Syn działa razem z Ojcem…

S

Witam bardzo serdecznie! Dziękuję za odwiedziny na blogu! Wczoraj udało mi się raz jeszcze przeczytać wszystkie nowe wpisy i odnieść się do nich. Zapraszam do stałej dyskusji, a tym, którzy czynią to systematycznie – bardzo gorąco dziękuję! Jednocześnie zachęcam do łączności modlitewnej o 20.00 – nie zapominajmy o tej inicjatywie: niech nas jednoczy wzajemna modlitwa za siebie i we wszystkich naszych sprawach!
              Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 4 tygodnia Wielkiego Postu,
do czytań:  Iz 49,8–15;  J 5,17–30
W atmosferze polemiki z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami, po dokonaniu uzdrowienia nad sadzawką Betesda, Jezus wyjaśnia, jakie relacje łączą Go z Ojcem,wskazując, że ma równą Ojcu chwałę i w jednakowy sposób posiada życie w sobie. Ojciec przekazał Mu także całą władzę sądowniczą. A zatem Jezus ma wszystkie atrybuty Boskie,dlatego też Jego działanie na świecie polega na przywracaniu życia i sprawowaniu sądu.  
I mówi to bardzo otwarcie, chociaż nie musiałby w ogóle mówić, bo przecież najbardziej o tym, kim jest i jaka jest Jego władza – świadczą czyny, których dokonuje… A jednak – jak słyszymy dzisiaj – cała rozmowa dokonuje się w atmosferzesprzeciwu Żydów, a nawet nastawania na życie Jezusa! To znaczy, że prawda ta nie była łatwa do przyjęcia. Szczególnie dla tych, którzy przyjąć jej nie chcieli! Pomimo tego Jezus, nie zważając na to zupełnie, daje pełne świadectwo prawdzie.
Relacje, jakie łączą poszczególne Osoby Trójcy Świętej, przekładają się na pełne miłości relacje, łączące Boga z Jego ludem. W pierwszym czytaniu słyszymy dziś zapowiedź zmiłowania się Boga nad swoim narodem i przyprowadzenia go z powrotem, z wygnania, do swojej ziemi. A obrazu tego dopełnia wspaniała metafora, porównująca relacje łączące Boga i Jego lud do relacji łączących matkę z dzieckiem, a nawet ukazująca miłość Boga jako o wiele silniejszą od miłości matki do dziecka, bo gdyby matce zdarzyło się o dziecku zapomnieć – choć to sytuacja wyjątkowo dramatyczna – to Bogu się to nie może nigdy przydarzyć!
A zatem, Bóg z pełną miłością odnosi się do człowieka, przywraca mu życie, ratuje go i pociesza, odnawia w nim radość i sens jego wędrówki przez ziemię. Jeśli można zaryzykować takie stwierdzenie, to miłość Boga do człowieka jest tak wielka, że niejako na usługi człowieka, do jego dyspozycji Bóg oddaje całą tę miłość i te relacje, jakie łączą poszczególne Osoby Trójcy Świętej. Oczywiście, te relacje istniały od zawsze, zanim jeszcze zaistniał człowiek, ale Bóg w swojej ogromnej miłości i łaskawości zechciał zniżyć cały swój majestat i całą swoją potęgą – całą potęgą swojej miłości – zaangażować się dla dobra człowieka!
Kochani, może nie zawsze my o tym pamiętamy… Może nie zawsze w pełni zdajemy sobie z tego sprawę… Może w sytuacjach, w których jest nam ciężko, powtarzamy za bohaterami pierwszego czytania: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał… Ale wtedy Bóg odpowie nam tak, jak odpowiedział owym wątpiącym: Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu? […] A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.
Trzeba jednak, abyśmy w to uwierzyli i nie zamykali oczu na ewidentne działanie Boga w życiu naszym i naszego otoczenia. Trzeba nam też wyzwolić się z najmniejszych choćby elementów tego uporu i niedowierzania, jakiego przykład dają dziś Żydzi w Ewangelii, a wejść w jak najgłębszą relację z Bogiem i pozwolić Mu swobodnie działać w naszym życiu: poddać się Jego sprawiedliwości, Jego Prawu, Jego mocy ożywiającej i uzdrawiającej.
W tym duchu zastanówmy się:
  • Czy staram się o intensywną więź z Jezusem poprzez porządne i systematyczne przeżywanie Spowiedzi Świętej i Komunii Świętej?
  • Czy rzeczywiście poddaję się Prawu Bożemu i Bożej sprawiedliwości poprzez systematyczną lekturę Pisma Świętego?
  • Jak wygląda realizacja mojego wielkopostnego postanowienia?
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce.

2 komentarze

  • +Pax!

    Z tej strony pisze do Was wszystkich tym razem Jarek.

    Piszę, ponieważ chciałbym się podzielić pewnym doświadczeniem i owocem, które z tego wyrasta.

    Pominę może swoje całe dzieciństwo i dotychczasowe życie, a mam teraz 31 lat i skupię się na najważniejszych sprawach.

    W podstawówce – około 3 klasy, pomyślałem, że zostanę ministrantem. Chodziłem na zbiórki, uczyłem się obowiązków ministranta i wszystkiego, co potrzebne do pełnienia służby przy ołtarzu, jednak po roku uczęszczania na zbiórki – nie udało się. Nie zostałem przyjęty. Żyłem dalej i w wieku 15 lat spotkałem i poznałem księdza, który prowadził ministrantów w parafii, do której uczęszczałem i po rozmowie z nim otrzymałem propozycję zostania ministrantem. Bardzo się ucieszyłem i będąc w takim wieku, bardzo głęboko przeżyłem prawdziwą i solidną formację. Po czasie zostałem też kantorem i lektorem… I szukałem, szukałem i szukałem swojej drogi – powołania.

    Dzisiaj jestem Oblatem benedyktyńskim, świeckim oblatem i jestem związany z Opactwem Benedyktynów w Tyńcu (bo oblatem zostaje się można powiedzieć prosto: „na klasztor” – czyli jest się w łączności z klasztorem, gdzie składa się przyrzeczenia).
    W klasztorze poznałem na jednym z dni skupienia, ks. Piotra Pająka SDS, który wtedy, jako kleryk, przygotowywał się do złożenia ślubów w zgromadzeniu Salwatorianów, poznaliśmy się i stworzyliśmy stronę www.

    Jeszcze wracając do młodości, to nadmienię, że interesowałem się komputerami, a właściwie projektowaniem stron internetowych i właśnie w połączeniu z Bożą Łaską oraz przyjaźnią z ks. Piotrem, powstała skrzynka intencji.

    http://skrzynkaintencji.republika.pl

    Można zajrzeć, jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia modlitewnego. Zapraszam!

    Można teraz pomyśleć, że to reklama Skrzynki Intencji. W pewnym sensie na pewno tak, jednak nie tylko, bo ja naprawdę zachęcam do tworzenia takich stron, a jak ktoś nie umie, to zakładajcie blogi i… Módlmy się wspólnie za siebie i w swoich sprawach. Poza tym zobaczmy jak toczy się nasze życie i wykorzystajmy te talenty, jakie mamy, żeby mnożyć je na czas, kiedy będziemy się „rozliczać” przed Bogiem. Modlić się może każdy – każdy musi, bo bez modlitwy nie ma więzi z Bogiem, a przy okazji można wspomnieć Bogu o sprawach innych.

    Przesłaniem tego wpisu niech będzie:

    …Zatrzymaj się człowieku. Pomyśl choć chwilkę o swoim zyciu. Policz w końcu swoje talenty i pomyśl, jak je pomnożyć. Niech Twoje oczy służą, do wypatrywania sytuacji, gdzie Twoje ręce mogą pomagać i tam niech niosą Cię Twoje nogi, abyś sercem gorącym i ochoczym, z Pomocą Boga, niósł bliźnim radość, pomoc i Pokój – Pokój przez duże „P”, czyli Chrystusa.

    Serdeczne podziękowanie składam księdzu Jackowi, za możliwość umieszczenia tego wpisu na blogu! Serdecznie dziękuję!

    Aby we wszystkim Bóg był uwielbiony!

    Szczęść Boże!
    Jarek

    ~Jarek, 2011-04-06 19:50

  • Szczęśc Boże!
    Mnie raduje każda katolicka inicjatywa w sieci (no, może każda – bo wszystkich pewnie nie ogarniam 😉 ). Przy całym negatywnym obliczu Internetu, ma on swoje pozytywy, ale to jest temat na szerszą dyskusję :). Mam nadzieję, że x. Jacek nie będzie miał mi za złe jeśli zaproszę czytelników bloga również do dyskusji na nowym forum parafii św. Ojca Pio 🙂 : http://www.opio.waw.pl/forum/forum.php?forum=opio
    Przy czym kładę nacisk na słowo "również" – tak, aby wypowiedzi i na blogu i na forum cały czas się pomnażały :).
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-04-07 09:51

    Dziękuję za obie propozycje! Trzeba robić wszystko, co w naszej mocy, aby to negatywne oblicze internetu zmieniać na lepsze! Powinniśmy wszystkie dostępne nam środki przekazu z pełnym przekonaniem wykorzystywać do ewangelizacji, do pomnażania Królestwa Bożego! Tam naprawdę nie musi się gnieździć samo zło! Szczęść Boże!

    ~Ks. Jacek, 2011-04-12 14:41

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.