Czy kochasz Mnie więcej?…

C
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii. Za każdym razem, kiedy czytamy relacje o funkcjonowaniu tamtejszego Kościoła – kiedy oglądamy zdjęcia – przekonujemy się, że naprawdę warunki są tam inne, niż u nas. A jednak, Kościół ten pięknie się rozwija! Potrzeba naszej modlitwy i duchowej solidarności zarówno z Kapłanami tam pracującymi, jak i z tymi, wśród których posługują. Już dzisiaj dziękuję Wam, Kochani, za wszelką życzliwość!
    A oto dzisiaj – pierwszy piątek miesiąca. Zaraz wyruszam z posługą sakramentalną do Chorych. Tymczasem życzę wszystkim błogosławionego dnia!
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
7 Tygodnia wielkanocnego,
do
czytań: Dz 25,13–21; J 21,15–19
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Król
Agryppa i Berenike przybyli do Cezarei powitać Festusa. Gdy
przebywali tam dłuższy czas, Festus przedstawił królowi sprawę
Pawła. Powiedział: „Feliks pozostawił w więzieniu pewnego
człowieka. Gdy byłem w Jerozolimie, arcykapłani i starsi żydowscy
wnieśli przeciw niemu skargę, żądając dla niego wyroku
skazującego. Odpowiedziałem im: «Rzymianie nie mają zwyczaju
skazywania kogokolwiek na śmierć, zanim oskarżony nie stanie wobec
oskarżycieli i nie będzie miał możności bronienia się przed
zarzutami».
A
kiedy przybyli tutaj bez żadnej zwłoki, sprawując następnego dnia
sądy, kazałem przyprowadzić tego człowieka. Oskarżyciele nie
wnieśli przeciwko niemu żadnej skargi o przestępstwa, które
podejrzewałem. Mieli z nim tylko spory o ich wierzenia i o jakiegoś
zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje.
Nie
znając się na tych rzeczach, zapytałem, czy nie zechciałby udać
się do Jerozolimy i tam odpowiadać przed sądem w tych sprawach.
Ponieważ Paweł zażądał, aby go zatrzymać do wyroku Cezara,
kazałem go strzec, dopóki go nie odeślę do Najdostojniejszego”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Gdy
Jezus ukazał się swoim uczniom i spożywał z nimi śniadanie,
rzekł do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie
więcej aniżeli ci?” Odpowiedział Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że
Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś baranki moje”.
I
powtórnie powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz
Mnie?” Odparł Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”.
Rzekł do niego: „Paś owce moje”.
Powiedział
mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?”
Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy
kochasz Mnie?” I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty
wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: „Paś owce moje.
Zaprawdę,
zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i
chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz
ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”.
To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A
wypowiedziawszy to, rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”
Niemal
na zakończenie Okresu Wielkanocnego, w jednym z ostatnich jego dni,
słyszymy w Ewangelii poruszającą rozmowę Jezusa z Piotrem
rozmowę, którą stanowi nawiązanie do wcześniejszego wydarzenia,
kiedy to Piotr trzykrotnie zaparł się swego Mistrza. Pomimo
zapewnień, że życie za Niego odda – zaparł się Go! I to
trzykrotnie! Dlatego dzisiaj Jezus aż trzykrotnie zadaje mu
pytanie o miłość.
Wiemy,
że trójka w biblijnej symbolice liczb oznacza jakąś doskonałość,
kompletność, pełnię… Trzykrotne zaparcie się Piotra było więc
wyparciem się całkowitym, totalnym… To prawda, że Piotr
nie uczynił tego ze złej woli, a ze strachu, ze zwykłej ludzkiej
słabości, ale jednak stało się to, co się stało – Piotr
rzeczywiście powiedział trzykrotnie, że Jezusa nie zna.
Już
nie mówiąc o tym, że Go kocha, bo jak można kochać kogoś, kogo
się nie zna…
Jak
wiemy, bardzo żałował on tego swego postępku,
tej swojej słabości;
gorzko płakał, kiedy tylko uświadomił
sobie, co zrobił, a tradycja podaje, że płakał do końca życia,
gdy tylko usłyszał pianie koguta… Jednak Jezus nie chciał od
niego samych łez,
jakkolwiek one dobrze świadczyły o
wrażliwości i dobrej woli Piotra.
Jezus
poszedł o krok dalej – i pozwolił się Piotrowi
zrehabilitować.
Dał mu możliwość trzykrotnego zapewnienia o
swojej miłości. I chociaż Piotr zasmucił się po trzecim
pytaniu
dotyczącym miłości, to jednak domyślamy się, że
zdawał sobie sprawę z tego, iż jest to konieczne – że tak, jak
całościowo, totalnie Mistrza swego się zaparł, tak teraz
winien Mu okazać totalną, całkowitą, bezwarunkową miłość.

Owszem,
w tym momencie były tylko słowa, tylko deklaracje,
zapewnienia – a Piotr już niejedno obiecywał – ale tym razem
był on dojrzalszy i mądrzejszy o całe to trudne i bolesne
doświadczenie zdrady,
dlatego z głębokim przekonaniem mógł
zapewnić, że teraz naprawdę Jezusa kocha. Zresztą, potwierdził
to później
wielokrotnie swoją aktywną działalnością
apostolską, swoim cierpieniem, a ostatecznie także – męczeńską
śmiercią.
I
jakkolwiek wydarzenia te następowały w takiej kolejności, w jakiej
tu sobie o nich mówimy, a więc najpierw zapewnienie Piotra, a
potem potwierdzenie tychże słów konkretną postawą,
to
liturgia Okresu Wielkanocnego ustawia to odwrotnie: przez cały ten
czas w czytaniach z Księgi Dziejów Apostolskich słyszeliśmy o
różnych działaniach Piotra i Pawła – dzisiaj także taki jeden
epizod z działalności Apostoła Narodów został nam przypomniany –
a dopiero na zakończenie, niejako na potwierdzenie tego
wszystkiego słyszymy słowa uroczystej deklaracji.
W
ten sposób deklaracja ta i całe opisane dzisiaj wydarzenie staje
się swoistą klamrą, spinającą to wszystko, czego dokonali
Apostołowie,
a w tym szczególnie Piotr, po Zmartwychwstaniu
swego Mistrza. Liturgia Kościoła, ustawiając w takiej właśnie
kolejności te wydarzenia, poucza nas, że cała nasza
chrześcijańska postawa i cała nasza życiowa aktywność,

nasze zapracowanie, nierzadko zmęczenie – że to wszystko winno
mieć jako swój motyw i zasadniczy cel miłość do Chrystusa.

Chrześcijanin
bowiem, podejmując swoje codzienne zadania, realizując różne
swoje plany i zamierzenia, wychodząc na spotkanie drugiego
człowieka, nawiązując z nim relacje – wszystko to powinien
czynić dla Jezusa!
Miłość do Chrystusa – a co za tym idzie:
miłość do Kościoła i do każdego napotkanego człowieka –
winna być klamrą spinającą wszystkie nasze działania i
zamierzenia.
Mówiąc
jeszcze inaczej, my swoim życiem i swoją postawą, konkretem
naszej codzienności – bardziej, niż słowami
– powinniśmy
potwierdzać, że kochamy Jezusa. A nie tylko, że Go kochamy,
ale że kochamy Go więcej, niż inni! To jest dopiero
prawdziwe chrześcijaństwo… 

2 komentarze

  • … Tam, gdzie Duch tam Miłość. A został nam dany w chwili chrztu świętego jako nieogarniony dar od Ojca i Syna. Tak więc chrześcijanin jest zdolny do miłości, jak to powiedział św. Franciszek Salezy: Bóg jest miłością, a człowiek jest możliwością miłowania.

    Dialog, który słyszymy w tej ewangelii to nie tylko dialog o miłości, ale to dialog pełen miłości. Wydawać się może, że to nieporęczna sytuacja. Wielu podkreśla, że trzykrotne zapytanie odnosi się do trzykrotnego zaparcia się Szymona Piotra. Jednak myślę, że nie będzie błędem powiedzenie, że Pan Jezus chce w rozmowie powrócić do źródła, oczyścić zanieczyszczone wody. Zauważmy, że kiedy małżonek zdradzi to współmałżonek pyta: czy ty mnie jeszcze kochasz? Z reguły zdradzający walczy o to, by pokazać, że to była chwila głupoty, zapomnienia się, taki raptus. A tutaj Zdradzony chce porozmawiać o miłości, a nie o zdradzie.

    Ty wszystko wiesz!

    Odpowiedź Piotra taka nam bliska, bo przecież tak ciągle powtarzamy: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Szczere to i prawdziwe. Niestety czasami wypowiadamy tę deklarację automatycznie, bo tak się nauczyliśmy, że Boga trzeba kochać.

    Do miłości nie można przymusić. Jej źródło nie bije w strachu czy wstydzie. Owo miłujesz więcej aniżeli ci to w żadnym wypadku porównywanie się! Skoro kocham to staram się to czynić całym sobą, ze wszystkich sił swoich, całym umysłem, całą wolą, ciałem też. Dlatego nigdy dość w rozbudowywaniu się tego miłosnego organizmu. Wyraża się to w prostych słowach Pana: Paś baranki, owce moje! Wszak miłość prawdziwa objawia się w służbie.

    Szczere deklaracje i smutek, gdy po raz kolejny Pan pyta o to samo: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Wydaje się nam, że już wszystko wiemy, że już wszystko opanowane, a tymczasem idzie o wyznanie swej niepewności, bo dopiero gdy na Bogu budujemy naszą miłość, dopiero wtedy mamy jakąś pewność, że to prawdziwe. Stąd słyszymy kolejne wyznanie: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham, w którym kluczowe słowa to wszystko wiesz….

    Boże spojrzenie

    Ważny to punkt, bo miłość wie wszystko, patrzy tam, gdzie z reguły niewielu patrzy, sięga tam, gdzie nieliczni starają się dotrzeć. Ona patrzy inaczej. Miłość Boża rozlana jest w naszych sercach, jesteśmy świątynią Ducha Świętego tak więc trzeba nam uczyć się spojrzenia Boga-Miłości.

    Proroctwo Pana, a może bardziej wyraz miłości (zresztą czyż Boże proroctwo nie objawia Jego miłości?!): Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. To Boże spojrzenie na życie Piotra i o taką szkołę idzie!

    Kochasz? Wiesz gdzie bije źródło miłości? To usłysz: Pójdź za Mną! Bo tylko miłość daje możliwość rozwoju, osiągnięcia pełni

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.