wczorajszej Ewangelii. Jak pamiętamy, taką prośbę skierował do Jezusa rzymski setnik, prosząc o łaskę uzdrowienia dla swojego sługi, a zatem w sytuacji, w której miał bardzo ważny, osobisty problem, z którym nie mógł sobie poradzić.

My też przychodzimy do Jezusa z naszymi problemami – o czym szerzej mówiliśmy sobie w niedzielę, w pierwszym dniu naszych spotkań. Nasze refleksje tamtego dnia zebraliśmy w takie oto stwierdzenie: PANIE, MAMY PROBLEM!, przy czym podkreślaliśmy sobie, że głównym naszym problemem jest grzech, jest nasza słabość, są nasze wady, ale oczywiście są to też inne życiowe sytuacje, które nas w jakiś sposób dotykają i w jakiś sposób przerastają. I to właśnie z nimi przychodzimy do Jezusa, z prośbą: PANIE, POWIEDZ SWOJE SŁOWO! P

o tym, jak wszystkie te problemy rozpoznaliśmy w solidnym rachunku sumienia, przychodzimy do Pana, aby… On coś z tym zrobił. Bo jesteśmy przekonani, że On już będzie dobrze wiedział, co z nimi zrobić.

I dlatego wsłuchujemy się w Jego słowo, które do nas kieruje, a wczoraj przypomnieliśmy sobie, w jaki sposób to Słowo kieruje. Czyni to na Mszy Świętej, szczególnie podczas liturgii Słowa, czyni to w konfesjonale i w trakcie sprawowania innych Sakramentów; czyni to poprzez osobistą lekturę Pisma Świętego i osobistą modlitwę, ale także – poprzez rozmowę z drugim człowiekiem i poprzez sploty różnych wydarzeń, dziejących się w naszym życiu.

Przypomniawszy sobie to wszystko i mając w świadomości, że Pan naprawdę mówi do nas, dzisiaj przychodzimy z prośbą: PANIE, POMÓŻ NAM ŻYĆ TWOIM SŁOWEM! Tak, dokładnie tym, które Ty do nas kierujesz: naucz nas nim żyć! Bo nie wystarczy uświadomić sobie, że mamy problem. Nie wystarczy też usłyszeć, co Ty, Panie, masz w tej sprawie do powiedzenia. Trzeba się jeszcze tym słowem przejąć, trzeba je wziąć do serca – i trzeba nim zacząć żyć na co dzień! Konsekwentnie i wytrwale! Wbrew wszystkim i wszystkiemu!

Tak, dokładnie, wbrew dzisiejszemu światu, który zalewa nas całymi potokami zbędnych, a często także głupich słów: całego swojego bełkotu i pustosłowia, jaki płynie z ekranów telewizorów i monitorów komputerów. To oczywiście nie znaczy, że wszystko, co widzimy w telewizji lub w internecie, lub słyszymy w radiu, lub czytamy w prasie – jest od razu złe. Nie, często są tam naprawdę dobre i mądre rzeczy – i to niekoniecznie wyłącznie religijne. Nie, również w tematyce społecznej, takiej czysto ludzkiej, możemy znaleźć wiele dobrych treści.

Ale musimy nauczyć się odróżniać te dobre i mądre, pożyteczne i głębokie – od bełkotu. I słuchać tych pierwszych, a te drugie odrzucać. I żyć zgodnie z tymi pierwszymi, a tymi drugimi się nie przejmować. Tymczasem, codzienność pokazuje nam, jak trudno trzymać się takiej zasady.

Wspomnijmy chociażby trudny czas tak zwanej „pandemii”. Kogo wówczas słuchaliśmy: głosu Kościoła, który przez swoich pasterzy (to prawda, że nie wszystkich, bo szczególnie tych odważny, ale ich na szczęście nie brakowało) wzywał do wzmożenia modlitwy i nawrócenia, do przemyślenia swojego życia i postępowania, czy bardziej słuchaliśmy wszelkiej maści szarlatanów, tak zwanych „ekspertów covidowych”, którzy prześcigali się w straszeniu wskaźnikami zakażeń i zmuszali wręcz do przyjmowania narzucanych nam preparatów, zwanych szczepionkami. Dzisiaj widzimy, ile przy tym było kłamstwa i manipulacji. Kogo wówczas słuchaliśmy?

A kogo słuchamy dzisiaj, kiedy w naszej Ojczyźnie ciągle mamy do czynienia z tak wielką wzajemną nienawiścią, z tak strasznym podziałem – można chyba powiedzieć, że na dwie Polski: tę „pisowską” i tę „tvn–owską”, tak bardzo do siebie wrogo nastawione, jakby były dwoma oddzielnymi narodami, pomiędzy którymi zionie ogromna, nieprzekraczalna przepaść?… Kogo słuchamy: polityków i telewizyjnych „ekspertów od wszystkiego”, czy może Jana Pawła II, Prymasa Wyszyńskiego, Księdza Popiełuszkę i innych, wielkich naszych Ojców i Poprzedników, którzy swoim słowem i świadectwem życia – nierzadko także męczeństwa – pokazali nam, jak realizować na co dzień miłość do Ojczyzny, jak się o nią naprawdę troszczyć, a nie tylko o tym mówić?

A kogo słuchamy i czym kierujemy się na co dzień, w takim właśnie codziennym dokonywaniu wyborów między dobrem, a złem; między takimi, a innymi rozwiązaniami: czy przypominamy sobie, czego nas uczyli od dziecka nasi Rodzice, czy przypominamy sobie to wszystko, co słyszymy w kościele, z ambony i w konfesjonale; to wszystko, co słyszeliśmy na katechezie i wyczytaliśmy w Piśmie Świętym – czy jednak wolimy słuchać telewizyjnych idoli, medialnych gwiazd i internetowych mądrali, którzy tylko z tego są znani, że są znani, a tak naprawdę nic nie mają do powiedzenia i do zaproponowania, bo z ich każdego pojawienia się w mediach na odległość zionie pustką i głupotą.

Ale dobrze wypadają medialnie, więc ludzie wpatrują się w nich, podziwiają i czytają lub słuchają o ich kolejnych głupich wyczynach – jak to się rozchodzą i schodzą, zakochują i odkochują, żyjąc już w którymś z kolei związku. I to oni wypowiadają swoje opinie o życiu i o świecie – często jako jedynie słuszne i najmądrzejsze!

Moi Drodzy, kogo na co dzień słuchamy? Jaki styl na co dzień promujemy – czy ten, wypracowany przez wieki, przez kolejne pokolenia naszych Przodków, czy podążamy za nieokiełznaną i zupełnie bezsensowną tak zwaną nowoczesnością? Czy związek małżeński to dla nas sakramentalny związek mężczyzny i kobiety, czy przeróżne inne konfiguracje? Czy ojciec i matka to dla nas naprawdę ojciec i matka, czy „rodzic A” i „rodzic B”? Czy druga osoba w małżeństwie to dla mnie mój mąż lub moja żona, czy mój partner i moja partnerka?

Czy w wychowaniu dzieci kieruję się mądrymi zasadami miłości bezgranicznie oddanej, ale jednocześnie wymagającej i konsekwentnej, czy są to zasady tak zwanego „bezstresowego wychowania” i podtykania dziecku wszystkiego pod nos, przy jednoczesnym totalnym oduczaniu go wszelkiej pracy, wszelkiego zaangażowania i dawania z siebie czegokolwiek więcej?

W Ewangelii dzisiejszej Jezus mówi: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Tak, Jezus te rzeczy, a więc te wielkie rzeczy, które wypowiedział i które uczynił – objawił prostaczkom. Czyli ludziom prostego, szczerego serca – nie prostakom! To są dwa zupełnie inne pojęcia! Prostaczkowie – w rozumieniu biblijnym – to ludzie prości, szczerzy i otwarci, ludzie słuchający Boga i idący jego drogami. Tak po prostu.

I to właśnie do nich Jezus dzisiaj mówi: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co wy słyszycie, a nie usłyszeli. Czy może to powiedzieć także do nas i o nas?… Czy potrafimy docenić to właśnie, że zostaliśmy wychowani w duchu wiary i pięknych, katolickich i polskich tradycji? Czy się od nich zbyt łatwo nie separujemy, nie odżegnujemy, bo może wydaje się nam, że to takie nienowoczesne, takie zaściankowe?…

Tymczasem – jak nas przekonuje w pierwszym czytaniu Prorok Izajasz – jeżeli chcemy w naszym życiu budować pokój i harmonię, to możemy to czynić tylko z Bogiem i pod Jego kierunkiem. Jak bowiem słyszymy, kiedy Pan zstąpi na ziemię, kiedy zaszczyci swój lud swoją obecnością, wówczas nie będzie sądził z pozorów, ni wyrokował według pogłosek; raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok. Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego. Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi. Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać…

Jakże bardzo byśmy chcieli, by tak wyglądała nasza codzienność – także ta polityczna, prawda? Tymczasem, odnosimy wrażenie, że to, co tu słyszymy, to jest jakaś baśń, jakaś opowieść zupełnie nierealna! Naprawdę? Czy Pan nie jest w stanie zaprowadzić wśród nas prawdziwego pokoju, opartego na Dekalogu i zasadach ewangelicznych? Z pewnością – jest w stanie! Ale to zawsze zależy także od nas – od tego, na ile nam na tym zależy i na ile podejmiemy z Nim współpracę.

Na ile zaangażujemy się w konkretne dobro, którego konkretną formą będą nasze postanowienia, jakie dziś podejmiemy. Na ile też będziemy angażować się w życie zarówno swojej rodziny, jak i społeczności, w której żyjemy – w tym także społeczności parafialnej – aby wszędzie tam nieść dobro, nieść miłość i budować wzajemny szacunek. Na ile też będzie nam zależało na przekazaniu tych wartości naszym najbliższym, szczególnie Dzieciom i Wnukom…

I właśnie w tym kontekście pozwólcie, że fakt obecności wśród Was wykorzystam do tego, by poprosić Was o pomoc na tym odcinku przekazywania owych wartości, na jakim na co dzień posługuję, a więc na polu duszpasterstwa akademickiego.

Staram się wszędzie tam, gdzie jestem na jakimś zastępstwie, czy choćby kiedy prowadzę rekolekcje, czy odprawiam odpust, poruszać ten temat – niestety, jak się wydaje, pomijany i zapominany w naszej parafialnej codzienności – temat duszpasterstwa akademickiego. Dlaczego jest on taki ważny?

Oto bowiem, z jednej strony, widzimy wzrastającą obojętność młodych ludzi na sprawy wiary i na Kościół, a wobec osób duchownych – wręcz niechęć, a nawet wrogość, niejednokrotnie wyrażaną bardzo otwarcie. Z drugiej jednak strony – widać wyraźne sygnały poszukiwania przez Młodych odpowiedzi na najważniejsze pytania i pragnienie odkrywania najgłębszego sensu życia.

Stare albumy, jakie znalazłem w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego, zawierają wiele zdjęć i zapisów, dokumentujących aktywną działalność tegoż Duszpasterstwa na przestrzeni lat, kiedy to jednoczyło ono dużą liczbę Studentów i Pracowników Uczelni, a prowadziło je kilku Duszpasterzy Akademickich.

Co się dzisiaj stało z młodymi Ludźmi, że nie ma ich w Duszpasterstwie, a często nie ma Ich w ogóle w kościele, na Mszy Świętej, czy przy konfesjonale? Czyżby Bóg przestał być Im potrzebny? Czyżby uznali, że lepiej ułożą sobie życie bez Niego, radząc sobie samemu ze wszystkimi problemami i wyzwaniami?

Nie wierzę! A wręcz jestem przekonany, że jest dokładnie odwrotnie! Dlatego proszę Wszystkich o zainteresowanie się tą sprawą.

Zwracam się z serdeczną prośbą do samych Studentów, aby tam, gdzie studiują, zainteresowali się ofertą Duszpasterstwa Akademickiego. Istnieje ono – w różnej formie – przy każdym większym ośrodku akademickim, przy każdej większej Uczelni. Trzeba tylko wpisać w wyszukiwarce internetowej: „Duszpasterstwo Akademickie – Uniwersytet…” taki a taki, i zaraz się coś wyświetli. Proszę o to zainteresowanie się.

A Rodziców, Dziadków i Rodziny Studentów proszę o zainteresowanie się tym, czy Ich studiująca Młodzież zainteresowała się tą sprawą. A przynajmniej: czy tam, gdzie studiuje, chodzi na Mszę Świętą w niedzielę? Czy się modli? Czy nie zapomniała o Bogu? Bo kiedy ci młodzi Ludzie byli jeszcze w domu, pod opieką Rodziców, to i na katechezę w szkole chodzili, i na Mszę Świętą jakoś tam docierali… Kiedy jednak wyjeżdżają na studia – zwłaszcza daleko od domu – często wszystko się urywa! I to nagle, z dnia na dzień! I to całkowicie, radykalnie!

Dlatego proszę Was – Rodzice, Dziadkowie i Rodziny Studentów: porozmawiajcie z nimi w domu, może przy okazji Świąt, czy tam, gdzie są, utrzymują kontakt z Bogiem? Czy może zainteresowali się Duszpasterstwem Akademickim na swojej Uczelni? Moi Drodzy, nie wstydźmy się podjąć takiej rozmowy! Nie obawiajmy się własnych dzieci – nawet już studiujących, ale to są jednak Wasze Dzieci – zapytać, czy nie zapomniały o Bogu?

Żeby nie było znowu takiej dziwacznej sytuacji, że we własnym domu, we własnej rodzinie, wobec własnych Dzieci czy Wnuków, krępujemy się lub obawiamy poruszać spraw najważniejszych.

Dlatego dzisiaj proszę, aby ten temat był na stałe obecny w naszych rodzinnych rozmowach – podobnie, jak przy każdej okazji i danej mi sposobności proszę Duszpasterzy, aby temat ten był obecny w codziennej praktyce duszpasterskiej w naszych Parafiach. A Wszystkich – naprawdę, Wszystkich bez wyjątku – proszę, aby ten temat był obecny w naszych modlitwach.

Proszę Wszystkich, byśmy na tym poletku Duszpasterstwa Akademickiego razem siali ziarno dobrego słowa, troski o naszą Młodzież, zainteresowania się Ich wiarą i ich postawą – abyśmy siali wszyscy. Sam Duszpasterz Akademicki z pewnością niczego nie zdziała, jeżeli wszyscy nie poczujemy się za tę sprawę odpowiedzialni! A jest to sprawa, która – wbrew pozorom – nie dotyczy tylko jakiejś małej grupki osób.

Przecież w większości naszych Rodzin – może tych Rodzin dalszych – są Studenci. A nawet, jeżeli nie ma ich w naszej Rodzinie, to są w naszej Rodzinie parafialnej, a to już mobilizuje nas do podjęcia tej wspólnej troski. I tego dobrego siewu! Chociaż wiemy, że na plon przyjdzie nam poczekać…

Podobnie zresztą, jak na plon jakiejkolwiek pracy nad sobą – także tej rekolekcyjnej, którą my w tych dniach podejmujemy. Ale też – każdej naszej pracy nad sobą, każdego naszego zmagania się z naszymi słabościami, każdego naszego „pokonywania siebie”, aby ciągle powstawać ze swoich słabości i czynić krok w stronę Nieba.

I właśnie w tym kontekście teraz postawmy sobie dzisiaj tylko jedno pytanie – zapowiadane wcześniej: pytanie o postanowienie. Moi Drodzy, o jakie postanowienie tu chodzi?

Przede wszystkim o takie, jakie jest nam osobiście naprawdę potrzebne, jakiego domaga się nasza sytuacja i nasza postawa. Czyli – niekoniecznie będzie to, na przykład, zwyczajowe niejedzenie słodyczy, albo niejedzenie kolacji. To ma być lekarstwo adekwatne do choroby – tak, jak na ból zęba nie zakłada się opaski uciskowej na nogę, tak nasze postanowienie ma dotyczyć tego, co w naszej postawie najbardziej niedomaga.

Ma to być postanowienie odważne – bierzemy się za to, co naprawdę ważne, wręcz najważniejsze i powoduje inne grzechy, chociaż wiadomym będzie, że praca nad tym trochę zaboli i będzie kosztowała, ale to dopiero wówczas będzie praca skuteczna.

Musi to być jednak postanowienie możliwe do zrealizowania. Nasz Ojciec Duchowny w Seminarium powtarzał nam, żebyśmy w ramach naszych postanowień nie próbowali przesuwać Katedry siedleckiej. Dlatego też właśnie planujemy coś wymagającego, ale realnego!

I dlatego bierzemy się za jedną sprawę, a nie pięć naraz. Innych doglądamy, ale bierzemy się za jedną. Możemy to sobie zapisać, natomiast koniecznie musimy zapamiętać, co postanowiliśmy, i ciągle to sobie przypominać. Musimy mieć też świadomość, że może się nie udawać dotrzymanie od razu tego postanowienia – nawet na pewno nie wszystko się uda. Nie załamujemy się jednak i nie rezygnujemy z pracy – stosujmy metodę małych kroków.

Módlmy się o wypełnienie tegoż postanowienia. I wspominajmy o nim na kolejnych Spowiedziach. Pamiętajmy, że jest to zadanie na jakiś dłuższy czas, nie na jeden dzień. I wreszcie pamiętajmy, że jest to w końcu postanowienie przed Bogiem. Dlatego naprawdę trzeba je potraktować poważnie.

Jakie to więc może być postanowienie? Na pewno, nie może to być stwierdzenie: „Będę lepszy!”, albo: „Poprawię się”; albo: „Coś tam w życiu zmienię”. Nie, to musi być coś bardzo konkretnego? Na przykład – co?

A chociażby: codzienna modlitwa, także w ciągu dnia. Albo Msza Święta – ale poza niedzielą, bo niedzielną uznajemy za coś oczywistego. Albo stały stan łaski uświęcającej i stała Komunia Święta. A może punktualność. A może ograniczenie grzechów języka – plotkowania, albo powstrzymanie przekleństw. A może codzienny czas dla najbliższych: wspólny obiad, wspólna modlitwa, wspólne czytanie Pisma Świętego. A może dotrzymywanie słowa i składanych obietnic. A może ograniczenie czasu przed telewizorem lub komputerem. A może systematyczne spotykanie z chorymi, samotnymi z naszego otoczenia… A może jeszcze coś innego…

Z pewnością, propozycji takich można by mnożyć wiele. Zechciejmy zatem teraz wybrać jedną i odpowiedzieć na pytanie:

Jakie będzie moje osobiste, konkretne, długoterminowe – postanowienie z tych Rekolekcji?…

I dzisiejszą pracą domową będzie rozpoczęcie – już dzisiaj – realizacji podjętego postanowienia. A jak się nam udała wczorajsza praca domowa?…

Panie, przychodzimy do Ciebie, bo MAMY PROBLEM! Bo mamy wiele problemów! Bo z tyloma sprawami w życiu sobie nie radzimy. Przychodzimy z tym do Ciebie, bo do kogóż mamy póść?… Przychodzimy, bo jesteśmy słabi i nie dajemy sobie rady… ALE POWIEDZ TYLKO SŁOWO, a to wszystko się rozwiąże i my sami powstaniemy, aby iść dalej, prostą drogą – może nie zawsze łatwą, ale prostą – do Nieba, do prawdziwego szczęścia i pokoju.

Prosimy dzisiaj: pomóż nam w tym! Pomóż nam żyć tym Słowem, które Ty do nas kierujesz, którym nas tak hojnie obdarzasz! Ty sam bądź naszym Przewodnikiem, naszym Nauczycielem, naszym najlepszym Przyjacielem – po prostu: naszym Wszystkim!

Amen

2 komentarze

  • Dziecko, „Które włoży Swą rękę do kryjówki żmii” – Syn Najświętszej Maryi Panny. To o Nim w Księdze Rodzaju jest powiedziane „uderzy węża w głowę”.
    Dziewica Maryja urodziła się i wychowywała w rodzinie Joachima i Anny, Jezus – w rodzinie Józefa i Marii.
    Nawet przykazania mówią „Czcij ojca i matkę”, nie rodziców pod numerami, a mianowicie OJCA I MATKĘ i „nie cudzołóż” . Rodzina zaczyna się od związku mężczyzny i kobiety (rejestracja państwowa, ślub kościelny). Które w wyniku stosunku cielesnego dają życie dzieciom.
    Cudzołóstwo to nie tylko niewierność ślubów małżeńskich. W oryginalnym tekście Wulgaty (Exodus 20:14) jest to „Non moechaberis” – co to znaczy „Nie bądź rozpustny”. Rozpusta seksualna odnosi się do tego, co jest sprzeczne z Bożym plane.
    Związek małżeński między „nierządnicami i mężami” (tj. dwiema kobietami lub dwoma mężczyznami) nie jest możliwy.
    Nawet jeśli chodzi o prawa natury.
    W fizyce: cząstki o tych samych ładunkach ” + ” i ” + ” lub ” – ” i ” – ” będą się od siebie odsuwać. Przyciąganie występuje tylko w przypadku różnoładowanych cząstek ” + ” i ” -„.
    W zoologii: poczęcie potomstwa występuje tylko między osobnikami RÓŻNEJ PŁCI.
    W sztukach wizualnych: czarny kontur nie będzie widoczny na czarnym tle ; ani biały na białym.
    Biały kontur na czarnym tle (lub czarny na białym) jest wyraźnie widoczny.
    Bogu „współżycie” osób tej samej płci jest obrzydliwe, otwarcie mówi, że to grzech i że tacy ludzie i ci, którzy to propagują młodemu pokoleniu (zwłaszcza w szkołach, uczelniach i uniwersytetach) „Królestwa go nie odziedziczą”.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.