Szczęść Boże! Moi Drodzy, pozdrawiam serdecznie we wtorkowy poranek. W liturgii już mamy Okres Zwykły, czytania i formularze mszalne z Siódmego Tygodnia zwykłego. Do liturgii wraca też kolor zielony.
Ja dzisiaj zacząłem dzień od Mszy Świętej w Katedrze, o godzinie 7:00, potem krótkie spotkanie z Księżmi – Duszpasterzami Parafii katedralnej. O 10:00 natomiast dyżur na Wydziale Nauk Rolniczych. A potem czas na prace własne i modlitwę.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co właśnie dzisiaj – właśnie do mnie, osobiście i konkretnie – mówi Pan? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 7 Tygodnia zwykłego, rok II,
21 maja 2024.,
do czytań: Jk 4,1–10; Mk 9,30–37
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:
Najmilsi: Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.
Cudzołożnicy, czyż nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. A może utrzymujecie, że na próżno Pismo mówi: „Zazdrośnie pożąda On ducha, którego w nas utwierdził”? Daje zaś tym większą łaskę; dlatego mówi: „Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę”.
Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was. Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni! Uznajcie waszą nędzę, smućcie się i płaczcie. Śmiech wasz niech się obróci w smutek, a radość w przygnębienie. Uniżcie się przed Panem, a On was wywyższy.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to rozprawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.
Zapewne często stawiamy sobie to pytanie, które Jakub Apostoł postawił nam dzisiaj na początku pierwszego czytania: Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Często stawiamy sobie to pytanie, bo jesteśmy świadkami nieustannych konfliktów – także zbrojnych – na arenie międzynarodowej, a i o tym, co się u nas w Polsce dzieje, trudno mówić bez niepokoju. Jeśli zaś stawia się pytania, to muszą się też pojawić odpowiedzi. I te odpowiedzi rzeczywiście się pojawiają. Tylko – czy są to odpowiedzi trafne?
Bo zwykle – w tym kontekście – wskazujemy na określonych przywódców państw, polityków, albo partie polityczne, ugrupowania społeczne, ewentualnie także siły militarne. Mówimy o takim, czy innym, układzie sił politycznych, albo o takich, czy innych, okolicznościach społecznych czy dziejowych, wskazujemy też na konkretne wydarzenia historyczne, które wprost doprowadziły do danego konfliktu. I mówimy, że gdyby nie wydarzyło się to, lub tamto, to nie byłoby danej wojny. I gdyby nie wygrała ta, czy inna partia polityczna, to nie byłoby żadnego konfliktu, a to właśnie ta partia powoduje ciągły niepokój, skłóca ludzi ze sobą, prowadzi do napięć. I gdyby nie ten został premierem tego państwa, a tamten prezydentem tamtego, to w tej części świata byłoby spokojniej…
I tak mnożymy analizy polityczne, politologiczne, historyczne, socjologiczne – i jakie tam jeszcze można sobie wyobrazić – doszukując się jakichś określonych przyczyn danego konfliktu. I wszystkie one z pewnością są prawdziwe, wskazują na prawdziwe przyczyny danej sytuacji. Tylko – czy są to przyczyny najważniejsze, najgłębsze, fundamentalne?
Bo nawet w odniesieniu do sytuacji, jaką obecnie mamy w naszej Ojczyźnie – a właściwie: jaką zazwyczaj mamy, bo podział na dwa przynajmniej wrogie sobie obozy polityczne jest u nas stale – możemy zapytać: dlaczego ten, czy ów prezydent, premier czy minister, zachowuje się tak, jak się zachowuje i wygaduje to, co wygaduje? Odpowiedź prosta: bo dostał takie prawo w wyborach. Bo wygrał wybory, dlatego otrzymał władzę i teraz wyprawia, co mu się podoba.
Idźmy zatem dalej: dlaczego wygrał te wybory? Bo iluś osobom odpowiada jego styl i sposób bycia. I choć to trudne o ogarnięcia zwykłym umysłem prostego człowieka, to jednak nawet ewidentne zło, czynione przez tegoż wybranego; ewidentne „przegięcia” na wielu odcinkach, bezczelne nadużywanie władzy, bandyckie i bezprawne panoszenie się w instytucjach państwowych; niszczenie wręcz państwa w sposób celowy, arogancki i totalny – nawet to wszystko nie powoduje zmiany nastawienia wyborców owych niszczycieli.
A przecież ci wyborcy nie są najczęściej ludźmi niewidomymi, albo niesłyszącymi. Są też – chciałoby się mniemać – ludźmi jednak myślącymi! Dlaczego im zatem nie przeszkadza tak ewidentne i tak jawne, a wręcz bezczelne, czynienie zła przez tych, na których głosowali? Przecież nie mogą powiedzieć, że nie widzą tego, nie słyszą, albo nic nie rozumieją. Raczej wszystko dobrze rozumieją. Czemu zatem zgadzają się na to?
Bo nawet, jeżeli dali się omamić jakimś szumnym hasłom wyborczym, to widząc to, co się dzieje, już dawno powinni zmienić swoje nastawienie i swoje sympatie polityczne. A nie zmieniają. I nadal popierają dokładnie to wszystko, co postanowi lub powie wybrany przez nich premier, czy prezydent – choćby się miało okazać, że to im samym także, na dalszą metę, będzie utrudniało życie. Nie szkodzi! Ważne, że to ich strona polityczna ma władzę, a nie ta druga, którą trzeba odsądzać od czci i wiary, oskarżając o największe zbrodnie. Dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedź mamy w dzisiejszym Bożym słowie. Bo tu właśnie, na pytanie postawione na początku, czyli skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? – Apostoł odpowiada: Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.
Czyż to nie jest – jak mawiają niektórzy – „szczera” prawda? Jakby prawda mogła być nieszczera, ale to inna kwestia… A do tego: czy nie jest jakąś prawdą także i to, że nawet modlitwa, zanoszona w tej sytuacji, może być „po jednej stronie” sporu?
W kontekście bowiem sytuacji, jaką mamy obecnie w Polsce, jeden z Kolegów – Księży nie tak dawno zapytał mnie, kiedy mówiłem, że powinniśmy się więcej modlić z Polskę: „Ale o co tak naprawdę Polacy będą się modlić? Czy nie o to, żeby druga strona przegrała – a choćby nawet przepadła na wieki?” Właśnie… O co my się na co dzień modlimy, moi Drodzy, dla nas samych i naszych bliskich – a także w kontekście tego wszystkiego, co dzieje się w naszym życiu? Czy nie jedynie o «zaspokojenie swoich żądz», czyli żeby koniecznie i zawsze było „po mojemu”?
Dlatego Święty Jakub – także do nas dzisiaj, w kontekście naszej sytuacji osobistej, jak i narodowej, jak i społecznej, jak i zawodowej, jak i wreszcie kościelnej – mówi, nie przebierając za bardzo w słowach: Cudzołożnicy, czyż nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. I daje praktyczne wskazania: Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was. Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni! Uznajcie waszą nędzę, smućcie się i płaczcie. Śmiech wasz niech się obróci w smutek, a radość w przygnębienie. Uniżcie się przed Panem, a On was wywyższy.
I to dlatego Jezus mówi dzisiaj swoim Apostołom: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich. I zaraz potem, wskazując na dziecko: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał.
A powiedział to po tym, jak się okazało, że Jego najbliżsi, umiłowani, których już tyle czasu intensywnie formował, nagle posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. I to zaraz po tym, jak ich Mistrz i Nauczyciel, Jezus Chrystus, zapowiedział: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie. On tu do nich o ofierze ze swego życia, a oni – kto z nich jest największy?… Aż chciałoby się zapytać: Co oni mają w głowach? Co mają w sercach?
I taka jest właśnie odpowiedź na pytanie, postawione dziś na początku: Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Skąd? Z Waszych serc i umysłów. W innym miejscu Ewangelii Jezus powiedział bardzo wyraźnie, że to właśnie w sercu człowieka rodzi się wszelkie zło, a nie z potraw czystych lub nieczystych. Zatem, jeżeli chcemy prawdziwego pokoju na świecie, prawdziwego pokoju w Polsce, prawdziwego pokoju w naszych Rodzinach, prawdziwego pokoju w Kościele, prawdziwego pokoju w naszych większych czy mniejszych społecznościach – to odpuśćmy sobie te wszystkie udawane i nic nie znaczące, totalnie nieskuteczne działania polityków, ich jeżdżenie po świecie i „spotkania bilateralne”, „negocjacje pokojowe”, układy polityczne i inne, podobne bzdury, a zadbajmy o nawrócenie umysłu i serca. Najpierw swojego, a potem – serc naszych bliskich.
Zadbajmy o formację umysłu i serca – stałą i konsekwentną! Bo to w umyśle i sercu człowieka rodzi się pokój – a nie gdzie indziej! Tam też niestety, są źródła wszelkich wojen i konfliktów: w umyśle i w sercu, w którym panuje bałagan.
Dlatego zadbajmy o przemianę naszego własnego myślenia – zadbajmy o formację własnego serca!