O modlitwie, która poprzedza działanie…

O

Szczęść Boże! Dzisiaj jakoś szczęśliwie internet „załapał” od razu. Zapraszam zatem do refleksji nad Bożym Słowem, które zachęca nas do osobistej refleksji i modlitwy, poprzedzającej nasze codzienne działanie. Ja swoją modlitwą wspieram Wasze działania i Was samych!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa 4 tygodnia wielkanocnego,
do czytań:  Dz 12,24–13,5a;  J 12,44–50
W dotychczas odczytywanych fragmentach Księgi Dziejów Apostolskich słyszeliśmy o wielu nawróceniach i bardzo bujnym rozwoju wspólnoty młodego Kościoła, co byłowynikiem prześladowań, jakim Kościół ten został poddany.Rozproszeni po śmierci Szczepana Uczniowie głosili Słowo Boże w miejscach, w których się znajdowali, pozyskując wielkie liczby ludzi dla Pana.
A oto dzisiaj słyszymy o wysłaniu Barnaby i Pawła na misję do Cypru. Ta misja nie jest już wynikiem ucieczki przed prześladowaniami. Ta misja jest starannie zaplanowana i przygotowana – chociażby przez wybór dwóch głosicieli, co było działaniem charakterystycznym dla mentalności żydowskiej, a którą to metodę stosował także sam Jezus. I – co bardzo ważne – słyszymy wprost, że misja ta jest wynikiem jasnego polecenia ze strony Ducha Świętego. Dlatego Uczniowie modlą się i poszczą, po czym wysyłają dwóch swoich przedstawicieli na żniwo Pańskie.
Zauważmy, że ton całej dzisiejszej relacji Łukaszowej jest bardzo optymistyczny, wręcz entuzjastyczny! Nie tylko zresztą dzisiaj, bo dość często słyszymy w Dziejach Apostolskich pełne radości i uniesienia relacje o kolejnych postępach misyjnych. To wszystko pokazuje, jak wiele dobrego dziać się może i będzie, gdy człowiek podejmiewspółpracę z łaską i natchnieniami Ducha Świętego.
Owszem, niejednokrotnie pewne sytuacje niejako „same” się dzieją, są wynikiem takiego, czy innego splotu wydarzeń i okoliczności, chociaż i wtedy Duch Święty nie przestaje czuwać i kierować. Natomiast w bardzo wielu przypadkach odnajdujemy przestrzeń i możliwość podjęcia działań, nad którymi trzeba się będzie głęboko zastanowić, przemyśleć, zaplanować je i potem także wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje, za swoje wybory!
Kochani, my nie możemy czekać z założonymi rękami,aż nam się sprawy „same” porozwiązują, a my w tym czasie będziemy trwać w bezczynności, niejako tylko wyciągając ręce do Boga i nic nie robiąc. Zachęta, jaką z różnych stron słyszymy w tego typu sytuacjach – zachęta do tego, aby zdać się na Boga, jakkolwiek piękna sama w sobie, nie może jednak oznaczać bezczynności i bierności.
Wręcz przeciwnie – zdać się na Boga można i trzeba,podejmując głęboką refleksję nad swoim życiem, podejmując decyzje co do dalszego, bardzo aktywnego i zaplanowanego działania, a wreszcie – podejmując samo działanie. Aktywne, mądre działanie, wsparte modlitwą, a będące jasnym świadectwem, dawanym wszystkim wokół, o naszej wierze i więzi z Chrystusem.
A On dzisiaj w Ewangelii mówi, że przyszedł na świat,aby wypełnić wolę swego Ojca, aby ten świat zbawić, a przyszedł jako światło, by każdy, kto w Niego wierzy, nie pozostawał w ciemności.
Rozjaśniajmy zatem, Kochani, blaskiem Chrystusa naszą codzienność, bądźmy dla siebie nawzajem Jego świadkami! A to niech będzie wynikiem głębokiej refleksji nad Bożym Słowem i refleksji nad naszym życiem, widzianym w promieniach tegoż Słowa: refleksji wspartej modlitwą, a kiedy trzeba – także postem!
W tym kontekście pomyślmy:
  • Czy przez częsty, systematyczny rachunek sumienia koryguję swoje postępowanie?
  • Czy w Piśmie Świętym szukam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania?
  • Czy tak, jak Błogosławiony Jan Paweł II, poprzedzam modlitwą – a może i postem – wszystkie ważniejsze decyzje i działania?
Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: Słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym.

5 komentarzy

  • Powinniśmy się modlić..Nie tylko dlatego, by dziękować, prosić, przepraszać…Modlitwa również pozwala się nasycić Jego Światłem…W Jego Dobru maleje, a nawet czasem i znika moje zło które wciąż niszczy Człowieka.. W Jego Pięknie ustępuje brzydota , która nas zniekształca . W Jego Prawdzie znika kłamstwo, które się wciąż nakłada w Człowieku…
    Gdy prosimy, dziękujemy, przepraszamy to najważniejsze w tym wszystkim jest chyba to, że trwamy w Jego obecności, że upodobniamy się do Niego, uczymy się myśleć, kochać chcieć jak On.

    Ale jest i druga strona….
    Często się zastanawiamy ( zastanawiam) po co się modlić '' bądź wola Twoja'' , ''chleba naszego powszedniego.. ''.. Po co się w ogóle modlić , po co, w ogóle o cokolwiek prosić Boga, czyż nie sam Jezus powiedział '' a na modlitwie nie bądźcie gadatliwi, bo wie Ojciec wasz co wam potrzeba , wpierw zanim Go poprosicie''
    Myślę, że to nie Bóg potrzebuje naszych modlitw, i próśb.
    On na pewno wie, czego nam potrzeba , nim sami poprosimy. To my potrzebujemy modlitwy , my potrzebujemy tego, byśmy Boga prosilil….

    Gość – A

    ~Gość- A, 2011-05-18 07:55

    Tak, to my potrzebujemy modlitwy po to, abyśmy jasno uświadamiali sobie, że w pełni zależymy od Boga, że Go potrzebujemy, a bez Niego nic nie jesteśmy w stanie zrobić, ani osiągnąć… Pierwsza zaś część wpisu – niczym poezja… Dziękuję za to świadectwo!

    ~Ks. Jacek, 2011-05-18 08:42

    Ja myślę, że Pan Bóg też chce abyśmy wypowiadali swoje pragnienia. Słowo wypowiedziane ma większa moc. Czasem czegoś pragniemy, marzymy o czymś, ale jak to wypowiemy to dopiero wtedy uświadamiamy sobie czego chcemy. Moim zdaniem właśnie dlatego Pan Bóg chce, abyśmy Go prosili o różne rzeczy.

    ~KB, 2011-05-18 22:40

    Ostatnio się zastanawiam nad tym, czy cisza, a dokładnie trwanie przez chwilę w ciszy , może , jest również modlitwą?
    Nie stać mnie na nic innego, na chwilę obecną.. Napiszę więcej, nawet to trwanie w ciszy przez chwilę, jest mega wyczynem..Pojawia się zniechęcenie, i pytanie o sens..Bo,,,po co trwać, skoro nie ma dialogu…jest tylko monolog…

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-18 09:35

    > Ostatnio się zastanawiam nad tym, czy cisza, a dokładnie
    > trwanie przez chwilę w ciszy , może , jest również
    > modlitwą?
    Dla mnie jest :D. Nasza "rozmowa" z Bogiem nie ma cech monologu (chyba, że chodzi tylko o porozumienie werbalne – chociaż niektórym dane było i tego doświadczyc 🙂 ), jeśli tylko przyjmiemy, że "Boży język" przemawia do nas znakami, których byc może nie dostrzegamy :).
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-05-18 10:04

    "Boży język" przemawia do nas znakami, których byc może nie dostrzegamy :). ''

    Skąd masz pewność, że te znaki pochodzą od Boga ?
    ( jeśli się je dostrzeże)

    Gość – A

    ~Gość- A, 2011-05-18 11:11

    A od kogo? Od Belzebuba? Nie z nim rozmawiam w modlitwie, nie jemu dziękuję za łaski i nie jego o cokolwiek proszę :). Zdaję się na Bożą Opatrznośc, po prostu ufam Bogu :).
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-05-18 11:23

    Robercie
    Nie posądzam Cię o to, byś rozmawiał z diabłem podczas modlitwy, i jemu dziękował, i o coś prosił,.. Nic takiego nie napisałam, co by mogło to sugerować
    Spytałam tylko, czy masz pewność, ze owe znaki pochodzą od Boga
    Z tego co mi wiadomo, to szatan też działa pod przykrywką dobra…
    Niby otrzymujemy jakiś znak , ( jak piszesz) idziemy w tym kierunku, myślimy, ze czynimy dobro, a po czasie się okazuje, że wyrządziliśmy więcej zła tą decyzja, niż uczyniliśmy dobra…

    Pozdrawiam

    Gość – A 

    ~Gość – A, 2011-05-18 11:38

  • Tak myślałem, że napiszesz o podszywaniu się Złego i dlatego napisałem to co napisałem ;). Ja ufam Chrystusowi i wiem, że robiąc to i postępując w zgodzie z Jego nauką (przynajmniej w staraniach 🙂 ) Zły nie ma do mnie dostępu. Najważniejsze to nie "wchodzic z nim w dialog". Owszem często podszywa się pod dobro – ale tylko "podszywa", zło zawsze wyjdzie na wierzch, wcześniej czy później. Natomiast ja wierzę w to, że z działań Bożych wynika dobro i miłośc, i jest to – przynajmniej w moim życiu weryfikowalne :). Oczywiście nie żyję w "krainie wiecznej szczęśliwości", sporo różnych, bardziej lub mniej ważnych problemów mnie spotyka, ale doceniam Boże łaski i uważam, że zawsze mam za co dziękowac :). Poza tym, Bóg dając nam niesamowity dar (i ciężar jednocześnie 😉 ) : wolną wolę i sumienie ( prawidłowo ukształtowane, zawsze prowadzi ku dobru) czyli narzędzia, które "dobrze używane" razem ze zdaniem się na Bożą Opatrznośc prowadzą nas w kierunku Boga, nie Szatana. Z tych trzech "elementów" zawodzą tylko dwa pierwsze i wtedy jest lipa 😉 .
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-05-18 12:54

    Gratuluję Ci Robercie w takim razie wspaniale, i nieomylnie ukształtowanego sumienia…
    '' wiem, że robiąc to i postępując w zgodzie z Jego nauką (przynajmniej w staraniach 🙂 ) Zły nie ma do mnie dostępu ''

    Ja nie jestem Teologiem, ale o ile mi wiadomo, to zły, ma zawsze dostęp do Człowieka..Gdyby tak nie było, nie upadalibyśmy, nie popełnialibyśmy grzechów….Wbrew pozorom szatan jest bardzo inteligentny , i przebiegły, zrobi wszystko by się dostać do naszego wnętrza….

    No i tak się jeszcze zastanawiam …
    Dlaczego piszesz szatan, zły, z dużej litery ?

    Pozdrawiam

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-18 13:14

    > Gratuluję Ci Robercie w takim razie wspaniale, i 
    > nieomylnie ukształtowanego sumienia…
    nie napisałem, że ja mam nieomylnie ukształtowane sumienie, ale to, że jeżeli jest właściwie ukształtowane, czyli na Bożych wartościach, to prowadzi do właściwych wyborów. Moje sumienie z pewnością nie jest doskonałe, ale staram się i zawierzam Bogu, co kilkukrotnie starałem się tu przekazac. Nie rozumiem, czy to coś złego?

    > Ja nie jestem Teologiem, ale o ile mi wiadomo, to zły, ma
    > zawsze dostęp do Człowieka..Gdyby tak nie było, nie 
    > upadalibyśmy, nie popełnialibyśmy grzechów….Wbrew
    > pozorom szatan jest bardzo inteligentny , i przebiegły,
    > zrobi wszystko by się dostać do naszego wnętrza….

    Teolodzy potrafią różne rzeczy wyprawiac z wiarą i nie zawsze dobre :). Oczywiście, tylko, że drzwi do naszego wnętrza sami Złemu otwieramy (a przynajmniej uchylamy) i z pewnością nie przez modlitwę, ale poprzez nasze wchodzenie w relacje ze złem, z grzechem mówiąc ogólnie. Odchodząc od Boga. Zły może atakowac każdego, ale i każdy maże Złemu dac solidnego kopa w zad, jeśli odda się Chrystusowi a nie jemu.

    > No i tak się jeszcze zastanawiam …
    > Dlaczego piszesz szatan, zły, z dużej litery ?

    Nie przez szacunek, ale jako "nomina propria" 🙂

    ~Robert, 2011-05-18 13:38

  • No tak… szatan – nazwa własna…zwracam honor… Robercie 🙂
    Bo ja tak przez moment pomyślałam, ze przez szacunek ?

    Ale co do tego ''kopa'' co napisałeś…
    To nie takie proste …
    Nawet jeśli Człowiek zawierzy Najwyższemu , walka trwa…..

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-18 13:53

    Cieszę się bardzo, że trafiłaś na blog x Jacka :). Czy doświadczyłaś może zniewolenia lub opętania? Jesteś bardzo Tajemnicza 🙂 .
    Pozdrawiam Ciebie serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-05-18 15:22

    Tajemnicza ?
    Skąd taki wniosek ?
    🙂

    I ja się cieszę, że było – jest mi dane spotykać się z Wami tutaj….

    Owszem, wiem co to zniewolenie…

    Pozdrawiam

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-18 16:12

    > I ja się cieszę, że było – jest mi dane spotykać się z 
    > Wami tutaj….
    > Owszem, wiem co to zniewolenie…

    Pomagał ks. egzorcysta?

    ~Robert, 2011-05-18 16:54

    I tak , i nie….
    Jego rola zaczęła się i skończyła na tym, że '' tylko postawił diagnozę ''

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-18 17:04

    Oj, a dlaczego? Czy sprawa zniewolenia nie jest jeszcze "zamknięta"?

    ~Robert, 2011-05-18 17:26

    Wybacz Robercie, ale nie odpowiem na Twoje pytanie '' dlaczego''

    Nie, nie jest '' zakończona ''

    Pozdrawiam

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-18 17:36

    Rozumiem, dodatkowo o 20.00 będę modlił się i w Twojej intencji.
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-05-18 22:36

    Życzę powodzenia w walce ze zniewoleniem. To nie jest łatwa sprawa, ale warto naprawdę! Będę pamiętać o Tobie. Nie zniechęcaj się zbyt łatwo

    ~KB, 2011-05-18 22:57

    po owocach się poznaje…

    ~KB, 2011-05-18 22:45

  • Ja to mam tak, że czasem chce poprostu pobyc przy kimś. …

    Ja to mam tak, że czasem chce poprostu pobyc przy kimś. Nie muszę z nim rozmawiać, dyskutować tak poprostu pobyć. Kiedyś ktoś powiedział mi, że modlitwa to ma byc takie tracenie czasu dla Pana Boga.

    ~KB, 2011-05-18 22:43

    Czasami tak mam, że ani różaniec, ani inne modlitwy mi się nie "kleją", wtedy mam ogromną potrzebę pobyć sama z Bogiem…
    Idę do Kościoła jak jest zupełnie pusty, wtedy mam mojego Boga tylko dla siebie, mogę z nim porozmawiać o swoich radościach i smutkach, o swoich sukcesach i porażkach, wtedy nikt prócz Jego nie dostrzeże mojego uśmiechu albo łzy. Zatracam się na kilka chwil… i nigdy się nie zawiodłam.Po takiej głębokiej łączności wiem że droga, którą wybiorę będzie tą, nad którą OPATRZNOŚĆ czuwa 🙂
    Droga Gościu-A, jestem przekonana, że nad Tobą również Bóg czuwa, poddaje próbom aby Cię wzmocnić w określonym dla Niego celu, który być może jeszcze przed Tobą…
    Pozdrawiam:)

    ~Ja, 2011-05-18 23:38

    Ja…
    Znam cel , przynajmniej ten na chwilę obecną.
    Wiem, dlaczego tak mam, a nie inaczej ….
    Podobno to … jest dobrem dla kogoś….
    Tylko tyle mogę, napisać w tym temacie….
    .
    hmmm no i wyszło na to, że się skupiliśmy na mnie….
    Ale to nie było zamierzonym celem , przynajmniej nie przeze mnie
    Mam nadzieję, że x Jacek, mnie nie zablokuje :)))

    Dziękuję Wam za dobre słowo, i wsparcie 🙂
    Pozdrawiam

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-19 06:55

    Oczywiście, że nie zablokuję! Skąd w ogóle taka myśl? Bardzo jestem wdzięczny za tak żywą dyskusję! Z uwagą raz jeszcze przeczytałem wszystkie wpisy. I całkowicie zgadzam się z tym, że modlić się można milczeniem, trwaniem przed Bogiem – nawet bez słów. Ale i swoimi słowami można z Bogiem rozmawiać, i za pomocą Pisma Świętego, i za pomocą modlitw tradycyjnych… Różaniec, Koronka do Bożego Miłosierdzia, Litanie, Droga Krzyżowa, pobożne pacierze, pieśni i piosenki religijne… Każdy może modlić się, jak chce – ważne, aby się modlić. Nie można też zapomnieć, że najważniejszą i najpełniejszą formą łączności z Panem jest Msza Święta! Jej nic nie zastąpi!
    A co do oddziaływania szatana (pozwolę sobie pisać z małej litery), to jest on – niestety – bardzo inteligentny i łatwo nas "podchodzi", wywodząc nas "w pole", jednak za każdym razem musi mieć na to naszą zgodę. Inna sprawa, że zwykle trudno jest się nam bronić, ale jednak – każdy grzech to propozycja szatana PRZEZ NAS ZAAKCEPTOWANA! Dlatego Święty Piotr w swoim liście pisze, że diabeł, jak lew ryczący, krąży szukając, co by pożreć. Ale my mamy się mu przeciwstawiać MOCNI W WIERZE! Tak pisze Apostoł. Coś w tym jest!
    Jeszcze raz dziękuję za pasjonującą dyskusję!

    ~Ks. Jacek, 2011-05-24 22:13

  • Skąd taka myśl ?
    tak ''jakoś'' myśli poszły w tym kierunku

    '' A co do oddziaływania szatana (pozwolę sobie pisać z małej litery), to jest on – niestety – bardzo inteligentny i łatwo nas "podchodzi", wywodząc nas "w pole", jednak za każdym razem musi mieć na to naszą zgodę. Inna sprawa, że zwykle trudno jest się nam bronić, ale jednak – każdy grzech to propozycja szatana PRZEZ NAS ZAAKCEPTOWANA ''

    Teoretycznie masz x rację, nie podważam tego, ale…
    Przy zniewoleniu ….
    Czy tak naprawdę Człowiek akceptuje tę propozycję?
    to chyba tak nie jest do końca…
    Widzę po sobie..

    Jest coś, co mnie ''złamie''
    Tak długo męczy, zwłaszcza po Sakramencie Pokuty i Pojednania,aż nie odetnę się od Łaski…
    (Nie mam na mysli pokusy , zapukaj do drzwi staruszki, i ucieknij….może głupi przykład, ale taki mi się teraz nasunął)
    Czy ja to akceptuję ? czy staram się na chociaż na chwilę od czegoś uwolnić, by mieć przysłowiowy '' święty spokój'', by chociaż na jakiś czas od czegoś odpocząć…

    No właśnie, teoretycznie akceptuję…
    ale jak jest naprawdę ?

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-25 07:40

    Zniewolenie skądś się bierze i od czegoś się zaczyna. W przypadku zniewolenia – zezwolenie na zło było na początku, potem rzeczywiście trudno jest pokonywać w sobie pokusy, ale nawet i wtedy nie mamy do czynienia z sytuacją bez wyjścia. Właśnie w takiej sytuacji potrzeba BARDZO ZDECYDOWANEGO AKCEPTOWANIA DOBRA, PRAGNIENIA DOBRA, WALKI O DOBRO, aby zniewolenie pokonać. I systematycznej pracy, a nie użalania się nad sobą!

    ~Ks. Jacek, 2011-05-25 09:28
    Sporo razy napisałam w psotach, ze chcę….

    ''Właśnie w takiej sytuacji potrzeba BARDZO ZDECYDOWANEGO AKCEPTOWANIA DOBRA, PRAGNIENIA DOBRA, WALKI O DOBRO, aby zniewolenie pokonać. I systematycznej pracy, a nie użalania się nad sobą ''

    Ale ks.Jacku ''pojechałeś po bandzie''
    Napisałam , że pracuję, i im bardziej chcę, i się staram tym jest trudniej…
    Pracuję z kapłanem ,( nie z egzorcystą) '' nie na własną rękę''

    Przykro mi, że odebrałeś to co piszę jak użalanie się nad sobą….!
    chociaż miałeś prawo tak to odebrać….

    Pozdrawiam

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-25 11:08

    oczywiście miało być w postach **** nie psotach….

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-25 11:10

    Ależ, proszę się nie obrażać! Z tonu wszystkich naszych dotychczasowych wypowiedzi wnioskuję, że dajemy sobie nawzajem prawo do jasnego i bez ogródek wyrażania poglądów na różne sprawy. Oczywiście – kulturalnie! Poza tym, w swoich odpowiedziach staram się odnosić do takiego, czy innego problemu, a nie kogoś konkretnie krytykować. Jeżeli moja wypowiedź była zbyt ostra, to przepraszam, ale nie miałem żadnych złych zamiarów. Dziękuję za wyjaśnienie całej sprawy. Co do generalnej zasady – podtrzymuję swoje stwierdzenie o tym, że użalanie się i rozczulanie nad sobą nie służy pracy duchowej, bo odbiera zapał, albo jeszcze inaczej – stanowi łatwe usprawiedliwienie zwolnienia się z tej pracy.

    ~Ks. Jacek, 2011-05-29 14:10

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.