Fatima – Lourdes – Santiago – dzień 5

F
Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiamy z miejscowości Burgos w Hiszpanii. Modlimy się za Was codziennie!
           Gaudium et spes!  Ks. Marek i Ks. Jacek

Święto
Św. Łukasza Ewangelisty,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: 2 Tm 4,9–17a; Łk 10,1–9
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najmilszy:
Pospiesz się, by przybyć do mnie szybko. Demas bowiem mnie opuścił
umiłowawszy ten świat i podążył do Tesaloniki, Krescens do
Galicji, Tytus do Dalmacji. Łukasz sam jest ze mną. Weź Marka i
przyprowadź ze sobą; jest mi bowiem przydatny do posługiwania.
Tychika zaś posłałem do Efezu. Opończę, którą pozostawiłem w
Troadzie u Karpa, przynieś idąc po drodze, a także księgi,
zwłaszcza pergaminy.
Aleksander,
brązownik, wyrządził mi wiele zła: odda mu Pan według jego
uczynków. I ty się go strzeż, albowiem sprzeciwiał się bardzo
naszym słowom. W pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął,
ale mię wszyscy opuścili: niech im to nie będzie policzone.
Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mnie, żeby się przeze
mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody
posłyszały.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
wyznaczył jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich
po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam
przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: „Żniwo wprawdzie
wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby
wyprawił robotników na swoje żniwo.
Idźcie,
oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa
ani torby, ani sandałów, i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy
do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi!»
Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na
nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc
i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę.
Nie
przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i
przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy
tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże»”.
Patron
dnia dzisiejszego, Łukasz,
pochodził z rodziny pogańskiej.

Nawróciwszy się na chrześcijaństwo, stał się towarzyszem
Świętego Pawła Apostoła. Jest
Autorem
Ewangelii i Dziejów Apostolskich, w których opisał życie
pierwotnego Kościoła.

I właśnie wstawiennictwu tego Świętego powierzamy wszystkie
sprawy i przeżycia kolejnego, piątego już dnia naszego
pielgrzymowania.
Jesteśmy
w Hiszpanii, w miejscowości Burgos, w hotelu Los Braseros.

A dotarliśmy tu wczoraj około 2030,
po bardzo intensywnym i ciekawym dniu.
Otóż,
rozpoczęliśmy ów
wczorajszy
dzień śniadaniem o godzinie 700,
aby już
o 7
45
wyruszyć autokarem do Sanktuarium Świętego Jakuba.

Przejazd był bardzo krótki, dlatego dość sprawnie znaleźliśmy
się na miejscu. A trzeba zauważyć, że choć godzina na zegarach w
Hiszpanii jest ta sama, co w Polsce, to o
godzinie 8
00
rano
jest jeszcze zupełnie ciemno!

I dopiero około 830
zaczyna się rozjaśniać…
Tak
zatem, kiedy stanęliśmy na placu przed Bazyliką, dowiedzieliśmy
się tego i owego o miejscu, w którym przebywamy, aby potem wejść
już do samej świątyni i
przejść przez miejsce pochowania Apostoła,

spoglądając przez szybę na trumnę z jego relikwiami, a potem po
schodach podejść
od tyłu do figury Świętego,

znajdującej się w prezbiterium, nad Tabernakulum, i
objąć ją od tyłu, jak nakazuje tradycja.
O
900
była Msza Święta. Jak zaznaczyła Pani Przewodnik, była to Msza
Święta międzynarodowa,
a więc… w języku hiszpańskim.

Sprawowało ją trzech miejscowych
Księży i my, z Markiem. Księża poprosili nas, abyśmy przeczytali
pierwsze czytanie i zaśpiewali Psalm po polsku,

po polsku także odczytaliśmy wybrane fragmenty Modlitwy
Eucharystycznej. Ze strony tychże Księży doznaliśmy ogromnej
życzliwości i zainteresowania, a takie szczególne
zainteresowanie budzą nasi Lektorzy,

którzy stojąc
przy Ołtarzu w
pięciu,
w albach i z benedyktyńskimi krzyżami na piersiach, wzbudzają
szczere uznanie księży na Zachodzie, gdzie takie zjawisko jest
po prostu
ewenementem!
I
być może temu zdziwieniu i uznaniu należy przypisać niejaką
niespodziankę,
która wczoraj spotkała naszych Lektorów,

kiedy to jeden z koncelebrujących Księży dał
im do ręki po jedn
ym
naczyniu
z
Najświętszym Sakramentem i procesyjnie poprowadził za sobą, aby
je umieścić w Tabernakulum!
Widział
on nieco zdezorientowane miny naszych Chłopców, dlatego w zakrystii
tłumaczyłem mu, że w Polsce nie praktykujemy tego, aby Lektorzy
nosili Najświętszy Sakrament. Tutaj, jak widać, jest inna
praktyka.
Ale
pytanie, jakie pojawia się na widok całej tej naszej Ekipy
Młodzieżowej, jest zawsze jedno i to samo, a padło wczoraj także
w zakrystii i potem kilka razy: ilu
z nich będzie księżymi?
No
cóż, pytanie dobre… Odpowiedzią z mojej strony jest zawsze
stwierdzenie, że trzeba się po
prostu modlić!
Po
Mszy Świętej czekał już na nas miejscowy
Przewodnik, Pan Jesus Lopez Martinez.

Tak, w Hiszpanii imię Jezus jest nadawane mężczyznom, przy czym
owo „J” na początku wymawia się tu jako takie głęboko
gardłowe, wręcz charczące „H”. Sam Pan Przewodnik, który jest
profesorem historii na uniwersytecie, przedstawia się jako „Jezus,
syn Józefa i Marii”!

Zapytaliśmy, czy też pochodzi z Nazaretu, ale okazało
się, że w tej materii akurat podobieństwa nie ma…

I
to właśnie on oprowadził nas po okolicach Sanktuarium, opowiadając
niezwykle żywo i sugestywnie o historii tego miasta i regionu,

o okolicznościach sprowadzenia
właśnie
tu
relikwii Świętego Jakuba

– i o wielu innych, ciekawych rzeczach. Mówił do nas po włosku,
a
Pani Przewodnik skrzętnie tłumaczyła każde słow
o.
Natomiast on sam pytał nas o brzmienie niektórych
słów
po polsku, co następnie bardzo poprawnie powtarzał. Robiło to
niezwykłe wrażenie.
Tak
więc, co by nie mówić,
przez
dwie godziny podążaliśmy… za Panem Jesusem!
Po
pożegnaniu się z Profesorem – Przewodnikiem, mieliśmy chwilę
wolnego, po
czym udaliśmy
się autokarem do miejscowości Leon,

gdzie zwiedziliśmy… nie, nie fabrykę samochodów marki Seat, a
miejscową
katedrę, podziwiając jej wyjątkowe witraże.

Natomiast droga do tejże miejscowości
– dość długa – była przez nas wykorzystana między
innymi
na
odmówienie Różańca i odśpiewanie Koronki do Bożego
Miłosierdzia,
po
której Marek wygłosił słówko na temat sposobu przeżywania
rekolekcji w drodze.
Zwykle
tym mianem określa się pieszą
pielgrzymkę, ale dlaczegóż by nie nazwać w ten sposób
pielgrzymki autokarowej?
Marek
zachęcał wszystkich do chwil refleksji, do modlitwy, ale też do
formułowania i zadawania pytań,
problemów,
osobistych spostrzeżeń,

które mogłyby stać się kanwą niejednej wspólnej
refleksji
w czasie podróży, lub
ewentualnie – osobistej rozmowy z Księdzem…

Wczoraj
także zostało zapowiedziane uroczyste
podjęcie i złożenie na Ołtarzu postanowień końcowych z
pielgrzymki,

co nastąpi na Mszy Świętej w poniedziałek. A skoro o tym była
mowa, to przypomniane zostało, w
jaki sposób należy przygotować się do takiego postanowienia

i jak potem je w codziennej praktyce życia realizować.
Bo
to właśnie o to chodzi, aby pielgrzymka nie zakończyła się może
nawet pięknymi, ale jedynie zewnętrznymi wspomnieniami i
wzruszeniami,

ale aby dotknęła najgłębszych
przestrzeni naszych serc!
Abyśmy
po jej zakończeniu starali się – jak nas do tego zachęca
pierwsze czytanie – przenikać
duchem Ewangelii najzwyklejsze i najbardziej banalne okoliczności
naszej codzienności,

oraz abyśmy uświadomili sobie, że i
my jesteśm
y
posłani przez Jezusa do świadczenia o Nim

– właśnie w tych najzwyklejszych okolicznościach i wobec ludzi,
z którymi na co dzień żyjemy i pracujemy. Do
tego zachęca nas dzisiejsza Ewangelia.
Niech
Święty Łukasz Ewangelista wyprosi nam takie
właśnie owoce tego czasu!

4 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.