Wchodzimy razem na dach!

W
Szczęść Boże! Kochani, bardzo Was proszę o stałą modlitwę w intencji wszystkich Rekolekcjonistów i Spowiedników adwentowych, w tym Księdza Marka, a także o przebudzenie adwentowe naszych Wspólnot parafialnych!
      Dziękuję za wczorajszą dyskusję, do której w wolnej chwili także się odniosę. 
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
2 Tygodnia Adwentu,
do
czytań: Iz 35,1–10; Łk 5,17–26
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Niech
się rozweseli pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i
niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się
rozraduje także skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu
ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Saronu. Oni zobaczą chwałę Pana,
wspaniałość naszego Boga. Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie
kolana omdlałe!
Powiedzcie
małodusznym: „Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto
pomsta”; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, aby was
zbawić. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się
otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło
krzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie;
spieczona ziemia zmieni się w staw, spragniony kraj w krynice wód,
badyle w kryjówkach, gdzie legały szakale, na trzcinę z sitowiem.
Będzie tam droga czysta, którą nazwą Drogą Świętą. Nie
przejdzie nią nieczysty, gdy odbywa podróż, i głupi nie będą
się tam wałęsać.
Nie
będzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy nie wstąpi na nią ani się
nie znajdzie, ale tamtędy pójdą wyzwoleni i odkupieni przez Pana
powrócą. Przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem
wiecznym na twarzach. Osiągną radość i szczęście, ustąpi
smutek i wzdychanie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Pewnego
dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w
Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i
Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać.
Wtem
jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był
sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie
mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na
płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam
środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł: „Człowieku,
odpuszczają ci się twoje grzechy”.
Na
to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić:
„Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może
odpuszczać grzechy prócz samego Boga?”
Lecz
Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: „Co za myśli nurtują
w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci
się twoje grzechy», czy powiedzieć: «Wstań i chodź?» Lecz
abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę
odpuszczania grzechów” – rzekł do sparaliżowanego: „Mówię
ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. I natychmiast wstał
wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu,
wielbiąc Boga.
Wtedy
zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni
mówili: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”.
Dwa
niezwykłe wydarzenia przykuwają naszą uwagę w usłyszanej przed
chwilą Ewangelii: odwaga i determinacja owych czterech, niosących
paralityka, a także fakt i sposób jego uzdrowienia.
Wpuszczenie
chorego przez dach było niezwykłym pomysłem i rzeczywiście
spowodowało, że chory znalazł się w orbicie zainteresowania
Jezusa. A sam sposób jego uzdrowienia to już otwarta
manifestacja potęgi i mocy Jezusa,
który ma na ziemi władzę
odpuszczania grzechów, co udowadnia poprzez dokonanie uzdrowienia
fizycznego. Tak, jakby owo fizyczne uzdrowienie było bardzo
proste i samo z siebie oczywiste!
Dla Jezusa stanowiło ono
niejako dodatkowy element Jego planu, którego celem było duchowe
wyzwolenie człowieka sparaliżowanego. W sumie to dokonało się
całościowe uwolnienie, ale dla Jezusa ważniejszym było
wyzwolenie z grzechów,
aniżeli nawet uzdrowienie fizyczne.
Tak,
czy owak, czterej towarzysze sparaliżowanego dopięli swego,
zaskakując nas wszystkich swoją determinacją i swoją
pomysłowością.
Być może, gdyby stali w tym wielkim tłumie,
też z czasem doczekaliby się tego, że Jezus spotkałby się z nimi
i dokonał cudu. Oni jednak postanowili nie czekać, ale –
jak to się zwykło często mówić – wzięli sprawy w swoje ręce
i zadziałali. I wygrali całą sytuację, pokazując przy okazji nam
wszystkim, jak powinno się postępować, kiedy chce się
osiągnąć coś ważnego i bardzo potrzebnego w życiu.
I
może nawet nie chodzi tu o jakąś nachalność i narzucanie się,
ale o dobrze pojmowane zdecydowanie, determinację i
konsekwencję w dążeniu do upragnionego celu.
Jeżeli zaś tym
celem jest spotkanie i zjednoczenie z Jezusem, a więc najważniejszy
chyba cel, jaki może mieć w swoim życiu człowiek, to wtedy i
to dążenie musi być bardziej zdecydowane
i silne.
Kiedy
bowiem człowiek chce osiągnąć coś, co ma dużą wartość,
podejmuje duży wysiłek i jest w stanie z wielu rzeczy
zrezygnować. Kiedy jednak pragnie czegoś, co ma wartość
największą,
to podejmuje wysiłek proporcjonalny do tego celu,
a więc największy, rezygnując przy tym z wielu, naprawdę wielu
rzeczy,
mających wartość mniejszą.
Nasz
problem w relacjach z Jezusem właśnie na tym często polega, moi
Drodzy, że my byśmy chcieli być z Nim zjednoczeni, ale albo nie
mamy do tego odpowiedniej determinacji, albo nie jesteśmy w stanie z
niczego zrezygnować.
Chcielibyśmy mieć i Jezusa, i wiele
innych wartości – także materialnych – które są
niejednokrotnie z Nim sprzeczne.
Wielu
Świętych Męczenników oddało ze względu na Jezusa i na wiarę
w Niego swoje życie.
Wielu musiało znosić dotkliwe
cierpienia.
My nie musimy oddawać życia, nie musimy przelewać
krwi… I dzięki Bogu, że nie musimy. Ale to nie znaczy, że owo
zjednoczenie z Jezusem ma nas nic nie kosztować. Ono musi
kosztować!
Bo jest wartością największą, po jaką
może sięgnąć człowiek.
Szukajmy
zatem sposobu dotarcia do Jezusa, szukajmy sposobu zjednoczenia z
Nim, odważnie pokonujmy przeszkody, jakie możemy spotkać na
tej drodze – szczególnie te przeszkody, które są w nas
samych!
Właśnie Adwent, który przeżywamy, jest ku temu
doskonałą okazją. Realizujmy więc dobre postanowienia, podjęte
na ten czas; przełamujmy swoje schematy myślenia, nie bójmy się
wyrzeczeń!
Nie
bójmy się wejść na dach (no, może nie dosłownie), a więc
podejmijmy każdy wysiłek, jaki jest konieczny, aby być z
Jezusem.
Naprawdę warto! Bo kiedy my będziemy się starali
pokonywać samych siebie, aby się z Nim zjednoczyć, to otrzymamy
w zamian dużo więcej –
tak, jak otrzymał sparaliżowany: nie
tylko uzdrowienie z choroby, o które prosił, ale przede wszystkim
uwolnienie z grzechów.
Nam
też, podobnie jak jemu, Pan udzieli swoich darów, a w tym –
tego daru najważniejszego, o którym Prorok Izajasz w pierwszym
czytaniu mówi: Odwagi! Nie
bójcie się! Oto wasz Bóg,

[…]
On
sam przychodzi, aby was zbawić
… 

12 komentarzy

  • Z dzisiejszej nauki rekolekcjonisty, misjonarza Świętej Rodziny zapamiętałam, bo najbardziej wybrzmiała w niej kolejność darów Jezusa, uzdrowienie duchowe ( "Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy" )a potem uzdrowienie fizyczne ( "Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu" ). To zaakcentował również ks. Jacek, że "dla Jezusa ważniejszym było wyzwolenie z grzechów, aniżeli nawet uzdrowienie fizyczne. " Rekolekcjonista nasz zwrócił uwagę, o co my najczęściej prosimy Boga, co dla nas jest najważniejsze; zdrowie, zdrowie i jeszcze raz zdrowie. Prosił, abyśmy przyjrzeli się naszym życzeniom skierowanym do naszych bliskich , znajomych. Znów na pierwszym miejscu życzymy zdrowia, radości, szczęścia a potem niekiedy i błogosławieństwa Bożego. Prawie nikt z nas, którzy uważamy się za wierzących, nie życzy bliźniemu zbawienia wiecznego, duchowych darów…

  • Tak, tak jest , ważne jest dla nas zdrowie fizyczne. Często zapominamy o zdrowiu duchowym jakże ważniejszym…
    Gosia

  • Najpierw Jezus rzekł : „Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
    Możemy mieć w czas spowiedzi świętej różne zdrowie.
    Czytałam w Internecie – "Jeśli chcesz czuć się zdrowo …, trzeba zrzucić kilka zbędnych kilogramów…"
    Myślę, że trzeba do uzdrowienia duchowego " zrzucić" podczas spowiedzi świętej wszystkich kilogramów grzechów 🙂
    Tak, Gosiu, tak, często zapominamy, że zdrowie duchowe powinno być najważniejszym dla człowieka.
    Ale czy chciemy mieć zdrowie duchowe? Naprawdę, zdrowie duchowe niełatwie zachować…
    Pozdrawiam
    Józefa

    • Cieszę się, Kochani, z Waszego stanowiska, bo ludzie ciągle mówią: "Zdrowie jest najważniejsze!" A przecież zdrowie fizyczne wcale nie jest najważniejsze! Owszem, chcemy je mieć – ja też chcę – ale chyba wszyscy znamy ludzi, którym już brakuje zdrowia fizycznego, a promienieją pięknym i zdrowym duchem! Ks. Jacek

    • Gosiu
      Otóż to. "… odkładamy na dalszy plan."
      Duchowe uzdrowienie jest nam zawsze potrzebne, nawet bardziej niż fizycznego ciała. Jeżeli chodzi o plan, powinny myśleć o tym, jaki plan ma Bóg do każdego z nas.
      Uzdrowienie duchowe jest to wiara człowieka.
      Podczas każdej Mszy św. prosimy Pana Boga o miłosierdzie nad nami. Módlmy się przed Komunią świętą : „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”.
      Wiara w moc Pana zdrawia. Jezus leczy nasze serca.
      Jeszcze modlitwa o Pogode Ducha:
      „Boże, użycz mi
      pogody ducha — abym godziła się z tym, czego nie mogę zmienić;
      odwagi — abym zmieniała to, co mogę zmienić;
      i mądrości — abym odróżniała jedno od drugiego”.
      Miłość daje zdrowie duchowe, radość…
      Józefa

  • Nawiązując do ostatnich czterech akapitów.
    Taki najprostszy przykład i może najbardziej aktualny – Roraty – "przeszkoda fizyczna" . Jak wielu ludzi nie chodzi na Roraty, bo zwyczajnie z lenistwa nie che im się wstać. A to przecież taka malutka przeszkoda. Myślę, że warto się zastanowić nad tym i zacząć pokonywać te przeszkody najpierw najmniejsze, które naprawdę możemy ( bez większego wysiłku). Potem te większe, więcej wysiłku, więcej wyrzeczeń… Bo jak napisał Ks. Jacek – "Naprawdę warto! " .
    Pozdrawiam
    Gosia

    • Jeśliby tylko z lenistwa…czasami mamy inny przeszkody, różny – oddaję wszystko Panu…staram się czynić to , czego chce Pan…
      Pozdrawiam serdecznie 🙂
      Z modlitwą
      Józefa

    • Chodziło mi konkretnie tylko o lenistwo w tym przykładzie. Zdaję sobie sprawę, że ktoś choruje albo rano pracuje ( ja miałam możliwość ustawić sobie popołudniowe zmiany i środkowe, a uczelnie mam tylko w weekendy:)). Albo jeszcze z innego powodu na który nie ma wpływu , a bardzo chciałby uczestniczyć w Roratach.
      Pozdrawiam 🙂
      Gosia

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.