Trwać na posterunku – pomimo wszystko!

T

Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam ze swego Domu Rodzinnego. W chwili, gdy to piszę, moja mała Siostrzenica Weronika raczkuje mi koło nóg i zagląda, co robię. Ależ to mała – wielka Pociecha całej Rodziny!
         Zapraszam dziś do refleksji nad świętością niezwykłego Biskupa i Misjonarza – Bonifacego, który pomimo wszystko i wbrew wszystkim nie zszedł z posterunku!
                               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Bonifacego, Biskupa i Męczennika,
do
czytań:  2 P 3,12–15a.17–18;  Mk 12,13–17
Patron dnia dzisiejszego, Bonifacy,
urodził się około 673 roku w Anglii.
Na Chrzcie otrzymał imię Winfryd. Czując
już od młodości pragnienie poświęcenia się służbie Bożej, został benedyktynem w
opactwie Exeter, następnie w opactwie w Nursling. Święcenia kapłańskie otrzymał około trzydziestego roku życia. Zaraz
po święceniach opat wyznaczył mu funkcję kierownika szkoły w Nursling. Jako
benedyktyn przyjął imię: Bonifacy.
Po pewnym czasie udał się na
misje, na teren dzisiejszych północnych Niemiec i Holandii.
Szybko musiał
jednak powrócić do swojego klasztoru, bo w miejscu jego misyjnej pracy wybuchła
wojna. Właśnie wtedy, w swoim klasztorze wybrany
został opatem.
Nie pozostał jednak długo na tym zaszczytnym stanowisku,
gdyż w roku 718 wybrał się ponownie do
Niemiec,
gdzie pracował około trzech lat. Trud misyjny Bonifacego wydawał
niezwykłe owoce. W tym krótkim czasie miał ochrzcić około kilka tysięcy germańskich pogan.
W celu omówienia z Papieżem zorganizowania stałej administracji
kościelnej na terenie Niemiec, Bonifacy udał się ponownie do Rzymu. Wyjaśnił Papieżowi
stan misji i jej potrzeby. Wtedy Grzegorz
II udzielił mu święceń biskupich i dał mu pełnomocnictwa, jakie tylko były
konieczne dla sprawniejszej akcji misyjnej.
Ponieważ coraz bardziej potrzeba
było nowych misjonarzy, Święty Bonifacy zwrócił się z apelem do klasztorów w
Anglii o pomoc. Benedyktyni przysłali mu
licznych i gorliwych pomocników.
Korzystając z uprawnień metropolity misyjnego, mianował nasz
Święty dwóch biskupów i założył wiele placówek stałych, od tychże biskupów
zależnych. Nadto założył szereg klasztorów: benedyktynów i benedyktynek. Uradowany
tak pomyślnymi wynikami jego pracy, Święty
Papież Grzegorz III wezwał go do Rzymu i nałożył mu uroczyście paliusz metropolity
– arcybiskupa
z władzą mianowania i konsekrowania biskupów na terytorium
Niemiec na wschód od Renu. Ponadto, Papież mianował Bonifacego swoim legatem na
Frankonię i Niemcy.
Na mocy tak rozległej władzy, nasz dzisiejszy Patron zwołał do Bawarii synod, aby do
administracji kościelnej wprowadzić ład,
gdyż dotychczasowa akcja miała
zbyt wyraźny charakter okazjonalny i chaotyczny. Dzięki poparciu księcia
Odilona zdołał nadto przywrócić karność kościelną i ustanowić kilka biskupstw.
Z kolei, we Francji w owym
czasie nie zwoływano żadnych synodów.
Wiele stolic biskupich było nie
obsadzonych. Wśród duchowieństwa i wiernych upadek karności kościelnej był
jaskrawo widoczny. Raport o tej sytuacji Bonifacy przesłał do Rzymu, do nowego
Papieża, Świętego Zachariasza. Otrzymał wtedy od niego polecenie, by jako legat papieski zabrał się do koniecznej reformy.
Przeprowadził ją na synodzie generalnym w roku 743.
Uchwały tam podjęte
potwierdziły synody miejscowe. Ciesząc się z tak obiecującej reformy w Galii, Bonifacy zaproponował podobną reformę
Prymasowi Anglii, Kutbertowi,
który ją faktycznie owocnie przeprowadził.
Mając osiemdziesiąt lat, po
raz trzeci udał się Bonifacy na misje do Niemiec.
Kiedy jednak zapuścił się
w głąb kraju, został napadnięty przez pogan i wraz z pięćdziesięcioma dwoma Towarzyszami zamordowany w dniu 5 czerwca 754 roku.
Jego ciało spoczywa w Fuldzie, gdzie przy jego grobie co roku zbiera się
episkopat niemiecki na swoje narady.
A oto co w jednym z listów nasz dzisiejszy Patron napisał na temat
swojej duszpasterskiej posługi: „Kościół
jest jakby wielką łodzią płynącą po morzu tego świata.
Gdy uderzają weń
liczne fale doświadczeń, nie wolno jej porzucać – trzeba natomiast kierować. Przykłady tego znajdujemy u pierwszych
Ojców […]. Za czasów pogańskich cesarzy kierowali
oni łodzią Chrystusa, Jego umiłowaną Oblubienicą, to jest Kościołem,

nauczając, broniąc, pracując i cierpiąc
do przelania krwi.
 
Kiedy o nich myślę oraz im podobnych, ogarnia mnie przerażenie, lęk
i obawa z powodu moich grzechów. I
bardzo chciałbym opuścić ster Kościoła, który mi powierzono, gdybym tylko
znalazł na to usprawiedliwienie w przykładzie Ojców lub w słowach Pisma Świętego.
 A zatem, skoro tak się rzeczy mają i
prawda może się utrudzić, ale nigdy ulec ani okłamać, strudzony mój duch ucieka
się do Boga. […]
Stójmy zatem mocno przy sprawiedliwości, przygotujmy siebie na
doświadczenia, abyśmy otrzymali pomoc od Boga, […].  Złóżmy naszą ufność w Tym, który nam zwierzył cały ten ciężar. To, czego sami unieść nie możemy, nieśmy
wspólnie z Tym, który jest Wszechmocny.
[…] Jeśli tak się Bogu spodoba, oddajmy
życie za święte prawa naszych ojców, abyśmy zasłużyli na wieczne z nimi
dziedzictwo. 
Nie bądźmy jako nieme psy, nie bądźmy milczącymi gapiami,
najemnikami uciekającymi przed wilkiem, ale pasterzami troskliwymi, czuwającymi
nad owczarnią Chrystusa. Dopóki Bóg
udziela nam siły, głośmy całą prawdę Bożą wielkim i małym, bogatym i ubogim,
ludziom wszelkiego stanu i wieku, w porę i nie w porę.”
Tyle z listu Świętego Bonifacego. A my, słuchając Bożego Słowa,
przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, wraz z Piotrem
rozpalamy w sobie pragnienie nowej ziemi i nowego Nieba, w których będzie
mieszkała sprawiedliwość
. Dlatego właśnie wzrastamy w łasce i poznaniu
Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Staramy się natomiast strzec, aby
nie dać się uwieść błędnym naukom, a jak najwięcej zgłębić z owej mądrości, którą dzisiaj Jezus w Ewangelii jednych
zachwycił, a innym zamknął usta.
Wpatrując się w przykład Świętego Bonifacego, niezwykle energicznego
i pracowitego misjonarza i biskupa, uczymy się od niego trwania na stanowisku. Być może nieraz chciałoby się – jak i on
nieraz chciał – zejść z posterunku, ale nie
znajdował na to uzasadnienia ani w słowach Pisma Świętego, ani w przykładzie Ojców
Kościoła.
Dlatego wytrwał do końca.
I my prośmy Jezusa, aby nie pozwolił nam się nigdy zniechęcić, poddać,
zrezygnować, ale właśnie w tym czasie i w tych realiach, w jakich żyjemy, oraz
pomimo tylu przeróżnych przeszkód, tworzyć
codziennie
– na swoim własnym podwórku – nową ziemię i nowe Niebo.
W tym kontekście pomyślmy:
·       
Czy nie nazbyt ufam swojej osobistej
życiowej mądrości?
·       
Czy nie zniechęcam się zbyt szybko do
świadczenia o wierze – zwłaszcza w obliczu trudności?
·       
Czy mam zapał do ciągłego zaczynania
od nowa?
Oddajcie
więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co na leży do Boga

2 komentarze

  • Я думаю , что если доверять Богу , и до конца прочувствовать это доверие, то на определенном этапе уже становится не совсем важно насколько правильно –неправильно архиепископ поставит того или иного епископа . Церковь будет существовать в обезличенно-мистическом состоянии . Мне такое ощущение приходило , когда я столкнулась с биографией Томаса Бекета . Ведь он сперва абстрактно-доброжелательно –отстраненно относился к Церкви , и только потом , когда пришло время , он понял какая это ответственность , и что лично он в данный момент несет эту ответственность .
    Я читаю ваш блог , мне очень нравится как вы ведете , пишете и как молитесь . Я уже рекламировала в молодежке ваш блог и еще ,наверное , похвастаюсь что читаю . У меня даже структура мыслей в голове поменялась , когда я начала читать . Меня просто поражают частенько обьемы , которые вы пишете . Я даже иногда устаю сразу читать , и читаю по частям . Как вы успеваете столько писать .
    Попросите отца Марека , чтобы когда мы будем в Польше , он маршрут проложил через Celestynów , чтобы мы могли с вами познакомиться. И вы к нам приезжайте . У нас летом хорошо.
    Привет Веронике .
    Валентина (Томск)

  • Dziękuję za te miłe słowa! Zapraszam do Celestynowa! A i do Tomska czas już się wybrać… Pamiętam o Was wszystkich – na czele z Księdzem Markiem – w modlitwie! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.