Kto nie świadczy – ten nie wierzy!

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, Ksiądz Proboszcz wczoraj pokazał mi coś, co ja dzisiaj chciałbym Wam zaproponować. W wyszukiwarce internetowej wpiszcie: „Piekło istnieje”, a następnie obejrzycie filmik pod tym tytułem. Trwa on osiem minut. A potem wypowiedzcie się, co Wy na to?…
     Dobrego i błogosławionego dnia!
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
3 tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 7,51–59;8,1; J 6,30–35
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Szczepan
mówił do ludu i starszych, i uczonych: „Twardego karku i opornych
serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak
ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali
wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście
Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy,
którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie
przestrzegaliście go”.
Gdy
to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na
niego. A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę
Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy. I rzekł: „Widzę niebo
otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
A
oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na
niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a
świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego
Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie
Jezu, przyjmij ducha mego!” Szaweł zaś zgadzał się na zabicie
Szczepana.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
W
Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: „Jakiego dokonasz znaku,
abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi
jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z
nieba»”.
Rzekł
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał
wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z
nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i
życie daje światu”.
Rzekli
więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.
Odpowiedział im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie
przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy
pragnąć nie będzie”.
I
stało się: Szczepan został ukamienowany. Z całego dość
długiego opisu pojmania i osądzenia tego odważnego człowieka, w
tym także – z jego długiej mowy w czasie tegoż procesu, my
usłyszeliśmy wczoraj i dzisiaj dwa krótkie fragmenty. Ale
nawet na ich podstawie dowiadujemy się, co się dokonało.
Dowiadujemy
się, że Szczepan się nie ugiął, że do końca twierdził to,
co jest zgodne z prawdą
– nawet tą najbardziej brutalną
prawdą – i za to poniósł śmierć. Dzisiaj usłyszeliśmy
końcówkę jego mowy, będącą tą częścią – jak byśmy
powiedzieli – najmocniejszą i wzbudzającą w adwersarzach
największą wściekłość. To właśnie bezpośrednio po
tych słowach nastąpiło kamienowanie.
Zapewne
i tak by do niego doszło, bo możemy się domyślać, że wyrok
tak naprawdę został wydany już w chwili pojmania,
ale trzeba
było jeszcze jakieś namiastki procesu, jakiejś farsy, żeby
niejako uprawomocnić bezprawie. I Szczepan prawdopodobnie o
tym wiedział, zapewne domyślał się, że przyszedł moment
ostatecznego rozstrzygnięcia, dlatego postanowił dać
najmocniejsze świadectwo prawdzie. W sposób
jednoznaczny i bardzo odważny – tak, jak można świadczyć
jedynie w chwili przejścia z tego świata do drugiego.
A
w takim momencie zwykle się nie żartuje, w takim momencie
przekazuje się rzeczy najważniejsze, najistotniejsze,
najbardziej znaczące… Wtedy już zazwyczaj nie ma czasu na
powiedzenie wszystkiego, co by się jeszcze chciało powiedzieć,

dlatego mówi się właśnie to, co jakoś tak najbardziej leży na
sercu… Trzeba zatem dokonać swoistego wyboru…
Wielu
Świętych Męczenników
tak właśnie czyniło:
stojąc już na miejscu egzekucji i mając oddać życie, a mogąc
jeszcze wypowiedzieć ostatnie słowo, zwykle wykorzystywali tę
okazję do tego, aby po raz ostatni, ale za to najmocniejszy,
zaświadczyć o swojej wierze!
I potwierdzić jej prawdziwość!
I jeszcze innych do niej zachęcić!
Właśnie
w tym momencie, który sami określali jako moment prawdy, moment
ostateczny – taki moment, w którym wypowiada się rzeczy
najważniejsze. I tak właśnie uczynił Szczepan: w momencie
ostatecznego rozstrzygnięcia dał najmocniejsze świadectwo wiary!
Jednak
zarówno w przypadku Szczepana, jak i innych Świętych, a zwłaszcza
Męczenników – ich odważne świadectwo, dane w ostatnim momencie,
było logiczną konsekwencją tego, co czynili przez całe swoje
życie,
albo przynajmniej przez znaczną jego część. Bo to nie
było tak, że przez całe życie ktoś nie interesował się
sprawami wiary, a potem nagle, w chwili przejścia z tego świata,
zabłysnął niesamowitym bohaterstwem. Nie!
Do takiego
ostatecznego, odważnego świadectwa także trzeba dorosnąć,
dojrzeć, w jakimś sensie – nauczyć się go…
Na to zwykle
potrzeba całego życia…
I
potrzeba też Pokarmu dla duszy, który będzie
wzmacniał duchowe siły człowieka i będzie go nastrajał do
świadczenia o swojej wierze w każdej sytuacji. Oczywiście, tym
Pokarmem jest Chleb Eucharystyczny, o którym Jezus dzisiaj w
Ewangelii mówi, że kto go spożywa, nigdy nie będzie łaknąć.
Tak, kto spożywa systematycznie Chleb Życia – ten po prostu
żyje! Żyje pełnią Bożego życia!
Daje mocne, odważne i
przekonujące świadectwo swojej wiary.
I
może właśnie dlatego nasze świadectwo wiary jest tak mało
przekonujące i takie – jak byśmy powiedzieli – zastraszone, a
więc tym samym
tak naprawdę żadne, że my za
mało spożywamy tego Chleba – zbyt rzadko przystępujemy do
Komunii Świętej.
Albo też – przystępujemy może nawet
codziennie, ale za mało wewnętrznie to przeżywamy. Za mało
uświadamiamy sobie wielkość tego, co się dokonuje i wielkość
daru, który przyjmujemy.
Kochani,
naprawdę trzeba często przystępować do Stołu Pańskiego,
najlepiej stale!
Do tego potrzebna jest systematyczna,
comiesięczna Spowiedź, która pomoże nam utrzymać stały stan
łaski uświęcającej.
Przyjmowanie Komunii Świętej winno poza
tym łączyć się ze stałą modlitwą, podejmowaną w różnym
czasie i w różnej formie. I tu nie tylko chodzi o pacierz,
odmówiony na kolanach, przy łóżku, rano lub wieczorem.
Tu
chodzi każdą rozmowę z Bogiem – także
swoimi własnymi słowami – w drodze do pracy. Ale i z pracy. I w
drodze do sklepu. I w czasie gotowania obiadu. I w czasie spaceru…
Zawsze można Bogu coś powiedzieć, choćby krótko… Ale też
warto Go posłuchać!
A fundamentem całej tej więzi z Bogiem
powinna być stała Komunia Święta.
Kochani,
jeżeli tak będziemy do tych najważniejszych spraw podchodzili, to
po prostu nie ma sposobu, żebyśmy sobie nie poradzili
ze swoimi życiowymi problemami – ile by ich nie było i
jakie by one nie były – a także nie ma sposobu, żebyśmy
zamilkli, kiedy trzeba będzie dać świadectwo. Nie ma sposobu!
Bo
Jezus, którego zaprosimy do serca, nie pozwoli nam milczeć i
– co więcej – da odwagę do dawania świadectwa i
mądrość, potrzebną do tego, by użyć właściwego sposobu
i właściwych argumentów. Wszystko w mocy Jezusa! Cała
nasza wiara i całe nasze świadectwo – chociaż oczywiście tych
dwóch rzeczywistości nie można oddzielać, bo wiara w swojej
naturze ma świadectwo!
Wiara nie jest rzeczywistością
milczącą. To są właściwie wyrażenia sprzeczne wewnętrznie:
wiara i milczenie o niej!
Wiara z samej swej natury domaga się
świadectwa.
Jeżeli
zatem ktoś o swej wierze nie świadczy, to znaczy, że tak
naprawdę w ogóle nie wierzy!

8 komentarzy

  • Przerażający jest obraz piekła w tym krótkim filmie. Również budzi grozę stwierdzenie Matki Bożej podczas objawień Fatimskich. Matka Boska powiedziała: ”Przyszłam z Raju, Ja przyszłam poprosić was, abyście przychodzili tu każdego 13-ego dnia miesiąca, przez 6 miesięcy, o tej samej porze. Potem wam powiem kim jestem i czego oczekuję. Potem przyjdę siódmy raz”. Potem Łucja zapytała “Czy ja także pójdę do Raju?” —–“Tak.”—I Hiacynta?”—–“również”——-“I Franciszek?”—-“On także pójdzie, ale on musi najpierw powiedzieć wiele różańców”. Potem Łucja zapytała o dwie dziewczynki: szesnastoletnią i dwudziestoletnią, które niedawno umarły, czy one już są w Raju. “Pierwsza jest, a druga nie”. Tak brzmiała odpowiedź.
    Nie potrafię wyobrazić sobie, jakie grzechy może mieć kilkuletnie dziecko, żeby musiało jeszcze dużo różańców odmawiać (przypomnę, że Franciszek zmarł w wieku 10 lat). Przecież Franciszek był dzieckiem wybranym przez Maryję… Wg. stwierdzenia Matki Bożej, dwudziestoletnia dziewczynka nie dostała się do raju. Zastanawiający jest w tym wszystkim fakt postawienia jakże wysokiej poprzeczki człowiekowi w drodze do raju. Któż ją zdoła przekroczyć, sokoro nawet kilkuletnie dziecko, w moim mniemaniu niewinna i bez ciężkich grzechów istota, musi jeszcze dużo modlić się żeby dostać się do raju.
    Boże, przez wzgląd na swoje bezgraniczne miłosierdzie, miej Nas wszystkich w opiece i pomóż nam zapracować na szczęście wieczne.
    Rafał

  • W książce mówiącej o czyśćcu, tylko nie pamiętam czy Marii Simmy czy Fulli Horak, czytałam kiedyś o różnych kręgach czyśćca. Było tam stwierdzenie, ze są tam także dusze małych dzieci, pokutujące za świadome już przekroczenie granicy dobra i zła. Jakże samo to daje do myślenia! Ale pocieszająca niech będzie dla nas też historia chłopca, który uniknął wiecznego potępienia, gdyż pobożna kobieta powierzyła jego duszę na godzinę śmierci Boskiej Opatrzności.

    • Witam
      Te komentarze nie brzmia optymistycznie.Skoro juz mowa o malych dzieciach to co dopiero my dorosli…
      Musze powiedziec,ze myslalem o tym caly dzien i zdecydowanie mnie to przygnebilo.Swiadomosc tego jest straszna.
      Pozdrawiam
      Robson

    • W jakim sensie przesadzam? Zacytowałem słowa ze wspomnień Siostry Łucji
      a tekst jest zatwierdzony przez Biskupa diecezji Leiria w Fatimie, grudzień 2002: "Przypomniałam sobie dwie dziewczynki, które niedawno umarły. Były moimi koleżankami i uczyły się tkactwa u mojej starszej siostry."
      Pozdrawiam.
      Rafał

    • Mój 97 letni dziadek, gdy się dowiaduje o śmierci 70 latka, to mówi, że "taki młody chłopak był" – bo z jego perspektywy był – i w ogóle słowo "dziewczynka" może też znaczyć "kobieta niezamężna" (oczywiście się nie upieram, że tu akurat to znaczy). Jednak nie mogę się zgodzić, że dwudziestolatek, czy nawet szesnastolatek, jest całkiem niezdolny do odróżnienia dobra od zła, nie jest w stanie świadomie podjąć żadnej decyzji. Oczywiście, do pełnej odpowiedzialności i dojrzałości długa droga przed nim, ale to jednak już ktoś trochę inny od kilkuletniego dziecka. Pozdrawiam!!!

    • I w tym sensie zapewne zostało użyte owo "bez przesady", że dwudziestoletnia osoba dokonuje jednak świadomych wyborów między dobrem i złem – i ponosi za nie pełną odpowiedzialność. To już nie jest dziecko. Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Do tych Waszych wypowiedzi odnoszę się w środowym słowie wstępnym, ale chciałbym jeszcze zauważyć, że to właśnie owo wybranie Dzieci Fatimskich spowodowało, iż oczekiwania wobec nich były też dość duże. W moim przekonaniu, życie tych – już dziś Błogosławionych – dzieci było związane z przesłaniem, którego byli świadkami. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.