Jak odnaleźć prawdziwą mądrość?

J

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam bardzo serdecznie w pierwszą sobotę miesiąca, w którą – jak w każdą pierwszą sobotę – oddajemy cześć Matce Bożej, wynagradzając Jej sercu za wszystkie zniewagi i grzechy, jakie serce to ranią. A Słowo Boże zachęca nas dziś do refleksji nad poszukiwaniem mądrości, podpowiadając, jak i gdzie jej szukać? Życzę dobrego dnia i licznych owoców wszelkich Waszych duchowych poszukiwań!
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek 

8 tydzień zwykły, rok I,
do czytań:  Syr 51,12–20;  Mk 11,27–33
Dociekliwi – a może lepiej: podstępni arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi – pytają Jezusa, jakim prawem czyni to, co czyni? Jakim prawem chce dokonywać zmian w świątyni? Wszak chwilę wcześniej – o czym dzisiaj nie słyszymy, ale jest to zapisane w Ewangelii Marka – wypędził z niej handlujących i stoły bankierów powywracał. Jakim prawem?! Przecież to właśnie te trzy grupy: arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi, stanowili tak zwaną Wysoką Radę, czyli Sanhedryn, która czuwała nad całym życiem religijnym i społecznym w narodzie. Skoro więc Jezus pozwala sobie na tak ostre reakcje, jak ta w świątyni, oraz nie mniej ostre wypowiedzi, to czy ma taką samą władzę jak oni – jak Wysoka Rada?
Jezus sugeruje, że tak Jego autorytet, jak i autorytet Jego Poprzednika, Jana Chrzciciela, pochodzi z samego źródła: bezpośrednio od Boga. A taka władza zdecydowanie przewyższa autorytet Wysokiej Rady. I to tego właśnie dotyczyła dyskusja, której jesteśmy świadkami, kiedy słuchamy dzisiejszej Ewangelii.
Wydaje się jednak, że w całym tym wydarzeniu nawet nie chodziło o ostateczne rozstrzygnięcie, kto jest kim i kto jaką władzę posiada. Prawdopodobnie członkowie Wysokiej Rady dobrze wiedzieli, z kim mają do czynienia. Wszak dokonało się już tyle widomych znaków – i także samo nauczanie Jezusa było nauczaniem wyjątkowym. Dlatego możemy domyślać się, że nie było dla nich tajemnicą, z kim rozmawiają.
Natomiast pytanie to – jak i wiele innych tego typu pytań, zadawanych przez członków Wysokiej Rady, czy też faryzeuszy lub innych, znamienitych przedstawicieli Narodu Wybranego – ma posmak podstępu, wystawiania na próbę, usiłowania pochwycenia na jakimś słowie… Mówiąc inaczej, wszyscy ci ludzie – poza nielicznymi wyjątkami, jak chociażby faryzeusz Nikodem – z reguły nie chcieli poznać prawdy i nie po to pytali, żeby się czegoś dowiedzieć, tylko po to, aby osiągnąć „swoje” i udowodnić z góry założoną tezę, przekonanie, stwierdzenie
A Jezus – cóż na to? Mamy tego przykład w dzisiejszej Ewangelii! Jezus pokazuje, że przede wszystkim dobrze zdaje sobie sprawę z ich podstępnych machinacji i doprowadza do tego, że padają ofiarą własnej przebiegłości. Dzisiaj uczynił to jednym pytaniem: Od kogo pochodzi chrzest Janowy? Oni dobrze wiedzieli, od kogo, ale każda odpowiedź, jakiej by udzielili, świadczyłaby przeciwko nim. Dlatego ze wstydem musieli się poddać, mówiąc, że nie wiedzą.
I tak Jezus absolutnie wygrał tę sytuację, podobnie jak i wiele innych, ale z pewnością nie chodziło Mu o to, aby kogoś zapędzić w przysłowiowy „kozi róg”, ale żeby wszyscy ludzie poznali prawdę i nią żyli. Cóż, kiedy niektórzy są na nią zamknięci i pomimo, że stawiają pytania, to jednak tylko po to, aby udowodnić swoje tezy i jeszcze skompromitować rozmówcę. W rzeczywistości – tak jak stało się dzisiaj –kompromitują się sami i okazuje się cała ich głupota i fałsz.
Mędrzec Syracydes w pierwszym czytaniu, będącym podsumowaniem całej jego Księgi, opowiada, jak on dochodził do mądrości. Szukał jej na modlitwie, u bram świątyni, szukał jej z wielką pokorą już od młodości, nakłaniał ku niej swego ucha… Poznane zasady mądrości wprowadzać zaczął w czyn, a dokonywał tego z wielką gorliwością. Starał się zachowywać Prawo, a wszystkie błędy przeciwko mądrości – szczerze opłakiwał.
Mamy zatem, Kochani, dwie postawy: pokorną postawę szlachetnego mędrca, który serce otworzył na dar mądrości, pragnąc przyjąć to, co daje mu Bóg, oraz podstępną postawę faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy właściwie w swoim przekonaniu są mądrzy, ale tak naprawdę szczelnie są zamknięci na wszystko, co mogliby od Boga otrzymać, przeto ich ciasnych, ciemnych, zaryglowanych serc nie może oświetlić nawet promyk Bożego światła. Chyba nie mamy wątpliwości, która droga jest drogą do mądrości, a która jest nią tylko z pozoru.
Trzeba nam zatem wyciągnąć z tego konkretne wnioski dla naszego życia – i dla naszego poszukiwania mądrości.
W tym duchu pomyślmy:
  • Czy kiedy zadaję Bogu pytanie, lub proszę o rozwiązanie jakiejś sprawy, jestem gotów przyjąć to, co Bóg da, czy sam podpowiadam Bogu swoje rozwiązania?
  • Czy w rozmowach z innymi nie ulegam pokusie przeforsowania „na siłę” i za wszelką cenę swojego zdania?
  • Czy zawsze mówię to, co myślę – i czy zawsze myślę, co mówię?
Będę Cię wielbił, Panie, i wychwalał, i błogosławił Twoje imię.

2 komentarze

  • Szczęśc Boże!
    "Czy w rozmowach z innymi nie ulegam pokusie przeforsowania „na siłę” i za wszelką cenę swojego zdania?"
    Ach, jak częsta to sytuacja 🙁 – możemy ją obserwowac na bieżąco w życiu społecznym, politycznym…. sam pewnie też ulegam tej pokusie, choc staram się nie robic "nic na siłę" ;). Zresztą, jak może byc inaczej skoro prawie "wszyscy" jesteśmy znawcami służby zdrowia, polityki i tego co KK powinien, a czego nie powinien 🙂 ;). Przepraszam za tę drobną dygresję przy tak ważnym fragmencie Ewangelii – ale jakoś tak mi się to nasunęło czytając cytowane pytanie do rozważenia.
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-03-05 16:27

    Ja myślę, że ci co forsują swoje zdanie by przekonać innych, święcie wierzą w to co myślą. Dlatego powstają konflikty. Bo jak tu przekonać kogoś? Trzeba by mu odebrać wiarę w to co myśli, a odebrać wiarę nawet w największą bzdurę nie jest łatwo. Głupota prowadzi na manowce tak samo jak i wiedza. Faryzeusze jako grupa najlepiej wykształcona chcieli dla swoich celów pochwycić Jezusa na słowie. Chcieli udowodnić swoją wyższość nad Nim tak jak nad resztą ludu. Nie mogli tego uczynić więc postanowili Go zgładzić.
    Prawdziwą mądrość można poznać po tym, że została nabyta na kolanach tak jak u Syracydesa i że służy ona innym gdy wprowadzana jest w czyn.

    ~Dasiek, 2011-03-05 23:19

    Jezus w piękny sposób zapętlił faryzeuszy odpowiadając pytaniem, na które każda z możliwych odpowiedzi była dla nich "niewygodna" – i to wydaje się esencja mądrości: w sposób pozbawiony pychy wskazywanie (wydobywanie) u innych, błądzących myślowo ludzi ich własnych słabości. Metodę bardzo podobną stosował Sokrates ;).
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-03-06 13:12

    Skłamali Jezusowi świadomie i dlatego zostali przez Niego tak niegrzecznie potraktowani. I my nie musimy się tłumaczyć lub chować przed ateistami z naszej wiary i z naszych obrządków. Często boimy się stanąć na odcisk czy to Żydom czy Arabom czy masonom. Chcą nas zamknąć w katakumbach by nie być wyrzutem sumienia dla nich. Chyba pamiętacie usunięcie krzyża ze żwirowiska w Oświęcimiu. Nie rozumiem też dlaczego zamykane są kościoły przed katolikami pragnącymi modlić się w intencji Intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Albo na spotkanie z egzorcystą niektórzy biskupi żądają skierowania od psychiatry czy psychologa. Dokąd to wszystko prowadzi? Szukam na to mądrej odpowiedzi i nigdzie nie znajduję.

    ~Dasiek, 2011-03-06 19:02

  • Fakt 🙂 – co do intronizacji: w monarchii byłoby łatwiej :), no ale mamy republikę.

    ~Robert, 2011-03-06 20:32

    Dziękuję Robertowi i Daśkowi za ciekawą dyskusję. Odnosząc się tylko do stwierdzenia Daśka, że Jezus niegrzecznie potraktował, to ja bym nie mówił, że było to niegrzeczne. To było zdecydowane, konkretne, ale ja przynajmniej nie widzę tam niczego niegrzecznego. To była dyskusja – oczywiście przegrana przez faryzeuszy. Co zaś się tyczy kierowania chcących kontaktu z egzorcystą najpierw do psychologa, to jest to praktyka stosowana dość powszechnie. Ma ona sens, bo objawy choroby, czy przynajmniej załamania psychicznego i opętania – mogą być podobne. Dlatego bardzo często egzorcyści współpracują z psychologami, a psychologowie – z egzorcystami. Wszystko dla dobra człowieka. Ja sam byłem proszony o skontaktowanie z egzorcystą człowieka, który od razu i na pierwszy rzut oka zdradzał przejawy niedomagania psychicznego. Dlatego ja bym się nie zrażał taką procedurą – proszę pamiętać o tym, że egzorcyści mają coraz więcej pracy i nawet o to chodziłoby, żeby – proszę to dobrze zrozumieć – bez potrzeby tej pracy im nie przymnażać, bo mogą po prostu wszystkiego nie ogarnąć. To takie refleksje na gorąco. Raz jeszcze dziękuję za dyskusję!

    ~Ks. Jacek, 2011-03-07 19:26

    Ma Ksiądz 100% racji, ale byc może Daśkowi chodziło o to, że "niektórzy" biskupi patrzą inaczej na dane rzeczy niż inni biskupi 🙂 ? Wszak bardzo klarowny "podział" pewnych sympatii i antypatii wśród naszych hierarchów wypłynął chociażby przy zeszłorocznych wydarzeniach wokół krzyża smoleńskiego.
    Egzorcyści rzeczywiście mają pełne ręce roboty :/ , a współpraca z psychologami jest jak najbardziej zasadna. "Na szczęście" zdecydowana większośc przypadków dotyczy zniewolenia, o wiele rzadziej opętania. Wydaje mi się, iż dobrze się dzieje, że ludzie coraz częściej do egzorcystów trafiają – i jest to poniekąd zasługa "pracy u podstaw" kapłanów w parafiach :).
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-03-08 18:19

    Dziękuję bardzo za to dopowiedzenie! W pełni się zgadzam. Serdecznie pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-03-12 13:49

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.