Czuwajcie – abyście mogli stanąć przed Synem Człowieczym!

C

Szczęść Boże! Dzisiaj ostatni dzień roku liturgicznego. Jezus w swoim Słowie wzywa nas do czuwania. Zapraszam do refleksji nad tym, że to Jezusowe wezwanie nie jest żadnym ograniczeniem dla człowieka, ale wyrazem szczerej troski naszego Zbawiciela o każdą i każdego z nas… Dziękujmy Panu za cały ten rok liturgiczny i za przeżywanie poszczególnych, kolejnych tajemnic naszej wiary.
      Ja dzisiaj pozdrawiam ze Słupna, gdzie – jak wspomniałem wczoraj – przebywam z młodzieżą oazową z Celestynowa na tak zwanej oazie modlitwy. Dzisiaj dzień wypełniony od rana do wieczora! Pamiętam w modlitwie o Was wszystkich! A w nocy wracam do Parafii, moja Młodzież zaś wróci jutro w południe. Pozostawię ich pod opieką Księdza Tomasza Jarzębskiego, obecnego Dyrektora tego ośrodka, a jednocześnie – mojego Poprzednika na urzędzie wikariusza w Celestynowie. Tak więc, moja Młodzież będzie mogła pobyć ze swoim poprzednim Księdzem, a On – będzie miał okazję jeszcze raz się z nimi… pomęczyć! (Oczywiście – żartowałem!)
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Sobota 34 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań:  Dn 7,15–27;  Łk 21,34–36
Słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii są tak jasne i oczywiste, że nawet w egzemplarzu Biblii z komentarzami, w której zwykle szukam jakiejś inspiracji, jakiegoś „punktu zaczepienia” do przygotowywanych rozważań – nie znalazłem do tych słów żadnego specjalnego komentarza. Widocznie redaktorzy tegoż opracowania uznali, że tu nie ma co komentować, bo słowa Jezusa są jasne same w sobie… Może tak – a może nie…
W każdym razie, warto się w nie wsłuchać dokładnie i wziąć do serca każde z nich: Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask. Słowa rzeczywiście jasne – słowa mocne… Ale czy zawsze dobrze rozumiane?
Czy nie jest trochę tak, że pobieżne rozumienie tych słów na zasadzie: „wszystko jasne!” – prowadzi jednak do pewnych uproszczeń? A przez to czyni te słowa nieprzekonującymi dla dzisiejszego człowieka? Bo taki właśnie tak zwany „dzisiejszy człowiek”, jak usłyszy to, co Jezus mówi, a do tego jeszcze ktoś mu to mocnym głosem do głowy włoży i na dokładkę pogrozi palcem – tak na wszelki wypadek – to już wiadomo, jak na to zareaguje: Znowu mi czegoś zakazują! Znowu mi Kościół czegoś zakazuje! Księża mi czegoś zakazują!
I od razu zapala się taka przysłowiowa „żółta lampka”, że to nic wartego uwagi, że tym się nie ma co przejmować, że to takie oklepane księżowskie „ględzenie”… A wystarczyłoby tylko wczytać się dokładniej, chwilę na spokojnie pomyśleć, aby dojść do wniosku, że Jezusowi wcale nie chodzi o to, żeby nic nie jeść – tylko żeby unikać obżarstwa! I nie chodzi o to, aby nic nie pić – tylko powstrzymać się przed pijaństwem! I nie chodzi o to, aby pozbyć się wszelkich trosk i niczym się nie przejmować (swoją drogą: kto by tak nie chciał?) – ale chodzi o to, aby te troski nie odebrały radości życia.
I wiele, bardzo wiele sytuacji można tu wymienić, aby się przekonać, że Kościół nie jest jakąś zmurszałą instytucją, albo gromadą stetryczałych i zdziwaczałych dziadków, którzy na młodych i pełnych wigoru, chętnych do życia ludzi nakładają pęta – jak przysłowiowy pies ogrodnika, który sam nie zje, ale i innych nie dopuści! Nie, to nie tak!
To sam Jezus wzywa – a do czego? Do zachowania zasad zdrowego rozsądku! Tak, naprawdę! Jeśli się tak uważnie wczytać w to, co mówi i do czego zachęca, a jeszcze spojrzeć na to przez pryzmat życiowego doświadczenia, to szybko się przekonamy, że On ma rację! I że On nie chce dla nas niczego złego!
Bo wystarczy tylko popatrzeć na ludzi, którzy nie zachowali żadnych ograniczeń w jedzeniu i piciu, w seksualnym współżyciu i poszukiwaniu innych doraźnych przyjemności, w pogoni za pieniądzem i za sławą… Znamy takich ludzi, widzimy ich często, mamy ich blisko siebie! A może i nam się kiedyś zdarzyło wpaść w taką pułapkę – z pewnością więc szybko i konkretnie odpowiemy na pytanie: czy tacy ludzie są szczęśliwi? I czy naprawdę mają to, czego chcieli?
Czy osiągnąwszy sytość jedzenia, picia, pieniędzy, władzy, znaczenia, rozrywki – czy stali się przez to naprawdę szczęśliwymi? Czy może jednak to wszystko stało się w ich życiu taką bestią, o jakiej mówi proroctwo Daniela w dzisiejszym pierwszym czytaniu? Może stało się takim nieznośnym balastem, kulą u nogi, totalnym przesytem?
Dlatego też, zamiast srożyć się z góry na Jezusa i Jego Ewangelię i już na zapas dopatrywać się w niej bolesnych i nieznośnych ograniczeń – może jednak warto dopuścić do siebie myśl, że jest to dla nas naprawdę dobre rozwiązanie i może by tak jednak Jezusowi uwierzyć?… I z Jego rady skorzystać?… Zresztą, gdyby się okazało, że nie miał racji – przecież zawsze można się wycofać. Ale jeżeli jednak miał rację?

2 komentarze

  • Każdy z nas ma uważać na siebie.
    Moi Rodzice zawsze powtarzali, że nie sztuką być rozkapryszonym dzieckiem, które robi co chce, a potem Rodzice '' świecą oczami'' ze wstydu za swoje dzieci. Uczono mnie zaradności, i odpowiedzialności, by błędy które bym popełniała, nie szły na konto rodziców, ale bym była za nie sama odpowiedzialna. Oczywiście, to nie znaczy, że Rodzice '' umywali ręce'' od odpowiedzialności za mnie. Mama zawsze służyła radą, wspierała dobrym słowem, kochała mnie. Ale wiadomo, że prawdziwa miłość nie polega na zgadzaniu się na wszystko, i zamiataniu problemów pod przysłowiowy dywan.
    Mamy uważać na siebie, to pierwszy krok co prowadzi nas do dojrzałości.Wiemy, że niejednokrotnie obie te rzeczy, nie zawsze idą zgodnie w parze.

    Pijaństwo, obżarstwo, powoduje, że człowiek robi się ciężki, ociężały, staje się samotnym człowiekiem. Idealnie do tego pasuje fragment mojej ulubionej książki Małego księcia.Na jednej z planet Mały książe spotyka się z człowiekiem – pijakiem, i pyta go dlaczego pije. Pijak pije, by zapomnieć, że pije.
    Możemy taką odpowiedź pijaka, uznać za śmieszną, być może nawet i głupią. Ale gdy tak się porządnie człowiek zastanowi, to i czy my niejednokrotnie robimy coś w ten sposób w swoim życiu ?

    Jakże często nam się czegoś nie chce, na niczym nam nie zależy. Mamy lodówkę pełna, ''płyny ustrojowe'' najlepszych marek w barkach. Cóż więcej nam do szczęscia potrzeba ? Mamy mnóstwo problemów w codziennym życiu, że nie mamy ani czasu, ani siły, zająć się czymś innym, czymś co nie mieści się w pojęciu codzienności. Stajemy się apatyczni, smutni.
    Zamiast żyć naprawdę każdego dnia, swoje życie odgrzewamy, jak obiad z poprzedniego dnia.
    Mamy uważać na siebie, byśmy tylko w życiu nie zeszli do funkcji biologicznych. Musimy tu i teraz mieć świadomość wieczności. Ale świadomość jej to połowa sukcesu. Musimy również umieć dobrze wykorzystać czas dany nam tu na ziemi. Czuwanie jest koniecznością. Musimy mieć oczy dookoła głowy, by nie tylko nie powodować wypadków, kolizji, ale również by ( co sprawia nam chyba wielki problem w naszym zagonionym życiu) widzieć, dostrzegać dobroć ludzi, znaki obecności Boga tu na Ziemi. Gdy naprawdę kochamy, nie powinniśmy się martwić, o to co ma kiedyś nastąpić. Staniemy wszyscy przed Bogiem, oczekując tego wydarzenia w pragnieniu serca, bez lęku, czy też w trwodze….

    Pozdrawiam
    Domownik – A

  • Stan tego swoistego "znudzenia" życiem, stan apatii – to rzeczywiście spory problem. Najgorzej, jeżeli ten stan przenosi się – a zwykle przenosi się – na wiarę… To właśnie o takich Benedykt XVI mówił na początku swego Pontyfikatu, nazywając ich "chrześcijanami znudzonymi wiarą"… Do dzisiaj szokuje mnie to papieskie stwierdzenie! Szokuje – swoją prawdziwością i trafnością… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.