Kogo posłuchają owce?…

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, wczoraj w Celestynowie działy się rzeczy niezwykłe. A to za sprawą obecności Sióstr Benedyktynek Misjonarek, z pobliskiego Otwocka. Siostry przez cały dzień, na każdej Mszy Świętej, dawały świadectwo swojego powołania, ubogacały pięknym, wielogłosowym śpiewem kolejne liturgie, a po wieczorowej Mszy Świętej przedstawiły inscenizację na motywach dramatu Romana Brandstaettera „Dzień gniewu”. Przy okazji tego ostatniego, odżyło we mnie wiele wspomnień, bo i ja – dwadzieścia dwa lata temu – grałem w tej sztuce rolę przeora. Byliśmy z tym przedstawieniem nawet w Pińsku, gdzie Ksiądz Kazimierz Świątek – jeszcze wtedy nie kardynał, ani nawet nie biskup – zorganizował dość dużą widownię, złożoną z żyjących tam Polaków. Do dziś pamiętam ich wzruszenie i łzy, kiedy słyszeli polską mowę, płynącą ze sceny. Wczoraj Siostry podarowały nam właśnie tę sztukę, a wraz z nią – ponadczasowe przesłanie, dotyczące przebaczenia, miłosierdzia, pomocy bliźniemu… Bogu niech będą dzięki!
         A oto dzisiaj zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem, w którym słyszymy o zaproszeniu, jakie jest skierowane do wszystkich, którzy pragną być w Kościele i podążać za jedynym Pasterzem.
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
4 tygodnia wielkanocnego,
do czytań:  Dz 11,1–18;  J 10,1–10
A więc i poganom udzielił
Bóg łaski nawrócenia, aby żyli
. Takie zdanie usłyszeliśmy na zakończenie
dzisiejszego pierwszego czytania. Prawda
o przynależności pogan do Kościoła
wchodziła do świadomości członków młodej
Wspólnoty nie bez pewnych oporów i wątpliwości. W Księdze Dziejów Apostolskich
kilka razy spotykamy na ten temat rozbieżności zdań: jak traktować pogan, a więc tych, którzy nie należeli do judaizmu?
Od razu bowiem trzeba zrobić
zastrzeżenie, że poganie to właśnie ci ludzie, o których teraz sobie mówimy, a nie jacyś gorsi, jacyś niegodni, niewierni
czy heretycy
– jak zwykliśmy w potocznym przekonaniu mniemać. To po prostu
ludzie, którzy pozostawali poza
zasięgiem religii mojżeszowej.
I teraz, kiedy chcieli wejść do wspólnoty
Kościoła – czy mogli to uczynić tak po
prostu?
Jak wiemy, w tej sprawie
zebrał się pierwszy Sobór w Jerozolimie, który rozstrzygnął, że nie muszą oni
najpierw stać się wyznawcami judaizmu, a dopiero potem – członkami Kościoła, ale że od razu mogą przyjmować Chrzest.
Dzisiaj natomiast słyszymy, że w ogóle są oni zaproszeni do Kościoła, że mają szansę nawrócenia i zbawienia, że
nie są z tego zaproszenia w jakikolwiek sposób wyłączeni. Niestety, nawet ta prawda przyjmowana była z oporami.
Jak słyszeliśmy bowiem w pierwszym czytaniu: Kiedy Piotr przybył do Jerozolimy,
ci, którzy byli pochodzenia żydowskiego, robili mu wymówki, mówiąc: Wszedłeś do
ludzi nieobrzezanych i jadłeś z nimi
?
Odpowiadając na ten zarzut,
Piotr opowiada o widzeniu, otrzymanym od Pana, w którym to widzeniu został wyraźnie
pouczony w tej kwestii. Bóg sam dał znak i powiedział, jaka jest w tej sprawie
Jego wola. I wcale – bynajmniej – nie dokonała
się jakaś radykalna zmiana przepisów Prawa.
Po prostu, zostało ono dopasowane
do nowych wymogów, do nowych warunków – bo oto bramy Kościoła zostały szeroko otwarte przed wszystkimi: przed
tymi, którzy tylko chcą pójść za głosem jedynego Pasterza.
W dzisiejszej Ewangelii odnajdujemy
ciąg dalszy wczorajszego pouczenia, dotyczącego pasterskiej misji Jezusa. Jezus jest jedynym prawdziwym Pasterzem.
Wszyscy inni, którzy nawet podawaliby się za pasterzy, jeżeli nie pozostają we wspólnocie
z tym jedynym Pasterzem, w rzeczywistości są złodziejami i rozbójnikami,
których owce nie słuchają.
I tak jest, Kochani, do
dzisiaj: członkiem wspólnoty Kościoła jest
każdy, kto chce nim być, kto ma serce otwarte i gotowe – i kto postępuje za
głosem jedynego Pasterza,
wyrażonym w nauczaniu ziemskich pasterzy,
posłanych przez tego Jedynego. To jest jedyny warunek przynależności do
Kościoła – to jest także jedyny warunek
zbawienia.
Nie liczą się żadne koneksje, układy, znajomości, czy jeszcze
inne okoliczności. Nie ma również żadnego znaczenia to, że my jesteśmy przekonani,
iż ktoś jest gorszy, mniej godny, czy
może na to nie zasługuje
W naszym bowiem przekonaniu
ten drugi może jawić się jako poganin – w tym najgorszym tego słowa znaczeniu: bo mniej pobożny od nas, bo inaczej żyje,
aniżeli my byśmy chcieli, aby żył.
Ale oto nagle może się okazać, że jest bliżej Jezusa, niż my i że naprawdę ma
swoją bliską więź z Jezusem. I tak naprawdę postępuje za jedynym Pasterzem,
chociaż nam się wydaje, że jest daleko. A on jest bardzo blisko…
Dlatego, Kochani, trzeba nam zachować wielką ostrożność w
ocenianiu innych i wypowiadaniu się na temat ich pobożności i wiary.
A
jeżeli naprawdę widzimy, że błądzą z dala od Pana, to bądźmy dla nich pasterzami,
którzy poprowadzą ich do jedynego Pasterza. Aby się nie okazało, że to o nas Jezus
będzie musiał powiedzieć, iż jesteśmy złodziejami i rozbójnikami, których nie posłuchają
owce. Bądźmy dla siebie nawzajem, Kochani, dobrymi pasterzami!
W tym kontekście zastanówmy
się:
·       
Jaki
przykład wiary daję innym, szczególnie członkom swojej rodziny?
·       
Czy
zbyt łatwo i zbyt pochopnie nie oceniam czyjejś wiary?
·       
Czy
nie mam w tej kwestii zbyt wygórowanego mniemania o sobie?
Zaprawdę powiadam wam: Ja jestem bramą owiec.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.