U początku Okresu zwykłego…

U

Bardzo ciekawa dyskusja w sprawie Owsiaka. Jutro w słowie wstępnym odniosę się do konkretnych stwierdzeń. Natomiast zastanawia mnie – że powtórzę to raz jeszcze – iż ci, którzy się ze mną nie zgadzają, nie podpisują się pod swoimi wypowiedziami, a moje spostrzeżenie na ten temat uważają za niestosowność. Dlaczego? Gdzie Wasza cywilna odwaga?! To niby kto się na mnie tak strasznie oburza?! Nie chowajcie głowy w piasek! A ci, którzy zarzucają mi nienawiść, niech raz jeszcze przeczytają sobie na spokojnie swoje własne wpisy i pomyślą, w jakim tonie je napisali. 
    I jeszcze jedno: to, że jesteście oburzeni, to bardzo dobrze! To znaczy, że sumienie jednak działa! Bogu niech będą dzięki!
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Poniedziałek 1 tygodnia zwykłego, rok II,

do czytań:  1 Sm 1, 1 – 8;  Mk 1, 14 – 20
Znakiem wielkiej mądrości Kościoła jest to właśnie, że w pierwszym dniu Okresu zwykłego roku liturgicznego daje nam do odczytania fragment Ewangelii, łączący w sobie dwa przesłania, z których dla nas wynikają konkretne zobowiązania. Po przeżyciach Adwentu, a więc czasu wyciszenia i przygotowania, czasu rozpalania w sobie pragnienia spotkania Pana, oczekiwania na Jego przyjście; a następnie: po liturgicznym przeżyciu Jego przyjścia w Uroczystość Narodzenia Pańskiego i całego Okresu Bożego Narodzenia, otrzymujemy w pierwszym dniu nowego czasu wezwanie do nawrócenia i wezwanie do apostolstwa.
Jako rzekliśmy – to bardzo szczególne połączenie. Głębokie przeżycie minionych już Świąt ma nas skłonić do nawrócenia – oczywiście rozumianego w naszym przypadku nie jako totalny, zupełny powrót z niewiary do wiary, ale jako ciągłe odwracanie się od swoich grzechów i wad oraz pogłębianie wiary. Logiczną zaś konsekwencją tak rozumianego nawrócenia jest wezwanie do apostolstwa.
Bo wiary nie można mieć tylko dla siebie. Wiara nie jest sprawą prywatną. Wiara jest rzeczywistością na tyle ważną i istotną, że powinna przenikać całe życie człowieka, całą jego postawę, wszystkie jego działania i zamiary. A – jak nam to uświadamia pierwsze czytanie – sytuacje w życiu mogą być różne.
Oto Anna, jedna z żon Elkany, pozostawała bezpłodną. Było to znakiem szczególnej hańby w przekonaniu ludzi tamtych czasów i tamtej kultury, w jakiej żyło wspomniane małżeństwo. Druga żona, Peninna, skrzętnie wykorzystała ten fakt do czynienia Annie wszelkiego rodzaju przykrości i do zdobycia względów w oczach męża.
Na marginesie można dodać, że jakkolwiek w tamtym czasie i tamtej kulturze wielożeństwo miało miejsce i było praktykowane, to już nawet to, o czym tu sobie mówimy, dobitnie przemawia przeciwko niemu. Owa rywalizacja, której znakiem była złośliwość Paninny, sprawiała wielką przykrość Annie. Jednakże mąż obydwu, Elkana, bardzo kochający Annę, pocieszał ją w tym utrapieniu. Anna chodziła do świątyni, aby prosić Pana o odmianę swej sytuacji, co poskutkowało Bożym zmiłowaniem. O tym jednak nie słyszymy dzisiaj.
Dzisiaj słyszymy natomiast bardzo szczególne słowa męża, który pocieszył żonę w ten oto sposób: Anno, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się smuci twoje serce? Czy ja nie znaczę dla ciebie więcej, niż dziesięciu synów? Skądinąd wiadomo, że tym właśnie tekstem posługują się ci, którym przychodzi rozmawiać z małżeństwami długo oczekującymi na potomstwo. Właśnie takim małżonkom ukazuje się wielkie znaczenie i rolę, jaką ma samo małżeństwo i dar drugiego współmałżonka. Tego daru nie można pomijać.
W atmosferze wzajemnej szczerej miłości małżonków łatwiej znieść także to trudne doświadczenie, jakim zawsze dla rodziców jest długie bezskuteczne oczekiwanie na potomstwo. Ale w atmosferze wiary zarówno te, jak i inne życiowe doświadczenia da się przeżyć, bez załamywania się i poczucia bezsensu i rezygnacji. Dlatego pogłębiając wiarę i świadcząc o niej, chcemy przenikać nią wszystkie aspekty naszej codzienności, a jej mocą rozwiązywać wszystkie swoje problemy. Wszystkie!
I przez jej pryzmat widzieć wszystko to, co w naszym życiu się dzieje… I także to wszystko, co dzieje się na świecie, w naszej Ojczyźnie, w naszej Parafii, w naszej miejscowości, a wreszcie: w naszej rodzinie – to wszystko w duchu i przez pryzmat wiary powinniśmy oceniać jako dobre, lub jako szkodliwe dla naszego zbawienia.
            W tym kontekście pomyślmy:
·        Czy chcę słuchać tego, co mówi do mnie Jezus przez swój Kościół, czy w pewnych sprawach mam swoje zdanie i nie pozwolę go zmienić?
·        Czy trudne doświadczenia nie są dla mnie powodem do natychmiastowej rezygnacji i załamania?
·        Czy moja rodzina jest prawdziwym środowiskiem wiary?
Zaraz ich powołał, a oni […] poszli za Nim.

2 komentarze

  • Nie maiłem wcześniej okazji więc piszę w tej chwili Wystarczy rozważyć zdanie: "Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa" Mt:6,3 Niestety to zdanie trochę nie pasuje do tego jak robi swoje zamieszanie J Owsiak więc krytyka Jego zachowań jest dla mnie w pełni uzasadniona.

  • Dzięki. Dlatego ja też zaczynam wszystkie swoje opinie w tej drażliwej sprawie od argumentacji biblijnej, wobec których człowiek wierzący nie może przejść obojętnie. A tymczasem wydaje się, że tego typu argumenty w ogóle są pomijane! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.