Szczęść Boże! Moi Drodzy, zaglądajcie czasami nie tylko na strony bieżące, ale też na poprzednie, dlatego że nie zawsze na czas jestem w stanie odpisać, albo włączyć rozważanie Domownika – Anny, która boryka się z problemami technicznymi. Aby zatem nie stracić Jej wartościowych wpisów, zechciejcie tam zaglądać. Jednocześnie bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy zaglądają, a szczególnie tym, którzy piszą na blogu. Wszystkich ogarniam modlitwą, zwłaszcza o 20.00.
Dzisiaj natomiast ogarniam szczególną modlitwą małżeństwo mojej Siostry i Szwagra, Ani i Kamila, którzy przeżywają trzecią rocznicę zawarcia związku. Modlę się za Nich i życzę Im, aby każdego dnia na nowo odkrywali piękno i sens życia małżeńskiego i z coraz większym zapałem i entuzjazmem realizowali każdego dnia wszystko to, co przyrzekli sobie przed Ołtarzem Pana!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 30 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań: Rz 8,18–25; Łk 13,18–21
Do czego podobne jest Królestwo Boże? Do ziarnka gorczycy, które staje się wielkim drzewem. Rzeczywiście wielkim, bo drzewa gorczyczne, rosnące wokół Jeziora Galilejskiego, osiągały wysokość nawet trzech metrów. I z czym można porównać Królestwo Boże? Z zaczynem, który włożony do trzech miar mąki wszystko zakwasił. A jedna miara to około dwunastu litrów.
Jest zatem w tym Królestwie jakaś wielka siła – wielka siła życia, wielka moc promieniowania, jakaś wielka energia, która sprawia, że z rzeczywistości bardzo maleńkiej powstaje rzeczywistość ogromna, rozległa… Czy jednak ów wzrost dokonuje się sam z siebie?
Z całą pewnością moc w nim ukryta sprawia, że może się ono rozrastać. Ale nawet dzisiaj w Ewangelii usłyszeliśmy, że ziarno gorczycy ktoś posiał w ziemię. A jeżeli posiał, to możemy być pewni, że również doglądał, podlewał, strzegł jego wzrostu. I wspomniany zaczyn jakaś kobieta włożyła do mąki i z pewnością na tym nie poprzestała, lecz dokonała dalszych czynności.
Święty Paweł w pierwszym czytaniu pomaga nam jeszcze lepiej to zrozumieć, gdy pisze, że stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Kim są ci synowie Boży? Czyż to nie są świadkowie Królestwa Bożego?
Potem słyszymy jeszcze bardzo znamienne słowa: W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy.
Otóż właśnie! Oczekiwać z wytrwałością – to znaczy: oczekiwać aktywnie! To znaczy: stać się świadkiem Królestwa, to znaczy wreszcie: przyczyniać się do jego wzrostu. A zatem – Królestwo Boże rozrasta się i rozprzestrzenia mocą życia ukrytą w sobie. Potrzeba w tym jednak naszej współpracy. Potrzeba naszego świadectwa! Naszego jednoznacznego zaangażowania się w jego budowanie.
Kochani, to my mamy stać się owymi synami Bożymi, którzy z wytrwałością oczekują Królestwa, a o których dzisiaj pisze Apostoł. Może wydaje się nam, że my to niewiele możemy na tym odcinku zrobić. Bo gdy sprawa dotyczy Ojca Świętego, czy jakiegoś biskupa lub księdza – a, to co innego. Oni to nawet z urzędu powinni się zająć tymi sprawami. Ale my?
Tak, właśnie my. Bo czynność zasiania ziarna, czy pieczenia chleba – to czynności zwyczajne, codzienne, wykonywane nie przez wielkich tego świata i nie wymagające nadzwyczajnego wykształcenia. To czynności wykonywane przez ludzi prostych, właściwie – przez wszystkich. Przez wszystkich tych, którzy pracowicie siejąc ziarno, czy wkładając zaczyn do mąki, ani na moment nie tracą nadziei, że będą mieli z tego dobry, piękny chleb, lub okazałą roślinę, wyrosłą z ziarna.
W tym kontekście zastanówmy się:
· Czy w każdej chwili życia i w każdej sytuacji czuję się osobiście odpowiedzialny za budowanie Królestwa Bożego w swoim otoczeniu?
· Czy podejmując jakieś dobro, nie poddaję się zbyt łatwo i nie rezygnuję z niego, gdy nie od razu widzę jego owoce?
· Czy innych nie chcę „na siłę” i to jeszcze szybko nawracać?
W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni!
Moi Drodzy, oto komentarz Domownika na dziś:
Królestwo Boże nie jest w kosmosie.
Królestwo Boże tworzymy my – ludzie.
Każdy z nas, nie tylko ten człowiek co wierzy w Boga.
W krolestwie Bożym, nie chodzi o wielkość, ale o moc. Ono jest małe, ale bardzo silne. Tak bardzo silne, że jest w stanie poradzić sobie z każdym złem. Jest tak mocne, że potrafi największego grzesznika, doprowadzć do… Nieba.
To Niebo jest tym wielkim drzewem.
Drzewem dającym każdego dnia schronienie ptakom powietrznym
Siłą , mocą tego królestwa, jest na pewno Miłość.
Miłość to siła chyba większa od nadziei, i wiary, które góry przenoszą.
Ziarnko gorczycy z Ewangelii jest na pewno mniejsze , od ziarnka maku, które doskonale każdy z nas zna. A mimo to, potrafi w ciągu paru dni wyróść na potężne drzewo.
Chrystus dostrzega podobieństwo nas – ludzi z takim ziarnem gorczycy.
On dostrzega w każdym z nas , naszą małość, ale również widzi ogromny potencjał, który w nas drzemie. Jeśli się gdzieś zagubimy, zaliczamy jeden upadek po drugim, ale gdy w tym wszystkim wpadniemy w głębię Bożej Miłości, wielkość każdego z nas, ujawni się w całej okazałości
Pozdrawiam
Domownik – A
Wydaje się, że cechą naszych czasów jest brak nadziei.Coraz więcej wokół nas jest ludzi przygnębionych, zalęknionych a czasami wręcz tracących sens życia.Przyczyna tego tkwi pewnie w tym, że ludzie odrzucają wiarę, nie myślą o życiu wiecznym, chcą żyć wygodnie i dostatnio tu i teraz. Wyżej stawia się dobro wygody od dobra miłości i stąd to chyba zagubienie.
Dobrym lekarstwem na taki stan rzeczy przynajmniej dla mnie jest modlitwa.Ona jest nadzieją.
Pozdrawiam
Urszula
Dlatego trzymajmy się, dawajmy świadectwo, organizujmy się po to, aby było nas widac nie tylko na niedzielnych czy świątecznych mszach. Ja z mojej "loży kontestatora współczesności" 😉 przesyłam kolejną porcję:
Cywilizacja MWT (miłości, wolności i tolerancji – w Polsce obecnie zwana palikociarnią, chociaż nie uważam, aby obywatel Palikot zasługiwał na ową nazwę :D) taki w gruncie rzeczy przedstawia obraz: http://wpolityce.pl/artykuly/16926-zaatakowani-gazem-i-petardami-marsz-dla-zycia-w-zurichu
Dziękuję Domownikowi za komentarz. Dziękuję też Robertowi za to, że ciągle zasiada w loży kontestatora współczesności i stamtąd przysyła nam co i raz jakieś odtrutki, tak bardzo potrzebne do właściwego kształtowania naszej świadomości. Rzeczywiście, w kontekście tego, co tworzy "cywilizacja MWT" potrzeba modlitwy – jak pisze Urszula – i od tego trzeba zacząć, ale nie można zaniechać tego, o czym pisze Robert, a więc aktywnego działania. My naprawdę musimy uwolnić się od tego uwłaczającego nam przekonania, że jesteśmy jakąś gorszą częścią świata, że jesteśmy jacyś niedzisiejsi, zacofani, nienowocześni. My w swoim kraju mamy prawo głosu! Tylko korzystajmy z niego! Ks. Jacek
Ja myślę, że to przygnębienie i lęk jest spowodowane brakiem miłości. Brak wiary jest brakiem Miłości. Bo kto kocha nas bardziej? Kto tak bezgranicznie? Kto tak bezinteresownie? Kto jak nie Bóg. Wydaje mi się, że ludziom trudno teraz jest uwierzyć w taką prawdziwą i piękną miłość i dlatego też trudno uwierzyć w takiego Boga. Ale na szczęście Bóg zawsze nas kocha i będzie kochał!
Oj, na szczęście, na szczęście… Ks. Jacek