Człowiek wolny nie boi się prawdy!

C
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj w Parafii w Tłuszczu ostatni dzień Rekolekcji. Wczoraj Spowiednicy – a było ich więcej, niż zwykle – nie zdążyli przez całą Mszę Świętą wieczorną wyspowiadać wszystkich oczekujących, dlatego kończyli już po jej zakończeniu. Coś niesamowitego! O wiele więcej Osób przystąpiło do tego Sakramentu, niż w pierwszym dniu! Zwykle bywa odwrotnie. 
    To naprawdę wielka radość, że ludzie chcą się spowiadać i że jeszcze nie weszły do nas zgubne zwyczaje – oby nigdy nie weszły! – jakie są na Zachodzie, że ludzie rezygnują zupełnie ze Spowiedzi indywidualnej, a do Komunii przystępują bez przerwy. U nas – na szczęście! – ludzie doceniają Spowiedź. 
    A chyba właśnie ona jest pierwszym krokiem do wolności, o której mowa w dzisiejszym Słowie.
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
5 tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Dn 3,14–20.91–92.95; J 8,31–42
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Król
Nabuchodonozor powiedział: „Czy jest prawdą, Szadraku, Meszaku i
Abed–Nego, że nie czcicie mojego boga ani nie oddajecie pokłonu
złotemu posągowi, który postawiłem? Czy teraz jesteście gotowi,
w chwili gdy usłyszycie dźwięk rogu, fletu, lutni, harfy,
psalterium, dud i wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych, upaść
na twarz i oddać pokłon posągowi, który uczyniłem? Jeżeli zaś
nie oddacie pokłonu, zostaniecie natychmiast wrzuceni do rozpalonego
pieca. Który zaś bóg mógłby was wyrwać z moich rąk?”
Szadrak,
Meszak i Abed–Nego odpowiedzieli, zwracając się do króla
Nabuchodonozora: „Nie musimy tobie, królu, odpowiadać w tej
sprawie. Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z
rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu. Jeśli
zaś nie, wiedz królu, że nie będziemy czcić twego boga ani
oddawać pokłonu złotemu posągowi, który uczyniłeś”.
Na
to wpadł Nabuchodonozor w gniew, a wyraz jego twarzy zmienił się w
stosunku do Szadraka, Meszaka i Abed–Nega. Wydał rozkaz, by
rozpalono piec siedem razy więcej, niż było trzeba. Mężom zaś
najsilniejszym spośród swego wojska polecił związać Szadraka,
Meszaka i Abed-Nega i wrzucić ich do rozpalonego pieca.
Król
Nabuchodonozor popadł w zdumienie i powstał spiesznie. Zwrócił
się do swych doradców, mówiąc: „Czy nie wrzuciliśmy trzech
związanych mężów do ognia?” Oni zaś odpowiedzieli królowi:
„Rzeczywiście, królu”. On zaś w odpowiedzi rzekł: „Lecz
widzę czterech mężów rozwiązanych, przechadzających się pośród
ognia i nie dzieje się im nic złego; wygląd czwartego przypomina
anioła”.
Nabuchodonozor
powiedział na to: „Niech będzie błogosławiony Bóg Szadraka,
Meszaka i Abed-Nega, który posłał swego anioła, by uratował
swoje sługi. W Nim pokładali swą ufność i przekroczyli nakaz
królewski, oddając swe ciała, by nie oddawać czci ani pokłonu
innemu bogu poza Nim”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli: „Jeżeli będziecie
trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie
prawdę, a prawda was wyzwoli”.
Odpowiedzieli
Mu: „Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w
niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: «Wolni będziecie?»”
Odpowiedział
im Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Każdy, kto popełnia
grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na
zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli,
wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Wiem, że jesteście
potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie
przyjmujecie mojej nauki. Głoszę to, co widziałem u mego Ojca, wy
czynicie to, coście słyszeli od waszego ojca”.
W
odpowiedzi rzekli do Niego: „Ojcem naszym jest Abraham”. Rzekł
do nich Jezus: „Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście
pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka,
który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie
czynił. Wy pełnicie czyny ojca waszego”.
Rzekli
do Niego: „Myśmy się nie narodzili z nierządu, jednego mamy Ojca
– Boga”. Rzekł do nich Jezus: „Gdyby Bóg był waszym ojcem,
to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i
przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał”.
Bardzo
trudny temat podejmuje dzisiaj Jezus w swoim Słowie, skierowanym do
nas – temat wolności. I już nawet z tego krótkiego
fragmentu ewangelicznego, którego wysłuchaliśmy, możemy
wywnioskować, ile różnych aspektów wolności możemy dostrzec i
rozróżniać: wolność wewnętrzną, a wolność zewnętrzną,
lub też wolność wewnętrzną, która jest
jednocześnie wolnością zewnętrzną.
Następnie: wolność w
znaczeniu dziejowym i historycznym,
a wolność w znaczeniu
moralnym,
czy wreszcie także – religijnym.
Moi
Drodzy, na ten temat – jakże szeroki i wieloaspektowy – powstało
już tak wiele różnego rodzaju opracowań, referatów, wykładów,
doktoratów, także – homilii i rozważań, że chyba nawet trudno
by tu było choćby zasygnalizować i w punktach przedstawić
zagadnienia,
które należałoby poruszyć. Ale też chyba –
nie o to chodzi. Najważniejszą bowiem sprawą, o którą tu chodzi,
to znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy ja osobiście jestem
człowiekiem wolnym – wewnętrznie wolnym?
Niesamowitym
przykładem wewnętrznej wolności w człowieku jest ten, jaki dają
nam dzisiaj trzej młodzi izraelici, wrzuceni do
nadmiernie rozpalonego pieca. Owi ludzie w tym wymiarze zewnętrznym
byli podwójnie zniewoleni, przebywali bowiem wraz z całym
narodem na wygnaniu, a jednocześnie także fizycznie byli
skrępowani
i jako tacy wrzuceni do wspomnianego pieca. Można
zatem powiedzieć, że ich możliwość działania, a wręcz
wykonania choćby jednego ruchu, została ograniczona praktycznie do
zera.
Natomiast
wewnętrznie ludzie ci byli całkowicie wolni, nie dotykały i
nie wzruszały ich królewskie nakazy i zakazy, groźby czy nawet
skazanie na śmierć. Oni to wszystko mieli za nic, bo całą
swą nadzieję złożyli w Bogu. I okazało się, że sam
Bóg
stanął po ich stronie, sprawiając, że ich
wolność wewnętrzna zyskała wymiar zewnętrzny.
Z
nieco inną sytuacją mamy do czynienia w przypadku rozmowy,
przedstawionej w dzisiejszej Ewangelii. Oto bowiem naprzeciw Jezusa,
całkowicie oczywiście wolnego, stanęli ludzie wolni
zewnętrznie, ale wewnętrznie zniewoleni przez grzech i swoje
schematy myślenia.
A jednym z wyrazów tego ich zniewolenia było
to właśnie, że sobie zupełnie nie zdawali sprawy, że są
zniewoleni!
Wręcz przeciwnie, oni byli na sto procent pewni
swojej wolności, pewni siebie, dlatego oburzali się, kiedy Jezus
wyszedł do nich z propozycją prawdziwej wolności, prawdziwego
wyzwolenia.
Stąd
też właśnie ich słowa, skierowane do Jezusa: Jesteśmy
potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę.
Jakżeż Ty możesz mówić: Wolni będziecie?
A Jezus
cierpliwie tłumaczył im: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam:
Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik
nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli
więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni.

Kochani,
zapewne każda i każdy z nas, słuchając tego dzisiejszego Słowa,
już w jego blasku widzi całe swoje życie i może
odpowiedzieć sobie na bardzo konkretne pytanie, postawione nieco
wcześniej: jak to jest z moją osobistą wolnością?
Co
do wolności w wymiarze politycznym czy historycznym raczej nie mamy
wątpliwości. Natomiast gdy idzie o ten wymiar duchowy – no, cóż…
Tu by się trzeba było zastanowić i szczerze pomyśleć… Szczerze
i odważnie… Bo już oszukiwanie siebie w tej podstawowej
kwestii może się okazać pierwszym przejawem
duchowego
zniewolenia.
Człowiek
wolny bowiem – prawdziwie wolny – nie boi się prawdy. Nade
wszystko – prawdy o sobie. Także – a może: przede
wszystkim – tej najtrudniejszej, najbardziej niewygodnej,
krępującej, może wręcz żenującej… Jezus dzisiaj mówi: Jeżeli
będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami
i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.
Przykładając
te właśnie słowa Jezusa, niczym matrycę, do swojego życia –
czy mogę z całą pewnością powiedzieć, że już jestem
naprawdę wolny?… 

4 komentarze

  • U nas również ostatni dzień rekolekcji.
    Ks. Jacek słusznie napisał, że w temacie wolnosci napisano już wiele. Każdy może znaleźć "coś dla siebie" :), a mimo to aż się chce pisać o wolnosci więcej i więcej, bo człowiek wciąż i wciąż nie potrafii dać sobie z nią rady. Zarówno z tą wewnetrzną, o której pisal Ks. Jacek jak i tą "zewnętrzną" bładząc w mniemaniach i chodząc fałszywymi scieżkamii, na które wciągają mniej lub bardziej swiadomi złego nikczemnicy. Bo czyż można "wolnoscią" nazwać "prawo" do drwin z religii (przede wszystkim chrzescijaństwa) wydajac zgodę na rejestrację koscioła pastafarianizmu – wyznawców makaronu (sic), czy nie jest to zniewolenie organów państwa przez zniewoloną bandę idiotów, którzy za nic mają poszanowanie wartosci religijnych i tradycji oraz kultury. Czy to jest własnie ta iluzyjna demokracja? Ułuda, która mami różnych zboczeńców obietnicą "praw mniejszosci", które z prawami mniejszosci mają tyle wspólnego co kat z ofiarą. Czy ta sama wolnosc sprawia, że we wszystkich głównych wydaniach wiadomosci własnie temu tematowi poswięca się wielominutowe relacje? W jednej ze stacji TV na zaproszenie redaktora prowadzącego obok przedstawiciela "religii makaronizmu" zasiada z poważną miną były minister i równie poważnie tłumaczy się z decyzji dlaczego wczesniej wydał decyzję odmowną, czyż to nie są drwiny z istoty wolnosci? czy to nie jest obok religii osmieszenie demokracji, drwiny z niej w "majestacie prawa". To jest wewnetrzne niewolnictwo. Bo nasza wewnętrzna niewola nie dotyczy tylko grzechu, dotyczy również słabych fundamentów, na których budujemy naszą wiarę i naszą wolnosć. Wolnosć, tak jak i szczęscie, to przede wszystkim stan ducha, stan serca i stan umysłu. Jeżeli budujemy ją zgodnie z nauką bł. JPII, ktory na progu odzyskania przez Polskę "niepodległosci" (cudzysłów użyty swiadomie) w 1991 roku mówił o fundamentach w 10 przykazaniach i ostrzegał nas przed złym rozumieniem wolnosci. Mówił, że wolnosć to odpowiedzialnosć. Mówił……a nasze elyty wiedziały i wiedzą swoje. Wolność – antonim niewoli. Wolnosć ta zewnętrzna jest efemeryczna: wydarzenia z ostatnich tygodni pokazują jak może być krucha, jak należy o nią zabiegać, troszczyć się, dbać i……walczyć, gdy nadejdzie czas. Ale ta wewnętrzna może być mocna, trwała, jednak jest możliwa tylko wówczas, gdy własciwie zbudujemy nasz swiat wartosci opierając go na Bogu. Dlatego dziekując Ks. Jackowi za dzisiejsze rozważanie, powtórzę ostatnie pytanie, które trzymane w sercu doprowadzi do twierdzącej odpowiedzi i wprowadzi nas w okres Wielkiego Tygodnia : "czy mogę z całą pewnością powiedzieć, że już jestem naprawdę wolny?… "
    Z Bogiem
    Robert

  • Myślę, że prawdziwa wolność i ta zewnętrzna i ta wewnętrzna, krzyżami się mierzy. Musi być okupiona cierpieniami, wyrzeczeniami a niekiedy i śmiercią.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.