Ja to każdemu prawdę w oczy powiem!

J
Szczęść Boże! Witam u początku kolejnego tygodnia pracy i nauki. Moi Drodzy, coraz bardziej zbliża się Kanonizacja wielkich Papieży: Jana XXIII i Jana Pawła II. Jak już wspominałem, z Parafii w Tłuszczu przygotowujemy Pielgrzymkę autokarową na tę uroczystość. Ja osobiście odczuwam już tę bliskość, bo trzeba podejmować coraz więcej spraw organizacyjnych. Najważniejszym jednak jest duchowe przygotowanie. A to powinni podjąć wszyscy – zarówno ci, którzy się wybierają do Rzymu, jak i ci, którzy tę piękne uroczystości będą przeżywać na modlitwie w swoich własnych domach. 
   Pamiętajmy o tym przygotowaniu – niech to będzie ubogaceniem naszej wielkopostnej pracy nad sobą!
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
2 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Dn 9,4b–10; Łk 6,36–38
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
O
Panie mój, Boże wielki i straszliwy, który dochowujesz wiernie
przymierza tym, co Ciebie kochają i przestrzegają Twoich przykazań!
Zgrzeszyliśmy,
zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość i zbuntowaliśmy się,
odstąpiliśmy od Twoich przykazań. Nie byliśmy posłuszni Twoim
sługom, prorokom, którzy przemawiali w Twoim imieniu do naszych
królów, do naszych przywódców, do naszych przodków i do całego
narodu kraju.
Tobie,
Panie, należy się sprawiedliwość, nam zaś wstyd na twarzach, jak
to jest dziś: mieszkańcom Judy i Jerozolimy oraz całemu Izraelowi,
bliskim i dalekim we wszystkich krajach, do których ich wypędziłeś
z powodu niewierności, jaką Ci okazali.
Panie!
Wstyd na twarzach niech okrywa nas, naszych królów, naszych
przywódców i naszych przodków, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie.
Pan zaś, nasz Bóg, jest miłosierny i okazuje łaskawość, mimo że
zbuntowaliśmy się przeciw Niemu i nie słuchaliśmy głosu Pana,
naszego Boga, by postępować według Jego wskazań, które nam dał
przez swoje sługi, proroków.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec
wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie
potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie
wam odpuszczone.
Dawajcie,
a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i
opływającą wsypią w zanadrze wasze. Odmierzą wam bowiem taką
miarą, jaką wy mierzycie”.
Odmierzą
wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.

Jaką miarą mierzy człowiek? Jaką miarą
mierzy siebie, jaką miarą mierzy Boga, jaką wreszcie miarą mierzy
drugiego człowieka?
Właśnie
do tych, którzy tak bardzo różnymi miarami mierzą, Jezus dzisiaj
mówi: Bądźcie miłosierni,
jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie
sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni;
odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.
Dawajcie,
a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i
opływającą wsypią w zanadrze wasze.

Człowiekowi
łatwo sądzić drugiego, o
wiele trudniej – samego siebie.

Człowiekowi łatwo przyjmować jakąś własną, wygodną miarę, o
wiele trudniej – przyjąć miarę Bożą,

wzorować się na postawie Boga i Jego miłosierdziu. Człowiekowi o
wiele łatwiej oskarżać drugiego, o
wiele trudniej – samego siebie.

Dość
często w rozmowach z różnymi ludźmi, szczególnie uważającymi
się za bardzo religijne i pobożne, można usłyszeć takie oto
zdanie:
„Ja
to każdemu prawdę w oczy powiem”.

To dobrze, to dość ważna i jednocześnie dość trudna
umiejętność. Ale
czy
Ty
jesteś
w
stanie tę prawdę powiedzieć samemu sobie?
Czy
jesteś
w stanie zobaczyć
w całej pełni – a może wręcz w całej grozie – prawdę
o sobie?
Łatwiej,
naprawdę łatwiej jest powiedzieć prawdę w oczy drugiemu, niż
samemu sobie. Bo natychmiast włącza
się
wewnętrzny
odruch
obronny
i
natychmiast przychodzi do głowy cała litania tłumaczeń i
usprawiedliwień. Dlatego niezwykle
cenną jest umiejętność takiego przyznania się do przewinień,
jakiego przykład mamy w pierwszym czytaniu: Zgrzeszyliśmy,
zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość i zbuntowaliśmy się,
odstąpiliśmy od Twoich przykazań. Nie byliśmy posłuszni Twoim
sługom, prorokom, którzy przemawiali w Twoim imieniu
[…]
Tobie,
Panie, należy się sprawiedliwość, nam zaś wstyd na twarzach

[…]
Panie!
Wstyd na twarzach niech okrywa nas, naszych królów, naszych
przywódców i naszych przodków, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie.

Kochani,
ile trzeba mieć pokory, żeby uczynić takie wyznanie? I
tu naprawdę nie chodzi o to, aby się ciągle umniejszać, dołować,
biczować się na oczach świata. Tu
chodzi o prawdę – prawdę, która wyzwala!

Choćby najtrudniejszą i najgorszą – ale
jednak prawdę.
Przecież
nieraz
na
naszych oczach, w obiektywach wielu kamer, skompromitowani swoim
aroganckim i skandalicznym zachowaniem politycy brną w coraz
bardziej absurdalne tłumaczenia, że czarne jest białym i
odwrotnie. I do czego to ich ostatecznie doprowadza? Do tego, że z
poczuciem jeszcze większego wstydu i jeszcze większej kompromitacji
muszą
się
jednak
wycofać.

Czyż ten wstyd nie byłby mniejszy i kompromitacja mniej bolesna,
gdyby
od razu przyznali się do błędu i natychmiast zmienili
postępowanie?

Moi
Drodzy, coś podobnego dzieje się w naszych relacjach z Bogiem:
kiedy uświadomimy sobie prawdę o jakimś naszym grzechu, jakiejś
naszej słabości, to im szybciej wyciągniemy z tego wnioski i
zmienimy styl swojego postępowania, tym
szybciej dokona się proces naszego duchowego uzdrowienia, a grzechy
nasze pójdą w niepamięć.

Jednak, kiedy zaczniemy brnąć w bezsensowne wybielanie samych
siebie, a odpowiedzialność za zło zaczniemy przerzucać wyłącznie
na innych, natychmiast
się w tym pogubimy, a szatan będzie sobie w naszym życiu poczynał
do woli.

Bo my sami damy mu przestrzeń do tego.
Kochani,
może to nieco daleka analogia, ale zapewne
wyobrażamy sobie sytuację, w której ktoś
zakłada opatrunek na zabrudzoną ranę.

Czym
może poskutkować taka kuracja?

Domyślamy się. Dlatego ranę najpierw trzeba przemyć, a
to z pewnością zaboli, zapiecze…

Ale dopiero wtedy zacznie się proces jej gojenia.
Podobnie
rzecz się ma z naszymi duchowymi zranieniami: uświadomienie
sobie pełnej prawdy o sobie

i zobaczenie w całej pełni swego grzechu i swojej słabości z
pewnością zaboli.

Ale potem przyjdzie spokój sumienia i pogoda ducha. Natomiast
kamuflowanie zła będzie skutkowało tylko coraz
większym duchowym zakażeniem, a stan człowieka będzie się stawał
coraz bardziej opłakany.
Z
tego to powodu, moi Drodzy –
jak by to nie było trudne i ile by to nie kosztowało – nie
uciekajmy od pełnej prawdy o s
woim
życiu
,
pamiętając, że tylko ten, kto nie boi się prawdy o sobie, ma
moralne
prawo
mówić
prawdę w oczy innym ludziom.

6 komentarzy

  • To jest znalezione rozważanie z poniedziałku. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało, jestem absolutnie pewny, że je umieszczałem! Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Z tymi politykami to różnie bywa, niestety. Jakiś mniejszego kalibru, co to zamiast sie pezyznać, że nachlany wygłupił się okropnie I przeprasza za chamskie zachowanie, bo chamem był zawsze I inaczej nie potrafi – znalazlby jeszcze rzesze obroncow (tak jak z poblazliwoscia patrzy społeczenstwo na pijakow). Natomiast megałgarz spokojnie wygrywa wybory I ma sie calkiem dobrze. Teraz bawi sie w naczelnego wodza I robi sobie zdjecia na tle wozów bojowych, co w przypadku chłopca z boiska budzić może tylko uśmiech politowania.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.