Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dziękuję za wczorajsze komentarze, świadectwa. Modlimy się za ks. Jacka, o dobre owoce jego rekolekcji.
(Ef 4,1-6)
Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.
(Łk 12,54-59)
Jezus mówił do tłumów: Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: Deszcze idzie. I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: Będzie upał. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka.
Bywają tacy ludzie, którzy, gdzie by się nie pojawili, to zawsze w tym miejscu zaczyna się jakaś kłótnia, jakiś konflikt. Ale też bywają i tacy ludzie, którzy gdzie się nie pojawią, to zawsze jakieś napięcie rozładują.
Dziś św. Paweł wzywa nas – Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.
Piękna zachęta. Powołanie o jakim on mówi, to powołanie chrześcijańskie, ale równie dobrze, możemy to odnieść do swojego życiowego powołania. Zresztą, ten fragment znajduje się wśród czytań na liturgię sakramentu małżeństwa.
Podobne jest jedno z ośmiu błogosławieństw – Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój.
Podobnie w dzisiejszej Ewangelii słyszymy o czasie jaki mamy rozpoznać. I dalszy ciąg Ewangelii wyjaśnia nam o jakie rozpoznanie chodzi – jest to czas pojednania: Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody…
My mamy być Apostołami pokoju, ludźmi wprowadzającymi pokój, tworzącymi pokój i jedność. To wypływa z naszego chrześcijańskiego powołania.
Niedawno było u nas comiesięczne spotkanie małżeństw, a po nim spotkania w grupach, spotkanie mężczyzn i spotkanie kobiet. Na spotkaniu kobiet zadałem im pytanie – kto w waszym życiu, jest dla was przykładem wiary? Szybko jedna z nich powiedziała imię innej kobiety uczestniczącej w spotkaniu. Prawie wszystkie inne ją w tym podtrzymały, potwierdziły, pokazując na tę jedną. A owa kobieta, która okazała się dla wielu przykładem wiary, to najbardziej cicha i skromna kobieta, żona i matka dwójki dzieci. Ta cicha i skromna kobieta stała się dla wielu przykładem wiary.
Myślę, że inne kobiety widząc jej postawę, wyczuły tę autentyczność wiary, życia wiarą.
Zachęcam was, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości.
W pewnej rodzinie, rodzice mają poważny problem ze swoim nadpobudliwym synem. Mówią, że on często mówi o nienawiści do innych, że może ich pozabijać, ale nie umie powiedzieć – przepraszam, nie umie powiedzieć – kocham. W rozmowie z rodzicami okazało się, że nie tylko on nie umie mówić takich słów, także i rodzice mają z tym duży problem, zwłaszcza w odniesieniu do siebie. Choć trudno ich nazwać złym małżeństwem, można powiedzieć, że żyją poprawnie, to jednak na taką serdeczność, czułość, na taką normalność zdobyć się nie mogą. Nie wiem, czy postawa dziecka jest jakoś bezpośrednio z tym związana, ale przynajmniej pomogła zobaczyć inny problem.
Aby postępować w sposób godny powołania, chrześcijańskiego powołania, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości, trzeba używać owych czterech magicznych słów: kocham, proszę, dziękuję, przepraszam.
Aby postępować w sposób godny powołania, trzeba być pierwszym wyciągającym rękę do zgody, pierwszym przyznającym się do winy, pierwszym proszącym o przebaczenie. To nie naiwność, to wyższy poziom człowieczeństwa, który nazywa się chrześcijaństwem.
A jeśli z kimś jesteśmy skłóceni, to mamy się w drodze pojednać żeby on nas nie podał do sądu i nie wtrącił do więzienia… W jakiej drodze? W, na drodze życia, póki żyjemy, póki jesteśmy w drodze do nieba… Jaki sąd? – Boży sąd. Ludzie z którymi jesteśmy skłóceni na ziemi, mogą na tym sądzie być naszymi oskarżycielami. Czemu oni naszymi, jeśli często my mniej jesteśmy winni? – Ponieważ komu więcej dano, od tego więcej wymagać się będzie.
Fajnie dziś na naszym rosyjskim blogu pisze o. Stefan, o takim pojednaniu: może nam dziś nie uda się go osiągnąć, ale dziś trzeba zrobić pierwszy krok.
Trudne jest to chrześcijaństwo… Warto po tej trudnej drodze iść?
Ale jednocześnie piękne! – Ja idę dalej.
Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości.
Boże, pomóż!
Każdy z nas nosi w sobie niesamowity potencjał. Gdybysmy chcieli przyjrzeć się z boku, to pewnie chwycilibyśmy się za głowę i wyrwali z niej włosy co do jednego, ze smutku czy bezsilności, że kazdego dnia tyle się w nas i obok nas marnuje, że nie wykorzystujemy darów, które otrzymaliśmy.
Często jest to efektem zredukowania potencjałów do kilku, i patrzenia na wszystkich przez ich pryzmat. Przykłady ? stan posiadania, zdrowie, władza, z nimi mocno związało się porównywanie z innymi, któe w stu procentach ma moc niszczycielską. Ciągle powtarzamy, że inni ludzie mają się lepiej, są lepiej wyposażeni, mają większe zdolności, a tak naprawdę to o swoich wcale nie myślimy. kolejna ważna sprawa, to wybiórczość, jakże często idziemy za tym, co jest wygodne i przyjemne. A przecież trud uczenia się nigdy nie idzie na marne.
Dobrze wiemy, czym jest obłuda i jakie skutki są jej działania. Obłuda wkrada się jak złodziej do naszego myślenia, działania, mówienia. Jednym z pierwszych jej argumentów to znany chyba każdemu z nas zwrot – przecież nic sie nie stało. Obłuda pozwala widzieć tylko to, co tak naprawdę chcemy ujrzeć, a jeśli coś jest niewygodne, nieprzyjemne, trudne, bolesne, niezgodne z naszymi planami to ignoruje się, nie zwraca się uwagi, ośmiesza, a nawet zwalcza się wszystkimi mozliwymi środkami.Jakie jest najlepsze lekarstwo na obłudę ? Najlepszym i chyba jedynym lekarstwem jest pokora. Cechą charakteryzuje ją postawa wdzięczności. Umiemy rozpoznawać, nazywać po imieniu, widzieć co dzieje się wokół nas i wysnuwac konkretne wnioski. To dlaczego z tej zdolności nie korzytamy. A może, nam nie chce się rozpoznawać, a jest to jeden z sukcesów działania zlego ducha ; lenistwo, nie podejmowanie działania. Byle się nie wychylać, nie widzieć, nie angażować, nie zmieniać nic wokół nas samych.
Swietnie zdajemy sobie sprawę z tego, że wielu ran można byłoby uniknąć, gdybyśmy tylko stosowali proste uniki, sprawy sądowe w rodzinach, między sąsiadami skończyłyby się szybko, gdybyśmy włączyli owo rozróżnianie tego, co jest słuszne, właściwe. Wejście w dynamikę obłudy, prędzej czy później pojawi się demon pychy. Prowadzi on nieuchronnie ku całkowitej zagładzie. Nie wyjdziemy stamtąd, póki nie oddamy ostatniego pieniążka…przegramy wszystko.
Piękne słowa – wskazówki. Pomogą mi w kontaktach z moją ukochaną żoną, którą czasami ranię przykrymi słowami. Pozdrawiam
Lenistwo to rzeczywiście wielkie zwycięstwo Złego w nas. Dlatego ja podpisuję się pod słowami Księdza Marka – i też idę dalej! Ks. Jacek