Wyruszamy do Beninu!

W

Szczęść Boże! Kochani, dzisiaj wspominamy Błogosławioną Karolinę Kózkównę. W tym kontekście zapraszam do refleksji nad zagadnieniem czystości, a więc nad sprawą dla nas wszystkich bardzo ważną, a za którą dzisiejsza Błogosławiona oddała swoje życie.
     Jednocześnie zapraszam wszystkich do Beninu w Afryce. Wyruszamy w podróż z Benedyktem XVI! Kochani, „wszystkie ręce na pokład!” – pełna mobilizacja: wspieramy Papieża modlitwą w jego pielgrzymowaniu! Od dzisiaj do niedzieli – obowiązkowo!
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Wspomnienie  Bł. Karoliny Kózkówny,
do czytań:  1 Mch 4,36–37.52–59;  Łk 19,45–48
Patronka dnia dzisiejszego, Karolina, urodziła się w podtarnowskiej wsi Wał–Ruda, 2 sierpnia 1898 roku, jako czwarte z jedenaściorga dzieci. Pięć dni później otrzymała Chrzest Święty w kościele parafialnym w Radłowie. Jej rodzice posiadali niewielkie gospodarstwo. Pracowała z nimi na roli. Wzrastała w atmosferze żywej i autentycznej wiary, która wyrażała się we wspólnej rodzinnej modlitwie wieczorem i przy posiłkach, w codziennym śpiewaniu „Godzinek”, częstym przystępowaniu do Sakramentów i uczestniczeniu we Mszy Świętej także w dzień powszedni.
Ich uboga chata była nazywana „kościółkiem”. Krewni i sąsiedzi gromadzili się tam często na wspólne czytanie Pisma Świętego, żywotów świętych i religijnych czasopism. W Wielkim Poście śpiewano tam „Gorzkie Żale”, a w okresie Bożego Narodzenia – kolędy.
Karolina od najmłodszych lat ukochała modlitwę i starała się wzrastać w miłości Bożej. Nie rozstawała się z otrzymanym od matki różańcem – modliła się nie tylko w ciągu dnia, ale i w nocy. We wszystkim była posłuszna rodzicom, z miłością i troską opiekowała się licznym młodszym rodzeństwem. W 1906 roku rozpoczęła naukę w ludowej szkole podstawowej, którą ukończyła w 1912 roku. Potem uczęszczała jeszcze na tak zwaną naukę dopełniającą trzy razy w tygodniu. Uczyła się chętnie i bardzo dobrze, z religii otrzymywała zawsze najwyższe oceny, była pracowita i obowiązkowa.
Duży wpływ na duchowy rozwój przyszłej Błogosławionej miał jej wuj, Franciszek Borzęcki, człowiek bardzo religijny i zaangażowany w działalność apostolską i społeczną. Karolina pomagała mu w prowadzeniu świetlicy i biblioteki, do której przychodziły często osoby dorosłe i młodzież. Prowadzono tam kształcące rozmowy, śpiewano pieśni religijne i patriotyczne, deklamowano utwory wieszczów.
Karolina odkrywała w sobie talent katechetyczny. Nie poprzestawała na tym, że poznała jakąś prawdę wiary lub usłyszała ważne słowo – zawsze spieszyła, by przekazać je innym. Z potrzeby serca katechizowała swoje rodzeństwo i okoliczne dzieci, śpiewała z nimi pieśni religijne, odmawiała Różaniec i zachęcała do życia według Bożych przykazań. Wrażliwa na potrzeby bliźnich, chętnie zajmowała się chorymi i starszymi. Odwiedzała ich, oddając im różne posługi i czytając pisma religijne. Przygotowywała w razie potrzeby na przyjęcie Wiatyku i Namaszczenia Chorych.
Zginęła w wieku zaledwie siedemnastu lat, na początku pierwszej wojny światowej, w dniu 18 listopada 1914 roku. Carski żołnierz uprowadził ją przemocą i bestialsko zamordował, gdy broniła się, pragnąc zachować dziewictwo. Nie było świadków samego momentu śmierci. Po kilku dniach, 4 grudnia 1914 roku, w pobliskim lesie znaleziono jej zmasakrowane zwłoki. Pogrzeb Karoliny był wielką manifestacją wiary okolicznej ludności, która z wielkim przekonaniem mówiła, że uczestniczy w pogrzebie męczennicy. Karolinę pochowano w parafialnym kościele we wsi Zabawa. W dniu 10 czerwca 1987 roku, Jan Paweł II w Tarnowie ogłosił ją Błogosławioną.
A oto co mówił w homilii, w trakcie Mszy Świętej beatyfikacyjnej: „Orędzie Ośmiu Błogosławieństw, siejba Bożej Ewangelii, idzie przez stulecia. […] I oto za naszych czasów, w tym stuleciu, […] ognisty język Ducha Prawdy, Parakleta, zatrzymał się nad postacią prostej, wiejskiej dziewczyny: Bóg wybrał właśnie to, co niemocne, aby mocnych poniżyć, aby zawstydzić mędrców.
Czyż Święci są po to, ażeby zawstydzać? Tak. Mogą być i po to. Czasem konieczny jest taki zbawczy wstyd, ażeby zobaczyć człowieka w całej prawdzie. Potrzebny jest, ażeby odkryć lub odkryć na nowo właściwą hierarchię wartości. Potrzebny jest nam wszystkim, starym i młodym. Chociaż ta młodziutka córka Kościoła tarnowskiego, którą od dzisiaj będziemy zwać Błogosławioną, swoim życiem i śmiercią mówi przede wszystkim do młodych. Do chłopców i dziewcząt. Do mężczyzn i kobiet.
Mówi o wielkiej godności kobiety: o godności ludzkiej osoby. O godności ciała, które wprawdzie na tym świecie podlega śmierci, jest zniszczalne, jak i jej młode ciało uległo śmierci ze strony zabójcy, ale nosi w sobie – to ludzkie ciało – zapis nieśmiertelności, jaką człowiek ma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym, osiągnąć przez Chrystusa.
Tak więc Święci są po to, ażeby świadczyć o wielkiej godności człowieka. Świadczyć o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym – dla nas i dla naszego zbawienia; to znaczy równocześnie świadczyć o tej godności, jaką człowiek ma wobec Boga. Świadczyć o tym powołaniu, jakie człowiek ma w Chrystusie. Karolina Kózkówna była świadoma tej godności. Świadoma tego powołania.
Psalm responsoryjny, który dziś wyśpiewaliśmy, pozwala nam niejako odczytać poszczególne momenty tego świadectwa. Tego męczeństwa. Czyż to nie ona tak mówi – ona, Karolina? Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się u Ciebie, mówię Panu: Tyś jest Panem moim. Czyż to nie ona mówi poprzez słowa Psalmisty? W momencie straszliwego zagrożenia ze strony drugiego człowieka, wyposażonego w środki przemocy, chroni się do Boga. A okrzyk Tyś jest Panem moim oznacza: nie zapanuje nade mną brudna przemoc, bo Ty jesteś źródłem mej mocy – w słabości. Ty, jedyny Pan mojej duszy i mego ciała, mój Stwórca i Odkupiciel mego życia i mojej śmierci. Ty, Bóg mojego serca, z którym nie rozstaje się moja pamięć i moje sumienie.
Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, On jest po mojej prawicy, nic mnie nie zachwieje. Bo serce napomina mnie nawet nocą. Tak Psalmista. I tak Karolina w momencie śmiertelnej próby wiary, czystości i męstwa. Jakbyśmy szli po śladach ucieczki tej dziewczyny, opierającej się zbrojnemu napastnikowi, szukającej ścieżek, na których mogłaby pośród tego rodzimego lasu w pobliżu jej wsi ocalić życie i godność.
Ty ścieżkę życia mi ukażesz. Ścieżka życia. Na tej ścieżce ucieczki został zadany ostatni, zabójczy cios. Karolina nie ocaliła życia doczesnego. Znalazła śmierć. Oddała to życie, aby zyskać Życie z Chrystusem w Bogu. W Chrystusie bowiem, wraz z Sakramentem Chrztu, który otrzymała w kościele parafialnym w Radłowie, zaczęło się jej nowe Życie. I oto padając pod ręką napastnika, Karolina daje ostatnie na tej ziemi świadectwo temu Życiu, które jest w niej. Śmierć cielesna go nie zniszczy. Śmierć oznacza nowy początek tego Życia, które jest z Boga, które staje się naszym udziałem przez Chrystusa, za sprawą Jego śmierci i zmartwychwstania.
Ginie więc Karolina. Jej martwe ciało dziewczęce pozostaje wśród leśnego poszycia. A śmierć niewinnej zdaje się odtąd głosić ze szczególną mocą tę prawdę, którą wypowiada Psalmista: Pan jest moim dziedzictwem, Pan jest moim przeznaczeniem. To On mój los zabezpiecza. Tak. Karolina porzucona wśród lasu rudziańskiego jest bezpieczna. Jest w rękach Boga, który jest Bogiem Życia. I męczennica woła wraz z Psalmistą: Błogosławię Pana.
Dziecko prostych rodziców, dziecko tej nadwiślańskiej ziemi, Gwiazdo twojego ludu, dziś Kościół podejmuje to wołanie twojej duszy, wołanie bez słów i nazywa Ciebie Błogosławioną! Chrystus stał się twoją mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem. Stał się twoją mocą. Dziękujemy Chrystusowi za tę moc, jaką objawił w twoim czystym życiu i w twojej męczeńskiej śmierci.” Tyle z pięknej homilii Jana Pawła II.
A my, słuchając Bożego Słowa, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, zarówno w czytaniu z Pierwszej Księgi Machabejskiej, jak i w Ewangelii Łukasza, jesteśmy świadkami oczyszczenia świątyni. Juda Machabeusz dokonuje tego w sposób uroczysty, ponownie poświęcając dom Boży, tak okrutnie zbezczeszczony uprzednio przez wrogów. Jezus dokonuje właściwie tego samego, tyle że w sposób mniej uroczysty i niekoniecznie dostojny, ale równie zdecydowany i skuteczny. Wypędza bowiem przekupniów ze świątyni.
Oba te czytania nie są specjalnie dobranymi tekstami do wspomnienia Błogosławionej Karoliny – są one wyznaczone w Lekcjonarzu na piątek trzydziestego trzeciego tygodnia zwykłego. A jednak w sposób doskonały współgrają ze świadectwem świętości naszej dzisiejszej Patronki, stanowiąc dla nas bardzo czytelną naukę, byśmy każdego dnia od nowa – i każdego dnia z coraz to nowym zapałem – podejmowali staranie, a czasami wręcz walkę o zachowanie i ocalenie czystości tych świątyń Bożych, którymi są nasze ciała, nasze serca, nasze dusze
Abyśmy unikali wszelkich nieczystych i nieskromnych myśli, abyśmy wystrzegali się wszelkich nieczystych zachowań i rozmów, a wcześniej jeszcze: abyśmy kategorycznie odsuwali od siebie wszystko, co mogłoby sprowadzić nas na bezdroża grzechów nieczystych, a więc filmy, zdjęcia, różne strony w Internecie o tematyce pornograficznej.
Kochani, nie oszukujmy się! Jakiekolwiek wejście w układy z szatanem w tej kwestii, jakikolwiek kompromis, jakiekolwiek (choćby najmniejsze!) przyzwolenie na jedną choćby myśl, czy jedną chwilę grzesznej przyjemności – kończy się zwykle upadkiem, dramatem, wewnętrznym rozdarciem, wyrzutami sumienia… O ile nie większymi jeszcze konsekwencjami, jak pojawienie się nowego życia, nowego człowieka, który już w momencie poczęcia skazany jest na wychowywanie się poza normalnym i bezpiecznym środowiskiem zdrowej moralnie rodziny
Biorąc to wszystko pod uwagę, naśladujmy Błogosławioną Karolinę Kózkównę w jej walce o czystość – w sposób radykalny!
W tym kontekście zastanówmy się:
·        Czy natychmiast i radykalnie odsuwam od siebie wszystkie okazje do grzechu nieczystego?
·        Czy nie jestem powodem czyichś grzechów nieczystych?
·        Czy w walce o czystość jestem wytrwały?
Mój dom będzie domem modlitwy – a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców!

9 komentarzy

  • Całkowite odizolowanie się od "tego" jest prawie niemożliwe. Dziś nawet reklamując szampon czy telewizor trzeba poudawać orgazm. Jakoś zniesmaczają mnie reklamy środków na potencję.W telewizji pojawiają się także reklamy środków wczesnoporonnych (pigułka po).

    A jakie reklamy widzimy jadąc ulicami naszych miast?

    Kiedyś napisałam do administratora o2. Mam tam skrzynkę. Wśród różnorakich listów pojawiały się także listy z Pudelka o romansach gwiazd, brakach w garderobie Dody. Nie musiałam otwierać listu, wszystko mówił sam tytuł. Poprosiłam o to, by nie przysyłali mi takich informacji. Odpowiedź administratora "zakładając skrzynkę zezwoliła pani na wysyłanie reklam". Zamilkłam, ale pomyślałam, że informacja o tym, że jakaś gwiazda podczas show pokazała (nie)chcący sutek reklamą nie jest.
    No, ale chyba uwzględnili prośbę. Listów z Pudelka nie dostaję.

    A jaka jest wizja małżeństwa w telewizji? Nie oglądam "Mody na sukces",ale wiem, że główna bohaterka sypia z każdym, kto się jej nawinie, rozbija małżeństwa, a kreowana jest na postać pozytywną. W Gościu Niedzielnym był artykuł "Brooke gorsza od Nergala?" (GN 18września 2011, str. 40-41)

    A nasze polskie seriale? Panny Lubicz (Klan) każdemu swojemu facetowi wskakują do łóżka. Innych seriali nie skomentuję, ponieważ staram się ograniczać oglądanie telewizji.No i wolę Animal Planet, czy National Geographic 😉

    Tylko w serialu "Siódme niebo" (śledziłam ten serial przez jakiś czas) padło zdanie, że nastolatki nie powinny współżyć seksualnie. Wypowiedziane przez pastora.

    Sissi

  • Nie wspominając juz o tym, co najbardziej trafia do nastolatków (zwłaszcza tych młodszych) czyli teledyskach do piosenek na różnych vivach i mtviach ;). Czasem dziwi mnie, gdzie się podziały panie Szczuki itp. – bo to jest dla nich prawdziwe pole do popisu. Tam dopiero jest pokazywana przemoc i uprzedmiotowienie kobiet. Jakoś nie głoszą haseł blokowania stacji nadających ten intelektualny badziew. A racja, p. Szczuka ugania się z polskimi nazistami :).

  • Myślę, że telewizja, internet, czasopisma to dobre instrumenty w rękach szatana. To one powodują, że wręcz przedwcześnie budzą się u młodych instynkty seksualne. Mało tego media chwalą dewiacje, zboczenia a kto ma inne zdanie na ten temat to jest nietolerancyjny.To wszystko to siły niszczycielskie.Już tak się dzieje, że seks przestaje być wyrazicielem miłości a staje się rozrywką. Urszula

  • Tak, ale to od nas zależy jaki mamy do tego stosunek :). Świat zawsze był pełen pokus, a media ułatwiają szeroki do pokus dostęp. Jednak może to byc, ba – jest to również narzędzie, które dzięki Bogu przekazuje i wartościowe rzeczy, czego przykładem jest i blog ks. Jacka :).

  • A ja z innej beczki Polecam bardzo odwiedzić Rudę gdzie jest grób bł. Karoliny. Szczególnie jeśli macie dzieci. I polecam opowiedziec dzieciom co ta dziewczyna robiła. Nie koniecznie o Jej okrutnej śmierci, ale o tym co zrobiła przez te kilkanaście lat. POLECAM BARDZO!

  • Co do wypowiedzi w sprawie mediów i naszych (i nie tylko) seriali, uważam że są one pożywką dla ludzi mało przywiązujących wagę do moralności. Kiedyś na moją uwagę o pokazywanym tam stylu życia w czasie koleżeńskiej rozmowy, usłyszałam, że to właśnie te filmy "pokazują samo życie", czyli to co się dzieje w naszej obyczajowości. A przecież to właśnie media kreują i dają "niezdrową" receptę zwłaszcza młodemu pokoleniu. Ja, podobnie jak Sissi, wolę w tym telewizyjnym bigosie oglądać Animal Planet czy National Geographic ;). Zachowania zwierząt są ciekawsze i bardziej uporządkowane (rządzi nimi sama natura) niż ludzkie.
    Popieram również Karolinę, bo to właśnie dom rodzinny jest tą bazą do dalszego życia i kształtowania swojego charakteru.

  • Dziękuję Karolinie za interesującą propozycję. A co do prawdziwości obrazów w serialach i tego "samego życia", to ja mogę tylko powiedzieć – tak ze swego podwórka – że ukazany w nich obraz księży i plebanii, chociaż często naprawdę bardzo sympatyczny i ciepły, w rzeczywistości jest bardzo mało realistyczny… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.