Czy Anioł ma skrzydła?…

C
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Piotr
Antosiewicz, za moich czasów – Prezes Służby liturgicznej w
Celestynowie. Dziękując za wszelkie dobro, jakie przyniosła nasza
współpraca, życzę Bożego błogosławieństwa i opieki Anioła
Stróża na każdy dzień. Zapewniam o modlitwie!
Błogosławionego
dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wspomnienie
Świętych Aniołów Stróżów,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Wj 23,20–23; Mt 18,1–5.10

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Tak
mówi Pan: „Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł
w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci
wyznaczyłem. Szanuj go i bądź uważny na jego słowa. Nie
sprzeciwiaj się mu w niczym, gdyż nie przebaczy waszych przewinień,
bo imię moje jest w nim. Jeśli będziesz wiernie słuchał jego
głosu i wykonywał to wszystko, co ci polecam, będę
nieprzyjacielem twoich nieprzyjaciół i będę odnosił się wrogo
do odnoszących się tak do ciebie. Mój anioł poprzedzi cię i
zaprowadzi do Amoryty, Chetyty, Peryzzyty, Kananejczyka, Chiwwity,
Jebuzyty, i Ja ich wygładzę”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
W
tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto
właściwie jest największy w królestwie niebieskim?”
On
przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: „Zaprawdę,
powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci,
nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak
to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by
przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.
Strzeżcie
się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem
powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze
Ojca mojego, który jest w niebie”.

Oba
teksty, których przed chwilą wysłuchaliśmy, są biblijnym dowodem
na to, że taka – powiedzielibyśmy dzisiejszym językiem –
instytucja, jak Anioł Stróż, naprawdę istnieje. I że nie
jest on jedynie jakimś wyobrażeniem, jakimś „stworkiem ze
skrzydełkami” na obrazku dla grzecznych dzieci, ale istotą
żyjącą, realnie istniejącą,
stworzon
ą przez Boga i posłaną do pomocy
człowiekowi w jego codziennym zmaganiu się o świętość.
A
pierwsze dzisiejsze czytanie – z Księgi Wyjścia, a więc z jednej
z pierwszych Ksiąg Starego Testamentu i całego Pisma Świętego –
przekonuje nas, że ci Boży posłańcy towarzyszyli człowiekowi
właściwie od zarania historii zbawienia. Już bowiem wtedy,
w pradawnych czasach, jakie Księga Wyjścia opisuje, Bóg zadbał o
to, aby człowiek, żyjący na ziemi, miał swoje
„przedstawicielstwo” w Niebie.
W
pierwszym czytaniu słyszymy takie zapewnienie ze strony Boga: Oto
Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej
drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. Szanuj
go i bądź uważny na jego słowa. Nie sprzeciwiaj się mu w niczym,
gdyż nie przebaczy waszych przewinień, bo imię moje jest w nim.

Właściwie
można powiedzieć, że wszystkie zalecenia, jakie wówczas Bóg dał
człowiekowi w sprawie jego współpracy z wysłanym mu do pomocy
Aniołem – zachowują
aktualność do dziś.

Może ewentualnie należałoby się głębiej zastanowić nad
sformułowaniem, iż nie
przebaczy waszych przewinień,

ale zapewne – w kontekście następnego stwierdzenia: imię
moje jest w nim

– należałoby je
rozumieć
jako zakaz lekceważenia Anioła i jego posługi, jego towarzyszenia,
bo przecież jest on znakiem
i wysłannikiem samego Boga!
Podobny
ton pobrzmiewa w dzisiejszej Ewangelii. Jezus
jakby
mimochodem

wspomina o Aniołach, w kontekście dzieci, na których winni
wzorować się wszyscy, pragnący posiąść Królestwo niebieskie. I
takie jest zasadnicze przesłanie tego ewangelicznego fragmentu:
wezwanie do tego, by upodabniać się do dziecka w
prostocie serca i bezpretensjonalności,
jaką
zwykle dziecko prezentuje. Ale właśnie w tym kontekście Jezus
niejako dopowiada: Strzeżcie
się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem
powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze
Ojca mojego, który jest w niebie.

I
znowu, można by postawić sporo pytań, jak dokładnie rozumieć to
stwierdzenie. A przy okazji – postawić
jeszcze kilka innych pytań,

jak chociażby takie, czy Aniołowie osób dorosłych nie wpatrują
się w oblicze Boże? Albo: co właściwie z tego wynika, że
wspomniani Aniołowie w to Oblicze
się wpatrują? Czy nie powinni bardziej wpatrywać się w
oblicza tych, nad którymi mają sprawować pieczę?

Myślę, że jeszcze przynajmniej kilka podobnych pytań można by
zadać.

Jednak
przy głębszym zastanowieniu zapewne dojdziemy do wniosku, że
chodzi w tym wszystkim o to, że dzieci są po prostu pod
szczególnym wejrzeniem Bożym,

pod szczególnie troskliwą opieką Boga. Skoro bowiem ich Aniołowie
mają jakby
większe względy u Boga,
to
również ich podopieczni je mają. To takie nasze ludzkie dywagacje,
takie propozycje odpowiedzi na pytania, dotyczące sfery, którą
trudno po ludzku ogarnąć i opisać. Wszak dotykamy
świata duchowego,

świata daleko wykraczającego poza ludzkie schematy myślenia i
ludzką wyobraźnię…
Wynikiem
owych poszukiwań i wyobrażeń stało się stworzenie
obrazu
Anioła jako postaci ludzkiej ze skrzydłami.
A
tymczasem, nie ma tak naprawdę znaczenia, czy Anioł ma skrzydła,
czy ich nie ma. Znaczenie ma to, co dzisiaj powiedział Bóg: że
każdy
z nas ma swojego Anioła Stróża,

każdemu z nas został dany taki właśnie Boski Opiekun, który stoi
„w naszej sprawie” przed Bogiem

i nas reprezentuje w Niebie, a jednocześnie czuwa nad nami tu, na
ziemi, aby nam pomóc
ostatecznie do Nieba się dostać.
Trudno
przecenić, moi Drodzy, jak wielkim darem Boga dla nas jest właśnie
taki niebiański Opiekun. Tyle, że my chyba jeszcze
za mało go doceniamy

i za mało korzystamy z jego opieki, bo w swoim odniesieniu do niego
i w swoim pojmowaniu jego posługi jednak zatrzymaliśmy się
na poziomie skrzydlatego stworka z dziecięcego obrazka.

Potrzeba
zatem odnowionego spojrzenia na
obecność w naszym życiu Anioła
Stróża. I jeżeli mamy się w tym wszystkim wzorować na dziecku,
to nie w takim
sensie, że w sposób dziecinny, infantylny mamy Anioła pojmować,
ale z
dziecięca szczerością mamy się do niego zwracać…
I
właśnie w tym kontekście zastanówmy się:

Jak
często zwracam się w modlitwie do swego Anioła Stróża?

Jak
go tak naprawdę pojmuję?

Czy
jestem szczerze
wdzięczny
Bogu za to, że wymyślił jeszcze ten jeden sposób, aby okazać swą
troskę o mnie?

Oto
Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł…

10 komentarzy

  • Jest to moje pierwsze zderzenie z dzisiejszym Słowem. Ponieważ na co dzień zaniedbuję swojego Anioła Stróża, rzadko wzywam go na pomoc,równie rzadko rozmawiam z Nim o swoich problemach, więc postanowiłam to zmienić i przygotowywałam się przez 9 dni do dzisiejszego wspomnienia o Nich. Pomagał mi również w tym O. Pio, który znany jest z korzystania z "usług" swojego Stróża. W pierwszym Czytaniu Anioł, jest ukazany jako Wojownik Boga "Jeśli będziesz wiernie słuchał jego głosu i wykonywał to wszystko, co ci polecam,…" a więc Bóg mówi do nas ( poleca nam ) przez naszego Anioła.
    Aniele mój, otwieraj moje uszy, bym słyszała Twój głos.

  • doskonały. Ponieważ jednak ma on być człowiekowi nieodstępnym towarzyszem we wszystkim, co człowiek przeżywa – rozum
    Anioła Stróża posiada zdolność dostosowywania się i naginania do każdego wieku i poziomu człowieka. Dlatego można by 
    powiedzieć, że Anioł Stróż rośnie razem z człowiekiem, choć określenie to oczywiste nie jest ścisłe.
    Gdyby ludzie umieli żyć pełnym życiem duchowym, czuliby przy sobie tego najmilszego, najbardziej dobranego towarzysza. Od 
    niemowlęcia — poprzez dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały, aż do starości — mogliby z nim współżyć, jak z niedostępnym,
    najwierniejszym, najbardziej oddanym przyjacielem. Dzięki temu jednak, że świat materialny przysłonił człowiekowi prawie
    zupełnie świat duchowy — tylko niemowie zna jeszcze cudowny kontakt ze swoim Aniołem. Uśmiechy, przelatujące ledwie
    uchwytnym dreszczem po twarzy śpiącego dziecka, to odblask tego radosnego kontaktu.
    Potem — z winy i niedoskonałości natury ludzkiej — ten wyraźny kontakt się zaciera i w bardzo rzadkich jedynie wypadkach umie
    go człowiek nawiązać z powrotem.
    Opieka Anioła Stróża nad człowiekiem ogranicza się do chronienia go przed tym, co z dopustu Bożego mogłoby go spotkać. W 
    tych wypadkach Anioł Stróż ma prawo interwencji u Opatrzności Bożej i może niejedno wstawiennictwem swym od człowieka
    oddalić. Stać się to może jednak wtedy tylko, gdy dobra wola człowieka słucha wewnętrznych podszeptów i ostrzeżeń swego
    Anioła Stróża, choćby podświadomie.
    Odnośnie do życia wewnętrznego człowieka, rolą i obowiązkiem Anioła Stróża jest też zatrzymywanie, utrwalanie i przypominanie
    mu natchnień i świateł, zsyłanych od Boga za pośrednictwem Świętych, natchnień, które bez jego działania, mógłby człowiek
    przeoczyć i zmarnować częściej, niż się to niestety dzieje, pomimo jego działania.
    Ponieważ Anioł Stróż jest stale przy człowieku, na wielki ból, smutek i udrękę naraża go człowiek — grzesząc. Jako istota miłująca
    Boga miłością świadomą i pełną — nie znosi on atmosfery grzechu. Z woli Boga jednak łączność jego z duszą nie przerywa się
    nawet w upadku człowieka, w przeciwieństwie do łączności z Bogiem i Świętymi, którą świadomy wybór zła — przecina.
    Anioł Stróż kocha duszę człowieka jak bliźniaczą siostrę i pragnie jak najszybszego jej zbawienia, od czego zresztą jest ściśle
    uzależniona pełnia doznawanej przez niego samego szczęśliwości.
    Gdy dusza odbywa karę czyśćcową, jej Anioł stróż czeka z utęsknieniem na przeznaczonym jej najwyższym poziomie Nieba, tym,
    który po oczyszczeniu i ona osiągnie. Mimo tego, łączność ich w dalszym ciągu – trwa. Anioł Stróż, jako Duch doskonały, nie może
    wprawdzie cierpieć z nią razem, ale póki się plan Boży w zupełności w stosunku do danej duszy nie wypełni — nie zazna on
    również zupełnego szczęścia.

    • Pełnia wiecznego szczęścia Anioła Stróża nie będzie nigdy pojemniejsza od pełni szczęścia powierzonej mu duszy. Obowiązuje
      ich niejako w tym wypadku prawo naczyń połączonych. Tylko że wtedy, gdy oboje osiągną już szczytowy punkt wiecznego
      szczęścia, ulegnie pewnej zmianie wzajemny ich stosunek. Dusza zbawiona przez zrozumienie i zbliżenie się do Boga, osiągnie
      wtedy ten sam stopień rozumu, który Anioł Stróż posiadał od początku, przez samą swoją naturę. Porównać by to można do 
      zatartej z czasem różnicy między braćmi, z których jeden jest o wiele starszy od drugiego. W dzieciństwie i młodości różnica ta jest
      uderzająca. Gdy obaj bracia przekroczą jednak pewną granicę wieku, zaciera się to zupełnie.
      Anioł Stróż nigdy już nie opuści zbawionej duszy, którą się opiekował. Pozostanie z nią i przy niej na wieczność całą.
      Tylko Anioł, ponieważ ma poznanie Boga z natury swej istoty, a dusza wypracowała sobie to szczęście, łaską zasługami, — od 
      chwili osiągnięcia popartymi przez nią zbawienia, Anioł Stróż będzie jej “służył" w radości, miłości i nieustannym wielbieniu Boga,
      będąc jej równocześnie przewodnikiem po niebiańskiej szczęśliwości.
      Nić łącząca duszę z jej Aniołem Stróżem jest tak mocna, że dopiero i jedynie potępienie duszy może ją przerwać bezpowrotnie.
      Wtedy Bóg oddaje osieroconemu Aniołowi inną duszę w opiekę, a pamięć o tej, która mimo wszystkich jego wysiłków, wszystkiej
      łaski i pomocy Bożej, własnowolnie wybrała zło — niknie z świadomości Anioła Stróża zupełnie.
      Zadaniem Duchów świętych i Jasnych, oprócz opieki nad człowiekiem, jest nieustanna adoracja Eucharystii na ziemi. W każdym
      kościele czy kaplicy, gdzie jest przechowywany Najświętszy Sakrament, na straży przed Tabernakulum trwają — prócz Aniołów —
      różni Święci na zmianę. Najczęściej tę honorową wartę czci i miłości pełni Patron danego Kościoła. Ani na chwilę Najświętsze
      Ciało i Krew Pana nie są pozostawione bez tej niewidzialnej asysty.
      Póki na świat nie przyjdzie Królestwo Boże i póki Pan Jezus będzie więźniem tylko Tabernakulum, a nie więźniem wszystkich dusz
      ludzkich i serc — poty Kościół Tryumfujący dbać będzie o to, by ani przez chwilę w Chlebie i Winie utajony Bóg nie przestał być na 
      ziemi wielbiony.
      Cały świat niewidzialny pełny jest Duchów rozmaitego pokroju. Jakiego ducha dopuści człowiek dobrowolnie i na stałe w swe
      pobliże, taki stanie się jego zausznikiem, doradcą, opiekunem — wreszcie panem.

    • ylą się ci, którzy sądzą, że jakakolwiek myśl — dobra czy zła — jest ich własną myślą. Nie zdając sobie sprawy, człowiek nachyla
      się zawsze, by słuchać podszeptów świata duchowego, którym albo ulegnie, albo nie.
      Wszystkie pragnienia, myśli, pomysły, w jakimkolwiek kierunku idąca twórczość, wszystko co człowiek zwykł uważać za “swoje" —
      jest mu tylko podsunięte przez otaczający go z wszech stron świat nadprzyrodzony.
      Nie ma myśli, która powstałaby sama z siebie w jego mózgu. Mózg jest tylko — jeśli tak można powiedzieć — odbiornikiem fal
      przesyłanych z zaświata, — od rozeznania zaś i wolnej woli człowieka zależy to jedynie, czy się danej fali podda, czy ją przyjmie i 
      czy pójdzie za jej wskazaniem.
      Tak złe, jak dobre duchy mogą tylko radzić, namawiać, podsuwać to czy tamto — narzucić nie mogą nam niczego. Jedyną
      bowiem prawdziwą własnością człowieka — której nawet Bóg, skoro mu ją raz celowo przyznał, nie odbiera — jest jego
      wolna wola!

      Dasiek

  • Człowiek umiera… A co z Aniołem Stróżem? – Kasacja, emerytura, renowacja, ponowny obieg? Dusza idzie do inferna… A jej A.S.? – Degradacja? Współodpowiedzialność? W końcu powinien pilnować postrzegać i przestrzegać…
    Pokonfabulujcie, proszę i… – dajcie znać…

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.