Ora et labora!

O

Szczęść Boże! Dzisiaj wspominamy Świętego Benedykta, a jednocześnie podejmujemy refleksję nad hasłem: „Ora et labora” – „Módl się i pracuj!”, którym nasz Patron i jego duchowi synowie kierowali się i kierują w życiu. Niech to będzie także naszą życiową zasadą!
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto Św. Benedykta, Opata i Patrona Europy,
do czytań z t. VI Lekcjonarza:  Prz 2,1–9;  Mt 19,27–29
Patron dnia dzisiejszego, Benedykt z Nursji, należy do najznamienitszych postaci w Kościele łacińskim. Wsławił się niezwykle mądrą i wyważoną „Regułą”, która stała się podstawą do tworzenia bardzo wielu późniejszych rodzin zakonnych na Zachodzie. Przez założony przez siebie zakon Benedykt przyczynił się nie tylko do pogłębienia życia religijnego w Kościele, ale i szeroko rozumianej kultury. Jego synowie duchowi zasłużyli się najwięcej dla pozyskania Chrystusowi ludów germańskich.
Wszystkie te racje skłoniły Papieża Pawła VI do tego, by w 1964 roku wyróżnić Świętego Benedykta zaszczytnymtytułem głównego Patrona Europy. Jednakże, chociaż Benedykt zajmuje w dziejach Kościoła Katolickiego poczesne miejsce, to udokumentowane wiadomości o nim są nikłe.Podstawowym źródłem, z jakiego dowiadujemy się o życiu i działalności naszego Patrona, jest dzieło Świętego Papieża Grzegorza I Wielkiego, zatytułowane „Dialogi”. Grzegorz, zanim został Papieżem, był mnichem benedyktyńskim, żyjącym w czasach bliskich czasom Benedykta, dlatego jego dzieło warto zauważyć. Niestety, pisząc je, nie wziął sobie Grzegorz za cel podanie biografii, ile raczej opisu życia Benedykta.Stąd w  „Dialogach” mało jest danych historycznych, a wiele wątków wręcz legendarnych.
Z tego, co wiemy, Benedykt urodził się około roku 480, wraz ze swoją bliźniaczą siostrą, Świętą Scholastyką.Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym miasteczku. Na dalsze studia udał się do Rzymu, w którym jednak nie pozostał długo. Opuścił wieczne miasto, gdyż chciał oddać się Panu Bogu na wyłączną służbę jako asceta. Przeniósł się więc do Subiaco, gdzie znalazł nie tylko ciszę, ale również grotę, w którejzamieszkał i oddał się wyłącznie kontemplacji. Z rąk jakiegoś mnicha przyjął też habit.
Obrana przez niego grota zapewniała mu zupełny spokój. Przebywał tam trzy lata. Miejscowi górale, wypasający kozy, zaopatrywali go w konieczną żywność. Z czasem też zaczęli przyłączać się do Benedykta uczniowie. Pod jego kierunkiem utworzono dwanaście małych klasztorków, po dwunastu uczniów każdy. Na czele każdego z nich postawił Benedykt przełożonych, od siebie bezpośrednio zależnych.Z czasem jednak opuścił i to miejsce. Nie wiemy, dlaczego to uczynił. Święty Grzegorz wymienia – jako przyczynę – niechęć miejscowego duchowieństwa.
Benedykt zabrał ze sobą najgorliwszych i najbardziej oddanych uczniów i przeniósł się z nimi na Monte Cassino, do ruin dawnej fortecy rzymskiej. Budowę nowego klasztorurozpoczął od wyburzenia pogańskiej świątyni Jowisza i Apollina. Kiedy stanął już kościół i klasztor, którego mury zaczęły się zapełniać kandydatami na mnichów, Benedykt postanowił ułożyć regułę. Miał już sporo doświadczenia, a długie lata rządów na Monte Cassino pozwoliły w praktyce wypróbować nowe przepisy. Roztropny Prawodawca zmieniał je i stale doskonalił. Reguła benedyktyńska przeszła zatem okres długiej próby i doświadczeń. Wprawdzie jej oryginał zaginął, jednakże zachowało się wiele odpisów.
Nie była to reguła surowa – jak inne ówczesne reguły zakonne. Zasadniczą jej cechą stał się umiar. Zarówno w modlitwie, jak i uczynkach pokutnych; tak w pracy, jak i w spoczynku, czy też w posiłku – we wszystkim zalecała ona tak zwany „złoty środek”.
Celem zasadniczym, jaki Założyciel wytyczył swoim synom duchowym, stała się natomiast służba Boża. Całe życie mnicha, jego wszystkie chwile i czynności, winny zmierzać do tego, by pomnażały chwałę Stworzyciela. Jako swoją dewizę przyjął nasz Patron słowa: „Ora et labora!” – „Módl się i pracuj!”
Ze szczególną pieczołowitością strzegł też kultu liturgicznego, co pozostało do dni obecnych pięknym dziedzictwem jego zakonu. Poważną część dnia swoich zakonników przeznaczył na „lectio divina” – a więc czytanie Pisma Świętego i osobistą refleksję nad Nim. Ponadto, Święty wprowadził do zakonu profesję, czyli zagwarantowaną prawem przynależność do klasztoru; a także – tak zwanąstabilność miejsca, czyli zobowiązanie mnichów do pozostawania w jednym klasztorze aż do śmierci.
Reguła Świętego Benedykta stała się podstawą dla wielu innych, a sława jej Autora rozchodziła się szeroko. Powiększać ją jeszcze miały cuda, o których wspomina Święty Grzegorz.Święty Benedykt zmarł 21 marca 547 roku, w kilka dni po śmierci swojej siostry, Świętej Scholastyki, założycielki żeńskiej gałęzi benedyktynów. Pochowano ich razem we wspólnym grobie na Monte Cassino. I jakkolwiek na skutek różnych groźnych najazdów wrogów trzeba było przenieść jedne i drugie relikwie do Francji, co dokonało się 11 lipca 673 roku, to jednak z czasem znaczna część jednych i drugich relikwii powróciła na Monte Cassino. I właśnie ten dzień przeniesienia relikwii, 11 lipca, Papież Paweł VI ustanowił dorocznym świętem naszego Patrona.
Począwszy od dnia śmierci Święty Benedykt odbierał od swoich duchowych synów wielką cześć. Do jego grobu napływali liczni pielgrzymi. Rychło też jego kult stał się własnością całego Kościoła. Ku czci Patriarchy ułożono mnóstwo hymnów, sekwencji i modlitw. Jego „Reguła” wywarła poważny wpływ na całe życie Europy Zachodniej. I w ogóle – można stwierdzić, że dzieło Benedykta jest imponujące i niepowtarzalne. Benedyktyni przez długie wieki byli najpotężniejszą rodziną zakonną na świecie. W Polsce najbardziej znanym opactwem benedyktyńskim jest opactwo w Tyńcu.
            We wspominanej dziś już kilkakrotnie „Regule”, Święty Benedykt tak zapisał: „Przede wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby Bóg sam to do końca doprowadził. Skoro raczył nas już zaliczyć do grona swoich synów, oby nie musiał kiedyś się smucić naszymi złymi postępkami. Posługując się dobrem, jakie w nas złożył, powinniśmy zatem zawsze być Mu posłuszni,bo w przeciwnym razie mógłby nas nie tylko wydziedziczyć, jak rozgniewany Ojciec swoich synów, lecz także jak groźny Pan, obrażony naszą nikczemnością, wydać na wieczną karę sługi niegodne, gdyż nie chcieliśmy iść za Nim do chwały. […]
Przepasawszy więc biodra wiarą i pełnieniem dobrych uczynków, podążajmy ścieżkami Pana za przewodem Ewangelii, abyśmy zasłużyli na oglądanie Tego, który nas wezwał do swego królestwa. Jeśli zaś pragniemy zamieszkać w tym królestwie i w Przybytku Pańskim, musimy biec drogą dobrych uczynków, gdyż inną tam się nie dochodzi.
Podobnie jak istnieje zawziętość zła i gorzka, która oddala od Boga i prowadzi do piekła, tak jest i gorliwość dobra, która oddala od grzechów, a prowadzi do Boga ido życia wiecznego. Ta więc właśnie gorliwość niechaj wyróżnia mnichów w ich życiu żarliwej miłości tak, aby w okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzali. Niech słabości swoje duchowe i cielesne znoszą cierpliwie. Niech prześcigają się nawzajem w posłuszeństwie. Niechaj nikt nie stara się o to, co uważa za pożyteczne dla siebie, lecz raczej o to, co pożyteczne dla drugiego. Niech darzą się wzajemnie czystą miłością braterską. Niech Boga się boją dlatego, że Go miłują. Opata swego niech kochają miłością szczerą i pokorną. Niechaj nic nigdy nie będzie dla nich ważniejsze od Chrystusa,który oby nas razem raczył doprowadzić do życia wiecznego.” Tyle Święty Benedykt w swojej „Regule”.
          A my, słuchając Bożego Słowa,przeznaczonego w liturgii Kościoła na dzisiejszy dzień, w pierwszym czytaniu, z Księgi Przysłów, odnajdujemy niejako pierwowzór benedyktyńskiej „Reguły”. Słyszymy bowiem takie słowa: Synu, jeśli przyjmiesz moje nauki i zachowasz u siebie wskazania; ku mądrości nachylisz swe ucho, ku roztropności swe serce; jeśli wezwiesz rozsądek, przywołasz donośnie rozwagę, jeśli szukasz jej poczniesz jak srebra i pożądać jej będziesz jak skarbów, to bojaźń Pana zrozumiesz, osiągniesz znajomość Boga. Bo Pan udziela mądrości, z ust Jego wychodzą wiedza i roztropność. Dla prawych On chowa swą pomoc, On jest tarczą dla żyjących uczciwie.
           Z kolei w Ewangelii odnajdujemy – w słowach Jezusa – głęboką motywację do całkowitego oddania życia Bogu. Jezus mówi: I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.
    Kiedy benedyktynom zadaje się nieraz pytanie, który z elementów ich naczelnej dewizy: „Ora et labora!” – „Módl się i pracuj!” – jest ważniejszy, zwykle słyszy się odpowiedź, że najważniejsze jest… owo: „et”, czyli „i” – a więc połączenie jednego z drugim. To właśnie na tym polega cała – jeśli tak to można określić – tajemnica sukcesu samego Benedykta i jego duchowych synów: umiejętność mądrego, roztropnego połączenia modlitwy i pracy, w duchu zasady „złotego środka”, a więc w sposób wyważony i uporządkowany. To na tym – według Benedykta – ma polegać ofiarowanie naszego życia Bogu.
Jakże dobrze byłoby, Kochani, gdybyśmy nauczyli się od dzisiejszego naszego Patrona owej rozwagi, roztropności i umiaru, aby – nie ulegając wybuchom emocji, czy też porywom często, niestety, słomianego zapału – w spokoju móc „robić swoje”, czyli to, co do nas należy,angażując w to całe swoje siły, talent i umiejętności i każde dzieło rozpoczęte konsekwentnie doprowadzając do końca.
Z pewnością, wzorem zachowywania takiej postawy może być dla nas Ojciec Święty Benedykt XVI, którego w dniu Jego Patrona – i przez Jego wstawiennictwo – dzisiaj chcemy polecać opiece Bożej Opatrzności.
            Teraz zaś w skupieniu pomyślmy:
  • Czy w swoim zabieganym życiu znajduję czas na chwile zupełnego wyciszenia i modlitwy?
  • Czy pod pozorem modlitwy i spełniania religijnych praktyk – nie zaniedbuję swoich najważniejszych obowiązków?
  • Czy każdą rozpoczętą przez siebie pracę, czy podjętą inicjatywę – doprowadzam do końca?
Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.