Szczęść Boże! Kochani, dziękuję za wczorajsze Wasze wypowiedzi. Bardzo się spieszę, bo za chwilę wyjeżdżam z młodzieżą z Celestynowa na pielgrzymkę po Sanktuariach Podlasia: Leśna Podlaska, Pratulin, Kostomłoty, Kodeń. Oczywiście, będzie to dla mnie okazją do powierzenia Bogu – przez wstawiennictwo Matki Bożej i Błogosławionych Męczenników Podlaskich – także Was samych i Waszych spraw. I – rzecz jasna – naszej Ojczyzny. Dlatego nie mam teraz czasu na dłuższy wpis, zrobię to wieczorem, napiszę tylko Mirce, że zgadzam się na wszelkie rozpowszechnianie wczorajszej homilii. I w ogóle, proszę, abyście nigdy mnie o takie rzeczy nie pytali, skoro bowiem coś jest opublikowane na blogu, to z tą myślą, żeby to ludzie czytali!
Aby byli jedno!
A
A dzisiaj wpatrujemy się w postawę Świętego, walczącego mężnie o jedność Kościoła!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Św. Jozafata Kuncewicza, Biskupa i Męczennika,
do czytań: Mdr 18,14–16;19,6–9; Łk 18,1–8
Patron dnia dzisiejszego, Jan Kuncewicz, urodził się w 1580 roku, we Włodzimierzu Wołyńskim. Pochodził z rodziny mieszczańskiej. Wysłany do Wilna, aby przygotować się do zawodu kupieckiego, zetknął się tam ze sprawą Unii. Wiedziony głosem odkrytego powołania kapłańskiego, w roku 1604 przyjął habit bazyliański oraz imię zakonne: Jozafat. W pięć lat później, po odbyciu studiów teologicznych, przyjął święcenia kapłańskie. W wieku trzydziestu ośmiu lat został arcybiskupem unickim w Połocku, gdzie podjął pracę bardziej misjonarza, niż pasterza diecezji.
Będąc biskupem, nadal prowadził życie skromne i surowe. Swoje jednoizbowe mieszkanie dzielił z pewnym bezdomnym człowiekiem. Jego działalność budziła niezadowolenie przeciwników Unii z Kościołem Rzymskim, dlatego kiedy wrócił z sejmu w Warszawie, w 1621 roku, doszło do zamieszek i tumultów prawosławnej ludności. I oto, kiedy Jozafat wyszedł do tłumu demonstrującego przed jego mieszkaniem w Witebsku, aby podjąć próbę dialogu, został napadnięty i zabity. Stało się to w dniu 12 listopada 1623 roku. Sponiewierane ciało utopiono w Dźwinie.
Arcybiskup Męczennik został kanonizowany w 1867 roku. Jego natomiast relikwie odbyły tułaczą i długą drogę. W związku z rozszerzającym się wpływem prawosławia na terenach wschodnich Królestwa Polskiego, były one składane w miastach Białorusi, na Litwie i w Polsce. W 1667 roku, powróciły do Połocka. W 1706 roku, z obawy przed profanacją, umieszczono je w kaplicy zamku Radziwiłłów w moim rodzinnym mieście, Białej Podlaskiej. Po kanonizacji Świętego carat zażądał, aby je ukryto w podziemiu tamtejszego kościoła bazylianów. W 1916 roku przewieziono je do Wiednia. Od 1949 roku spoczywają w Bazylice Świętego Piotra na Watykanie.
A oto jak świętość naszego dzisiejszego Patrona charakteryzował i opisywał Papież Pius XI, w encyklice „Ecclesiam Dei”: „Zgodnie z przedziwnym zamiarem Boga, Kościół tak został ustanowiony, aby w pełni czasów mógł się okazać jako wielka rodzina, obejmująca cały rodzaj ludzki. Wiemy, że z woli Bożej wyróżnia go, oprócz innych wspaniałych znamion, także ekumeniczna jedność. […]
Aby zaś owa jedność i zgoda trwała na zawsze, Bóg w swojej opatrzności poświęcił ją jakby pieczęcią świętości i męczeństwa zarazem. Tej właśnie chwały dostąpił arcybiskup Połocka, Jozafat, obrządku słowiańskiego wschodniego, w którym słusznie upatrujemy wspaniałą chlubę i ostoję Słowian wschodnich. Nikt chyba nie wsławił bardziej ich imienia, nikt bardziej nie przyczynił się do zbawienia tych ludów, jak właśnie ów Pasterz i Apostoł, zwłaszcza gdy swą krew przelał za jedność świętego Kościoła.
Pod wpływem pochodzącego od Boga natchnienia zrozumiał, że najwięcej będzie się mógł przysłużyć przywróceniu jedności, skoro w Kościele Powszechnym zachowa wschodni obrządek słowiański oraz bazyliańską regułę życia monastycznego. Zatroskany przede wszystkim o jedność swoich współziomków z Katedrą Świętego Piotra, szukał wszędzie sposobów budowania tej jedności i jej umacniania. W szczególności badał księgi liturgiczne, które według zaleceń Ojców stosowane były na Wschodzie, także przez chrześcijan odłączonych. Po tym starannym przygotowaniu podjął się dzieła przywracania jedności. Czynił to z tak wielką mocą, a zarazem łagodnością, oraz tak bardzo owocnie, iż sami jego wrogowie nazwali go „duszochwatem”. Tyle z papieskiej encykliki.
A my, słuchając Bożego Słowa, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, pouczeni przez Jezusa, podejmujemy dzieło wytrwałej i ufnej modlitwy. Jak bowiem sam Pan dzisiaj powiedział, mamy nie ustawać w błaganiu, mamy być wręcz natarczywi w modlitwie, mamy niebo „szturmować”, aby poruszyć niejako serce Boże i doświadczyć upragnionej łaski.
Właśnie taką postawę przyjął Święty Jozefat Koncewicz, który składając całą swą ufność w Bogu, zaangażował całą swą ludzką aktywność, aby pomiędzy wyznawcami Chrystusa budować jedność. A to swoje najgłębsze pragnienie przypieczętował chwalebnym męczeństwem.
W tym kontekście pomyślmy:
· Czy ja swoimi działaniami i słowami wprowadzam pomiędzy ludźmi jedność – czy rozłam?
· Na jakie poświęcenie mnie stać, aby obronić prawdę i dobro?
· Jak wytrwała jest moja modlitwa?
A Bóg – czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie?