Co i jak – i czy w ogóle – mówić?…

C

Szczęść Boże! Dziękuję za wczorajsze wypowiedzi, szczególnie za długi cytat z Ziemkiewicza. Trudno się z tym nie zgodzić. Dziękuję także za komentarz do tego fragmentu. Zgadzam się ponadto ze stwierdzeniem, że zaczynając reformę świata, należy zacząć od siebie. To prawda, zawsze wtedy taka reforma jest najskuteczniejsza. Ja bym tę zasadę odniósł do poruszanego w tych dniach problemu prawdy w naszym Polskim Domu: nasza postawa i życie w prawdzie z pewnością będzie korzystnie oddziaływała na nasze najbliższe otoczenie, a to z pewnością przyczyni się do przemiany sytuacji w całej Ojczyźnie. Jeszcze raz dziękuję za wypowiedzi!
      A oto dzisiaj, Kochani, wybieram się z moją Młodzieżą Ministrancko – Lektorską i Oazową na kulig. Naprawdę! Co to przyszło człowiekowi na stare lata, prawda? Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie w atmosferze radości! 
     Życzę wszystkim dobrego dnia, zapraszając do refleksji nad problemem ważnym i konkretnym, a w naszym życiu jakże aktualnym: problemem używania języka. Oj, różnie z tym bywa, czyż nie?… Zamieszczam moje rozważanie, natomiast po niedzieli już będzie reaktywowana umowa z Syberią!
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota 6
tygodnia zwykłego, rok II,
do czytań:  Jk 3,1–10; 
Mk 9,2–13
I znowu pouczenie Jakuba
jest jasne i oczywiste – tak, jak to
już słyszymy od kilku dni. Dzisiejsze jednak wskazania powinni sobie wziąć do
serca szczególnie ci spośród nas, którzy przystępując do Spowiedzi
systematycznie – co miesiąc, a nawet częściej – wypowiadają jakiś wyuczony od dawna „wierszyk”, nie wchodząc głębiej
w swoje sumienie i nie czyniąc solidnego rachunku sumienia, bo stwierdzają, że skoro spowiadają się często, to oni w sumie
grzechu nie mają
… Bo nigdzie nie chodzą, nic takiego szczególnego nie robią…
Wynika z tego, że do Spowiedzi przystępują – no bo tak…
Tymczasem wystarczyłoby
przemyśleć dokładniej samą sferę języka,
a zapewne byłoby do powiedzenia tyle w ramach wyznania grzechów, że można by
mówić i mówić… Właśnie dokładnie dlatego,
że się na co dzień mówi i mówi
I
jeszcze się mówi
I czasem się głupio
mówi
… A czasem obraża się Boga i znieważa ludzi… Jak ostrzega dziś Jakub
Apostoł, ujarzmienie języka jest trudniejsze od ujarzmiania dzikich zwierząt!
Wyraża zaś to w takich
słowach: Język, mimo że jest małym członkiem, ma powód do wielkich przechwałek.
Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości.
Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało, i
sam trawiony ogniem piekielnym, rozpala krąg życia
. I dalej czytamy: Przy
jego pomocy wielbimy Boga i Ojca, i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo
Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie
może, bracia moi
.
To słowa Jakuba, ale myślę,
że wszyscy zgodzimy się z nimi: tak być nie
może!
Nie może być tak, że odmawiając codziennie głośno i z serca: „Ojcze
nasz…”, „Zdrowaś Maryjo…”, „Wierzę w Boga…” oraz tyle przeróżnych modlitw, jednocześnie
z takim samym zapałem i przejęciem – z całego
serca przeklinamy innych,
specjalnie nawet nie zastanawiając się nad doborem
obelżywych słów, bo te jakby same natychmiast się pojawiają. I faktycznie – z tych samych ust wychodzi i błogosławieństwo,
i przekleństwo!
Trzeba się więc za czymś opowiedzieć! Trzeba którąś opcję
wybrać!
Ja wiem, że wiele osób teraz
powiedziałoby, że to nie jest takie proste, że to się samo tak zdarza, że te słowa wręcz w sposób niekontrolowany
są wypowiadane,
że to nerwy ponoszą, że często nawet nie chciałoby się
takich słów wypowiadać. Tak, to wszystko prawda, bardzo często nie ma w tym naszej złej woli… Ale nie zwalnia nas to
z obowiązku pracy nad tym problemem. To znaczy: najpierw musimy go dostrzec, a potem zacząć coś z nim robić.
Pomocą mogą się okazać akty strzeliste, czyli krótkie westchnienia
do Pana,
w stylu: „Jezu, ufam Tobie!”, „Jezu, pomóż!”, „Jezu, ratuj!”, „Panie,
przepraszam Cię!” – i tak dalej… Tego typu akty strzeliste należałoby
wypowiadać w duszy po każdym przekleństwie,
po każdym złym zdaniu,
wypowiedzianym o innych, po każdym niekontrolowanym wybuchu
złych słów, a najlepiej – zamiast tego
wszystkiego!
Najlepiej byłoby krótkim aktem strzelistym uprzedzić wybuch
złości i zamiast modlitwy do szatana,
jaką w istocie jest każde przekleństwo – zwrócić się z modlitwą do Pana o pomoc
w konkretnej sytuacji.
Co więcej, w tej modlitwie
możemy Jezusowi powiedzieć to wszystko,
co powiedzielibyśmy do innych
– no, może z pominięciem przekleństw – a więc
nasz żal, nasze rozczarowanie czyjąś postawą, nasze zdenerwowanie, nasz ból… Jezusowi możemy to wszystko powiedzieć – i to
będzie naszą szczerą modlitwą!
O ile powiedzenie tego wszystkiego do innych
przybierze niejednokrotnie formę obmowy lub jakiegoś oszczerstwa, a tym samym grzechu, o tyle powiedzenie
tego Jezusowi ze szczerą nadzieją, że On może coś z tym zrobić i ze szczerą
prośbą, żeby coś z tym zrobił – takie wypowiedzenie
tego Jezusowi staje się prawdziwą modlitwą
i ustrzeże nas przed wypowiedzeniem
całej masy głupstw i całego mnóstwa zbędnych słów, które niczego nie zmienią w
trudnej sytuacji, natomiast będą wielką
radością, sprawioną szatanowi.
Zwróćmy zatem, Kochani,
uwagę na nasze słowa! Weźmy sobie do
serca to, o czym dzisiaj pisze Jakub Apostoł, że kto nauczy się panować nad swoim językiem, w rzeczywistości nauczy się
panować nad całą swoją postawą i nad całym sobą.
A wsłuchując się w dzisiejszą
Ewangelię, możemy w kontekście pierwszego czytania powiedzieć tylko tyle, że
jedynymi słowami, które w sposób niekontrolowany i spontaniczny mogą nam się „wymknąć”
– i które to słowa z pewnością nam ani nikomu nie zaszkodzą – są słowa zachwytu nad potęgą i chwałą Jezusa
Chrystusa! Takie słowa możemy wypowiadać zawsze, bez żadnych ograniczeń!

Nawet jeżeli – tak, jak w przypadku Apostołów – na pierwszy rzut oka nie brzmią
one zbyt mądrze. Jeżeli wypływają z
serca, zachwyconego wielkością i potęgą Jezusa, z pewnością są to słowa dobre!
W tym kontekście zastanówmy
się:
·       
Czy
wszystkie moje słowa mają sens?
·       
Czy
wszystkie moje słowa naprawdę są potrzebne?
·       
Czy
wszystkie moje słowa niosą dobro?
Jeśli kto nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym,
zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało
.

2 komentarze

  • Rzeczywiście systematyczna spowiedź może zgubić nasze myślenie, przez co nie robimy solidnego rachunku sumienia. Ale nie musi. Trzeba podchodzić do każdej spowiedzi "indywidualnie". Nie traktować jako comiesięcznego rytuału. Dobrze jest – pomyśleć, nad jakim grzechem pracowaliśmy? Jaki osiągnęliśmy rezultat? Nad jakim byśmy chcieli popracować od tej spowiedzi – tu Ks. udzieli rady. Robiąc rachunek sumienia, nie myśleć tylko o tych samych grzechach i wsio. Zajrzeć głębiej.

    Ten "wyuczony wierszyk" jeśli dobrze rozumiem, to "wyuczone te same grzechy" ?
    Nie chodzi tu o regułkę spowiedzi?

    " I jeszcze się mówi… I czasem się głupio mówi…"
    Słowem najłatwiej zgrzeszyć, zranić. Jak często wypowiadamy imię Pana Boga na daremno? Niby tylko słowa, a w rzeczywistości łamiemy przykazanie! Jak często mówimy coś w złości? Też, niby tylko słowa, a potem żałujemy. Chcemy cofnąć, a wypowiedzianych słów nie można cofnąć.

    Pozdrawiam

  • Pozwolę sobie raz jeszcze zachęcić do wielkopostnych Rekolekcji, jakie prowadziłem w Międzylesiu, a jakie zamieściłem na blogu – jeszcze tym starym, ale zostało to przeniesione na ten – a poświęconych pięciu warunkom Sakramentu Pokuty, z akcentem na przygotowanie każdej Spowiedzi. Pozdrawiam! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.