Kościół na posłuszeństwie stoi!

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, wczoraj wieczorem wróciłem z dwudniowego skupienia Kandydatów do Bierzmowania. Byliśmy w Słupnie, w Ośrodku Rekolekcyjnym, którego Dyrektorem jest mój Poprzednik na wikariacie w Celestynowie, Ksiądz Tomasz Jarzębski. I właśnie w Słupnie, od środy wieczorem do piątku wieczorem, miało miejsce radosne, ale i rozmodlone spotkanie. Uczestniczyło w nim trzynaście Osób spośród ponad czterdziestu wszystkich Kandydatów. Ogromnie ucieszyłem się z ich obecności, a czas, jaki tam przeżyliśmy, był naprawdę pod każdym względem niezwykły. Dziękuję Bogu za wszelkie dobro, jakie sam zdziałał – i Wam dziękuję za modlitwę. 
     A jeśli idzie o modlitwę, to za chwilę dołączę nową intencję, przedstawioną przez Roberta, Was wszystkich zaś proszę, abyście zechcieli zajrzeć do Wielkiej Księgi i przedstawić Bogu zapisane tam sprawy. I tak w ogóle – postarajcie się czynić to systematycznie.
    Z całego serca dziękuję Markowi za dwa mądre i głębokie wpisy, jakich dokonał w dniach mojego wyjazdu. Jednocześnie dziękuję za Waszą odpowiedź na prośbę Marka – i za wspaniałe, szczere świadectwa, jakie odnalazłem pod wczorajszą datą. Dziękuję serdecznie!
     Myślę, że dzisiejsze rozważanie idzie też trochę po tej linii…
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Świętych Tymoteusza i Tytusa,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Tt 1,1–5; Łk 10,1–9
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYTUSA: 
Paweł,
sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa, posłany do szerzenia wśród
wybranych Bożych wiary i poznania prawdy wiodącej do życia w
pobożności, w nadziei życia wiecznego, jakie przyobiecał przed
wiekami prawdomówny Bóg, a we właściwym czasie objawił swe słowo
przez nauczanie powierzone mi z rozkazu Boga, Zbawiciela naszego, do
Tytusa, dziecka mego prawdziwego we wspólnej nam wierze. Łaska i
pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, Zbawiciela naszego. W tym
celu zostawiłem cię na Krecie, byś należycie załatwiał zaległe
sprawy i ustanowił w każdym mieście prezbiterów, jak ci
poleciłem.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA: 
Spośród
swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych, siedemdziesięciu
dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i
miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do
nich: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście
więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.
Idźcie,
oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście ze sobą trzosa
ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy
do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi!»
Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na
nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc
i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swą zapłatę. 
Nie
przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i
przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy
tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże»”.
Pierwszy spośród
dzisiejszych Patronów, Tymoteusz był wiernym i oddanym
uczniem oraz współpracownikiem Świętego Pawła. Święty Paweł
nazywa go „najdroższym synem”, „bratem”, „pomocnikiem”,
którego wspomina ze łzami w oczach. Kiedy Apostoł Narodów
zatrzymał się w czasie swojej drugiej podróży w miasteczku
Listra, nawrócił dwie Żydówki: kobietę imieniem Lois i jej
córkę, Eunikę. Synem tejże Euniki, a wnukiem Lois, był Święty
Tymoteusz.
Jego ojcem był zamożny Grek, poganin, który jednak
pozwolił babce i matce wychować Tymoteusza w wierze mojżeszowej.
Tymoteusz
był młodzieńcem wykształconym. Znał Pismo Święte
i często się w nim rozczytywał. Wyróżniał się dobrymi
obyczajami.
Chrzest przyjął z rąk Świętego Pawła. Dlatego
słusznie Apostoł nazywał go swoim synem. Dla ułatwienia
Tymoteuszowi pracy wśród rodaków, poddał go Paweł obrzezaniu.
Paweł też często zlecał Tymoteuszowi trudne i poufne sprawy w
poszczególnych gminach, które założył.
Jego też wyznaczył
biskupem Efezu, ówczesnej metropolii Małej Azji i stolicy rzymskiej
prowincji.
W
czasie swoich podróży po Małej Azji, Grecji i do Jerozolimy,
Święty Paweł zabierał ze sobą Tymoteusza do pomocy w posłudze
apostolskiej. Tymoteusz dzielił także ze swoim mistrzem
więzienie w Rzymie.
Dwa Pawłowe listy, do niego skierowane,
znajdujemy wśród ksiąg Nowego Testamentu. Paweł wydaje mu
najpiękniejsze świadectwo i daje pouczenia, jak ma rządzić
Kościołem w Efezie.
Z
kolei drugi dzisiejszy Patron, Tytus, znany jest wyłącznie z
listów Świętego Pawła. Pochodził z rodziny grecko–rzymskiej,
zamieszkałej w okolicy Antiochii Syryjskiej. Stamtąd bowiem zabrał
go Apostoł do Jerozolimy. Został ochrzczony przez Świętego
Pawła przed soborem apostolskim w 49 roku.
Obok Tymoteusza i
Łukasza Ewangelisty Tytus należał do najbliższych i
najbardziej zaufanych uczniów Świętego Pawła Apostoła.

Towarzyszył mu w podróżach i na Soborze Jerozolimskim. Dowodem
wyjątkowego zaufania, jakim tak w końcu młodego człowieka darzył
Święty Paweł, były delikatne misje, jakie mu powierzał.
Jego to właśnie wysłał do Koryntu. Nie pozwolił go też obrzezać
w przekonaniu, że jego praca apostolska będzie rozwijać się nie
wśród Żydów, ale wśród pogan. W swoich Listach Apostoł
Narodów oddaje Tytusowi najwyższe pochwały.
Jeden zaś List
skierował wyłącznie do niego – i ten List znalazł się on w
kanonie Nowego Testamentu. Około roku 63 Paweł ustanowił go
biskupem gminy chrześcijańskiej na Krecie.
Tymoteusz
i Tytus bezpośrednio do siebie odnieśli słowa, wypowiedziane przez
Jezusa w dzisiejszej Ewangelii: Idźcie,
oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście ze sobą trzosa
ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy
do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie
:
«
Pokój
temu domowi
Tak,
oni obaj,
jako
uczniowie Apostoła Pawła, od Niego uczyli się uważnego
wsłuchiwania się w słowa Jezusa i dokładnej ich realizacji. Paweł
zaś pokazywał im to swoim własnym przykładem, im samym zaś
wyznaczał konkretne zadania i wskazywał, gdzie mają angażować
swój apostolski zapał
– jak to zresztą słyszymy w
dzisiejszym pierwszym czytaniu. Apostoł Narodów zapisał tam takie
oto stwierdzenie, skierowane do Tytusa: W
tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś należycie załatwiał
zaległe sprawy i ustanowił w każdym mieście prezbiterów, jak ci
poleciłem
.

A
zatem, dzisiejsi nasi Patronowie, dwaj młodzi Biskupi młodego
Kościoła, z entuzjazmem, właściwym swemu wiekowi, zabiegali o
dobro Wspólnoty wierzących, ale – co bardzo ważne – czynili to
w posłuszeństwie Pawłowi, a to oznacza posłuszeństwo samemu
Jezusowi.
Naprawdę, jak się czyta oba Listy, skierowane do nich
przez Pawła, to można się nieraz aż zadziwić, z jaką
szczerą, ojcowską troską mówi on do nich,
jakie prozaiczne
i tak po ludzku mało ważne sprawy porusza
– jak chociażby
porady dotyczące sposobu odżywiania się i dbania o zdrowie…
To
wszystko jednak pokazuje, jak bardzo Pawłowi zależało na nich,
a im – jak bardzo zależało na tym, aby go nie zawieść i aby
dobrze wypełnić zlecone przez niego zadania.
I to może właśnie
z tego powodu dzieło, którego obaj dokonali, jest tak wielkie – i
trwa do dziś! Dlaczego?
Bo
nawet będąc Biskupami, sami byli posłuszni Kościołowi,
posłuszni Apostołowi Pawłowi;
bo w całym tym dziele nie
szukali samych siebie, bo nie chodziło im o podkreślanie swojej
władzy, swego znaczenia, ale wręcz przeciwnie – we wszystkim
szukali chwały Bożej i dobra Kościoła.
Nawet młody wiek nie
zwiódł ich i nie spowodował chęci jakiegoś błyszczenia przed
ludźmi i panowania nad nimi. Nie! Oni szukali dobra Kościoła –
w pełnym posłuszeństwie i oddaniu.
Czy
ich postawa jest dla mnie jakimś wzorem? A może przypomnieniem o
tym, że powinienem uważniej słuchać nauczania Papieża,
Biskupa, swoich Duszpasterzy?
I nie dyskutować na każdym kroku,
szukając przysłowiowej „dziury w całym”, ale głęboko w sercu
rozważyć, czego ode mnie oczekuje sam Jezus i czego mnie naucza
przez swoich Apostołów, przez swoich Wysłanników.
Kochani,
Kościół od dwóch tysięcy lat na posłuszeństwie stoi!
Na porządku hierarchicznym – i na posłuszeństwie.
I dobrze
na tym wychodzi, o wiele lepiej, niż wiele ustrojów
demokratycznych, po których już nie ma śladu, albo które dzisiaj
pogrążone są w chaosie i bałaganie. Kościół stoi na
posłuszeństwie Jezusowi i tym, których On sam posłał.
Czy
stać mnie na takie posłuszeństwo?
Z czego potrafię
zrezygnować, na ile potrafię ustąpić, aby wypełnić to, czego
Pan ode mnie oczekuje i czego mnie naucza? Czy stać mnie aż na
tak wielkie wyrzeczenie – na tak wielką odwagę?

2 komentarze

  • Świadek, jak nazwa wskazuje, to ten naoczny, który widział, albo w jakiś sposób uczestniczył, uczestnik konkretnego wydarzenia.
    Świadek nie oszukuje, nie mami, nie ukrywa prawdy. Świadek mówi całą prawdę i nią żyje. Dlaczego ? Bo nie został oszukany.
    Terenem pracy świadka jest dom.
    Posłani mają , powinni nieść pokój, bo to dar, którego nigdy dość. To życiem mamy wypowiadać błogosławieństwo : Pokój temu domowi !
    Ludzie lgną do świadków pokoju wewnętrznego. Ciągle pamiętajmy, że dokonuje się to wszystko w imię Chrystusa. Nikt nie przychodzi do Chrystusa, jeśli nie przyciągnie go Ojciec, napisał św. Jan. To nie my nawracamy, to Boga dzieło.
    Jesteśmy posłani, by ten świat stawał się bardziej Bożym.
    Na pewno przeskakiwanie z kwiatka na kwiatek donikąd prowadzi. Być może przyjemnie się czujemy, ale przychodzi chwila, w której wszystko się nam rozwala. Nie przechodźcie z domu do domu. Czasami wystarczy wysłuchanie domowników. Zaś innym razem potrzeba dużo więcej modlitwy. Chodzi o uczestnictwo w życiu tegoż domu. Świadek albo jest – z – ludźmi, do których został posłany, albo nie – jest – świadkiem.
    Zdążamy ku lepszemu światu, bo głosimy Królestwo Boże. Każde dobro spełnione przybliża je. Im więcej dobra, tym większe kroki, które zbliżają nas do spotkania z Panem. Świadek przybliża Królestwo Boże.
    Świadek daje świadectwo, że ono jest i działa.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.