Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę…

W

Szczęść Boże! 
         Bardzo serdecznie witam i dziękuję za Waszą obecność na blogu i za wypowiedzi w różnych kwestiach – także w kwestii ubioru odpowiedniego do kościoła jako miejsca świętego. W tej sprawie – i w ogóle w sprawie takiego, czy innego ubierania się – polecam bardzo dobry artykuł O. Dariusza Kowalczyka SI „Zachowania seksistowskie”. Artykuł znajdziecie w tygodniku Diecezji Warszawsko – Praskiej „Idziemy” nr 22(299), z 29.05.2011., s. 9. Niech nie zmyli Was tytuł artykułu – jego treść zawiera dość obiektywne i wszechstronne spojrzenie na problem, a nie tylko na wzmiankowane w tytule zachowania seksistowskie. Natomiast jest to bardzo cenny komentarz także do naszej dyskusji.
         A dzisiaj przeżywamy Święto Nawiedzenia Świętej Elżbiety przez Maryję. Zapraszam do refleksji!
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny,
do czytań z t. VI Lekcjonarza:  Rz 12,9–16b;  Łk 1,39–56
Obchodzone dziś przez nas Święto Nawiedzenia Elżbiety przez Maryję wywodzi się z religijności chrześcijańskiego Wschodu. Wprowadził je do zakonu franciszkańskiego Święty Bonawentura w roku 1263. Papież Bonifacy IX, w roku 1389, rozszerzył je na cały Kościół,aby uprosić – za przyczyną Maryi – jedność w Kościele Chrystusowym. Sobór w Bazylei, w roku 1441, święto to zatwierdził.
Obchodzimy je dzisiaj, to jest 31 maja, a więc między Uroczystością Zwiastowania Pańskiego, a Narodzeniem Jana Chrzciciela. Dokładny opis tego ważnego Wydarzenia zostawił nam Święty Łukasz w swojej Ewangelii, której fragmentu przed chwilą wysłuchaliśmy.
Oto Maryja wybiera się do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Według tradycji, było to dzisiejsze Ain–Karim, leżące w odległości siedmiu kilometrów na zachód od Jerozolimy. Maryja przebywa drogę z Nazaretu do Ain–Karim – a droga ta liczyła około stu pięćdziesięciu kilometrów – w przeciągu czterech, może pięciu dni. Zważywszy, że była już wtedy w stanie błogosławionym, wędrówka taka stanowiła dla Niej nie lada wyzwanie. A jednak spieszy do swojej starszej krewnej, aby jej pogratulować tej wielkiej radości, iż pomimo podeszłego wieku będzie matką, a ponadto – chce Elżbiecie tak zwyczajnie pomóc w codziennych sprawach, zważywszy, że może jej być w aktualnej sytuacji nieco trudniej.
Jednak sam moment powitania w znaczącej mierze odbiegał od tego, co tradycyjnie nazwalibyśmy spotkaniem dwóch krewnych. Oto bowiem Elżbieta wychwala Maryję za to, że ta uwierzyła Bogu i pozwoliła Mu w sobie i przez siebie działać: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa, powiedziane Ci od Pana. Zauważamy przy tym, iż Elżbieta powtarza część pozdrowienia Anioła,wypowiedzianego w chwili Zwiastowania, czym wyraźnie zdradza pełną – jak byśmy dziś powiedzieli – orientację w temacie. Ona doskonale wie, co stało się z Maryją – że została wezwana do tak zaszczytnego zadania i że pełną gotowością odpowiedziała na Boże zaproszenie.
Dlatego wita ją bardzo dostojnie, a jednocześnie – bardzo pokornie: A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? A potem jeszcze wypowiada słowa świadczące o tym, iż dokonało się coś naprawdę niezwykłego:Oto skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie.
W odpowiedzi na takie powitanie, Maryja wyśpiewuje wielki hymn, od pierwszego słowa w języku łacińskim zwanyMagnificat – hymn dzisiaj śpiewany przez cały Kościół w liturgii modlitwy wieczornej, a więc Nieszporów – hymn uwielbienia Boga za wielkie rzeczy, których w życiu Maryi dokonał, a jednocześnie: dokonał ich w całym Kościele!
Oto bowiem Maryja, która jest w drodze i pod swym sercem zanosi Jezusa konkretnej osobie, jest uosobieniem Kościoła, który jest w drodze przez doczesność i zanosi Jezusa ludziom, realizując w ten sposób swoje zadanie apostolskie. Poruszenie się dzieciątka w łonie Elżbiety symbolizuje radość stworzenia z przyjścia Jezusa. To jest tenwymiar wielki dzisiejszego Wydarzenia.
Natomiast pierwsze czytanie, z Listu Pawła Apostoła do Rzymian, proklamowane przed chwilą, zwraca naszą uwagę także na ten wymiar – powiedzielibyśmy – najbardziej zwyczajny. Słyszymy bowiem piękne zachęty: Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją. […] Zaradzajcie potrzebom świętych. Przestrzegajcie gościnności. […] Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach. Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne.
Czyż Maryja tego wszystkiego – tak po prostu, ze szczerego swego i dobrego serca – nie zrealizowała? To, czego dokonała, to był naprawdę piękny i dobry gest z Jej strony, wyraz Jej życzliwości i troski o krewną – troski połączonej z konkretną pomocą, okazaną starszej kobiecie, będącej w stanie błogosławionym. Z kolei, ze strony Elżbiety mamy do czynieniaz wielką gościnnością i wdzięcznością, jaką okazuje Maryi. Jest to zatem ten wymiar – jako rzekliśmy – zwyczajny, doczesny… Można się natomiast zastanawiać, czy należy oba te wymiary oddzielać?
Skoro wolą Bożą było, aby pierwsze spotkanie dwóch niezwykłych Matek odbyło się w taki zwykły sposób i w takich zwyczajnych okolicznościach, a ponadto – skoro wolą Bożą było, aby w takich zwykłych okolicznościach odbyło się pierwsze spotkanie Zbawiciela ze swoim Poprzednikiem,to może jednak jest to i dla nas sygnał, że mamy dostrzegać i przyjmować Jezusa, kiedy Kościół przynosi Go nam poprzez swoją – nazwijmy ją – zwykłą działalność, a nie oczekiwać jakichś nadzwyczajnych znaków i wydarzeń.
I druga myśl, wprost wynikająca z dzisiejszego Wydarzenia, a mianowicie taka, że kiedy my udawać się będziemy do kogoś w odwiedziny, albo tylko nawet z kimś się spotykać, to zawsze powinniśmy zanosić mu Jezusa, być świadkami Jezusa, promieniować Jezusem, a więc miłością,życzliwością, pogodą ducha, radością i nadzieją! Aby inni, doświadczywszy spotkania z nami, wychodzili lepsi, bardziej podbudowani, wzmocnieni duchowo, umocnieni w nadziei, a nie jeszcze bardziej przybici i smutni, a do tego – mówiąc obrazowo – zalani „potokiem żółci”, wylewającym się z naszego zgorzkniałego serca. Kochani! Wychodząc naprzeciw drugiego człowieka – zawsze nieśmy mu Jezusa!
W tym duchu zastanówmy się:
  • Czy rzeczywiście, spotykając się z ludźmi, niosę im radość i nadzieję, czy przytłaczam ich swoimi problemami, zapominając, że mają oni własne?
  • Czy mam odwagę nie tylko poprzez zwykłą ludzką życzliwość i dobroć, ale tak wprost mówić i świadczyć o Jezusie spotykanym ludziom?
  • Czy hymn Magnificat jest także moją pieśnią wdzięczności Bogu?
Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest imię Jego!

4 komentarze

  • Przyszło mi tu na myśl to co Bóg robi prawie zawsze gdy ja mam jakiś problem. A mianowicie: gdy jestem "przybita" i niewiem co robić Bóg zsyła mi kogoś kto również ma problem, zazwyczaj jest to moja przyjaciółka, i to problem większy od mojego. Wiem wtedy że muszę jej pomóc i w trakcie "udzielania jej pomocy" mój problem jakby się rozpływa a potem sam się jakoś rozwiązuje. I ja widzę w tym cudowne działanie Boga, który właśnie przez dzisiejsze Słowo mówi żebym nie zamartwiała przyjaciół swoimi problemami ale pomagała rozwiązywać ich problemy, pokazywała im Chrystusa i jego cudowne działanie, a On pomoże w rozwiązaniu moich problemów…

    ~Magda, 2011-05-31 08:34

    Dla mnie pierwsze czytanie jest niesamowite. Mam ochotę wydrukować je i powiesić nad biurkiem w pracy :))).

    ~KB, 2011-05-31 12:26

    Przeczytałam artykuł z Tygodnika ,,Idziemy'' i zgadzam się z piszącym, też niestety zauważam, że coraz więcej kobiet stara się być za wszelką cenę obiektem pożądania i bardzo je to bawi. Zastanawiam się, czy aż tak mają puste wnętrze? Wydaje mi się też, że kobiety, które epatują seksem, mogą być co najwyżej wulgarne, a jednocześnie myślę sobie, że w prawdziwych mężczyznach nie powinno to wzbudzać szacunku, przecież w kobietach pociągające jest nie tylko ciało. Tak na marginesie chcę dodać, że lubię mężczyzn i życzę im, żeby byli szczęśliwi z kobietami, które siebie szanują.

    Gościu, Ciebie pozdrawiam szczególnie za wczorajszą dyskusje

    ~Urszula, 2011-05-31 18:38

    No tak, tyle że, niestety, mężczyźni są "wzrokowcami" 😉

    ~Robert, 2011-05-31 20:43

    Miałam wczoraj problem z internetem ( burzowy dzień)
    Jak widać x Jacku nie tylko w wielkim mieście Warszawa , internet odmawia posłuszeńswta 😉

    '' zauważam, że coraz więcej kobiet stara się być za wszelką cenę obiektem pożądania i bardzo je to bawi. Zastanawiam się, czy aż tak mają puste wnętrze? Wydaje mi się też, że kobiety, które epatują seksem, mogą być co najwyżej wulgarne, a jednocześnie myślę sobie, że w prawdziwych mężczyznach nie powinno to wzbudzać szacunku, przecież w kobietach pociągające jest nie tylko ciało ''

    Nie wiem czy tak jest do końca jak piszesz….
    A może tak naprawdę to jeden wielki krzyk rozpaczy….
    Jestem, żyję, zauważ mnie ?
    Może to nie puste wnętrze, a brak miłości ? ciepła, zrozumienia przez drugiego Człowieka ?
    nie wiem , tylko sobie głośno myślę…

    Robercie, masz 100 % słuszną rację…Jesteście wzrokowcami….
    I tak się zastanawiam…
    Jeśli Wy zerkacie na kobiety, jest to normalne….
    jesteście wzrokowcami…
    Ale jeśli kobiety zawieszą wzrok na mężczyżnie, jest to niewskazane, źle odbierane przez Was….( nie zawsze tak jest, nie jest to regułą, ale tak się często zdarza)
    Tak sobie myślę, czy aby niezbyt łatwo się sami '' rozgrzeszacie'' ? ;))

    Pozdrawiam

    Gość – A 

    Urszulo, i ja Ciebie pozdrawiam, i dziękuję 🙂

    ~Gość – A, 2011-06-01 04:43

  • Nie rozgrzeszamy się :). Faceci też się lansują i chyba dobrze o tym wiemy, że i kobiety zerkają na facetów. Jednak w męskim ciele nie ma aż tak wielu niuansów, którymi kobiety się mogą "zachwycic" (tak mniemam 🙂 ). Chyba nie na darmo poeci podzielili nas na "płec brzydką" i "płec ładną", przecież w związkach też funkcjonuje zwrot moja "lepsza" lub "ładniejsza" połowa ;). Moim zdaniem to właśnie rewolucja seksualna lat 60 i postępująca feminizacja, wbrew pozorom, znowu seksualnie uprzedmiotowiły kobietę.
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-06-01 18:36

    '' Jednak w męskim ciele nie ma aż tak wielu niuansów, którymi kobiety się mogą "zachwycic" (tak mniemam 🙂 ). ''

    Hmm tu się z Tobą nie zgodzę…
    Macie tak samo oczy, dłonie, nogi do samej ziemi, itd… ;))
    Sposób ubierania się – schludny , czysty ubiór, obuwie, bieliznę…..
    Jest wiele detali na które zwracają uwagę kobiety…
    Ale chyba najbardziej na inteligencję…:)

    '' Chyba nie na darmo poeci podzielili nas na "płec brzydką" i "płec ładną", przecież w związkach też funkcjonuje zwrot moja "lepsza" lub "ładniejsza" połowa ;). ''

    Owszem mówi się humorystycznie ,''lepsza'' i '' gorsza'' połowa
    Ale '' lepsza'' połowa, nie znaczy ładniejsza, tylko to określenie ogólne…:)

    Pozdrawiam
    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-06-01 21:33

  • A jednak łapiesz za słowa :), a w zasadzie "wyłapujesz" te, które mogą posłużyc do obrony Twojej tezy :). Jednak chyba nie rozumiesz tego co znaczy, że faceci są "wzrokowcami" ;).
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-06-02 14:41

    '' Jednak chyba nie rozumiesz tego co znaczy, że faceci są "wzrokowcami" ;). ''
    Pozdrawiam serdecznie

    To znaczy, że '' wlepiacie'' , lub grzeczniej'' zawieszacie ''swe oczy na płci przeciwnej, zwłaszcza jeśli kobieta mniej lub bardziej naturalnie ma czym się '' pochwalić''
    Zwłaszcza latem, gdy niejeden o mało mężczyna nie traci zycia gdy zamiast się skupić na prowadzeniu samochodu, odwraca głowę za zgrabnym tyłeczkiem, noo i jak do tego jeszcze dodać klakson, lub zagwizdanie…
    ho ho…:)

    Faktycznie, jesteście wzrokowcami :))

    Pozdrawiam
    Gość – A 

    Pozdrawiam

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-06-02 16:22

    :D:D:D, klakson i gwizdanie to cecha południowców, u nas występująca u jednostek prymitywnych, bez "obycia" i kultury osobistej ;D

    ~Robert, 2011-06-02 17:47

    Powyższy post napisany przeze mnie , był trochę ironiczny, przyznaję się do tego….Ale niestety to co napisałam jest prawdą.. Wystarczy przejść się główna ulicą w mieście, takie zachowanie jest nagminne…

    Wiem, że mężczyźni są wzrokowcami, co nie musi oznaczać braku szacunku w stosunku do kobiet.Możesz być pewien Robercie, że wiem…

    Nie czepiam się słówek, ani nie wyrywam dla siebie wygodnych fragmentów …
    Może jedynie trochę ''kąsam'' ostatnio, przepraszam…

    Chyba najlepiej zrobię jak zamilknę z wpisami na jakiś czas…..

    Pozdrawiam
    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-06-02 19:27

    Nie chcę się już przekomarzac w tym temacie , a przestanie pisania na blogu to zły pomysł.
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-06-02 20:02

  • Jeszcze tylko jedno chciałbym ustalic: nagminne jest na ulicy trąbienie i gwizdanie na kobiety czy patrzenie się na nie?

    ~Robert, 2011-06-02 20:04

    Niestety nagminne jest trąbienie, i gwizdanie…
    A dodam, że mieszkam w dużym mieście

    Robercie…
    dziękuję

    Pozdrawiam
    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-06-02 20:13

    Też mieszkam w dużym mieście – tym największym w Polsce :/ i takie zachowania nie są nagminne, a jeżeli się zdarzają, w co nie wątpię, to są dokładnie oznaką tego, o czym pisałem wcześniej czyli chamstwa po prostu. Pozdrawiam serdecznie z nadzieją, że będziemy mieli okazję jeszcze nie jeden raz podyskutowac :D.

    ~Robert, 2011-06-02 21:09

    Z szerokim uśmiechem prześledziłem powyższą dyskusję o płci "piękniejszej" i "brzydszej", o klaksonach i gwizdaniu… Ale dobrze, że takie "lżejsze" tematy bierzemy na kanwę, nie tylko te najpoważniejsze. Umówmy się tylko, że nie obrażamy siebie i nie obrażamy się na siebie – i pod żadnym pozorem (Gościu – uwaga!) nie rezygnujemy z udziału w dyskusjach!

    ~Ks. Jacek, 2011-06-05 11:54

    ks, Jacku
    Przyjęłam do wiadomości 🙂

    Pozdrawiam

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-06-05 13:4

    No!

    ~Ks. Jacek, 2011-06-05 16:20

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.