Czyją zasługą jest moje powodzenie?

C

Szczęść Boże! Kochani, jak tam wakacje? Odpoczywacie, czy pracujecie? Ja bym tylko chciał przypomnieć, że czas wolny to nie jest czas na zmarnowanie. Jest to dobry czas na modlitwę, jakąś lekturę, spotkanie – zwłaszcza to zaległe… Ale na pewno nie na to, aby tylko pół dnia spać, a drugie pół – chodzić bez celu nie wiadomo za czym. Szkoda życia na takie „nicnierobienie”. Zatem, błogosławionych i owocnych wakacji życzę!
                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa 15
tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań:  Iz 10,5–7.13–16;  Mt 11,25–27
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA: 
To
mówi Pan: „Ach, ten Asyryjczyk, rózga mego gniewu i bicz w mocy mej zapalczywości!
Posyłam go przeciw narodowi bezbożnemu, przykazuję mu o ludzie, na który się
zawziąłem: żeby ograbił i złupił doszczętnie, by rzucił go na zdeptanie, jak
błoto na ulicach. Lecz on nie tak będzie mniemał i serce jego nie tak będzie
rozumiało; bo w jego umyśle plan zniszczenia i wycięcia w pień narodów bez
liku.
Albowiem
powie: «Działałem siłą mej ręki i własnym sprytem, bom jest rozumny.
Przesunąłem granice narodów i rozgrabiłem ich skarby, a mieszkańców powaliłem
jak mocarz. Ręka moja odkryła jakby gniazdo bogactwa narodów. A jak zbierają
porzucone jajka, tak ja zagarnąłem całą ziemię; i nie było, kto by zatrzepotał
skrzydłem, nikt nie otworzył dzioba, nikt nie pisnął». Czy się pyszni siekiera
wobec drwala? Czy się wynosi piła ponad tracza? Jak gdyby bicz chciał wywijać
tym, który go unosi, i jak gdyby pręt chciał podnosić tego, który nie jest z
drewna”. 
Przeto
Pan, Bóg Zastępów, ześle wycieńczenie na jego tuszę. Pod jego świetnym wyglądem
rozpali się gorączka, jakby zapłonął ogień.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA: 
W
owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i
ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je
prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Wszystko przekazał Mi Ojciec
mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i
ten, komu Syn zechce objawić”.
Imperium asyryjskie zostało
przedstawione w dzisiejszym pierwszym czytaniu jako narzędzie gniewu Bożego przeciwko Narodowi Wybranemu. Bóg wysyła go
przeciw swemu Narodowi, aby go ukarał za bezbożność i nieposłuszeństwo. Jednak
– ku naszemu pewnemu zdziwieniu – stwierdzamy, że druga część czytania to jest surowa ocena nie Narodu Wybranego, ale
właśnie imperium asyryjskiego!
Tak – tego, które ma być narzędziem kary w
rękach Bożych.
Okazało się bowiem, że
Asyria, jakkolwiek dokonała tego, czego oczekiwał Bóg, to jednak popadła w straszną pychę, a odniesione
powodzenia doprowadziły ją do pogardy Boga.
Tymczasem nie może być tak, że
ten, kto doświadcza pomyślności i powodzenia, może Bogu urągać. I nie może być
tak, że sobie przypisze całą chwałę i
całą zasługę.
W każdym położeniu ma człowiek dostrzegać Boga i Go doceniać,
także – a może zwłaszcza – w powodzeniu!
Z tym jednak nie zawsze jest łatwo.
Zapewne dlatego Bóg objawia
tajemnice swego Królestwa prostaczkom –
uwaga: nie prostakom, a prostaczkom! – czyli ludziom prostolinijnym, szczerym,
pokornym, otwartym na Boga
… Właśnie im! Za to dzisiaj Jezus wychwala Boga!
Ale dokładnie taka była wola Boża i takie Boże upodobanie.
Kochani, to jest naprawdę
wielka sztuka i wielka umiejętność – zdać
się w pełni na Boga,
zarówno w powodzeniu, jak i w niepowodzeniu; zarówno w chwilach radości, jak i w
chwilach smutku i przygnębienia;
zarówno w chwilach wielkiego i nieopisanego
szczęścia, jak i w takich chwilach, kiedy się żyć nie chce…
Wydaje się, że w tych
chwilach trudniejszych, cięższych – jakoś tak łatwiej do Boga się odnieść, aby
Go prosić o ratunek i pomoc. W chwilach
wielkiej radości i euforii zwykle o Bogu się zapomina,
bo człowiek jest tak
zadowolony z siebie i tak szczęśliwy z pomyślnego splotu wydarzeń, że w ogóle o
Bogu nie myśli… A to jest właśnie wielkie
niebezpieczeństwo,
bo może doprowadzić do odwrócenia się od Boga i uwierzenia jedynie we własne możliwości i
umiejętności. Stąd też, Kochani, każda sytuacja powodzenia, szczęścia, radości,
pomyślności i uniesienia – musi kierować
naszą uwagę przede wszystkim do Boga! Przede wszystkim do Boga – jako dawcy
wszelkiego dobra!
Bo wszystko, co dobrego nas
spotyka i wszelkie dobro, jakie otrzymujemy, to tylko od Niego! Nigdy nie wolno nam o tym zapomnieć, nigdy nie
wolno nam Boga pomijać, a tym bardziej – Boga lekceważyć! W każdej sytuacji mamy Bogu dziękować, zauważać Go i do Niego adresować naszą radość, nasze
szczęście i nasze uwielbienie – tak, jak niemal odruchowo adresujemy do Niego
prośbę o pomoc w chwilach trudnych. Jeżeli wypracujemy taką postawę i taką więź
z Bogiem, to tajemnice Królestwa również
przed nami będą coraz bardziej odsłaniane
W tym kontekście zastanówmy
się:
·       
Jak
często zwracam się do Boga w modlitwie dziękczynnej?
·       
Czy
nawet podświadomie nie przypisuję tylko sobie zasług za jakiekolwiek dobro i
powodzenie?
·       
Czy
nawet w najmniejszym stopniu nie lekceważę Boga, nie pomijam Go, nie umniejszam
Jego chwały i wielkości?
Wszystko przekazał mi Ojciec mój. Nikt też nie zna
Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić
.

11 komentarzy

  • Możesz być spokojny ks.Jacku
    Nie wiem jak innym, ale mnie nie grozi lenistwo, marnowanie czasu.

    Modlitwa, to nic innego jak spotkanie, od którego wszystko się zaczyna.
    Bóg chce naszej modlitwy, bo staje się przestrzenią bycia świadomego, nawet dotykalnego między Stwórcą a stworzeniem.

    On nie czeka z założonymi rękami na nasze zgięcie kolan, złozenie rąk, wypowiedzenie słow, a potem jeszcze ocenia jakosc i ilość wykazując wybrakowane miejsca czy słowa. Modlitwę można porównać do palety malarza, a język , serce i oko jak pędzel maluje pejzaże.
    Bog objawia nam miłość. Jakże inaczej mógłby to uczynić, jeśli nie poprzez dialog modlitewny. Ciąg mówienia i słuchania, szeptania i nasłuchiwania. Prostaczek slucha i odpowiada, pyta i zastanawia się nad odpowiedzią. Prostaczek wie, ze jak nie wie , to Syn i Ojciec mają odpowiednią wiedzę, którą sie podzielą w odpowiednim czasie. Modlitwa to zgoda na przyjęcie objawienia takim, jakim ono przychodzi.Tak naprawdę to nie o nie chodzi, ale o Objawiającego się nieustannie.

  • Ten czas faktycznie można by przeznaczyc na ZALEGŁE SPOTKANIA dotyczy sie to do wszystkich ?? Mam nadzieje także do Ks. Jacka

  • Jak często zwracam się do Boga w modlitwie dziękczynnej?

    W każdy dzien moim zdaniem zwracamy się w modlitwie dziękczynnej poprzez każdy czyn w stronę drugiego człowieka, wielu z nas ma żonę, męża, babcie, dziadka, mamę, tatę, brata, siostrę niech każdy tylko raz dziennie coś zrobi dla drugiej osoby, coś dobrego(bezinteresownie)i już bedzie lepiej. Stare przysłowie mówi:"ziarnko do ziarnka i będzie miarka"

    • Tak, ale chodziłoby bardziej o to, aby świadomie dziękować Bogu, z pełnym przekonaniem o tym, że i jak wiele się od Niego otrzymało… Ks. Jacek

    • A czy posługa drugiemu bliźniemu nie jest świadomym podziekowaniem Bogu?? bo jeśli chodzi o modlitwę świadomą do Boga to czy śpiew, spotkanie, czy pomoc drugiemu to nie jest modlitwą????

  • Jest! Owszem! Chodziło mi tylko o to, żeby temu naszemu działaniu towarzyszyła świadomość intencji, z jaką je podejmujemy: czynię to dobro, aby okazać Ci, Boże, moją miłość i wdzięczność… Ot, tak, po prostu… Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.