Tu i teraz – nie jutro!

T

Szczęść Boże! Kochani, kiedy piszę te słowa, akurat trwa spotkanie Ojca Świętego Franciszka z Kardynałami. Wyraźnie widzimy nieco inny styl nowego Papieża – bardziej spontaniczny i żywiołowy, aniżeli majestatyczny i skupiony styl Benedykta. Ale to jest właśnie wielkie bogactwo Kościoła. Coraz bardziej widać i wyraźnie to chyba odbieramy, że Duch Święty naprawdę kieruje Kościołem.
     A z naszego podwórka, to planujemy dziś w Celestynowie Drogę Krzyżową „ulicami miasta”. A tu tymczasem – śnieżyca za oknami. Ja jednak jestem naprawdę spokojny: dzisiaj rano na modlitwie powiedziałem Panu, że oddaję Mu to Wydarzenie i te przygotowane już rozważania. Jeżeli On będzie chciał, aby to nabożeństwo doszło do skutku, to dojdzie, a jeżeli nie będzie chciał, to znaczy, że tak ma być. Jego wola nad nami i w nas – po prostu tak będzie najlepiej. Wieczorem wszystko się okaże.
        Dzisiaj jeszcze raz z radością i w skupieniu poczytam ostatnie wpisy, z dni, kiedy „gospodarstwem” opiekował się Marek. Czytałem je na bieżąco, ale nie miałem czasu nic odpisać. Postaram się zrobić to dzisiaj. Dobrego dnia!
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
4 tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań:
Mdr 2,1a.12–22; J
7,1–2.10.25–30
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Mylnie
rozumując bezbożni mówili sobie: „Zróbmy zasadzkę na
sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom,
zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów.
Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim!
Jest
potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry,
bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas
za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości.
Kres sprawiedliwych ogłasza jako szczęśliwy i chełpi się Bogiem
jak ojcem.
Zobaczmyż,
czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego
zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się
za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i
katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego
cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo, jak mówił,
będzie ocalony”.
Tak
pomyśleli i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie
pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i
nie docenili odpłaty dusz czystych.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi
mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto
Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas
poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie.
Niektórzy
z mieszkańców Jerozolimy mówili: „Czyż to nie jest Ten, którego
usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby
zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem?
Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz
przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest”.
A
Jezus ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: „I Mnie znacie,
i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie;
lecz prawdziwy jest tylko Ten, który Mnie posłał, którego wy nie
znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał”.
Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego
ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
Słowa z Księgi
Mądrości, jakich przed chwilą wysłuchaliśmy w pierwszym
czytaniu, bez żadnej wątpliwości odnoszą się przede wszystkim
do Jezusa.
To On bowiem jest tym Sprawiedliwym, który okazał
się niewygodny, który sprzeciwiał się wielu sprawom ludzi
sobie współczesnych,
który ośmielił się zarzucać im łamanie
prawa i błędy obyczajów. A do tego wszystkiego – chełpił się
znajomością Boga i nazywał siebie dzieckiem Pańskim. Czyż tego
wszystkiego nie czynił Jezus?
O
Bogu mówił jak o swoim Ojcu – bo przecież to prawda – a
do tego bezceremonialnie wypominał błędy, fałsz, obłudę i tyle
różnych innych grzechów, jakie popełniali ludzie. I dlatego plany
uciszenia owego sprawiedliwego
z Księgi Mądrości także –
niestety – musiały dotyczyć Jezusa.
Jednak
Ewangelia dzisiejsza uświadamia nam coś bardzo ważnego. Oto bowiem
słyszymy, że choć zamiary co do zabicia Jezusa były już coraz
mocniej wyrażane i pętla nienawiści zaciskała się, to jednak
Jezus staje wobec całej rzeszy ludzi i publicznie naucza! Tak
jakby w ogóle nie wiedział, na co się zanosi i nie zdawał sobie
sprawy z zagrożenia. A przecież wiemy, że zdawał sobie sprawę i
miał pełną świadomość całej sytuacji. To dlaczego publicznie
nauczał, dlaczego nie schował się gdzieś, dlaczego wręcz
prowokował swoich wrogów, aby się na Nim zemścili? Dlaczego?
A
może dlatego, że wiedział, iż Jego los jest całkowicie w ręku
Ojca. I chociaż miał świadomość, że zło Go dosięgnie, to
jednak jeszcze nie nadeszła godzina. To nie był jeszcze ten
czas.
Zresztą, jak wiemy i pamiętamy, w Ewangelii jest kilka
takich momentów, kiedy by się mogło wydawać, że los Jezusa był
już przesądzony. A jednak – jeszcze nie nadeszła godzina,
dlatego Jezus z każdej takiej opresji wychodził cało.
Chociaż
bowiem zło bardzo się panoszyło i panoszy, i wciąż wywiera swój
wpływ na bieg historii świata i człowieka, to jednak nigdy nie
jest ono większe od mocy Bożej!
I nawet jeżeli będziemy
odczuwali wyraźne oddziaływanie zła w swoim życiu, to nigdy nie
możemy zapominać, że Bóg jest nad wszystkimi i nad wszystkim.
I On nie dopuści do zwycięstwa zła, jeżeli tylko my całym sercem
Jemu, to znaczy Bogu, oddamy się i zaufamy.
Tak
właśnie postępował Jezus: chociaż wiedział, co Go spotka, to
jednak wiedział, że przyjdzie zwycięstwo i że ostatnie słowo
będzie należało do dobra; że ostatnie słowo będzie należało
do Boga.
I
jeszcze jedna myśl, która rodzi się w kontekście dzisiejszej
Ewangelii: oto Jezus, chociaż ma świadomość, co na Niego
przyjdzie i że to się stanie już niedługo, to jednak z
całą mocą naucza
w dodatku czyni
to publicznie.
Jakby chciał wykorzystać czas, który Mu został.
Zobaczmy, On nie czekał na zmianę sytuacji, nie zaprzestał
działalności w oczekiwaniu, aż się sytuacja wyklaruje.
On
miał przed sobą ludzi, miał im coś do powiedzenia i miał ten
czas sposobny – dlatego zaczął nauczać. Wykorzystał czas,
jaki miał i możliwość, jaka się nadarzyła. Tu i teraz.
A
czy my, Kochani, nieraz nie rezygnujemy z takiego lub innego dobra, w
oczekiwaniu na lepszy czas, na lepszą okazję, na bardziej dog
odne
warunki?
… I tak upływają dni, a może miesiące, a może
lata, kiedy nie podejmujemy dobrych działań, kiedy nie realizujemy
dobrych postanowień i zamiarów, bo ciągle czekamy, aż się
sytuacja poprawi, aż się warunki zmienią,
aż atmosfera się –
mówiąc kolokwialnie – przetrze. A tu się nic nie zmienia. I
tylko kolejne okazje do dobra przechodzą nam przed oczami
niewykorzystane, zmarnowane
– bo my czekamy na lepsze czasy.
A
może te lepsze czasy przyjdą szybciej, jeżeli my je takimi
uczynimy naszą postawą, naszym dobrem?
Kochani,
jeżeli tak się uważnie wczytać w Słowo Boże i jeśli spojrzeć
na nasze życiowe doświadczenie, to szybko się przekonamy, że mało
kiedy jest dobry czas i sprzyjająca atmosfera dla ludzi
sprawiedliwych i dla ich sprawiedliwego postępowania.
Tak się
jakoś składa, że człowiek sprawiedliwy musi być jeszcze
dodatkowo odważny,
bo zwykle musi płynąć pod prąd i ciągle
ma gdzieś w pobliżu takich, dla których jest niewygodny i którzy
niekoniecznie dobrze mu życzą. A jednak w całej historii świata i
Kościoła tak wielu było Świętych – i tak wielu jest ich
dzisiaj. Jakby na przekór czasom, modom, tendencjom i
zagrożeniom…
Dlatego
i my nie czekajmy na lepsze czasy – sami czyńmy je lepszymi!
Wykorzystajmy do tego każdą szansę! Bierzmy się do roboty! Tu
i teraz!

6 komentarzy

  • Zamykanie się tylko na własną wiedzę sprawia, że wiele umyka człowiekowi. Trzeba się nieustannie rozwijać, jednak nie w posiadanej wiedzy mamy pokładać nadzieję, tym bardziej gdy ona dotyczy Nawyższego i Tego, którego drogi i myśli nie są naszymi. Doskonale wiemy o tym, że ludzki umysł nie zdoła ogarnąć Najwyższego.
    Wiedza nasza o Bogu jest i będzie zawsze wiedzą szczątkową. Każdego dnia daje nam szansę na pogłębienie jej, na odkrycie nowych wymiarów, na dotknięcie tego, o czym nam się tak naprawdę nie śniło. On chce nas zaskakiwać i udaje się to Jemu.
    Prawdziwa wiedza o Nim prowadzi do większego umiłowania i wspanialszego naśladowania.
    Opierając się tylko na własnej wiedzy wynikającej z różnego rodzaju plotek, doniesień, wymądrzania się innych, ale i rzetelenego, sumiennego poszukiwania, tak naprawdę pójdziemy donikąd, gdy nie znajdziemy tam wymiaru boskiego. Umysł ludzki jest tak ograniczonyi uczynienie z niego bożka świadczy też o naszej małości.
    Samoświadomość Pana uczy przestrzeni wolności i prawdy. Wiedząc skąd pochodzimy, kto jest naszym Ojcem sprawia, że nic i nikt się nie liczy jeśli nie mieści się więzi z Bogiem. Pamietajmy, że tylko Bóg obdarza nas tą wolnością. Nikt inny nie jest w stanie nam jej dać. Dzisiejszy świat potrzebuje wolności, a jeszcze bardziej prawdy, szczególnie w podchodzeniu do tego co nosi imię wiedzy i nauki. Bez prawdy nie ma prawdziwego rozwoju, a jeśli jakowy jest to ku przepaści prowadzi. Jeżeli najważniejszy Bóg to wszystko inne ułoży się we właściwym czasie i miejscu. gdy poznanie Boga staje się najwyzszą wartością dla wierzącego, nie zabraknie mu ano ochoty ani czasu ani zdolności do tego, by też poznawać bliźniego i siebie.

  • Śnieg???… wielkopolska zalana słońcem a śnieg iskrzy sobie… Do tej pory uczestniczyłam w Drogach Krzyżowych dla seniorów o 10, dziś będzie inaczej z przyczyn obiektywnych, pójdę na 18tą na Misterium Drogi Krzyżowej, którą poprowadzą młodzi. Dziś młodzież przybliży nam swoje spojrzenie na mękę i śmierć Jezusa. My będziemy się modlić z nimi i za nich.

  • A'propos brania się do roboty, to moim wielkopostnym postanowieniem jest czynienie dobrych uczynków ( oczywiście najlepiej czynić je przez cały rok:). I co okazuje się najtrudniejsze? A to, że trzeba zauważyć człowieka w potrzebie czyli przestać koncentrować się na sobie i swoich potrzebach. Jest też obawa, że coś stracimy, coś musimy poświęcić np.nasz czas, dobra materialne, czasem pojawia się strach przed wyśmianiem…"Nie lękaj się niczego.Ja zawsze jestem z tobą."(Dz.629)Pójdź za Jezusem
    RenataB.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.