Aby się dobrem swoim nie przechwalać…

A
Szczęść Boże! A u mnie, Kochani, ani trochę nie zwalnia tempo, w jakim żyję. Po wczorajszym bogatym w przeżycia „osiemnastkowe” dniu, dzisiaj prawdopodobnie przyjdzie mi cały dzień siedzieć w kancelarii, bo poniedziałek to dzień mojego dyżuru, a dzisiaj właśnie rozpoczynamy przyjmowanie intencji na nowy rok. Kolejka już od rana stoi przed kancelarią… 
   Zapraszam do refleksji nad świętością Karola Boromeusza. Pamiętajmy jednocześnie, iż jest to dzień imienin Karola Wojtyły! I pamiętajmy o odwiedzeniu cmentarza, aby zyskać odpust zupełny dla naszych Zmarłych!
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Karola Boromeusza, Biskupa,
do
czytań: Rz 11,29–36; Łk 14,12–14
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne. Podobnie bowiem jak
wy niegdyś byliście nieposłuszni Bogu, teraz zaś z powodu
nieposłuszeństwa Żydów dostąpiliście miłosierdzia, tak i oni
stali się teraz nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia,
aby i sami w czasie obecnym mogli dostąpić miłosierdzia. Albowiem
Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe
miłosierdzie.
O
głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są
Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl
Pana albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby
nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla
Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił: „Gdy
wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani
braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni
nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz
przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A
będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie
odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu
sprawiedliwych”.
Patron
dnia dzisiejszego, Karol, urodził się w
Longobardii w roku 1538.
Po
ukończeniu studiów prawniczych, w
roku 1564 został mianowany kardynałem i arcybiskupem Mediolanu.

Gorliwie wprowadzał w diecezji reformy Soboru Trydenckiego, do
zakończenia którego udało mu się doprowadzić – po nazbyt
rozwlekłych obradach.
Posługę
biskupią spełniał z
całą wrodzoną sobie energią. Już w 1564 roku otworzył
wyższe seminarium duchowne. W kilku innych miastach założył
seminaria niższe,
by dla
seminarium w Mediolanie dostarczyć kandydatów już odpowiednio
przygotowanych. Przeprowadził też w swojej diecezji dokładną
i wnikliwą wizytację kanoniczną,

by zorientować się w sytuacji. Popierał zakony i szedł im z
wydatną pomocą. Dla
ludzi świeckich zakładał bractwa

– szczególnie popierał Bractwo Nauki Chrześcijańskiej,
stawiające sobie za cel katechizację dzieci. Dla
przeprowadzenia koniecznych reform i uchwał Soboru Trydenckiego,
zwołał
trzynaście synodów diecezjalnych i pięć prowincjonalnych.
Dla umożliwienia
ubogiej młodzieży studiowania na wyższych uczelniach, założył
przy uniwersytecie w Pavii osobne kolegium. W Mediolanie z kolei
założył szkołę wyższą filozofii i teologii, oraz szkołę dla
młodzieży szlacheckiej. Był fundatorem przytułków: dla
bezdomnych, dla upadłych dziewcząt i kobiet, a także kilku
sierocińców.
Kiedy za jego
pasterzowania wybuchła w Mediolanie kilka razy epidemia, Kardynał
Karol nakazał otworzyć wszystkie spichrze i rozdać żywność
ubogim.
Skierował także specjalne zachęty do duchowieństwa,
aby szczególną troską otoczyło zarażonych oraz ich rodziny.
Podczas zarazy w 1576 roku niósł pomoc chorym, organizując
posiłek dla siedemdziesięciu tysięcy osób dziennie.
Ponadto,
zaopatrywał umierających, oddając cierpiącym dosłownie wszystko!
Oddał im nawet własne łóżko!
W
czasie zarazy ospy, która pochłonęła ponad osiemnaście tysięcy
ofiar, zarządził procesję pokutną, w czasie której sam szedł
boso ulicami Mediolanu.
Warto tu jeszcze dodać,
że ulubioną rozrywką Karola w młodości było polowanie i szachy.
Był estetą, znał się na sztuce, pięknie grał na wiolonczeli. Z
tych rozrywek zrezygnował jednak dla Bożej sprawy, oddany bez
reszty zbawieniu powierzonych sobie dusz.
Wyróżniał się
szczególnym nabożeństwem do Męki Pańskiej. Dlatego nie
rozstawał się z krzyżem. Tkliwą miłością darzył też
sanktuaria Maryjne. Zmarł
w Mediolanie 3 listopada 1584 roku.
Dzisiejsze
czytania mszalne nie są specjalnie dobierane do przeżywanego przez
nas wspomnienia. Oto odczytaliśmy teksty biblijne przeznaczone
na poniedziałek trzydziestego pierwszego tygodnia zwykłego.
Jakże
jednak bardzo dobrze oddają one duchowość naszego dzisiejszego
Patrona!
A
może trzeba
to stwierdzenie odwrócić, bo
to nie
Słowo Boże podpisuje się pod życiem Kardynała Karola,

ale
on swoim życiem podpisał się pod Bożym Słowem, potwierdził to
Słowo.

Kiedy bowiem słyszymy, jak Jezus zachęca przywódcę faryzeuszów,
który Go zaprosił na obiad, aby w swoim domu gościł nie wielkich
tego świata, lecz ubogich,
ułomnych, chromych i niewidomych,
a
więc tych wszystkich, którzy nie będą mieli się czym odpłacić,
bo
sam Bóg będzie to odpłacał – kiedy te słowa słyszymy, to
jakoś od razu staje nam przed oczami świetlana postać dzisiejszego
Patrona z
jego nadzwyczajną troską o chorych, potrzebujących, opuszczonych.

I
kiedy się tak to wszystko ze sobą zestawi i skojarzy, to aż chce
się zawołać za Świętym Pawłem: O
głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są
Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl
Pana albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby
nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla
Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki.
Tak,
moi Drodzy, wszystko co dobre w nas, jest z Boga! Tylko z Boga! I
tylko ze względu na Niego warto podejmować
i
realizować dobro.
Często
bowiem można spotkać się z sytuacją, że ktoś – owszem –
dużo dobrego robi na rzecz innych. I grosza nie skąpi na popieranie
i rozwój dobrych inicjatyw. Ale
też wszyscy muszą o tym wiedzieć!
Dlatego
rozpowie o tym, komu się tylko da i gdzie się tylko da. Nawet
Spowiedź jest dobrą okazją, żeby pomiędzy kilkoma niewielkimi
grzeszkami, jakby mimochodem wspomnianymi, wypowiedzieć
całą litanię pochwał na swoją cześć.
O
takich to ludziach ktoś kiedyś powiedział, że człowiek
taki przysporzy chwały Bożej, ale też nie uszczknie własnej!
Może
zatem warto zdobyć się na taką pełną klasę i pewien wysoki
poziom swojej postawy, że o dokonanym przez siebie dobru nikomu
nie powiem!
Jeżeli
ktoś zapyta, albo się zainteresuje, to – owszem – dam
świadectwo prawdzie, ale
sam z siebie nie będę się

tym
przechwalał.
To
na pewno nie będzie łatwe, bo może się okazać, że nawet przez
dłuższy czas będę czynić jakieś dobro, a nikt tego nie będzie
widział, ani może nawet nikt nie podziękuje. Ale
jaka będzie wewnętrzna satysfakcja, jakie wewnętrzne poczucie
wielkiego
duchowego
bogactwa,
które mogę powierzyć Bogu, a On za to sowicie mnie wynagrodzi.
Czy
będzie mnie
stać na taką klasę, na taki wysoki poziom, że dokonanym przez
siebie dobrem nie będę się przed ludźmi przechwalać? Czy
mam na tyle wewnętrznej odwagi i osobistego duchowego
wyrobienia?
Z
pewnością, warto się
o tym przekonać, warto przyjąć taką postawę.
A Świętego Karola Boromeusza poprosić, aby
pokazał, jak to się robi i jednocześnie – aby poprosił Pana
właśnie o tę odwagę

dla każdej
i każdego z nas
i wewnętrzny wysoki poziom duchowy…

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.