Jeden – za naród…

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, chcę się z Wami podzielić wielką radością z przeżytej wczoraj, w Parafii Przemienienia Pańskiego w Tłuszczu, Drogi Krzyżowej ulicami miasta. Bardzo wiele Osób w niej uczestniczyło, a chociaż nabożeństwo trwało bez mała dwie godziny – naprawdę nie widziałem jakiegoś masowego odchodzenia Uczestników. Wręcz przeciwnie – bardzo wiele Osób (a może i wszyscy!) dotarło do końca, a atmosfera skupienia i rozmodlenia udzieliła się zarówno Nauczycielom, prowadzącym poszczególne rozważania, jak i pozostałym Uczestnikom. 
   Bogu dziękuję za to doświadczenie! I wyrażam  najgłębszą nadzieję, że po przeżyciu tego nabożeństwa w jakiś sposób bliższy nam wszystkim stał się ideał świętości Jana XXIII i Jana Pawła II.
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
5 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Ez 37,21–28; J 11,45–57
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
Tak
mówi Pan Bóg: „Oto wybieram Izraelitów spośród ludzi, do
których pociągnęli, i zbieram ich ze wszystkich stron, i prowadzę
ich do ich kraju. I uczynię ich jednym ludem w kraju, na górach
Izraela, i jeden król będzie nimi wszystkimi rządził, i już nie
będą tworzyć dwóch narodów, i już nie będą podzieleni na dwa
królestwa.
I
już nie będą się kalać swymi bożkami i wstrętnymi kultami, i
wszelkimi odstępstwami. Uwolnię ich od wszystkich ich wiarołomstw,
którymi zgrzeszyli, oczyszczę ich i będą moim ludem, Ja zaś będę
ich Bogiem.
Sługa
mój, Dawid, będzie królem nad nimi i wszyscy oni będą mieć
jedynego Pasterza, i żyć będą według moich praw, i moje
przykazania zachowywać będą i wypełniać. Będą mieszkali w
kraju, który dałem słudze mojemu, Jakubowi, w którym mieszkali
wasi przodkowie. Mieszkać w nim będą, oni i synowie, i wnuki ich
na zawsze, a mój sługa, Dawid, będzie na zawsze ich władcą.
I
zawrę z nimi przymierze pokoju: będzie to wiekuiste przymierze z
nimi. Założę ich i rozmnożę, a mój przybytek pośród nich
umieszczę na stałe. Mieszkanie moje będzie pośród nich, a Ja
będę ich Bogiem, oni zaś będą moim ludem. Ludy zaś pogańskie
poznają, że Ja jestem Pan, który uświęca Izraela, gdy mój
przybytek będzie wśród nich na zawsze”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Wielu
spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy, to, czego Jezus
dokonał, uwierzyło w Niego. Niektórzy z nich udali się do
faryzeuszów i donieśli im, co Jezus uczynił.
Wobec
tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Najwyższą Radę i rzekli:
„Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków?
Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą
Rzymianie, i zniszczą nasze miejsca święte i nasz naród”.
Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym
kapłanem, rzekł do nich: „Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie
tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze
za lud, niż miałby zginąć cały naród”.
Tego
jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w
owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród,
a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże
zgromadzić w jedno. Tego więc dnia postanowili Go zabić.
Odtąd
Jezus już nie występował wśród Żydów publicznie, tylko odszedł
stamtąd do krainy w pobliżu pustyni, do miasteczka, zwanego Efraim,
i tam przebywał ze swymi uczniami.
A
była blisko Pascha żydowska. Wielu przed Paschą udawało się z
tej okolicy do Jerozolimy, aby się oczyścić. Oni więc szukali
Jezusa i gdy stanęli w świątyni, mówili jeden do drugiego: „Cóż
wam się zdaje? Czyżby nie miał przyjść na święto?”
Arcykapłani
zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie
wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, aby Go można było
pojmać.
Liturgia
Słowa tych ostatnich dni Wielkiego Postu pozwala nam doświadczać –
wraz z Jezusem – swoistego zacieśniania się wokół Niego
kręgu nienawiści i wrogości.
Mówiąc tak obrazowo, atmosfera
wokół Jezusa staje się coraz cięższa i coraz bardziej groźna,
przeciwnicy zwierają szyki, Kajfasz wraz z całą starszyzną
otwarcie już planują pozbycie się problemu „człowieka, który
czyni wiele znaków”,
a który pociąga za sobą całe rzesze
ludzi; a wreszcie – można chyba nawet mówić o liście gończym,
wydanym za Jezusem, oto bowiem arcykapłani
[…]
i
faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział
o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, aby Go można było pojmać.

W
związku z tymi wszystkimi wydarzeniami – o czym też słyszeliśmy
w Ewangelii – Jezus
już nie występował wśród Żydów publicznie, tylko odszedł
stamtąd do krainy w pobliżu pustyni, do miasteczka, zwanego Efraim,
i tam przebywał ze swymi uczniami.

Jakże
ten obraz grozy,
tej „zagęszczającej się” atmosfery koliduje z tym, co
usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu! Oto bowiem tam właśnie, w
Proroctwie Ezechiela, ukazana nam została wizja
jakiegoś niezwykłego zjednoczenia

ludu Izraela pod wodzą samego Boga!
Słyszeliśmy
przecież słowa samego Boga: Oto
wybieram Izraelitów spośród ludzi, do których pociągnęli, i
zbieram ich ze wszystkich stron, i prowadzę ich do ich kraju. I
uczynię ich jednym ludem w kraju, na górach Izraela, i jeden król
będzie nimi wszystkimi rządził, i już nie będą tworzyć dwóch
narodów, i już nie będą podzieleni na dwa królestwa.
A
potem, w dalszej części tej niezwykłej wizji, takie oto słowa: I
zawrę z nimi przymierze pokoju: będzie to wiekuiste przymierze z
nimi. Założę ich i rozmnożę, a mój przybytek pośród nich
umieszczę na stałe. Mieszkanie moje będzie pośród nich, a Ja
będę ich Bogiem, oni zaś będą moim ludem. Ludy zaś pogańskie
poznają, że Ja jestem Pan, który uświęca Izraela, gdy mój
przybytek będzie wśród nich na zawsze.

Słuchając
tego, a jednocześnie słuchając Ewangelii, można by zapytać, jak
się ma jedno do drugiego?
Nawet
ogólna
atmosfera
jednego i drugiego opisu jest skrajnie inna,
nie
mówiąc już
o samej ich treści. Dlaczego zatem zestawiono w Liturgii oba te
opisy, oba te teksty?
Wydaje
się, że kluczem do ich połączenia mogą być słowa Kajfasza,
który dzisiaj wypowiedział swoiste proroctwo, iż lepiej
jest
[…],
gdy
jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród.

Autor
biblijny konkluduje te słowa stwierdzeniem, że jako najwyższy
kapłan, Kajfasz w
ten sposób wypowiedział proroctwo,

chociaż trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wypowiedział je
trochę przez przypadek, jakby niechcący, bo jakoś tak trudno sobie
wyobrazić, żeby tego
typu człowiek mógł być narzędziem w ręku Boga.
Zatem,
być może, nie do końca świadom swojej roli w planach Bożych,
rzeczywiście wypowiedział słowa, które w
rozumieniu jego samego dotyczyły tylko sfery politycznej,

w rzeczywistości jednak miały
znaczenie ponadczasowe.
Jezus
bowiem po to oddał życie, po to zginął, aby nie zginął cały
naród – nie tylko naród izraelski, ale cały ludzki ród – aby
nie zginął człowiek!

I aby – jak stwierdza Ewangelista – rozproszone
dzieci Boże zgromadzić w jedno.

A
to zdanie wyraźnie łączy treść dzisiejszej Ewangelii z pierwszym
czytaniem.
Żeby
bowiem wizja, zarysowana w Proroctwie Ezechiela, mogła się
zrealizować nie tylko wśród Izraelitów, ale wśród wszystkich
ludzi, potrzeba poświęcenia,
ofiary Syna Bożego, Jezusa Chrystusa.

Potrzeba ofiary kogoś, kto
poświęci się za naród,

aby nie zginął cały naród.
Słuchając
tego przesłania, sami siebie widzimy wśród tych, którzy przyjmują
z ręki
Jezusa
dobrodziejstwa Jego zbawczej Ofiary,
ale
jednocześnie pytamy samych siebie, co my robimy na swoim odcinku –
w tej rzeczywistości, w jakiej żyjemy i wśród tych ludzi, z
którymi i dla których żyjemy – co
robimy, aby jednoczyć ludzi?

I to nie tle wokół siebie, co wokół
Jezusa

– co w tym kierunku robimy? Czy każda
i każdy z nas jest dla
swego otoczenia znakiem pokoju, czy niepokoju; zgody – czy rozłamu?
Miłości,
jedności, uśmiechu i przyjaźni – czy
niekończących się intryg, plotek, złośliwości i nastawiania
jednych na drugich?
Mówiąc
inaczej i pytając tak wprost: czy
moja postawa zbliża mnie do Jezusa, czy do Jego wrogów?

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.