Bóg targa za uszy

B

Święto Nawrócenia św. Pawła Apostoła

Dz 22,3-16 lub Dz 9,1-22
Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? – powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił. W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. Ananiaszu! – przemówił do niego Pan w widzeniu. A on odrzekł: Jestem, Panie! A Pan do niego: Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli. /I ujrzał w widzeniu, jak człowiek imieniem Ananiasz wszedł i położył na nim ręce, aby przejrzał/. Panie – odpowiedział Ananiasz – słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia. Idź – odpowiedział mu Pan – bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia. Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym. Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły. Jakiś czas spędził z uczniami w Damaszku i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym. Wszyscy, którzy go słyszeli, mówili zdumieni: Czy to nie ten sam, który w Jerozolimie prześladował wyznawców tego imienia i po to tu przybył, aby ich uwięzić i zaprowadzić do arcykapłana? A Szaweł występował coraz odważniej, dowodząc, że Ten jest Mesjaszem, i szerzył zamieszanie wśród Żydów mieszkających w Damaszku.

Mk 16,15-18
Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i powiedział do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Witam serdecznie i dziś także Syberia pozdrawia. Dziś piękne święto – Nawrócenia Św. Pawła. Ileż nadziei daje to wydarzenie…

Ale dziś chciałbym zacząć od wiersza ks. Twardowskiego.

O nawróceniach

W jaki sposób Bóg nawraca grzeszników
rozmaicie

często jak wiatr co pędzi stado kapeluszy
chwyta duszę wprost z miejsca i targa za uszy

niekiedy z uśmiechem, prawie że wesoło
święci biorą za rękę i bawią się w koło

a czasem- nie do wiary
ni z tego ni z owego
łzę zdejmujesz z twarzy
jak pieszczotę śniegu

Pięknie ks. Twardowski pokazuje wielką różnorodność naszego nawrócenia. W wypadku św. Pawła to było właśnie – chwycenie duszy wprost z miejsca i targanie za uszy. Wielu z nas, zapewne, inną drogą przychodziło do Boga. Bóg jest oryginalny w pomysłach, jak człowieka przyprowadzić do siebie. Oczywiście, przy tym, On daje człowiekowi pełną wolność, człowiek może powiedzieć Bogu „nie”. 

Pięknie to wyraził Jan Paweł II, w 1979 r. w Krakowie: „Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło”.

Bóg w różny sposób działa w sercach ludzi. Bóg traktuje człowieka bardzo indywidualnie, a przy tym z wielką miłością.

Wielu spotykałem ludzi, którzy mówią, że lubią to święto, święto Nawrócenia Św. Pawła. Lubią ponieważ sami często się w tej postawie odnajdujemy. Ktoś mówił, że lubi takie biografie świętych, w których widać ludzką słabość takich ludzi, ponieważ, wtedy widać, że oni byli normalnymi ludźmi i łatwiej ich naśladować.

My lubimy święto i opis nawrócenia św. Pawła. My lubimy do tego opisu wracać. Sam Paweł wielokrotni do tego momentu powracał.

Kochani, warto i nam, w naszej modlitwie, powracać do momentu swojego nawrócenia, albo jeśli nie było takiego jednego momentu, to może prześledzić swój rozwój wiary, kiedy to „święci biorą za rękę i bawią się wkoło”.

Warto zauważyć, jak Pan Bóg działał w naszych sercach. Czasem w samym momencie my tak tego nie widzimy, a jeśli patrzymy z perspektywy, okazuje się, że był to mądry przemyślany, bardzo logiczny plan. My wtedy widzimy, że nie mogło to być dziełem przypadku.

Jeśli my zauważymy jak Pan Bóg budował naszą wiarę, jak się o nas starał, albo i walczył, to w nas będzie większe poczucie wdzięczności za ten wielki, nieoceniony dar.

Jeśli my zobaczymy historię swojego nawrócenia, tego jak Pan Bóg działał w naszym życiu, my będziemy starali się o wiarę bardziej dbać, rozwijać ją.

I jeśli my zauważymy, że wiara, to w pierwszej kolejności dar, to my będziemy prosili, żeby Bóg dalej działał, dalej budował w nas tę budowlę wiary, i żeby docierał do serc naszych bliskich. Nic im tak nie pomoże, jak modlitwa. I modlić się trzeba za innych, przede wszystkim o wiarę, o nawrócenie, a o zdrowie fizyczne, tylko potem.

Drogi Bracie i droga Siostro!

Jaka była historia Twojego nawrócenia? Jak Pan Bóg działał w Twoim życiu? Jemu podziękuj, a z nami, z innymi, jeśli nie trudno, podziel się, jak Paweł podzielił się z nami!

Pozdrawiam.

12 komentarzy

  • A u mnie było tak 🙂 – wiele lat temu doznałem jakby uczucia osamotnienia Chrystusa :-/, jesli Wiecie jak wyglądają figury Jezusa Frasobliwego, to własnie taki flesz pojawił mi się w głowie, tylko że tutaj Chrystus był "zasmucony samotnoscią". No i ……. postanowiłem Go nie opuszczać :), a coraz bardziej się do Niego zbliżać. Marnie to wychodzi, ale trwam ;).

  • Ciężko jest sprostać wielkiej miłości Boga do człowieka, do każdego z nas. Na tą piękną i czystą miłość często odpowiadamy czymś zupełnie innym…
    Warto jednak próbować zmienić to, warto zagłębiać się w swoje postępowanie i powstawać z upadków bo jak widzimy w postawie Św. Pawła, Bóg wybacza nawet największe grzechy…
    Trzeba tylko chcieć całkowicie nawrócić się, a to nie takie łatwe, wiem z własnego doświadczenia…
    Pozdrawiam
    Rafał

  • Moja przemiana z katoliczki "niedzielnej", wypełniającej niedoskonale obowiązki swego stanu, dokonywała się na dwóch płaszczyznach; w umyśle i sercu. Kiedy widziałam, że nie radzę sobie z obowiązkami nad chorą mamą, ze swoimi emocjami w kontaktach z bliskimi, klękałam w swoim pokoju i błagałam przez łzy; Boże pomóż. Przyszedł taki dzień, kiedy załatwiłam opiekę nad Mamą, wsiadłam w autobus, który zawiózł mnie do Włocławka a przyjaciółka świecka karmelitanka umożliwiła mi spowiedź u swojego spowiednika. Była to spowiedź z całego życia, oczyszczająca i umacniająca mnie do codziennych trudów. Cały zbędny balast zostawiłam Jezusowi. Od tamtej pory, Jezus był moją siłą a pomocą był i jest drugi człowiek. Najpierw znany tylko z imienia ze strony "Dlaczego Jezus", potem doradca z "Szukając Boga", teraz jest wspólnota Odnowa w Duchu Świętym.
    Dziś na Mszy Świętej byłam prosić za wstawiennictwem św. Pawła, o łaskę gorliwej wiary dla siebie i tych, którzy tej wiary potrzebują, o łaskę wiary w Roku Wiary dla tych, którzy ją zagubili, których wiara skarłowaciała, których wiara spowszedniała, stała się letnia, by Wszechmocny Bóg raził nasze serca ogniem miłości, by płonęły wiarą, nadzieją i miłością do Boga, jak poraził swoim Światłem Szawła.

  • Szczęść Boże!
    Sprowokowana prośbą księdza Marka, postanowiłam podzielić się z całą Blogową Rodzinką historią mojego nawrócenia. Wychowana w rodzinie katolickiej byłam przez długie lata zaledwie prawidłową chrześcijanką. Co tydzień w niedzielę uczestniczyłam (głównie ciałem) we mszy świętej. Było tak do rozpadu mojego 25-cio letniego sakramentalnego małżeństwa. Kiedy mąż oznajmił mi, że odchodzi od rodziny, świat mi się zawalił. Wówczas prosiłam Boga: "on jest tylko człowiekiem. Daruj mu. Ty jednak Panie Boże bądź przy mnie i pomóż przetrwać ten trudny czas". Od tej pory (to już 7 lat po rozwodzie), każdą wolną chwilę ofiarowuję Bogu. Z ogromną radością i miłością adoruję Jezusa w najświętszym sakramencie. Chwała Panu.
    Pozdrawiam Mirka.

  • Również wychowywałam się w rodzinie katolickiej. Wspólne, rodzinne modlitwy, cotygodniowa obecność podczas Mszy Św. – tu również bywało, że szłam bardziej z obowiązku niż chęci i pragnienia spotkania z Jezusem.

    Jednak z czasem i ja dostałam "kopniaka od życia" . Nie byłam jeszcze wtedy pełnoletnia, ale nie wiele mi brakowało. Załamałam się, nic nie rozumiałam, nie wiedziałam co mam robić, co myśleć… Początkowo miałam żal i pretensje do Boga. Tu moja wiara zachwiała się jeszcze bardziej. Nie potrafiłam z nikim rozmawiać, z nikim podzielić się swoimi problemami, zwątpieniami. Miałam tyle pytań, na które i tak nikt by mi nie odpowiedział. Z czasem żal i pretensje zamieniłam na modlitwę. Zaczęłam rozmawiać z Bogiem – tylko z Nim potrafiłam . Początkowo było to w formie wielu pytań, ale potem rozmawiałam. Mówiłam i wiedziałam, ze mnie słucha . Radziłam się, prosiłam o podpowiedź, co dalej robić… Naprawdę wierzyłam, że mnie słucha.

    To wszystko przybliżyło mnie jeszcze bardziej do Pana. Teraz z chęcią, uwagą i zaangażowaniem uczestniczę we Mszy Św i w innych uroczystościach. Chodzę do Kościoła, bo chcę, a nie bo muszę. Staram się poświęcać Bogu jak najwięcej czasu. I chociaż różnie mi , to wychodzi, to wiem, że przybliżyłam się do Boga.
    Pozdrawiam

  • Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Moje nawrócenie…
    Najpierw powiem, że będąc ochrzczoną nigdy nie zamyślałam się nad sensem tego. Przecież przyjęcie Chrztu Świętego jest obietnicą życia w Bogu. Bóg, dając mi swojego Syna, rodzi mnie nanowo dla łaski.
    Do kościoła trafiłam przypadkowo, ale od tego czasu już w kościele bywałam – w święto, a czasem w niedzielę. Tak było długie lata, bo chociaż patrzyłam i słuchałam, ale nic się nie zmieniało do pewnego dnia 1 Listopada, kiedy usłyszałam, że w tych dniach mogę ofiarować się za zmarłych i że trzeba spowiadać się… Z różnych powodów wtedy nie wykonałam tego, jednak właśnie ten moment stał początkiem mojego nawrócenia.
    Gotując się do pierwszej spowiedzi /spowiedzi z całego życia – bo to już w so-o-o-lidnym wieku/, oglądając się na swoje życie otwartymi oczyma, przyszła mi swiadomość tego, że Pan był zawsze ze mną, nieraz przemawiał do mnie /dlaczego ja nie słyszała?, dlaczego była jak niewidoma i głucha?/, że straciłam wiele momentów, kiedy już dawno mogłaby być człowiekiem naprawdę wierzącym.
    Pojednałam się z Bogiem na Wielkanoc, przyjęłam Pierwszą Komunię Świętą. I to już było dla mnie naprawdę Swięto Zmartwychwstania.
    A potem było jeszcze wiele, wiele łask. I gotując się do Sakramentu Bierzmowania, nie miałam wątpliwości w wyborze dla siebie Patronki. Tak, to uczennica Świętego Pawła Apostoła – św. Tekla, której Imie znaczy: “Sławiąca Boga”. Teraz raduję się i za wszystko dziękuję Panu.
    Niech będzie Bóg błogosławiony i uwielbiony!

  • FANTASTYCZNE ŚWIADECTWA! Jakże Bóg wspaniale działa w naszym życiu! Dziękuję Wam, Kochani, ze szczerość i – jak by nie patrzył – odwagę! Chwała Bogu Najwyższemu! Ks. Jacek

  • Ja miałam jak Święty Paweł prawie :). Ja wychowana w rodzinie "katolicko poprawnej" tzn otrzymałam wszystkie sakramenty o czasie bo tak trzeba i wypada. No może poza chrztem który miałam w wieku 3 lat. Rodzice chodzili święcić jajka, ale na Pasterkę już nie. Pasterkę, Roraty, Triduum Paschalne i wiele innych uroczystości poznałam dopiero po nawróceniu swoim.
    Kiedyś poszłam na pielgrzymkę do Częstochowy. Poszłam bo moi przyjaciele szli, a ja powiedziałam sobie: "Ja nie dam rady 30 km przejść dziennie? Ja?". Pomyślałam, że to drobnostka, a bardzo chciałam być z moimi przyjaciółmi dłużej. Poszłam i nie dałam rady. To był koszmar. To jak wszystko bolało, jak słońce paliło, jak było się zmęczonym, niewyspanym, zdanym na drugiego. Wróciłam i powiedziałam, że już nigdy więcej nie pójdę tam. Jednak tam poznałam bliżej księdza, którego już trochę znałam z innego wyjazdu. Pan Bóg zaczął przygotowywać moje serce. W następnym roku nie wiem dlaczego zdecydowałam się pójść kolejny raz. Poszłam i po pierwszej nocy obudziłam się z myślą, że chce chce być z Bogiem. Świeciło słońce, było ciepło, wszyscy spali a ja zastanawiałam się jak to zrobić. Radość rozpierała mnie. Szłam tak te ponad 300 km i dopiero pod Częstochową zdecydowałam się na spowiedź z kilku lat. A potem już wszystko jakoś powoli szło w stronę Boga. Mam jeszcze kilka takich specjalnych nawróceń w moim życiu(bo ja nawracam się całe życie), ale to było szczególne i najważniejsze dla mnie. Co roku jak idę z pielgrzymką ostatniego dnia świętuję moje przebudzenie :).

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.