Jak – żyjąc na ziemi – nie myśleć po ziemsku?…

J

Szczęść Boże! Bardzo dziękuję za wczorajszą dyskusję na temat promocji czystości i przeciwnej jej – promocji grzechu. Rzeczywiście, dzisiejsze media nie dają nam tutaj „zdrowego pokarmu”. Ale to nie oznacza, że mamy z nich zrezygnować! Osobiście nie zgadzam się na takie „oddanie pola” szatanowi. Uważam, że mamy do środków przekazu takie samo prawo, jak ci, którzy sieją nam zamęt w głowach. My mamy używać ich do dobrych celów – jak wspomniał Robert – dlatego powinniśmy domagać się odpowiednich treści, protestując jednocześnie, gdy zalewa nas potok przeróżnego świństwa. Oczywiście, przepraszam za tak mało parlamentarne określenie, ale jak nazwać to, czym jesteśmy często karmieni? Tyle, że my za mało protestujemy i za mało dopominamy się o poszanowanie naszych praw! A przecież my nie jesteśmy gorszą częścią świata! Musimy się wreszcie wyzwolić z miażdżącego kompleksu niższości – także na tym odcinku!
      Przykład wykorzystania mediów do dobrych celów stale daje nam Radio Maryja i Telewizja TRWAM. I wcale nie dlatego, że emitują tylko relacje ze Mszy Świętych, bo są tam programy i treści bardzo różne, łącznie z poradami kulinarnymi i zdrowotnymi. Nie ma natomiast pornografii i innej podłości, bez której jednak można się obyć!
     Dobrze, że mamy te media, bo dzięki temu mamy relację z Pielgrzymki Benedykta XVI do Beninu. Kochani, ponawiam wczorajszy apel: PEŁNA MOBILIZACJA MODLITEWNA W CELU WSPIERANIA PIELGRZYMOWANIA BENEDYKTA XVI DO AFRYKI!
   Niech nam w tym pomaga i prowadzi Błogosławiona Salomea, która od spraw ziemskich bardzo odważnie – już za życia – przeszła do spraw niebieskich!
            Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Bł. Salomei, Dziewicy,
do czytań:  1 Mch 6,1–13;  Łk 20,27–40
Patronka dnia dzisiejszego, Salomea, była córką księcia małopolskiego Leszka Białego i Grzymisławy, księżniczki ruskiej. Urodziła się około 1212 roku. Szybko znalazła się w centrum różnych działań i zawirowań politycznych. Mając zaledwie sześć lat, została zaręczona z księciem węgierskim Kolomanem, co miało utrwalić pokój między Polską a Węgrami. Salomea rzeczywiście poślubiła wkrótce Kolomana, od początku przyrzekając jednak – za zgodą męża – zachowanie dziewictwa. Dzisiaj trudno by było wyobrazić sobie taką praktykę.
W roku 1219, w wieku lat ośmiu, zasiadła z mężem na tronie halickim. Nie ma żadnego potwierdzenia, że była koronowana. Wkrótce potem, po klęsce poniesionej w walce z wojskami księcia nowogrodzkiego Mścisława, książęca para została zmuszona do rezygnacji z Halicza i udania się na Węgry. W 1241 roku Koloman zmarł na skutek ran odniesionych w bitwie z Tatarami.
Po jego śmierci Salomea – niedoszła królowa Węgier – wróciła do Polski. Bolesław Wstydliwy, jej młodszy brat, wszędzie okazywał jej wielką serdeczność. Salomea jednakże nie chciała pozostać na dworze książęcym, postanowiła bowiem poświęcić się życiu zakonnemu. Miała dość meandrów politycznych, pragnęła spokoju i ciszy. W 1245 roku wstąpiła do ufundowanego przez Bolesława Wstydliwego klasztoru klarysek w Zawichoście koło Sandomierza, gdzie zamieszkała wraz z pierwszymi polskimi klaryskami.
Z czasem jednak uświadomiono sobie, że klasztor w Zawichoście łatwo może stać się łupem najazdów litewskich, ruskich, a zwłaszcza tatarskich. W związku z tym, kilkanaście lat później, Bolesław Wstydliwy uposażył drugi klasztor sióstr klarysek pod Krakowem, w pobliżu miejscowości Skała, i tam w 1260 roku przeniósł Salomeę wraz z siostrami.
I to tam właśnie nasza Błogosławiona spędziła pozostałe lata swego życia. Choć nie była nigdy przełożoną, jej troską było zabezpieczenie siostrom utrzymania. Z tego zadania wywiązała się w stopniu najwyższym. Pomyślała nawet o tym, aby po jej śmierci klasztor nie był zaniedbany, dlatego w testamencie zapisała na własność kościoła klasztornego kosztowne paramenty i naczynia liturgiczne. Zaopatrzyła również o odpowiednie książki do zakonnej biblioteki. A w pobliżu konwentu założyła miasto na prawie niemieckim.
W 1268 roku poważnie się rozchorowała. Zmarła w opinii świętości w dniu 17 listopada tegoż 1268 roku. Beatyfikował ją dopiero Papież  Klemens X w dniu 17 maja 1672 roku.
A oto jak o życiu i świętości Salomei wypowiada się jej biograf, franciszkanin Stanisław: „Po śmierci króla Kolomana Salomea powołując się na ślub czystości, który złożyła, powróciła do Ojczyzny. Biskup krakowski Prandota nałożył jej welon na znak dziewictwa i Panu poświęcił w zakonie świętej Klary pod regułą świętego Franciszka, a przyjął ją do zakonu brat Rajmund, przełożony polskiej prowincji. I żyła Salomea w zakonie jako pokorna pani, dając przykład cnót, czas poświęcając modlitwie, hojnie wspierając ubogich, wznosząc kościoły i reformując klasztory.
Złożyła ją choroba w roku 1268, w sobotę dnia 10 listopada w przeddzień Świętego Marcina, gdy podczas Mszy czytano Ewangelię. W chorobie zaś wykazała niezwykłą cierpliwość i opanowanie i nic nie mogło zmącić jej spokoju. I w Duchu Świętym mówiła braciom i siostrom o bliskim już swoim odejściu ze świata. Oni zaś mówili do niej: „Boże, uchowaj! Z łaski Pana jeszcze długo pozostaniesz z nami”. Ona zaś rzekła: „W najbliższą sobotę wszystko się okaże”. I tym podobne słowa wypowiadała. Ale bracia i siostry nie zwracali na to uwagi i dopiero po jej śmierci przypomnieli sobie to, co mówiła.
W czwartek zaś przed śmiercią zwołała wszystkie siostry i zaleciła im, jak mają żyć i czego unikać. I mówiła: „Siostry moje ukochane! Zachowajcie pokój w Panu, miłujcie się wzajemnie i bądźcie czyste, bez zarzutu i szemrania, a będzie wam dana nagroda od Pana i wiekuiste szczęście. Jeżeli zaś inaczej postąpicie, ściągniecie na siebie wiele udręczeń”.
Tego samego dnia wszystko, co miała, oddała ksieni ze słowami: „W imię Pana! Wszystko, co mam, czy żyć będę, czy umrę, wszystko składam w ręce ksieni”. A o swoim pogrzebie tak mówiła: „Po śmierci ciało moje niech będzie oddane braciom, jeżeli chcą je zatrzymać, i przez nich pogrzebane”. I to jeszcze Błogosławiona Salomea mówiła braciom i siostrom: „Bracia i Siostry! Nie proście Boga o życie dla mnie. Z ufnością błagam Pana mojego, Jezusa Chrystusa, i słodką Jego Matkę, aby szczęśliwie wyzwolili mnie z więzów tego ciała, bo ciężarem, a nie pomocą byłam dla wielu. A za przyczyną chwalebnej Dziewicy, swojej Matki, niech Pan mnie niegodną przeprowadzi ku pociechom życia wiecznego”. A gdy Błogosławiona Salomea zasnęła w Panu, umieszczono jej ciało w chórze na plecionce, a po ośmiu dniach złożono do grobu i ziemi powierzono.” Tyle ze świadectwa franciszkanina Stanisława.
My zaś, słuchając Bożego Słowa, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, stwierdzamy, że Jezus jednoznacznie „przestawił” myślenie saduceuszów na temat zmartwychwstania – i w ogóle na temat życia wiecznego – na właściwe tory. Nie można bowiem na temat spraw Bożych i na temat wieczności myśleć i mówić tak, jak gdyby rzecz dotyczyła realiów ziemskich. W wieczności bowiem rządzą inne prawa i inne zasady, dlatego każdy, kto na siłę stara się zmieścić rzeczywistość niebiańską w „ramkach” doczesności – jest w wielkim błędzie.
Król Antioch – jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – dopiero na łożu śmierci uświadomił sobie tę prawdę. Wtedy właśnie zdał sobie sprawę, że naruszył godność świątyni Pana, grabiąc z niej srebrne i złote naczynia, a także – że wymordował tak wielu ludzi. Był zatem człowiekiem, którego sprawy ziemskie do tego stopnia pochłonęły, że się w nich zatracił, zapominając zupełnie o Bogu i lekceważąc Boga.
Nasza dzisiejsza Patronka – dokładnie odwrotnie – szybko uświadomiła sobie marność i miałkość spraw ziemskich, w tym także: ziemskich zaszczytów i panowania, zmieniając styl tego swego życia z książęcego na zakonny. I może właśnie ta jej decyzja jest dla nas jakąś zachętą i sygnałem, że trzeba by coś w swoim życiu jak najszybciej zmienić, aby odwrócić uwagę od spraw tylko ziemskich, a zwrócić ją ku sprawom niebieskim?
W tym kontekście zastanówmy się:
·        Czy po każdej Spowiedzi podejmuję konkretne postanowienie i czy dokładnie je wypełniam?
·        Czy nie boję się zrezygnować z jakiejś doraźnej przyjemności i wygody, aby pomóc komuś potrzebującemu, albo tylko z nim porozmawiać?
·        Czy ciągle zastanawiam się, co w moim życiu wymaga zmiany – i rzeczywiście to zmieniam?
Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych – wszyscy bowiem dla Niego żyją.

9 komentarzy

  • Jeśli chcemy sobie coś usprawiedliwić, czy obejść, to zazwyczaj znajdujemy na to metodę. W naszym życiu przyświeca nam idea jednoznaczności, prawdy, albo zaczynamy lawirować tak, by mimo wszystko wyjść na swoje. Taka postawa świadczy o wielkiej ignorancji. Mamy dekalog, ale wybieramy tylko te przykazania, które nam w danym momencie życia pasują.

    To wszystko co się wydaje nam tutaj piękne, wspaniałe, pewnie w Niebie już takie nie będzie. Tam podobno czeka nas lepsze, wspanialsze życie. Miłość której doświadczamy tu na ziemi, w Niebie zostanie pomnożona. Czytając dzisiejszą Ewangelię nabieramy zdrowego dystansu do naszego życia, do naszej miłości. To co przeżywamy tutaj jest zapowiedzią życia w Niebie. Nie powinniśmy odchodzić stąd trzymając się kurczowo rękami i nogami. Musimy pamiętać, że każdy z nas jest obywatelem Nieba. Tu na ziemi każdy z nas jest tylko czasowo. Dobrze jest mieć świadomość tego, gdy człowiek otwiera oczy rankiem, i gdy je zamyka nocą udając się na spoczynek.

    Pozdrawiam
    Domownik – A

  • Chcę powrócić do wczorajszej swojej wypowiedzi.Skupiłam się na negatywnej stronie mediów- nie pozytywnej.Nadal uważam, że współczesna kultura wręcz obsesyjnie dużo uwagi poświęca seksualności człowieka i daje prawo do tego do czego nie daje nam kościół
    Czystość- to nie powstrzymywanie się od seksu, ale takie realizowanie tej sfery swojego życia,które jest zgodne z jego naturalnym porządkiem.
    O pozytywnej roli mediów, może będę miała jeszcze okazję napisać.
    Protestujemy przeciwko nadużyciom z tej strony, na pewno w różny sposób.

  • O Papieżu jest głośno nie tylko z powodu jego pielgrzymki do Afryki,ale i za sprawą firmy Benetton. Kampanię reklamową tej firmy uważam za niesmaczną i żywię nadzieję, że również i Biały Dom wytoczy jej proces. Cała kampania tej firmy jest niesmaczna.
    Sissi

  • Czyż sprawy ziemskie nie pochłonęły portugalskich biskupów, którzy zgodzili się, aby dniem roboczym było w przyszłym roku Boże Ciało, przypadające w czwartek 7 czerwca, a także obchodzone w środę 15 sierpnia święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. I to wszystko w imię “zwiększenia produktywności gospodarki”. Ironią jest to, że uczyniono to na sesji plenarnej Konferencji Episkopatu Portugalii zorganizowanej w Fatimie.
    I jak taka decyzja może być dla nas zachętą, że trzeba by coś w swoim życiu jak najszybciej zmienić, aby odwrócić uwagę od spraw tylko ziemskich, a zwrócić ją ku sprawom niebieskim?

    Jak wielka głębia jest w przysłowiu " ryba psuje się od głowy.
    Dasiek

  • Wiecie co, a czy wolny dzień zwiększa naszą wiarę? Tak sobie myślę, że oczywiście łatwiej i przyjemniej jest kiedy mamy wolne na duże święta, ale czy przez to lepiej je przeżywamy, czy może więcej osób je przezywa z wiarą? Być może się mylę i oby tak było(!) ale patrząc na moją własną rodzinę to widzę, że największe porządki i najlepiej sprząta się w niedzielę, a największe przygotowania są właśnie w Wigilię, czy Wielki Piątek.

  • Myślę, że wiara jest lub jej niema. A naszym zadaniem jest w niej wytrwać pomimo wszystko. Ma to szczególne znaczenie dla tych najsłabszych i najmniejszych. Bo jak tu wytłumaczyć lub samemu zrozumieć doniosłość takiego święta gdy nie różni się specjalnie od innych zwykłych dni.
    Nie bądźmy jak ortodoksyjni żydzi by oceniać co się godzi robić w święto, a co nie, bo łatwo zajść w ślepy zaułek. Myślę, że godne uczestnictwo w uroczystej mszy świętej jest nade wszystko.
    Dasiek

  • Tak, uczestnictwo we Mszy Świętej jest najważniejsze. Ale świętowanie w sensie powstrzymania się od pracy i odróżnienia tego dnia od pozostałych dni również ma znaczenie, bo człowiek jest istotą, która potrzebuje czegoś dla ducha – nie tylko dla ciała, dla portfela, dla zarobku… Nie znam dokładnie okoliczności podjęcia decyzji przez biskupów portugalskich, warto byłoby się zapoznać z ich zdaniem, wtedy obraz jest pełniejszy. Natomiast uważam – już nawet abstrahując od tej decyzji – że jeżeli człowiekowi pozwoli się w spokoju i w gronie rodzinnym poświętować, to i jego praca później będzie bardziej efektywna. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.