Nie dajmy się zwodzić nikomu!

N

Taką właśnie zachętę kieruje do nas Jan Apostoł w dzisiejszej Liturgii Słowa. Zechciejmy ją przemyśleć w kontekście naszej społecznej postawy. Życzę błogosławieństwa od Dzieciątka Jezus i zapewniam o mojej pamięci w modlitwie!
                       Gaudium et spes! Ks. Jacek

4 stycznia 2011.,
do czytań: 1 J 3,7–10; J 1,35–42
Właściwie trudno jest cokolwiek dodawać, czy komentować, jeśli idzie o przekaz, zawarty w pierwszym czytaniu. Znajdujemy tam bowiem bardzo jasne i konkretne wskazanie: Nie dajcie się zwodzić nikomu! Kto postępuje sprawiedliwie, jest sprawiedliwy, tak jak On jest sprawiedliwy. Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. […] Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie miłuje swego brata. 
Kochani, możemy powiedzieć: nic dodać – nic ująć! Bardzo rzetelne, jasne i konkretne wskazanie! Kto należycie postępuje, ten jest blisko Boga, a kto niewłaściwie postępuje, to choćby i zapewniał o swojej wielkiej wierze i porządnej postawie, to jednak czyny świadczą o nim dobitnie.
Myślę, że trzeba nam w tym kontekście zwrócić uwagę na pierwsze słowa dzisiejszego czytania: Dzieci, nie dajcie się zwodzić nikomu! Jest to bardzo ważne wskazanie dla nas. Bo dzisiaj żyjemy w takich czasach, kiedy dociera do nas ogromnie dużo różnych informacji – jest bardzo wiele kanałów, którymi mogą one docierać do człowieka, wręcz go zalewają, a przy okazji pojawia się też wielu takich, którzy sami siebie promują jako autorytety w różnych dziedzinach. Najczęściej – we wszystkich naraz!
I kiedy człowiek włączy chociażby jeden program telewizyjny, czy jakąś wybraną stację, a za chwilę drugą, potem zajrzy do Internetu, weźmie do ręki gazetę – i tu coś zobaczy, tu coś usłyszy, tam z kolei coś przeczyta, to już w końcu ma jeden mętlik w głowie!
Tym bardziej, że dzisiaj cała otaczająca nas rzeczywistość przestała być – żeby to tak nazwać – „czarno – biała”. Jeszcze trzydzieści, czterdzieści lat temu było mniej więcej wiadomo, kto jest kim: kto się jakoś identyfikował z Kościołem, a kto był po stronie tamtego „jedynie słusznego” systemu, więc łatwiej było rozpoznać, kogo słuchać, a na kogo uważać. A dzisiaj jakoś to wszystko inaczej wygląda, jakoś to się porozmywało, dlatego widzimy ludzi, którzy z opłatkiem w ręku wygłaszają „okrągłe i ciepłe” słówka, które mogłyby wskazywać na ich gorącą wręcz wiarę, ale za chwilę, czy w kolejnej wypowiedzi – zaprzeczą wszystkim wartościom ewangelicznym, bo „oni są naprawdę bardzo wierzący, ale w tej sprawie uważają inaczej”. I jak człowiek tego wszystkiego posłucha, to naprawdę zaczyna się zastanawiać, kto jest kim;kogo słuchać, a kogo nie; komu wierzyć, a komu lepiej nie wierzyć…
Dlatego wskazanie Jana, zawarte w jego Liście, w dzisiejszym pierwszym czytaniu, jest jakąś pomocą: należy wziąć pod uwagę całość postawy człowieka! A zatem – nie tylko posłuchać, co i jak mówi, na ile składnie i zgrabnie wypowiada swoje poglądy, na ile dobrze medialnie wypada przed kamerami, ale – jak postępuje, jakie są owoce jego życia i jego działania, jaką atmosferę tworzy wokół siebie. To wszystko jest bardzo ważne! I to wszystko naprawdę da się poznać, można się o tym dowiedzieć.
I wcale – bynajmniej! – nie chodzi o to, żeby komuś „szperać” w życiorysie, czy – jak niektórzy nachalni dziennikarze – nachodzić człowieka o każdej porze dnia i nocy, czy podglądać, co robi, gdzie się obraca, lub z kim spotyka. Nie! Czasami wystarczy wziąć do ręki inną gazetę, włączyć inną stację telewizyjną, aby dowiedzieć się o rzeczach, które wcale nie w domowym zaciszu, ale publicznie były czynione lub mówione, tylko ogólnie dostępne media z niewiadomych przyczyn o tym milczą! Wystarczy tylko trochę szerzej spojrzeć na człowieka i już wiadomo, co mówi i co robi.
Kochani, to bardzo ważna sprawa! My naprawdę musimy być roztropni, rozważni, my nie możemy dać się zwodzić! My nie możemy wierzyć wszystkiemu, co nam „z ekranu” powiedzą, czy w Internecie napiszą. I nie chodzi tu wcale o jakąś przesadną podejrzliwość, czy o promowanie teorii spiskowych. Tu chodzi o prawdę i życie według prawdy! Tu chodzi o dobro, o promowanie dobra, a wreszcie – o unikanie grzechu!
Dlatego bądźmy rozważni i roztropni, starajmy się o wyrabianie mądrego i szerokiego poglądu na każdą sprawę! Niech punktem odniesienia będzie Ewangelia, a nie poglądy tego lub innego polityka, czy celebryty – medialnego „autorytetu” – lansowane z telewizyjnego ekranu. Zechciejmy o tym ze sobą często rozmawiać, aby pomagać sobie – tak jak uczniowie z dzisiejszej Ewangelii – w odkrywaniu i poznawaniu Mesjasza. Abyśmy przychodzili – tak jak owi uczniowie – do miejsca, gdzie Jezus mieszka, czyli do świątyni, i tak, jak oni chociaż na trochę pozostawali u Jezusa, aby u Niego uczyć się życia i poznawać prawdę! U Niego, a nie u wielu innych, którzy jedno mówią, a drugie czynią!
Pamiętajmy, Kochani, kto postępuje sprawiedliwie, jest sprawiedliwy, tak jak On jest sprawiedliwy. Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. […] Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie miłuje swego brata.
W tym kontekście zadajmy sobie pytania:
  • Na podstawie czego kształtuję swoje poglądy polityczne?
  • Na ile orientuję się w bieżącym nauczaniu Kościoła, dotyczącym kwestii społecznych?
  • Czy jako człowiek wierzący nie promuję poglądów i postaw wprost sprzecznych z wiarą?
Znaleźliśmy Mesjasza – to znaczy: Chrystusa!

1 komentarz

  • 1. Jeżeli weźmiemy dosłownie słowa zawarte w 1 J 3,7–10 to wyjdzie na to, że wszyscy jesteśmy dziećmi diabła. Każdy człowiek jest grzeszny, więc każdego te słowa dotyczą. Nie do końca rozumiem ten fragment… Tak jakby „dzieci diabła” od samego początku były złe i nie można byłoby czegoś z tym zrobić. Istotnie przecież wszyscy jesteśmy "usynowionymi" dziećmi Boga. Wszyscy ludzie (grzesznicy) są przez Boga kochani, bo przecież to za naszą niedoskonałą naturę Jezus oddał życie.

    2. Warto być otwartym na różnorodne środki przekazu. Wydaję mi się, że lepiej mieć mętlik w głowie, pomyśleć o wszystkim i mieć własne zdanie, niż opierać się na jednym źródle. Wtedy mamy szerszą wiedzę na dany temat i już od nas zależy, które przedstawienie uznamy za bardziej obiektywne.

    ~Magda21, 2011-01-04 21:45

    Oczywiście, że "dzieci diabła", to ci, którzy chcą być jego dziećmi! Nikt nie jest z góry skazany na potępienie. Tu trzeba wziąć pod uwagę sposób wyrażania się Apostoła i widzieć je w kontekście całego nauczania Pisma Świętego. Każdy ma szansę nawrócenia, powrotu do Boga. Może jednak zdarzyć się, że ktoś uporczywie trwa przy diable od początku do końca swego życia. Wtedy nie bardzo da się mu pomóc, dopóki oni sam nie zmieni myślenia, nastawienia wewnętrznego. Co do punktu 2 – zgoda, poza jednym elementem: należy poznawać różne relacje i odpowiedzieć się za tym, co jest najbliższe prawdy, a nie tylko to, co mi się wydaje jako najbardziej obiektywne. Dlatego tak ważnym jest drążenie aż do źródeł i poznawanie faktów, a nie tylko ich komentarzy! Pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-01-10 15:09

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.