Ziarnem jest Słowo Boże, a Siewcą – jest Chrystus!

Z
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam serdecznie i pozdrawiam u progu Dnia Pańskiego. A dzisiaj Słowo Boże powie nam o… Słowie Bożym! Bardzo to ważny temat dla nas, katolików, jeśli się tak na spokojnie pomyśli, jak bardzo słabo to Słowo znamy i je rozważamy, a do tego – jak równie słabo nim żyjemy. Może właśnie dzisiejszy dzień będzie w tej kwestii jakimś przełomem?…
    Na piękne i pobożne przeżywanie Niedzieli – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

15
Niedziela Zwykła, A,
do
czytań: Iz 55,10–11; Rz 8,18–23; Mt 13,1–23
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To
mówi Pan: „Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie
powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie
zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla
jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do
Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie
spełni pomyślnie swego posłannictwa”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi
z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z
upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie
bowiem zostało poddane marności nie z własnej chęci, ale ze
względu na Tego, który je poddał, w nadziei, że również i ono
zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i
chwale dzieci Bożych.
Wiemy
przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach
rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy
pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy
oczekując przybrania za synów, odkupienia naszego ciała.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Tego
dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się
koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a
cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi
słowami:
Oto
siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę,
nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste,
gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była
głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo
nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie
wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną
i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a
inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha”.
Przystąpili
do Niego uczniowie i zapytali: „Dlaczego w przypowieściach mówisz
do nich?”
On
im odpowiedział: „Wam dano poznać tajemnice królestwa
niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane i
nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to,
co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi
oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją.
Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza:
«Słuchać
będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie.
Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe
zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani
swym sercem nie zrozumieli: i nie nawrócili się, abym ich
uzdrowił».
Lecz
szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo
zaprawdę powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło
zobaczyć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co
wy słyszycie, a nie usłyszeli.
Wy
zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha
słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to,
co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno
posiane na drodze.
Posiane
na miejsca skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z
radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest
niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa,
zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto
słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają
słowo, tak że zostaje bezowocne.
Posiane
w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i
rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi
sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny”.
Dobrze
chyba wszyscy znamy przypowieść, którą podarował nam Jezus w
dzisiejszej Ewangelii. I jeżeli nawet ktoś z nas miałby
początkowo jakieś trudności ze zrozumieniem Jezusowego przesłania,
to po wyjaśnieniach, których sam Jezus udzielił swoim
uczniom, wszystko wydaje się jasne.
Oto
bowiem wielu jest takich, którzy – owszem – Boże Słowo słyszą,
ale go nie rozumieją. Cóż z tego, że usłyszeli Słowo? I tak
pozostaje ono „poza nimi”, i tak nie wywrze ono żadnego
wpływu na ich życie. Po prostu – być może nie pasuje ono do
ich sposobu wyrażania świata,
może jest to – w ich
rozumieniu – Słowo na tyle przestarzałe, że nie sposób go
odnieść do rzeczywistości, bo świat już poszedł na tyle daleko,
że wracanie do jakichś archaicznych pouczeń o Dekalogu i o
miłości bliźniego,
a tym bardziej o miłości nieprzyjaciół
– nie ma sensu…
A
zatem – wszyscy oni słyszą Boże Słowo, może się nawet nim
zachwycają
, ale bardziej byliby skłonni umieścić je na
półce pomiędzy baśniami, albo na półce, zawierającej pozycje
historyczne, a może na tej, na której stoją dzieła różnych
kultur starożytnych.
Mniej
więcej do tego są oni skłonni sprowadzić wartość Bożego Słowa:
do czegoś podobnego do mitologii lub jakichś
zamierzchłych przekazów ludów antycznych.
Niektórzy jeszcze
byliby w stanie zachwycać się stroną językową Bożego
Słowa, dokonując analiz gramatycznych, logicznych i innych,
co samo w sobie może i byłoby potrzebne, ale zdecydowanie na tym
nie można poprzestać.
Kto
tak jedynie widzi Boże Słowo, jest tym właśnie, który słucha,
a nie rozumie
. Jest to o tyle groźny dla człowieka stan
rzeczy, że może on żyć w nieświadomości: może mu się wydawać,
że przecież słucha Bożego Słowa, więc wszystko jest w
porządku.
A tymczasem ów ewangeliczny Zły, czyli szatan,
dokładnie czuwa nad tym, aby nic z treści głębszych tam nie
pozostało.
Drugą
grupą słuchaczy Bożego Słowa są ci, którzy – jak mówi Jezus
słuchają i przyjmują je z radością. Owszem,
można chyba powiedzieć, że zwracają oni uwagę na to, co ważne
i istotne.
Nie zatrzymują się jedynie na stronie zewnętrznej
Słowa, nie dociekają tylko i wyłącznie walorów językowych czy
historycznych, starają się poszukiwać treści głębszych,
treści Bożych,
co więcej – znajdują, cieszą się tym,
nawet gotowi są wprowadzić je w życie. Ale nie do końca.

Okazuje
się bowiem, że Boże Słowo, oprócz tego, że jest piękne i
zachwycające, nawet może powodować wzruszenia – jest jeszcze
wymagające
. A tego –
niestety – nie przewidują niektórzy Jego słuchacze i
stąd rodzą się rozczarowania.
Łatwo
bowiem zachowywać to Słowo, o ile ono nie stawia wymagań, albo
wymagania te nie są zbyt duże. Gorzej, kiedy Boże Słowo zawiera
jakieś wyraźne wskazanie zmiany życia, albo zawiera
upomnienie czy wręcz naganę grzechu, kiedy domaga się podjęcia
konkretnych postanowień, przełożenia wiary deklarowanej i
wyznawanej na wiarę praktykowaną;
kiedy Słowo to domaga się –
na przykład – zerwania z nałogiem, uregulowania sytuacji
małżeńskiej,
zerwania znajomości, które rozbijają małżeńską
zgodę.
Wtedy
gdzieś pryska ów entuzjazm, z jakim początkowo Słowo to
przyjmowano, więcej – Słowo to zaczyna męczyć, denerwować,
przeszkadzać, drażnić…
I nie trzeba wcale nadzwyczajnych
prześladowań, o których mówi dzisiejsza Ewangelia. Wystarczą
tylko te przeszkody, które każdy odnajdzie w sobie, a które
wynikają z naszego osobistego lenistwa czy niedbalstwa w pracy
duchowej.
Trzecią
grupą słuchaczy Słowa – według Jezusa – są ci, którzy go
słuchają, ale 
troski doczesne i ułuda bogactwa
zagłuszają je w ich sercach. Rzeczywiście, musimy
przyznać Jezusowi rację, tak właśnie jest.
Każdy
z nas przeżywa jakieś trudności,
jakieś swoje osobiste
problemy, każdy ma się z czym codziennie zmagać. A Boże Słowo
wydaje się wówczas dodatkiem,
który – owszem – sam w sobie
jest piękny, ale kiedy człowiek staje w obliczu tylu codziennych
zmartwień i zabiegów o swoje utrzymanie
i związanie „końca
z końcem”, to już naprawdę nie ma czasu ani siły zajmować się
jeszcze dodatkowo Bożym Słowem.
Myśli
sobie, że przecież najpierw powinien się uporać z problemami,
które niesie codzienność,
a dopiero potem, może na „stare
lata”,
zapisze się do jakiegoś kółka różańcowego i
więcej czasu poświęci sprawom religijnym, w tym także –
słuchaniu Bożego Słowa.
No przecież chyba Pan Bóg musi to
zrozumieć, teraz czasy takie ciężkie, trzeba sobie jakoś radzić.
A Boże Słowo od zawsze takie samo, więc i później mogę się
nim bardziej zająć.
Naturalnie,
od razu powiedzmy sobie jasno, że takie stawianie sprawy jest do
gruntu błędne, jako że Słowo Boże zawiera wiele wskazań,
które mogłyby pomóc nam w rozwiązywaniu problemów codziennych,
znaleźlibyśmy tam wiele wskazań, które byłyby dla nas niczym
drogowskazy na trudnych drogach życia,
a poza tym – człowiek
prawdziwie wierzący nie jest w stanie wprowadzić rozróżnienia
między wiarą a życiem,
bo wiara przenika całe jego życie i
wszystkie jego decyzje.
Tak
zatem, trzecią grupą słuchaczy Bożego Słowa są ci właśnie,
którzy Słowo to umieszczają na dalszym miejscu w życiu, za
wieloma różnymi sprawami i zajęciami.
I
wreszcie czwartą grupę słuchających Słowa, wymienioną przez
Jezusa stanowią ci, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują
je
. Dokładniej wczytując się w dzisiejszą Ewangelię
zauważymy, że Jezus mówi o tym, kto Słowa słucha i je
rozumie
. Naturalnie, to „rozumienie” oznacza w tym
przypadku coś więcej, niż tylko taki stan, w którym człowiek
ogólnie wie, o czym się mówi.
Rozumienie
– w znaczeniu biblijnym – to pojęcie szersze, oznacza ono bowiem
przejęcie się tym Słowem, napełnienie się nim, kierowanie się
nim w życiu, uczynienie go swoją rzeczywistością,
swoją
codziennością, swoim wszystkim.
Bo
gdybyśmy chcieli to pojęcie „rozumienia” tłumaczyć tak, jak
je się potocznie tłumaczy, a więc „rozumieć” czyli:
„wiedzieć, o czym się mówi”,
to trzeba przyznać, że ci
wszyscy, o których wspomniane było wcześniej, także „rozumieli”
to Słowo – bo wiedzieli, o czym mowa. Owszem, nawet z
radością przyjmowali. A jednak – okazuje się – zawsze coś
przeszkadzało w tym, aby dokładnie je wypełnić.
Dlatego
też Jezus mówiąc o tych, którzy Słowa słuchają i rozumieją
je, ma na myśli tych, którzy go słuchają i się nim dogłębnie
przejmują, którzy się z nim poważnie liczą
. I którzy
nie czekają na emeryturę, aby poświęcić mu więcej uwagi.
Kiedy
tak słuchamy Jezusowego pouczenia, to siłą rzeczy stawiamy przed
sobą problem, stawiamy pytanie do refleksji: W której grupie
słuchaczy umieściłbym siebie?
Czy jestem tym, który słucha,
ale nic nie rozumie,
to znaczy: zatrzymuje się tylko na tym, co
zewnętrzne i najmniej istotne? Czy może jestem tym, który słucha
i z radością reaguje
na to Słowo, ale boi się zawartych
tam wymagań i wyzwań,
przeto w rezultacie tego Słowa nie
zachowuje?
A
może jestem tym, który rzeczywiście chętnie słucha tego Słowa,
ale jest tak obłożony stertą spraw codziennych i osobistych
problemów, że zza tej sterty nie widz
i najmniejszej
możliwości,
aby jeszcze zajmować się Bożym Słowem? A może
wreszcie jestem tym, który słucha Słowa i je rozumie, który
czyni wszystko, aby się nim w każdej chwili kierować i aby
potraktować je tak poważnie, jak na to zasługuje?
Odpowiedzi
na te pytania są bardzo ważne, bo świadczą o naszej wierze. Wiara
bowiem chrześcijanina nie wyraża się w tym, że ktoś mówi, iż
jest wierzącym
. Nawet chodzenie do kościoła dla samego
chodzenia jeszcze nie świadczy o pełnej i prawdziwej wierze. Wiara
wyraża się w tym, jak się nią żyje,
jak się nią kieruje
przy podejmowaniu najzwyklejszych decyzji, najbardziej
podstawowych wyborów.
I w tym znaczeniu również ogromnie
istotne jest poważne traktowanie Bożego Słowa.
A
Słowo to, jak słyszymy w pierwszym czytaniu, ma moc samo w
sobie
. Nawet jeżeli słuchając go, nie do końca je
rozumiemy, to jednak zawarta w nim moc wewnętrzna może dokonać
cudu przemiany serca.
Prorok Izajasz, przez porównanie do ulewy
nawadniającej ziemię, dobitnie ukazuje skuteczność Bożego
Słowa,
które również oddziaływuje na tych, którzy chcą
wejść z nim w bezpośredni, osobisty kontakt.
Słowo
Boże bowiem jest Słowem żywym, jest Słowem samego Boga,
skierowanym do człowieka.
Do Słowa Bożego nie sposób porównać
żadnego innego słowa, żadne inne bowiem słowo nie jest w stanie
dokonać tak wielkich przełomów w życiu ludzkim, jak Słowo Boże.

Owszem,
niektóre ludzkie słowa niosą wiele radości. Niektóre ludzkie
słowa niosą pociechę, potwierdzają przyjaźń, świadczą o
bliskości serca, niosą potrzebną nadzieję.
Ale są i takie
słowa, które niosą smutek i żal; które uderzają mocniej, niż
jakiekolwiek uderzenie ręką; które ranią tak, że nie wiadomo,
jak potem dalej żyć;
które odbiorą nawet ostatnie iskierki
nadziei.
Słowa
i słowa. Takie i inne. Dobre i złe.
A Słowo Boże jest jedynym
Słowem, którego nie można nawet próbować porównywać ze słowem
ludzkim, bo ludzkie słowa nie mają nawet małego procentu
tej treści i tego ładunku łaski, jaki posiada Boże
Słowo.
Dlatego, jeżeli człowiek wejdzie z nim w bezpośredni i
serdeczny kontakt, a więc – będzie je z uwagą i największym
szacunkiem czytał, z największym skupieniem rozważał, będzie
się modlił o właściwe rozumienie i przyjęcie tego Słowa
, to
nawet, jeżeli zabraknie mu teologicznego przygotowania, zabraknie
mu znajomości metod interpretacji Biblii;
nawet, jeżeli sam o
sobie będzie mówił, że jest człowiekiem prostym i żadnych szkół
nie kończył, to jednak cudowna wewnętrzna moc Słowa i w
nim dokona wiele dobrego.
To
nie poziom intelektualny bowiem decyduje o tym, ile człowiek
jest w stanie przyjąć z Bożego Słowa, ale otwarte ludzkie
serce
; uszy otwarte, aby usłyszeć to Słowo; umysł
otwarty, aby je przyjąć i odnieść do swojego życia;
oczy
otwarte, aby zobaczyć jego działanie w świecie; ręce gotowe do
pracy, aby to Słowo zamienić w czyn.
Kochani,
to Słowo przenosi nas w rzeczywistość Nieba. W
drugim czytaniu Paweł Apostoł do Rzymian mówi o wspólnocie
Kościoła jako o tych, którzy oczekują chwały zbawionych.
Chociaż
teraz doznają cierpień, jednak cierpienia te niczym są w
porównaniu z przyszłą chwałą. A jednym ze znaków tej
przyszłej chwały jest Boże Słowo.
Niech
nam zatem mocno wybrzmi w sercu treść wersetu, jaki został dziś
wyśpiewany przed Ewangelią: Ziarnem jest Słowo Boże,
a Siewcą jest Chrystus, każdy, kto Go znajdzie, będzie żył na
wieki
!

5 komentarzy

  • Dziękuję Ci Jezu za Twoje Słowo pełne nadziei "…tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa". Dziękuję Ci Księże za Twój komentarz, szczególnie za tą część "Dlatego, jeżeli człowiek wejdzie z nim w bezpośredni i serdeczny kontakt, a więc – będzie je z uwagą i największym szacunkiem czytał, z największym skupieniem rozważał, będzie się modlił o właściwe rozumienie i przyjęcie tego Słowa, to nawet, jeżeli zabraknie mu teologicznego przygotowania, zabraknie mu znajomości metod interpretacji Biblii; nawet, jeżeli sam o sobie będzie mówił, że jest człowiekiem prostym i żadnych szkół nie kończył, to jednak cudowna wewnętrzna moc Słowa i w nim dokona wiele dobrego."

    • Sam się ratuję tą zasadą… Bo też nie jestem biblistą, ani jakimś znaczącym teologiem, a wierzę, że coś z tego słuchanego i czytanego Słowa w moim sercu zostaje… Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.