Jak czcić Boga – w szczegółach?…

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, chciałbym Wam przypomnieć informację sprzed kilkunastu dni o pielgrzymce do Ziemi Świętej, jaką z Celestynowa organizujemy w dniach 9 – 16 września tego roku. Koszt 3200 zł i 90 $. Gdyby ktoś z Was był zainteresowany włączeniem się, to bardzo proszę o informację i ewentualną decyzję o zapisie. Jest jeszcze kilka wolnych miejsc (jakichś dwadzieścia siedem). Zapraszam!
     A na dzisiaj mam kolejny podarunek z Syberii. Na szczęście – już dotarł! Bardzo dziękuję Markowi i zapraszam do refleksji.
         Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Kiedy pracowałem w Warszawie, ktoś
z moich parafian podarował mi książkę. Po jej przeczytaniu poprosiłem, żeby mi
zamówiono więcej tych książek i dawałem je często jako podarek. Jest to jedna z
nielicznych książek,  jakie zostawiłem
sobie, wyjeżdżając z Polski i przywiozłem ze sobą na Syberię. Teraz do niej
wróciłem. Książka mnie zadziwia nie tylko swoją treścią ale i pomysłem. Jest to
książka – „Kwiatki Chiary Lubich i Ruchu Focolari”, red. Doriana Zamboni, wyd.
Święty Paweł.
Jest to zbiór świadectw wiary,
świadectw Bożego działania. Prostego, ale konkretnego Bożego działania w życiu
człowieka. Są to świadectwa nadsyłane z całego świata, przez członków tego
ruchu. 
Proponuję przeczytać dwa z nich,
takie przykładowe:
„Uczyłam się w liceum
pedagogicznym i miałam końcowy egzamin z geografii, który polegał na
przeprowadzeniu przed komisją lekcji z dziećmi. Byłam dobrze przygotowana,
miałam obszerny materiał pomocniczy, aby dzieci mogły lepiej zobaczyć i
zrozumieć o czym mówię.
Czekałam na swoją kolejkę. W pewnym
momencie jedna z moich koleżanek pyta mnie, z czego się przygotowałam.
Wyjaśniam jej i pokazuję to, co miałam przy sobie. Mówi mi, że ona wybrała
dokładnie ten sam temat, ale nie ma żadnego materiału do pokazania dzieciom.
Zdawała sobie sprawę z wagi tego braku, więc poprosiła mnie o kilka rekwizytów.
Chociaż starałam się w niej kochać Jezusa, to była to koleżanka, z którą miałam
najmniej kontaktu. Wiele razy traktowała mnie z pewnym dystansem. Uważała się
za kogoś lepszego, była nieuprzejma i dlatego nie czułam wobec niej żadnej
sympatii. Była więc ostatnią osobą, której chciałabym coś ofiarować. Ponadto
przejmowałam się tym, że jeśli ja zostanę z mniejszym materiałem, moja
prezentacja może okazać się skromniejsza. Był to więc dla mnie trudny moment.
Ale pamiętałam cały czas o Jezusie
i czułam, że powinnam kochać ją jak siebie samą. W końcu dałam jej połowę tego
co sama miałam.
Pamiętam radość w moim sercu w tym
momencie, radość czystą: umiałam pokochać Jezusa pomimo wszystko!
Przychodzi chwila egzaminu.
Przedstawiam swój materiał, jaki mi pozostał. Gdy ogłoszono wyniki, zdaję sobie
sprawę, że dostałam najlepszą ocenę z całej klasy. Jezus był chyba zadowolony?”
– A.S. – Hiszpania
„Moja znajoma, Maria, bardzo
cierpiała z powodu śmierci ojca, chociaż minęło już sporo lat. Któregoś dnia,
będąc w księgarni zobaczyłam książkę z pięknymi ilustracjami i głęboką treścią.
Książka miała tytuł: Aż zobaczymy się w
raju
. Wydała mi się bardzo odpowiednia dla niej więc kupiłam. Z różnych
powodów książka ta pozostała przez jakiś czas w moim domu: albo nie
przychodziła mi do głowy żadna myśl, aby napisać parę słów, albo zapominałam ją
przekazać. W końcu postanowiłam wysłać ją pocztą, nie patrząc na koszty.
Pewnego dnia dzwoni do mnie ta
znajoma. Była zdumiona podarunkiem, który dotarł do niej dokładnie w rocznicę
odejścia jej taty do nieba. Tego dnia rano odważyła się prosić go, by dał jej
jakiś znak. Jakże wymownym znakiem było dla niej, gdy otwierając przesyłkę,
przeczytała: Aż zobaczymy się w raju!
– M.V. – Belgia
Takich świadectw jest tam wiele.
Fajna idea, żeby zbierać, takie zwykłe sytuacje, świadczące o niezwykłym
działaniu Pana Boga, o bardzo konkretnym działaniu Pana Boga. Ale też jest to
niezwykłe działanie tych ludzi. Działanie pełne wiary. Bardzo często jest tam
na przykład zwrot – „starałem się kochać w nim Jezusa”.
Czemu o tym piszę?
Dziś w Ewangelii czytamy zarzut
Jezusa do faryzeuszy – Ten lud czci Mnie
wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie.
Rzeczywiście łatwiej jest czcić
Boga wargami, trudniej sercem być blisko Boga. Ci ludzie, te świadectwa, uczą
czcić sercem, życiem, patrzeć z wiarą.
Niedawno spotkałem kobietę, która
należy do instytutu świeckiego. To niby jak zakon, ludzie, którzy jak zakonnicy
składają śluby, mają regułę, ale żyją w świecie. I ona objaśniała nam na czym
polega ich charyzmat. Oni mają ewangelizować niezauważalnie. To, co robią, mają
robić z miłością, dokładnie, zwracając uwagę na szczegóły. Robić to dla Jezusa.
Cicha służba. I nie w konkretnych strukturach parafialnych, ale w świecie, jako
świeccy ludzie.
Czyż nie tak powinni żyć wszyscy
chrześcijanie? Czy potrzeba aż instytutów, żeby człowiek żył w duchu Ewangelii?
Czy potrzeba składać śluby, żeby tak żyć?
Postarajmy się żyć dziś w takich szczegółach
w duchu Ewangelii, spełniając to dokładnie, uczciwie, solidnie, dla Jezusa,
oddając takie drobne, zwykłe sytuacje Jezusowi. Starajmy się dziś w spotkanym
człowieku widzieć Jezusa i kochać w nim Jezusa, nawet jeśli nam trudno kochać
tego człowieka. I napiszcie, proszę, potem jak się to udało. A jeśli macie takie
świadectwa działania Pana Boga, takie bardzo konkretne, to też proszę,
napiszcie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie. Za
chwilę ruszam do Biełastoku. To „polska” wieś, w której mamy kościół, 200 km. od Tomska. Proszę o
modlitwę. Wieczorem wracam. Będę się modlił za każdego, kto dziś pomodli się za
mnie. Pozdrawiam. Z Bogiem.

5 komentarzy

  • Gdy w 2004 roku wykryto u mnie dwa guzy prawej piersi i gdy wyniki po zrobieniu biopsji okazały się złe,natychmiast dostałam skierowanie do szpitala.Lekarz od razu powiedział,że jeżeli wyniki potwierdzą się podczas operacji,pierś będzie usunięta.W czasie gdy poszłam do szpitala,moja mama zamówiła Mszę św.o pomyślną dla mnie operację,która miała być dopiero za dwa tygodnie.Mama była trochę zawiedziona ,że dopiero za dwa tygodnie.Ja oczywiście o tej Mszy św. nic nie wiedziałam.Będąc w szpitalu długo czekałam w kolejce na operację.Jak się później okazało Msza św. była o godz.8.00 tego samego dnie co operacja o godz. 13.00.Lekarze pamiętam jeszcze na sali operacyjnej gdy się na chwilę obudziłam,mówili mi,że wszystko jest w porządku,chociaż ja na pół przytomna nie bardzo wiedziałam o co im chodzi.Gdy obudziłam się na sali chorych a nie na OIOM-je zrozumiałam.Mój mąż gdy przyszedł wieczorem powiedział mi o Mszy św.że była rano. Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz,która wtedy się wydarzyła.Otóż obok mnie leżała pani,która miała trochę mniej szczęścia ode mnie.Gdy usłyszała o Mszy św. za mnie to powiedziała tak:"No tak za jednych o zdrowie to modlą się w Kościele a za moje zdrowie to wznosili toasty alkoholem" Nic dodać nic ująć-prawda. Pozdrawiam serdecznie. Jadwiga Jestem tutaj od niedawna i nie zawsze mogę zamieszczać komentarz na bieżąco.

  • I znów przypomina mi się tu wcześniejsze rozważanie, a raczej zadanie :
    – " Na jednego człowieka, który nas denerwuje popatrzeć z perspektywy Boga – patrząc na serce." a dzisiejsze
    – "Starajmy się dziś w spotkanym człowieku widzieć Jezusa i kochać w nim Jezusa, nawet jeśli nam trudno kochać tego człowieka."
    Podobne, a jednak w każdym chodzi o co innego..
    W pierwszym trzeba nauczyć się patrzeć "sercem, a nie oczami". W drugim zaś, by to co robimy, " robić z miłością, dokładnie, zwracając uwagę na szczegóły. Robić to dla Jezusa "

    "Starajmy się dziś w spotkanym człowieku widzieć Jezusa i kochać w nim Jezusa, nawet jeśli nam TRUDNO KOCHAĆ TEGO CZŁOWIEKA". Hm…? Nie jest to niewykonalne, ale jak dla mnie trudne. Nawet jeśli mi się uda, to nie wiem jak długo wytrzymam. Myślę tu oczywiście o człowieku "którego trudno kochać". O wiele łatwiej jest widzieć Jezusa w kimś kogo się lubi. Obecnie jestem na zwolnieniu lekarskim, więc na razie nie mam możliwości spróbowania swoich sił, ale nie uciekam od tego 🙂 Zmobilizuję się po zregenerowaniu sił. A co z tego wyjdzie? Zobaczymy.

    Co do drugiej części, to nie widzę różnicy między cudem – odpowiedzi na modlitwę z wiarą, a konkretnym działaniem Pana Boga? Jakoś nie potrafię sobie tego dobrze zinterpretować.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  • Ja też dziękuję za świadectwo Jadwigi. Bardzo poruszyło mnie zdanie o modlitwie w intencji zdrowia – i o wznoszeniu toastów. Rzeczywiście, to tak się często zdarza… Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.