Wytrwałość – i nadzieja!

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Jacek Wojdat, mój Kolega z Kursu Święceń. Życzę Jubilatowi wszelkiego Bożego błogosławieństwa! I zapewniam o modlitwie!

oto dzisiaj, Dzisiaj w Katolickim Radiu Podlasie odbędzie się kolejna audycja, w formacie: GAUDIUM ET SPES. Jej tematem będzie: WIDZIEĆ – NIE WIDZĄC… NIEWIDOMI I NIEDOWIDZĄCY W SPOŁECZEŃSTWIE I W KOŚCIELE, a jej Uczestnikami będą: Członkowie Duszpasterstwa Niewidomych i Niedowidzących z Siedlec, z Garwolina i Żelechowa. Pełna informacja o audycji na stronie oraz na fb Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach.

Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej, bo to bardzo ubogaca audycję! Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później,«Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia następnej nocy, około godziny 1:00.

Wcześniej natomiast, bo o 16:00 – Msza Święta o pokój wieczny dla świętej pamięci Edwarda Marczaka, zmarłego nagle Ojca Szefowej Rektoratu Uniwersytetu w Siedlcach, Katarzyny Sobolewskiej. Będziemy modlić się zarówno za Zmarłego, jak i o duchowe wsparcie dla Kasi – i dla całej Rodziny. Zwłaszcza, że nie tak dawno podobnie modliliśmy się za zmarłą Mamę…

A jeszcze wcześniej, bo o 11:00 – spotkanie i długo planowana rozmowa z Albertem Michalakiem, Studentem Uniwersytetu w Siedlcach. Takie oto plany na dziś – jeżeli Pan nie będzie miał innych planów…

Teraz natomiast zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan – do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 3 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Jana Bosco, Kapłana,

31 stycznia 2025., 

do czytań: Hbr 10,32–39; Mk 4,26–34

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Bracia: Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedyście to po oświeceniu wytrzymali wielką nawałę cierpień, już to będąc wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się uczestnikami tych, którzy takie udręki znosili. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą.

Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która ma wielką zapłatę. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy. Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy z wiary żyć będzie, jeśli się cofnie, nie upodoba sobie dusza moja w nim.

My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus mówił do tłumów: „Z Królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”.

Mówił jeszcze: „Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu”.

W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.

W tym kolejnym już czytaniu z Listu do Hebrajczyków, jakie przez ostatnie dni słyszymy w liturgii – w kolejnych fragmentach akurat tego Pisma Nowego Testamentu – nie słyszymy dziś rozważań o kapłaństwie Jezusa i o kapłaństwie starotestamentalnym, jak to było przez kilka ostatnich dni. Natomiast pojawia się słowo, które też pojawiało się ostatnio kilka razy, a mianowicie słowo: „nadzieja”.

Najpierw kontekst do zrodzenia się tej nadziei i jej podtrzymywania. Autor biblijny pisze do swoich uczniów: Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedyście to po oświeceniu wytrzymali wielką nawałę cierpień, już to będąc wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się uczestnikami tych, którzy takie udręki znosili. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą.

Jak sobie z pewnością uświadamiamy, jest to opis cierpień, jakie spadały wówczas na młody Kościół, wraz z prześladowaniami, którym mu nie szczędzono. Tak, to były publiczne szyderstwa, to była konfiskata mienia, ale to były także najróżniejsze tortury fizyczne, prowadzące nierzadko do śmierci takiego katowanego człowieka. Chrześcijanina – jeszcze raz powiedzmy, żeby to jasno wybrzmiało.

I właśnie takim kontekście, Autor natchniony zachęca: Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która ma wielką zapłatę. Po czym zaraz dodaje: Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy. Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy z wiary żyć będzie, jeśli się cofnie, nie upodoba sobie dusza moja w nim. I żeby już wszystko było jasne, to w ostatnim zdaniu dzisiejszego czytania – niejako w podsumowaniu – pada takie oto mocne stwierdzenie: My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę.

Nawiązując natomiast do wcześniejszych słów, możemy powiedzieć, że ta «krótka, bardzo krótka chwila», po której ma przyjść powtórnie na ziemię Jezus Chrystus – trwa już dwa tysiące lat. I nie dlatego Autor biblijny to napisał, żeby swoich współwyznawców oszukać, albo im oczy zamydlić, ale w ten sposób podkreślił biblijną miarę czasu, która nijak ma się do naszej. U Boga, w Niebie, w ogóle nie ma czasu.

Natomiast wspomnienie o owej «chwili» było potrzebne ówczesnym chrześcijanom, którzy po Wniebowstąpieniu Jezusa z niesamowitą tęsknotą wpatrywali się w Niebo, kiedy powróci On i zabierze ich wszystkich do siebie – aby właśnie nie „gapili się” w to niebo i nie wzdychali tęsknie, ale wzięli się do roboty, aby kształtowali swoją chrześcijańską postawę i aby w ten właśnie sposób byli stale przygotowani na przyjście Pana. A ono wówczas mogło by przyjść kiedykolwiek, bo oni i tak będą gotowi.

Dlatego tak bardzo potrzebna jest owa wspomniana wytrwałość! A jeżeli wytrwałość – to i nierozerwalnie związana z nią cierpliwość, chociaż nie jest ona dosłownie dzisiaj wspomniana. Ale to jest oczywiste.

W tym duchu odczytujemy słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Z Królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo.

To porównanie do ziarna stosuje się także do sposobu, w jaki Boże słowo oddziałuje na człowieka. Zresztą, w ten sposób także wzrasta Boże królestwo w ludzkich sercach, a tym samym i w świecie – przez Boże słowo, które uważnie i z miłością przeczytane, już samo w sobie i samo przez się przemienia wewnętrznie człowieka. Ma ono w sobie tak wielką moc – jest to oczywiście moc samego Boga – iż nawet, jeżeli w tym momencie, w którym zostało przeczytane, nie jest do końca zrozumiałe, albo nawet w niewielkim stopniu jest zrozumiane, to jednak i tak człowieka wewnętrznie przemienia, uszlachetnia, czasami wycisza, daje jaśniejsze spojrzenie w przyszłość… Niezależnie od tego – jak powiedział Jezusa – czy gospodarz czuwa, czy nie – to ziarno i tak wzrasta.

Nawet, jeśli jest to ziarenko tak małe, jak ziarenko gorczycy czarnej, o której Jezus mówi w kolejnych zdaniach: Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu.

Ziarenko to, o którym tu mowa, miało średnicę jednego milimetra, a wyrastało na drzewko, osiągające wysokość do czterech metrów! I tak jest z Królestwem niebieskim w sercu człowieka i w świecie; tak jest w ogóle z każdym dobrem, które posiane w ludzkie serce, podarowane drugiemu człowiekowi, przyjęte przez tegoż drugiego człowieka – rozwija się do wielkich rozmiarów. Ale – potrzeba wytrwałości. I związanej z nią nieodłącznie – cierpliwości.

Jeden z moich Profesorów w Seminarium powtarzał dość często znane skądinąd powiedzenie, że cierpliwość jest kluczem, który na końcu otworzy każde drzwi. Mówię te słowa dzisiaj przede wszystkim do siebie, jako do człowieka, który – niestety – nie jest mistrzem ani wzorem cierpliwości… Ale trzeba nam się wszystkim w niej doskonalić! Właśnie w wytrwałości i w cierpliwości, a nad tym wszystkim ma królować – jak też zostało dzisiaj powiedziane – wielka nadzieja! Tak, ta nadzieja, którą my, wierzący, pokładamy w Jezusie Chrystusie!

Wytrwałość połączona z nadzieją – to jedyna i najpewniejsza droga do rozwoju Królestwa Bożego w ludzkich sercach, a tym samym w całym świecie; a ostatecznie: do osiągnięcia go na całą wdzięczność. Ale wytrwałość, połączona z nadzieją – to jedyna i najpewniejsza do droga do osiągnięcia jakiegokolwiek dobra, na jakim nam zależy i o osiągnięcie którego się staramy. Pamiętajmy o tym: wytrwałość, połączona z nadzieją! Pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu! To droga do zwycięstwa! I do prawdziwego szczęścia – już tutaj, na ziemi, a na pewno w Niebie!

Dobrze o tym wiedział i przez całe swoje życie – także to kapłańskie życie – kierował się tym Patron dnia dzisiejszego, Święty Jan Bosco, Kapłan i Wychowawca Młodzieży.

Urodził się on 16 sierpnia 1815 roku w Becchi, około czterdziestu kilometrów od Turynu. Był synem piemonckich wieśniaków. Gdy miał dwa lata, zmarł jego ojciec. W tej sytuacji matka musiała zająć się utrzymaniem trzech synów.

Młode lata przeżył w ubóstwie. Wcześnie musiał podjąć pracę zarobkową. Kiedy miał lat dziewięć, Pan Bóg w tajemniczym widzeniu sennym objawił mu jego przyszłą misję, którą Jan zaczął na swój sposób rozumieć i pełnić. Widząc, jak wielkim powodzeniem cieszą się przygodni kuglarze i cyrkowcy, za pozwoleniem swojej matki w wolnych godzinach szedł do miejsc, gdzie ci popisywali się swoimi sztuczkami – i zaczynał ich naśladować.

W ten sposób zbierał mieszkańców swojego osiedla i zabawiał ich w niedzielne i świąteczne popołudnia, przeplatając swoje popisy modlitwą, pobożnym śpiewem i „kazaniem”, które wygłaszał. Było to zwykle kazanie, które tego dnia na porannej Mszy Świętej zasłyszał w kościele parafialnym, a które prawie „co do słowa” zapamiętał.

Pierwszą Komunię Świętą przyjął w wieku jedenastu lat. Gdy miał lat czternaście, rozpoczął naukę u pewnego kapłana – emeryta, którą musiał jednak po roku przerwać z powodu nagłej śmierci nauczyciela. Następnie odbył naukę w szkole podstawowej i średniej. Nie mając jednak funduszów na kształcenie się, musiał pracować dodatkowo w różnych zawodach, by zdobyć konieczne podręczniki, opłacić nauczycieli i utrzymać się na stancji. Dorabiał nadto dawaniem korepetycji.

Po ukończeniu szkoły średniej, został przyjęty do wyższego seminarium duchownego w Turynie. Tutaj, pod kierunkiem Świętego Józefa Cafasso, wykładowcy i spowiednika, czynił znaczne postępy w doskonałości chrześcijańskiej. 5 czerwca 1841 roku otrzymał święcenia kapłańskie.

8 grudnia 1841 roku, napotkał przypadkowo piętnastoletniego chłopca – sierotę, zupełnie opuszczonego materialnie i moralnie. Od tego, w jakimś sensie przełomowego dnia, zaczął gromadzić samotną młodzież, uczyć ją prawd wiary, szukać dla niej pracy u uczciwych ludzi. W niedzielę zaś zajmował młodzież rozrywką, dawał okazję do uczestnictwa we Mszy Świętej i do przyjmowania Sakramentów Świętych.

Ponieważ wielu z jego podopiecznych było bezdomnymi, starał się dla nich o dach nad głową. Tak powstały szkoły elementarne, zawodowe i internaty, które rychło rozpowszechniły się w Piemoncie. Wszystko to spowodowało, że ten Apostoł młodzieży uważany jest dziś za jednego z największych pedagogów w dziejach Kościoła.

Zdawał sobie wszakże Jan sprawę, że sam jeden tak wielkiemu dziełu nie podoła. Aby zapewnić stałą pieczę nad młodzieżą, założył dwie rodziny zakonne: Pobożne Towarzystwo Świętego Franciszka Salezego dla młodzieży męskiej – zwanych salezjanami, oraz Zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki Wiernych dla dziewcząt.

Będąc tak aktywnym, potrafił jednak nasz Święty odnajdywać czas na modlitwę i głębokie życie wewnętrzne. Obdarzony niezwykłymi charyzmatycznymi przymiotami, pozostawał człowiekiem pokornym i skromnym. Uważał siebie za słabe narzędzie Boga. Rozwinął szeroko działalność misyjną, posyłając najlepszych swoich synów duchownych i córki do Ameryki Południowej. Dzisiaj te dwie rodziny salezjańskie pracują na wszystkich kontynentach świata, na polu misyjnym.

W dziedzinie wychowania chrześcijańskiego Święty Jan Boscwsławił się także tym, że zostawił po sobie kierunek – styl wychowania – pod nazwą „systemu uprzedzającego”, który wprowadził prawdziwy przewrót w dotychczasowym wychowaniu. Nie mniejsze zasługi położył nasz Święty na polu ascezy katolickiej, którą uwspółcześnił, uczynił dostępną dla najszerszych warstw wiernych Kościoła: uświęcenie się przez sumienne wypełnianie obowiązków stanu, doskonalenie się przez rzetelną pracę.

Cały wolny czas Jan poświęcał na pisanie i propagowanie dobrej prasy i książek. Początkowo wydawał w drukarniach turyńskich. Od roku 1861 posiadał już własną drukarnię. Rozpoczął od wydawania żywotów świątobliwych młodzieńców, by swoim chłopcom dać konkretne żywe przykłady i wzory do naśladowania. Od roku 1877 dla wszystkich przyjaciół swoich dzieł zaczął wydawać jako miesięcznik – do dziś istniejący –Biuletyn Salezjański”. Wszystkie jego pisma, wydane drukiem, obejmują trzydzieści siedem tomów. Ponadto, pozostawił po sobie olbrzymią korespondencję.

W czasie kanonicznego procesu naoczni świadkowie w detalach opisywali wypadki uzdrowienia ślepych, głuchych, chromych, sparaliżowanych, nieuleczalnie chorych. Wiemy też o wskrzeszeniu co najmniej jednego umarłego. Najwięcej wszakże rozgłosu przyniosły mu: dar czytania w sumieniach ludzkich, którym posługiwał się niemal na co dzień, oraz dar przepowiadania przyszłości jednostek, swojego Zgromadzenia, dziejów Kościoła. Jan Bosczmarł 31 stycznie 1888 roku. Papież Pius XI beatyfikował go 2 czerwca 1929 roku, a kanonizował już 1 kwietnia 1934 roku, w Wielkanoc.

O postawie i duchowości tego Patrona młodzieży niech zaświadczą jego własne słowa, zamieszczone w jednym z listów, jaki skierował do swoich duchowych synów – salezjanów. A pisał tak: „Jeśli rzeczywiście pragniemy prawdziwego dobra naszych wychowanków i przygotowania ich do wypełnienia obowiązków, o tym nade wszystko powinniśmy pamiętać, że drogim naszym chłopcom zastępujemy rodziców. Dla nich pracowałem zawsze z miłością, dla nich uczyłem się, sprawowałem posługę kapłańską. […]

Ileż to razy, Synowie moi, musiałem w ciągu mojego długiego życia uczyć się tej wielkiej prawdy, że łatwiej jest gniewać się niż cierpliwie znosić, grozić niż przekonywać, a nawet łatwiej jest z powodu naszej niecierpliwości i pychy ukarać opornego, niż poprawić, zachowując się stanowczo i przyjaźnie. Zalecam wam miłość Świętego Pawła, którą okazywał nowo nawróconym. Często prowadziła go do łez i wytrwałej modlitwy, kiedy widział, że tak mało są pojętni i nie odpowiadają należycie na jego miłość.

Baczcie, by wam nikt nie mógł zarzucić, że działacie w gniewie. Niełatwo zachować spokój w karaniu, a przecież jest on konieczny, aby się nie wydawało, że działamy dla podkreślenia swej władzy albo dania upustu gniewowi. Tych, nad którymi sprawujemy jakąkolwiek władzę, uważajmy za synów. Stańmy się ich sługami, podobnie jak Jezus, który przyszedł służyć, nie zaś, aby Mu służono. Niechaj zawstydza nas nawet pozór chęci panowania. Nie panujmy nad nikim, chyba po to tylko, aby lepiej służyć. […]

Są naszymi dziećmi. Dlatego gdy poprawiamy ich błędy, wyzbądźmy się wszelkiego zagniewania, albo przynajmniej działajmy tak, jakbyśmy usunęli je zupełnie. Żadnego zagniewania, żadnej pogardy, żadnej obelgi. Na czas obecny miejcie miłosierdzie, na przyszły – nadzieję, jak przystoi ojcom, którzy naprawdę starają się o poprawę i właściwe wychowanie. W szczególnie trudnych wypadkach należy raczej pokornie i ufnie błagać Boga, niż wylewać potok słów, które tylko obrażają słuchających, lecz nie przynoszą żadnego pożytku winowajcom.”

Tyle Święty Jan Bosco. Wpatrzeni w świetlany przykład jego świętości, ale też zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zapytajmy samych siebie tak bardzo konkretnie, jak to jest u nas z wytrwałością i cierpliwością – i jak jest z nadzieją? Czy mamy ją zawsze – i wbrew wszystkiemu? I ponad wszystko?

1 komentarz

  • Księże Jacku, chciałbym przeczytać książkę Jana Bosko „Prewencyjny system wychowania młodzieży”. Interesuje mnie ona z pedagogicznego punktu widzenia. Ale nigdzie nie mogę jej znaleźć. Jeśli masz ją w formacie pdf, proszę podziel się nią ze mną przez e-mail lub link w internecie. Jeśli jest po polsku, nic nie szkodzi, przetłumaczę ją na rosyjski.

    Od 30 stycznia do 2 lutego odbywa się diecezjalne spotkanie sióstr zakonnych. W sobotę odbędzie się ogólnorosyjski kongres na temat „ Najświętsza Maryja Panna Matka powołań duchowych”. Ks. Marek weźmie w nim udział.
    W niedzielę, w święto Ofiarowania Pańskiego, ks. Stefan Lipke,SJ przyjmie święcenia biskupie. Msza święceń będzie transmitowana o godzinie 11:00 czasu nowosybirskiego na kanale YouTube „CatholicSurgut”

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.