Przełóżmy Święta – na życie!

P

Właśnie do refleksji nad tym chciałbym dzisiaj zachęcić, przepraszając za opóźnienie tych, którzy już zajrzeli na bloga, ale dopiero wróciłem z Parafii Świętego Włodzimierza na warszawskim Bródnie, gdzie głosiłem Słowo Boże i zbierałem ofiary na dokończenie budowy Sanktuarium Ojca Pio. Dlatego czym prędzej wysyłam dzisiejsze rozważanie, zapraszając do refleksji. A na 19.00 zapraszam na spotkanie Studentów! 
                          Gaudium et spes! Ks. Jacek 

2 Niedziela po Narodzeniu Pańskim,
do czytań: Syr 24,1–2.8–12; Ef 1,3–6.15–18; J 1,1–18
Dzisiejsza Liturgia Słowa pełna jest uwielbienia i pochwały Bogaza wielkie rzeczy, jakich dokonuje w historii świata i człowieka. Oto w pierwszym czytaniu słyszymy pochwałę Bożej Mądrości, którą Syracydes ukazuje jako postać uosobioną i zdolną do tego, by się wychwalać, zabierać głos na zgromadzeniu Najwyższego, ukazywać się dumnie przed Jego potęgą… Kiedy słuchamy tego czytania uważnie, toprzed naszymi oczami pojawia się postać owej Mądrości, stworzonej przed wiekami i mającej istnieć bez końca, mającej władzę w Jeruzalem, zapuszczającej korzenie w dziedzictwie Pana.
I jakkolwiek Autor biblijny ukazuje nam ją jako bardzo konkretną, wręcz materialną postać, to jednak wiemy, że wymyka się ona takiemu zwykłemu ludzkiemu pojmowaniu sprawy i trudno ją precyzyjnie określić – czym jest, próbując ją do tego zważyć czy zmierzyć. Jest to jakaś wartość duchowa, jest to jeden ze sposobów objawiania się Boga, jest to jakieś tajemnicze oblicze samego Boga…
Można ją porównać do Słowa, o którym Jan dzisiaj – już po raz trzeci w ostatnich dniach – mówi w Ewangelii. Mamy tu podobny zabieg: słowo – czyli coś niematerialnego, niemożliwego do określenia zwykłymi ludzkimi kategoriami postrzegania – zostaje właśnie tak ukazane: jako osoba, jako postać, jako byt cielesny. Słyszymy przecież wprost: A słowo ciałem się stało i zamieszkało między namiCo więcej – tym razem wiemy nawet, kim się stało! Stało się Synem Bożym,Jezusem Chrystusem. To On jest tym wcielonym Słowem, przedwiecznym Słowem Ojca. Chociaż to, że wiemy, iż to Jezus, wcalenie sprawia, że cała sprawa jest dla nas jaśniejsza, czy łatwiejsza do zrozumienia.
Wręcz przeciwnie – raczej tak samo, jak w pierwszym czytaniu, widzimy zderzenie się rzeczywistości duchowej z materialną – i tu, i tam wchodzimy w przestrzeń jakiejś tajemnicy i czegoś, co trudno po ludzku określić i wymierzyć, chociaż funkcjonuje w naszym ludzkim świecie. Ale to właśnie w taki sposób Bóg działa w świecie, właśnie w taki sposób wchodzi w naszą rzeczywistość.
Jest On nieskończenie wyższy i o wiele bardziej niezwykły, niż by nam się to mogło nawet wydawać, dlatego to Jego ukazywanie się namjest również takie tajemnicze. A jednak – staje się dość konkretne, możliwe do uchwycenia, zauważenia… Bo przecież Jezusa Chrystusa, który jako prawdziwy Bóg, ale i prawdziwy Człowiek stanął pomiędzy ludźmi – dało się zauważyć, dało się usłyszeć, można Go było dotknąć… A więc – konkretnie i widzialnie był obecny.
Bóg sprawił, że to, co nieuchwytne, niewidzialne, tajemnicze, niematerialne, duchowe – dla nas i dla naszego zbawienia stało się materialne, uchwytne, widzialne i słyszalne, nie mniej tajemnicze, ale jednak możliwe do przyjęcia… Tak, to właśnie po to Słowo ciałem się stało. Odwieczna Mądrość Boga znalazła drogę do człowieka.
A człowiek – cóż na to? Jak ma zareagować na to objawienie się Boga, na to zstępowanie Boga do niego? Czy ma się tym jedynie zachwycić, zaniemówić z wrażenia, trwać w jakiejś ekstazie i podziwie?Nie, to wszystko byłoby za mało. Święty Paweł Apostoł w drugim czytaniu daje bardzo konkretne wskazówki. Wychwalając Boga za to, żenapełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w Chrystusie, jednocześnie stwierdza, że ten właśnie Bóg wybrał nam, przeznaczył nas – nas wszystkich – do zbawienia.
Zanim nas jeszcze powołał do istnienia – już nas ukochał i dał szansę, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem! Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swojej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. Takie słowa słyszymy w dzisiejszym drugim czytaniu, a wraz z nimi – modlitwę Pawła za wiernych Efezu, aby Pan dał im ducha mądrości i światłe oczy serca, by mogli rozpoznać to Boże objawianie się i mogli realizować swoje powołanie do świętości.
Kochani, te właśnie słowa Apostoła Narodów są dla nas bardzo czytelnym wskazaniem i przypomnieniem, że każdy z nas, doświadczywszy spotkania z Panem, doświadczywszy Jego obecności, powinien poczuć się osobiście zobowiązany do tego, aby o tym świadczyć, aby swoją postawą potwierdzić tę Bożą obecność! A może więcej – aby postawa chrześcijan była jeszcze jednym sposobem konkretnego objawiania się Boga. Aby to Słowo, które stało się ciałem w Jezusie Chrystusie, stawało się ciałem także w czynach i postawach chrześcijan.
Wzór takiej postawy widzimy w działalności Jana Chrzciciela – o czym mówi nam dzisiejsza Ewangelia. O taką postawę Święty Paweł modli się dla wiernych Efezu. I właśnie o taką postawę my dzisiaj, Kochani, módlmy się dla siebie nawzajem, abyśmy doświadczywszy spotkania z Panem w czasie niedawnych przecież jeszcze Świąt Narodzenia Pańskiego, nie poprzestali tylko na wzruszeniach, wspomnieniach,pięknych zdjęciach z rodzinnych spotkań; prezentach, które już chyba zdążyły się znudzić i znalazły swoje miejsce na odpowiedniej półce w szafie; abyśmy nie poprzestali tylko na choince i wciąż jeszcze pełnej lodówce po świątecznych przyjęciach, ale abyśmy przekształcali ten niezwykły, tajemniczy, ponadczasowy, absolutnie nieuchwytny ludzkimi kategoriami fakt Narodzenia Pańskiego – w konkret naszego życia i naszej postawy.
Abyśmy wracając jutro do naszych obowiązków w pracy i szkole – wracali nieco inni, niż byliśmy przed Świętami. Aby po naszym zachowaniu, naszych słowach, naszym odniesieniu jeden do drugiego było widać, że coś przeżyliśmy, że czegoś doświadczyliśmy, że coś niezwykłego stało się naszym udziałem! Że kogoś niezwykłego spotkaliśmy! Kogo?
Jezusa Chrystusa, który dla nas się narodził, dla nas przyszedł na świat, dla nas zechciał zniżyć swój majestat, aby wyjść naprzeciw człowieka i jego biedy, jego grzeszności. Kochani, zróbmy, co tylko w naszej mocy, aby te wspaniałe przeżycia świąteczne nie przebrzmiały wraz z ostatnimi akordami kolęd, ale aby w nas trwały i wyrażały się w naszej chrześcijańskiej postawie! W konkretnej chrześcijańskiej postawie!
Niech Słowo Boże staje się ciałem – w naszych słowach i w naszych czynach! To naprawdę jest możliwe! To wręcz jest konieczne. Zwłaszcza w obecnej dobie, w dzisiejszym świecie, kiedy dla wielu Boże Narodzenie to tylko taka tkliwa tradycja, taka piękna baśń „tysiąca i jednej nocy”, a Boży Syn, narodzony w Betlejem – to takie „słodkie dzieciątko”, milutkie i cieplutkie, taki „fajny bobasek”, który macha rączkami ku uciesze swoich rodziców, a wokół niego sympatyczne zwierzątka – i w ogóle cała ta scena, to taka miła szopka, na którą można popatrzeć, powspominać dawne, dziecięce lata, wzruszyć się przy tym, nawet łezkę uronić…
O, tak! – takiego „Jezuska” to każdy jest w stanie zaakceptować i pokochać, taką szopkę to każdy może sobie w domu ustawić, do takiej szopki każdy może przyjść i popatrzeć, dzieciom pokazać… Bo to takie przyjemne, słodkie, tkliwe… Tyle tylko, że nieprawdziwe! Bo narodzony dla nas w Betlejem Jezus Chrystus – to nie słodki „bobasek”, to nie cukierkowata figurka, to nie malutkie dzieciąteczko – przedmiot pieszczot i zabaw, ale prawdziwy Bóg Człowiek, odwieczne Słowo Ojca, Zbawiciel świata, który w konkretnym czasie i miejscu wszedł w konkretną historię człowieka i który domaga się konkretnej postawy, konkretnej przemiany życia i dostosowania życia każdego z ludzi do faktu Jego Narodzenia!
Kochani, my to musimy naprawdę zrozumieć, my to musimy przyjąć do wiadomości. My musimy zrobić, co w naszej mocy, aby te Święta nie były okryte taką powłoką banału i zdziecinnienia, aby fakt, że Jezus przyszedł jako Dziecko nie był dla nikogo z nas powodem do traktowania Go w sposób infantylny! Wręcz przeciwnie – to my właśnie swoją postawą mamy pokazać, że w tej małej Dziecinie, płaczące w Betlejemskiej Grocie naprawdę dostrzegliśmy Jezusa Chrystusa, Boga – Człowieka, naszego Zbawiciela i że to Jego przyjście naprawdę będzie miało wpływ na naszą postawę już od dzisiaj, już od teraz.
I że moja postawa chrześcijańska okaże się jeszcze jednym ze sposobów pokazania całemu światu, że Jezus naprawdę się narodził, naprawdę przyszedł, naprawdę żyje i naprawdę działa! Właśnie w moim życiu – i w moim działaniu.
W tym kontekście postawmy sobie pytania:
  • Ile duchowych treści pozostało we mnie po tych Świętach?
  • Co po tych Świętach, w nowym roku, chciałbym w swoim życiu konkretnie i wyraźnie zmienić?
  • Na ile starałem się o budowanie religijnej atmosfery Świąt w swojej rodzinie?
W Nim wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli świeci i nieskalani przed Jego obliczem!

1 komentarz

  • Jak mam potwierdzić swoją postawą moją wiarę w Bożą obecność. Myślałem, że w pierwszą niedzielę miesiąca nowego roku podziękuję Jezusowi w Najświętszym Sakramencie za wszystkie dary ubiegłego. Chcieliśmy nasze małe i te większe troski Jemu zawierzyć. I tak się stało, lecz z jakim bólem i natrętną myślą. Dlaczego Jezu nie zostałeś wystawiony do publicznej adoracji. Tylko kościelnemu zawdzięczamy, że po pogrzebie nie zamknął kościoła i w półmroku mogliśmy spędzić godzinę z Panem Jezusem.
    Dlatego pytam was wszystkich świeckich i duchownych czytających me słowa.
    "Ile duchowych treści pozostało w nas po tych Świętach?" Czy wielogodzinna adoracja "najświętszego" telewizora nie przeszkadza w pokazaniu całemu światu, że "Jezus naprawdę się narodził, naprawdę przyszedł, naprawdę żyje i naprawdę działa!"

    ~Dasiek, 2011-01-02 18:31

    W stu procentach zgadzam się z tą opinią! Całym sercem podpisuję się pod tymi uwagami! Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego nie było adoracji w pierwszą niedzielę miesiąca. Jest to skandaliczne zaniedbanie, za które personalnie odpowiada Proboszcz Parafii. W tym kontekście dziękuję za świadectwo wiary, wyrażające się w osobistej adoracji Najświętszego Sakramentu – pomimo wszystko – pomimo tego, że wystawienia nie było. Serdecznie dziękuję, pozdrawiam i najlepsze życzenia noworoczne przesyłam wraz z modlitwą!

    ~Ks. Jacek, 2011-01-03 12:24

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.