Jeśli Pan zechce…

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Krzysztof Fabisiak – Moderator naszego bloga. Dziękując za stałą życzliwość i ofiarną pomoc, życzę obfitości darów z Nieba!

Imieniny przeżywa natomiast Wiesia, nasza stała Komentatorka, której dziękuję za piękne i głębokie przemyślenia, ujmowane w formie ciekawych komentarzy. Życzę nieustannego odkrywania Bożej obecności w życiu!

Oboje świętujących zapewniam o serdecznej modlitwie!

A ja dzisiaj planowałem – jak w każdą środę – dyżur na Wydziel Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, na ulicy 3 Maja. Jednak z powodu wyborów do Senatu Uczelni, Dziekani poszczególnych Wydziałów ogłosili godziny dziekańskie. Dlatego zajmę się swoją pracą – której nigdy nie brakuje – oraz modlitwą.

O 19:00 natomiast, w naszym Duszpasterstwie, Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. Po niej – wystawienie Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo majowe i adoracja w ciszy do godziny 21:00.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 7 Tygodnia zwykłego, rok II,

22 maja 2024., 

do czytań: Jk 4,13–17; Mk 9,38–40

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:

Najmilsi: Zwracam się do was, którzy mówicie: „Dziś albo jutro udamy się do tego miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski”, wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika.

Zamiast tego powinniście mówić: „Jeżeli Pan zechce i będziemy żyli, zrobimy to lub owo”. Teraz zaś chełpicie się w swej wyniosłości. Każda taka chełpliwość jest przewrotna. Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Apostoł Jan rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w imię Twoje wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami”.

Lecz Jezus odrzekł: „Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”.

Niezwykle głęboka mądrość ukryta jest w słowach dzisiejszego pierwszego czytania, z Listu Apostoła Jakuba. Zresztą, cały ten List jest bardzo konkretny, praktyczny – i dość łatwy w odbiorze – także dla czytelnika, nie mającego przygotowania teologicznego. Bo przekazuje prawdy i zasady w sposób prosty, bezpośredni i – powiedzielibyśmy – taki… życiowy. Jak chociażby dzisiaj.

Apostoł zwraca się do tych, którzy zapowiadają, co to oni będą robić przez najbliższy rok, dokąd się udadzą, jakiż to handel będą uprawiali, jakie zyski osiągną… Owszem, to wszystko może się stać – jeśli tylko dożyją następnego dnia.

W tym momencie pewnie przypomina nam się przypowieść Jezusa o głupim gospodarzu, któremu dobrze obrodziło pole, a ten – zamiast dziękować Bogu za tak wielkie dobrodziejstwa i hojność Bożej ręki – zaczął się chełpić, jak to mu teraz będzie dobrze, jak już do końca życia nic nie będzie musiał robić, tylko jeść, pić i używać… Słowa Jezusa, będące komentarzem do tej postawy, nie pozostawiają złudzeń: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie! Komu więc przypadnie to, co zgromadziłeś?…

Właśnie! Jeszcze tej nocy wszystko się rozstrzygnie, a mówiąc precyzyjnie: wszystko się skończy! Na tym świecie się skończy, natomiast po drugiej stronie życia ów człowiek raczej nie może liczyć na takie rozpasanie i zadowolenie z siebie. Owo Jezusowe: głupcze! – zdaje się przesądzać sprawę jego wieczności.

I dzisiaj owo: głupcze! jakoś nam pobrzmiewa w pierwszym czytaniu, chociaż wprost nie pada. A może inaczej: słowa Jakuba stanowią ostrzeżenie dla tych, którzy tak bardzo planują najbliższy rok, albo nawet dłuższy czas, aby jednak przemyśleli tę kwestię, by nie trzeba było owego mało zaszczytnego tytułu do nich kierować. A trzeba będzie, jeśli człowiek zapatrzy się w czubek własnego nosa, zafiksuje się w swoich interesach, planach, w swojej zaradności – nie licząc się z Bogiem, albo wprost o Nim zapominając, będzie sobie ustawiał przyszłość po swojemu.

Tylko że takie ustawianie wszystkiego po swojemu wprost prowadzi do głupiego przeżywania swojego życia, swojej przyszłości, do marnowania dobrych natchnień, dobrego czasu i okoliczności, sprzyjających czynieniu dobra! Dlatego właśnie dzisiaj, na zakończenie swojego pouczenia, Apostoł stwierdza: Każda taka chełpliwość jest przewrotna. Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy.

Właśnie dlatego grzeszy, że marnuje okazje do dobrego; a marnuje je, bo nawet ich nie zauważa; a nie zauważa ich, bo ma wzrok utkwiony w siebie samego i swoją własną, często jedynie doraźną korzyść. To jak on ma widzieć coś więcej?…

Dlatego zdanie się na Jezusa, powierzenie Jego dyspozycji swojej przyszłości – skutecznie gwarantuje dobre jej przeżycie. Bo Pan nie po to prosi nas o zaufanie Jego woli i Jego mądrości, by nas jakkolwiek zniewolić, czy uzależnić od siebie – dla samej zasady, albo dla podkreślenia swojej wyższości nad nami. Prawdę powiedziawszy, nie musi On nam tego udowadniać, bo chyba wszyscy o tym doskonale wiemy i nie mamy co do tego faktu wątpliwości.

Natomiast tylko takie właśnie nasze osobiste mocne związanie się z Jezusem i takie związanie naszej przyszłości z Jego wolą i Jego zamysłem, o jakim dziś mówimy, zapewni nam piękne, mądre, sensowne i celowe, a nade wszystko: owocne przeżywanie całego naszego życia.

Tak, jak było to w przypadku człowieka, na którego Jezusowi zwrócił dziś uwagę Święty Jan, o czym słyszeliśmy w czytaniu ewangelicznym: Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w imię Twoje wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami.

Odpowiedź Jezusa była chyba trochę zaskakująca dla Apostołów, usłyszeli bowiem: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. To też taki mały – by się tak wyrazić – „prztyczek w nos” Apostołom, aby nie pomyśleli, że Jezus jest ich wyłączną własnością i tylko oni mogą działać w Jego imię i z Jego upoważnienia. Człowiek ów prawdopodobnie także miał swoją osobistą więź z Jezusem – taką, która wymykała się całkowicie percepcji i świadomości Apostołów, a która pozwalała mu nawet czynić takie znaki, jak czynił Jezus.

Musiała to więc być naprawdę mocna, a nade wszystko prawdziwa więź, bo – powiedzmy sobie szczerze – nie każdy jest w stanie, ot tak sobie, wyrzucać z innych złe duchy! Skoro ten człowiek to czynił, to na pewno nie swoją mocą. Jezus musiał o tym wiedzieć od samego początku. I musiał się na to zgadzać. Dlatego Apostołowie nie powinni zazdrościć temuż człowiekowi, tylko sami jeszcze mocniej związać się z Jezusem, aby Jego mocą jeszcze większych i jeszcze liczniejszych dzieł dokonywać.

I to dotyczy także nas – właśnie nas, którzy tak bardzo niecierpliwie interesujemy się, co nas czeka w przyszłości i tę przyszłość skrupulatnie planujemy, a do tego jeszcze nierzadko: bardzo interesujemy się przyszłością innych. Jezus na to wszystko dzisiaj odpowiada, mówiąc do każdego z nas: „Zaufajcie Mi i mojej mądrości! A – nade wszystko – mojej miłości do Was i mojej trosce o Was! Bo ja nie po to chcę pokierować Waszym życiem, aby Was jakkolwiek wykorzystać, czy Wam zaszkodzić! Ja naprawdę chcę Waszego dobra!”

Moi Drodzy, skorzystajmy – i każdego dnia korzystajmy – z tej Jezusowej propozycji! Pozwólmy, aby to Jezus nam zaplanował, co będziemy robić jutro, pojutrze, za miesiąc, przez najbliższy rok, przez najbliższe dziesięć lat – i do końca życia! Bez względu na to, kiedy by ten koniec nie miał nastąpić… Jeżeli On nam to zaplanuje, to z pewnością nie zmarnujemy ani jednego dnia, ani jednej godziny, ani jednej minuty – a wszystkie je jak najlepiej wykorzystamy do zaprowadzania królestwa Bożego w naszym życiu! I naszej obecności w tymże Królestwie…

6 komentarzy

  • Wiesiu,gratulacje z okazji imienin!
    Niech Najświętsza Maryja Panna zawsze obejmuje Swoim Omoforem, a Anioł Stróż i Święta Wiesława swoimi modlitwami.
    Przytulam.
    CUM DEO!

  • Droga Wiesiu ślę Tobie tak obfite i bogate życzenia imieninowe, jak ten deszcz 🙂 , który wzmógł się za moim oknem. Życzę obfitości łask Bożych i stałej obecności Ducha Świętego. Wszelkiego dobra od Boga i ludzi. Szczęść Boże.
    Ps. Ponieważ na 17:30 jadę na majowe i Eucharystię z Nowenną do Matki Bożej Nieustającej Pomocy powierzę Ciebie i wszystkich Autorów i komentatorów tego bloga, wraz z Moderatorem bloga, przez Serce naszej kochanej Matki, Jezusowi Chrystusowi, niech Wam szczodrze błogosławi.

  • Bardzo serdecznie dziękuję za życzenia a przede wszystkim Ks.Jackowi bo On pamięta o wszystkich świętujących różne uroczystości i jubileusze, rocznice itp. Dziękuję Wam również drogie blogowiczki Aniu i Eleno za życzenia i obecność na blogu oraz dzielenia się swoimi doświadczeniami życia z Bogiem i Jego obecnością na każdy dzień. Bez Jego obecności w naszym życiu nie byłoby naszej radości i wiary na spotkanie z nim. Niech On błogosławi nam na każdy dzień i umacnia we wszystkim.

      • Wielką moją radością jest ogłaszać na tym blogu i świętować wszelkie uroczystości Osób mi bliskich, współtworzących ze mną to forum! Podstawą tego świętowania jest oczywiście modlitwa w intencji Świętujących…
        xJ

      • Wielką moją radością jest ogłaszać na tym blogu i świętować wszelkie uroczystości Osób mi bliskich, współtworzących ze mną to forum! Podstawą tego świętowania jest oczywiście modlitwa w intencji Świętujących… xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.