Czy Bóg jest naszym największym skarbem?

C
Szczęść Boże! Dziękujemy, moi Drodzy, Księdzu Markowi za wczorajsze słowo. I oczywiście przyjmujemy zaproszenie na Syberię, na wielki jubileusz Parafii w Tomsku. Duchowo tam wszyscy będziemy! Dziękuję też za wczorajsze odniesienie do tematu jakże aktualnego, a analizowanego przez nas w ostatnich dniach – Ksiądz Marek jak zawsze spogląda na problem w sposób głęboki i religijny. 
    A ja bym chciał jeszcze odnieść się do pytania, dlaczego tak, a nie inaczej, zatytułowałem swój wpis, dotyczący pedofilii, iż nie ma takiego problemu w Kościele? Otóż, problem jako problem na pewno jest – na tej zasadzie, na jakiej problemem jest każdy grzech człowieka. Natomiast nie dostrzegam problemu, który miałby potrząsnąć całym Kościołem i który sprawiłby, że duchowieństwo stałoby się środowiskiem jednej wielkiej ogólnej demoralizacji. W tym sensie z całym przekonaniem stwierdzam, że takiego problemu w Kościele nie ma.
   Zgadzam się natomiast z tym, że prawda i oczyszczenie zawsze Kościołowi są potrzebne. Bez wątpienia!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Franciszka z Asyżu,
do
czytań: Ba 1,15–22; Łk 10,13–16
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA BARUCHA:
Panu,
Bogu naszemu, należy się sprawiedliwość, nam zaś zawstydzenie
oblicza, jak to jest obecnie, oraz każdemu człowiekowi ziemi
judzkiej: mieszkającym w Jerozolimie, królom, zwierzchnikom,
kapłanom, prorokom i przodkom naszym, ponieważ zgrzeszyliśmy przed
Panem, nie wierzyliśmy Jemu, nie byliśmy posłuszni głosowi Pana,
Boga naszego, by pójść za Jego przykazaniami, które nam dał.
Od
czasu, kiedy Pan wyprowadził przodków naszych z ziemi egipskiej, aż
do dnia dzisiejszego byliśmy niewierni wobec Pana, Boga naszego,
byliśmy niedbali w posłuszeństwie na głos Jego. Przylgnęły
przeto do nas nieszczęścia i przekleństwa, jakimi zagroził przez
Mojżesza, sługę swego, w dniu, w którym wyprowadził przodków
naszych z Egiptu, aby nam dać ziemię opływającą w mleko i miód,
jak to jest i obecnie. Nie byliśmy posłuszni głosowi Pana, Boga
naszego, przekazanemu we wszystkich mowach proroków posłanych do
nas. Każdy chodził według zamysłów swego złego serca,
służyliśmy bowiem obcym bogom i czyniliśmy zło przed oczami
Pana, Boga naszego.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo
gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się
dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc we włosiennicy i
w popiele. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli
wam.
A
ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani
zejdziesz!
Kto
was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto
Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał”.
Patron
dnia dzisiejszego, Jan
Bernardone, urodził się w Asyżu w roku 1182.

Po lekkomyślnie spędzonej młodości nawrócił się, i wyrzekłszy
się dóbr doczesnych, postanowił
żyć w ubóstwie,

aby naśladować Chrystusa. Założył Zakon Braci Mniejszych i
sióstr klarysek, a także trzeci zakon przeznaczony dla ludzi
świeckich. Pod koniec życia otrzymał stygmaty
ran Chrystusa.
Zmarł
3 października 1226 roku.
Ten
radykalny Święty, pod każdym względem niezwykły, ujmuje do dziś
wszystkich wierzących na całym świecie – jak też i wielu
niewierzących – swoim wręcz
dosłownym odczytywaniem Ewangelii i wprowadzaniem jej w życie.
Surowe
praktykowanie pokuty, skrajne ubóstwo, absolutne posłuszeństwo
woli Bożej, bezgraniczne
zaufanie do Boga,
niezwykła prawość postępowania, całkowita czystość, wielka
troska o Kościół – oto znaki jego świętości. Dużo
tego – chciałoby się powiedzieć…

Tak,
dużo tego, bo też i Franciszek był nietuzinkowym człowiekiem. Był
bardzo odważny
i jednoznaczny,
co
potwierdza wiele wydarzeń z jego życia, ale tak szczególnie to
chyba sposób, w jaki wyrzekł się majątku ojca, kiedy to na
głównym placu Asyża zdjął z siebie wszystkie szaty i oddał je
ojcu, życie
zaś
swoje
i samego siebie oddając w ręce Ojca Niebieskiego…

Dużo też mówi o nim wyprawa do muzułmańskiego sułtana, po
której nie dość, że wyszedł żywy – ku ogólnemu zdziwieniu
sułtańskiego dworu
– to
nawet dostał
pozwolenie na odwiedzenie miejsc świętych,

będących wówczas pod panowaniem muzułmanów.
A
oto dzisiaj, w pierwszym czytaniu, dane nam jest usłyszeć wyznanie
grzechów, jakie czyni przed Bogiem naród wybrany.

Cóż można dodać do tego wyznania, do tej modlitwy?… Z
kolei Ewangelia – to niejako przeciwieństwo tego wyznania,
słyszymy w niej bowiem Jezusowe
napomnienie, skierowane do tych, którzy nie pokutują, którzy się
nie nawracają, chociaż tyle znaków Bożego działania widzą.

Dwie zupełnie różne postawy: postawa żalu – i postawa pychy,
hardości, zacietrzewienia…
To
wszystko rozgrywa się w sercu człowieka i tam się rozstrzyga, po
której stronie człowiek się opowie, jaką drogę życia wybierze.
Bo
można otrzymać bardzo wiele znaków, bardzo wiele sygnałów od
Boga – i pozostać na to wszystko zupełnie zamkniętym, zupełnie
nieczułym. I iść swoją drogą – wbrew wszystkim i wbrew
wszystkiemu.
Święty
Franciszek z Asyżu doskonale
zjednoczył się z Bogiem

i wszedł z Nim w taki dialog, w taką współpracę, a wręcz – w
takie
współistnienie,
że potrząsnął
światem i Kościołem! On, prosty Biedaczyna, człowiek nie mający
zupełnie niczego! Zupełnie! Bo
jego skarbem i jego wszystkim – był Bóg! A to jest skarb
największy.
My
wszyscy, wpatrzeni dziś w niezwykłe świadectwo życia i świętości
tego nadzwyczajnego człowieka, przeżywając pierwszy piątek
miesiąca, pytamy samych siebie, co
– lub kto – jest naszym największym skarbem? Czy jest nim Bóg?

A
może powinniśmy uczynić swoimi te słowa, które Izraelici
wypowiedzieli przed Bogiem, a Prorok Baruch zapisał w swej księdze:
Panu, Bogu
naszemu, należy się sprawiedliwość, nam zaś zawstydzenie
oblicza
,
[…]
ponieważ
zgrzeszyliśmy przed Panem, nie wierzyliśmy Jemu, nie byliśmy
posłuszni głosowi Pana, Boga naszego, by pójść za Jego
przykazaniami, które nam dał
.
[…]
Byliśmy
niewierni wobec Pana, Boga naszego, byliśmy niedbali w
posłuszeństwie na głos Jego
.
[…]
Nie
byliśmy posłuszni głosowi Pana, Boga naszego,

[…].
Każdy
chodził według zamysłów swego złego serca
,
[…]
czyniliśmy
zło przed oczami Pana, Boga naszego
.
Kochani,
czy jesteśmy w stanie podpisać się pod tymi słowami? I
czy
nie powinniśmy jednak
tego uczynić?
A może Jezus musi z wielkim bólem powiedzieć do nas: Biada
tobie, człowieku, biada tobie, chrześcijaninie, katoliku,
bo
gdyby wielu niewierzącym dane było tyle duchowych możliwości, ile
tobie było danych, już dawno by się nawrócili, a
ty wciąż brniesz w swoje grzechy, nawet o tym nie wiedząc. Albo –
nie chcąc wiedzieć…
W
ten pierwszy piątek miesiąca – nie pierwszy w naszym
życiu – zadajmy
sobie pytanie, czy jesteśmy
przynajmniej w jakimś stopniu tak zżyci
z Bogiem jak Święty Franciszek, czy
jeste
śmy
przyjaci
ółmi
Boga, a On –
naszym
największym skarbem,

czy może dla tradycji chodzimy
do kościoła, dla zwyczaju obchodzimy
pierwsze piątki i dla podpisu chodzimy
do Spowiedzi?…
Oto
bowiem Jezus dzisiaj w Ewangelii mówi: Kto
was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto
Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał…

3 komentarze

  • Zwracam się z prosbą do obu naszych Księży o rozwinięcie mysli papieża Franciszka w związku z tragedią u wybrzeża Lampedusy, najbardziej chodzi mi o odniesienie się do "hańby" i "wstydu" oraz "współpracy nas wszystkich aby takim sytuacjom zpobiec" :
    "Nie mogę nie wspomnieć z wielkim bólem tych tak wielu ofiar kolejnej tragedii, jaka miała miejsce u brzegów Lampedusy. Przychodzi mi słowo «hańba». To co się wydarzyło okrywa nas wstydem. Módlmy się wspólnie do Boga za tych, którzy zginęli. Za kobiety, mężczyzn i dzieci, za ich rodziny i za wszystkich uchodźców. Zjednoczmy nasze wysiłki, by podobne tragedie nigdy więcej się nie powtórzyły. Tylko zdecydowana współpraca nas wszystkich może temu zapobiec”

  • "Natomiast nie dostrzegam problemu, który miałby potrząsnąć całym Kościołem i który sprawiłby, że duchowieństwo stałoby się środowiskiem jednej wielkiej ogólnej demoralizacji." – ja też nie dostrzegam tego problemu w ten sposób. Co wiecej, wiem, że każde oskarżenie może być prawdziwe lub nie (spowodowane niskimi pobudkami ludzkimi: zemsta, zła wola, szantaż, chęć zysku itd.), dlatego uważam, że KK powinien sprawę stawiać jasno: gdzie jest wina ponad wszelką wątpliwosć – potępić, ale też głosno mówić o fałszywych oskarżeniach, a wiem, że takich było sporo.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.