Ci, co się rozproszyli, głosili Słowo…

C

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:
Weronika Bernaciak, Osoba wielce pobożna i ewangelicznie aktywna,
moja była Uczennica w Liceum w Żelechowie, oraz Karol Jobda, za
moich czasów – Lektor w Celestynowie, a do dziś: Człowiek mi
bardzo bliski. Życzę Jubilatom najgłębiej w sercu przeżywanej
bliskości Jezusa! I o to będę się dla Nich modlił.
A
jutro, na naszym forum, przeżyjemy bardziej intensywną bliskość z
Kościołem na Syberii, bo właśnie jutro – słówko z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
3 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 8,1b–8; J 6,35–40

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Po
śmierci Szczepana wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele
jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po
okolicach Judei i Samarii.
Szczepana
zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem.
A
Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn
i kobiety i wtrącał do więzienia.
Ci,
którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo.
Filip
przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały
z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które
czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z wielkim krzykiem
duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało
uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do ludu: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie
przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy
pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie,
a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie
przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę,
ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę,
ale wolę Tego, który Mnie posłał.
Jest
wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał,
niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To
bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w
Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”.

Jednym
z największych paradoksów chrześcijaństwa, jest właśnie ten, że
im bardziej Kościół był lub jest prześladowany, im
bardziej sprzysięgają się przeciwko niemu moce ciemności, a
przeciwnicy wymyślają i stosują kolejne uciążliwości, tym
bardziej rozwija się
zapał wierzących, których zresztą wtedy
najbardziej przybywa. Stąd właśnie prawdziwość znanego skądinąd
stwierdzenia, że krew męczenników jest posiewem chrześcijan.

Dzisiaj
słyszymy o jednym Męczenniku, Szczepanie, którego krew stała się
posiewem wręcz trudnym do przeliczenia i ogarnięcia. Jak nam to
bowiem relacjonuje Autor biblijny, z jednej strony po
śmierci Szczepana wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele
jerozolimskim,
z drugiej jednak spowodowane nim
rozproszenie się uczniów po okolicach Judei i Samarii zaowocowało
rozszerzeniem się Dobrej Nowiny po nowych obszarach i do
wielu uszu i serc dotarła wieść o Jezusie Chrystusie. Uczniowie
nie tylko, że dotarli do nowych miejsc i ludzi, ale też z całą
pewnością mogli cieszyć się z orędownictwa przed Bogiem swego
Męczennika.
Tak, Szczepan na pewno wspierał z Nieba ich
działania.
Wszystko
to zaś doprowadziło do takiego oto finału, że zawziętość i
złośliwość przeciwników Jezusa i Jego Ewangelii – przyniosła
efekty dokładnie przeciwne do tych przez nich zamierzonych.
Bo oni chcieli unicestwić dzieło i przesłanie młodego Kościoła,
a tymczasem walnie przyczynili się do jego rozwoju! I czyż
to nie jest dowodem na to, że Jezus dotrzymał słowa, iż
pozostanie ze swym Kościołem aż do skończenia świata i będzie
nad nim czuwał? Czy gdyby nie ta Jego opieka, sprawy
przybrałyby taki obrót, jaki przybrały?
A
tymczasem nie tylko w tym momencie, ale i przez całe wieki, za
każdym razem, prześladowanie chrześcijan owocowało nowym
rozszerzaniem się Dobrej Nowiny.
Tak, podkreślmy to jeszcze
raz: działo się tak dlatego, że to sam Jezus był i ciągle jest
ze swymi uczniami, a w chwilach prześladowań – jest
szczególnie blisko!
I to On działa.
Jest
i działa w sposób, jaki sam wybrał. A jaki sposób wybrał? Ten, o
którym mówi dziś w Ewangelii: obecność pod Postaciami
eucharystycznymi. Słyszeliśmy przed chwilą: Jam jest chleb
życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie
wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
[…] To
bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w
Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym
.

Moi
Drodzy, nas też spotykają przeróżne życiowe przeciwności. Nie
są to takie brutalne i krwawe prześladowania,
jakie spotkały
Szczepana i chrześcijan jego czasów, nie są to też takie
prześladowania, jakie dzisiaj spotykają chrześcijan w tylu
miejscach na świecie. Natomiast nie brakuje i nam różnego
rodzaju przeciwności,
które znacząco utrudniają nam kroczenie
do zbawienia: odbierają entuzjazm, gaszą zapał, a czasami naprawdę
totalnie zniechęcają. Często utrudnienia te przychodzą ze strony,
z której najmniej byśmy się ich spodziewali, albo od ludzi,
którzy powinni być dla nas największym wsparciem.
Ileż to
razy ze strony takich właśnie ludzi spotyka nas zawód?…
Jednak
nigdy nie spotka nas zawód ze strony Jezusa! Nigdy! On zawsze
jest i będzie z nami! W sposób najbardziej – powiedzielibyśmy –
intensywny: w Eucharystii. I tylko od nas samych zależy, czy w tę
Jego obecność
coraz mocniej będziemy wierzyli
i czy w związku z tym będziemy się Chlebem eucharystycznym posilać
systematycznie, wzmacniając w ten sposób swoją wiarę i zapał…
Tylko od nas zależy…
A
jeżeli już przystępujemy do Komunii Świętej systematycznie –
to czy zawsze staramy się o to, by każde spotkanie z Jezusem
przeżywać z największą wiarą i najszczerszą miłością?… Czy
– i jak – bronimy się przed rutyną? Co robimy w tym celu, by
każda Msza Święta i Komunia Święta były naprawdę wielkim
wydarzeniem – prawdziwym spotkanie z Jezusem?…

2 komentarze

  • "Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo. " W tym stwierdzeniu sprawdza się ogólne powiedzenie " że Bóg potrafi wyprowadzać nawet ze zła, dobro.
    Dziś w Słowie słyszymy kontynuacje dziejów związanych z Filipem. Pomyślałam sobie to wydarzenie " porwania" Filipa " Duch Pański porwał Filipa i dworzanin już więcej go nie widział….A Filip znalazł się w Azocie i głosił Ewangelię…" dziś nazwalibyśmy bilokacją, nadprzyrodzonym zjawiskiem.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.