Nawet największe zło – nie zwycięży Jezusa!

N
Szczęść Boże! Po raz kolejny pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby, gdzie pogoda naprawdę dopisuje – jak chyba wszędzie – przy czym tutaj nie odczuwamy aż tak bardzo tych szalonych upałów, jakie grasują po Polsce.
    A w świecie polityki i w wydarzeniach światowych – jeszcze goręcej. Znalazło to oddźwięk w Waszych komentarzach, Kochani. Przyznaję, że przeczytałem je już po napisaniu dzisiejszego rozważania. I przekonałem się, że wszyscy martwimy się tym samym. Módlmy się zatem wszyscy w jeszcze większym stopniu o opamiętanie dla siejących zło i zniszczenie – ludzi przesyconych nienawiścią…
    Nie traćmy nadziei, że w mocy Jezusa jest zwycięstwo! Więcej o tym – w rozważaniu…
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
15 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Mi 2,1–5; Mt 12,14–21
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA MICHEASZA:
Biada
tym, którzy planują nieprawość i obmyślają zło na swych
łożach! Gdy świta poranek, wykonują je, bo jest ono w mocy ich
rąk. Gdy pożądają pól, zagarniają je, gdy domów – to je
zabierają; biorą w niewolę męża wraz z jego domem, człowieka z
jego dziedzictwem.
Przeto
tak mówi Pan: „Oto Ja zamierzam zesłać na to plemię niedolę,
od której nie uchylicie waszych karków i nie będziecie dumnie
chodzić, bo będzie to czas nieszczęścia. W owym dniu wygłoszą
przeciw wam satyrę, podniosą wielki lament, mówiąc: «Jesteśmy
ograbieni do szczętu! Dział mego ludu przemierzony sznurem i nie
ma, kto by go przywrócił; pola nasze przydzielono grabieżcy».
Przeto
nie będziesz mieć nikogo, kto by rzucał sznurem na dział w
zgromadzeniu Pana”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Faryzeusze
wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić.
Gdy
Jezus dowiedział się o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło
za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go
nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:
Oto
mój Sługa, którego wybrałem, umiłowany mój, w którym moje
serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie
prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie
usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani
knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego
imieniu narody nadzieję pokładać będą”.
Słuchając
dzisiejszej perykopy ewangelicznej, widzimy dwie kontrastujące ze
sobą
postawy: postawę faryzeuszy,
czyhających złośliwie na życie Jezusa – i postawę Jezusa,
który usuwa się na bok, oddala się z całego tego zgiełku, jaki
tworzą właśnie faryzeusze, a będąc na uboczu, dokonuje cudów
swojej miłości:
uzdrawia, naucza…
Jakby
dwa światy – dwie zupełnie inne rzeczywistości: rzeczywistość
zła, podstępu, nastawania na życie drugiego – i rzeczywistość
dobroci, pokory, wyciszenia, miłości… Dwie skrajnie przeciwne
rzeczywistości…
Dzisiaj słyszymy o ich swoistym zderzeniu się
– słyszymy o tym, jak rzeczywistość diabelska, zła, nienawistna
usiłuje wkroczyć w rzeczywistość dobra i miłości, jak
usiłuje ją pokonać.
Tak
było wówczas, kiedy Jezus chodził po świecie. Tak było
przed Jezusem, o czym jasno i dobitnie przekonuje nas Prorok
Micheasz w pierwszym czytaniu. I tak jest dzisiaj. Myślę, że
nikogo nie muszę o tym przekonywać, wystarczy włączyć
jakikolwiek program informacyjny.
Kiedy
słuchamy kolejnych doniesień o zestrzelonym samolocie i o
przymiarkach do śledztwa, którego to śledztwa i tak zapewne nie
będzie, a jeżeli nawet będzie, to okaże się kolejną farsą,
bo
przecież nikt tak na poważnie nie zadrze z mocarstwem, z którym
się robi interesy – kiedy zatem słuchamy o tym wszystkim, to
pewnie pytamy samych siebie, do czego to doprowadzi, czym się to
skończy, do czego jeszcze może dojść?
Gdzie są granice
brutalnych ataków złego – czy są w ogóle takie granice?
Na
te ataki, którego Jego samego dotyczyły, Jezus nigdy nie
odpowiadał nienawiścią, ale ciągle konsekwentnie czynił dobro.

Nie zrażał się ani nie zniechęcał tym, że ktoś nastaje na Jego
życie i źle Mu życzy. On wiedział, jaką misję ma do spełnienia
i konsekwentnie ją realizował.
To
zło miało Go wkrótce na chwilę pokonać, zwyciężyć – ale po
to, aby jeszcze większe okazało się zwycięstwo Jego,
Jezusa
. Zwycięstwo ostateczne i bezapelacyjne! Mocą tego
jedynego i największego zwycięstwa, chrześcijanie, przyjaciele
Jezusa, mogą dzisiaj zwyciężać to wszystko, co się na świecie
dzieje,
nie ulegając temu wszystkiemu i nie czyniąc w ten sam
sposób.
W
niejednym bowiem sercu zapewne zrodziło się już pytanie czy
dylemat – co robić? Jak dalej postępować? Odpowiedź
przynosi nam dzisiejsza Ewangelia: trzymać się Jezusa!
Niezmiennie czynić dobro! Nie dać się zwyciężyć złu, ale zło
dobrem zwyciężać! Na wzrastającą złość złego – odpowiadać
coraz większą miłością i dobrocią.
Kochani, w naszych
czasach – właśnie w takich, jakie one są – takiego właśnie
świadectwa nas, chrześcijan, najbardziej potrzeba: zdecydowanego
i odważnego świadectwa miłości!
Nie
dajmy się zwariować! I nie uwierzmy, że zło może nas zwyciężyć!
Nie może! Ostatecznie zawsze zwycięży Jezus! I o tym
właśnie musimy pamiętać, oglądając kolejne, zatrważające nas
programy informacyjne. Choćby miało się dziać nawet największe
zło – nie zwycięży ono Jezusa. Bo On jest największy!
Zwycięski!
On
jest tym, o którym Bóg w Proroctwie Izajasza mówi: Oto
mój Sługa, którego wybrałem, umiłowany mój, w którym moje
serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie
prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie
usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani
knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego
imieniu narody nadzieję pokładać będą.
Nie
bójmy się zatem świata i jego machinacji –
całego tego zła, jakie
się na świecie dzieje!
My,
chrześcijanie, wiemy, u kogo szukać pomocy i ratunku… 

18 komentarzy

  • Ks. Jacku, tak Jezus zwycięża zło – zawsze. Często jednak bywa tak, że ludzie z Jezusem na ustach stają na przeciw siebie wierząc głęboko w to, że to po ich stronie jest Bóg. Tymczasem Bóg, tak jak i prawda, jest zawsze tam gdzie jest :). Jest tam gdzie pokrzywdzeni, tam gdzie niesprawiedliwość ( od razu tłumaczę dla Moje Nazwisko: nie dlatego, że Bóg jest niesprawiedliwy, ale dlatego, że widzi niesprawiedliwość) .

    • Kończąc bardziej konkretnie pytaniem: " A jeśli przyjdą podpalić dom…?" Co robić ? Bić się, czy nie bić – oto jest chrześcijańskie pytanie ? Ja odpowiedź znam, znał ją również Ks. Ignacy Skorupka, ale proszę o potwierdzenie lub zaprzeczenie :).

    • Niech ci ktoś wpierw, prowokatorze, wytłumaczy podstawowe zasady ortografii i interpunkcji…Na zastępowanie i ocenianie Boga się nie łap…

    • @pajac: Jak sie pisze z telefonu, to różne rzeczy mogą się zdarzyć człeku zlej woli. BTW interpunkcja wchodzi w zakres ortografii, zatem po co walisz takim pleonazmem iluzjo intelektualisty?

    • Kiedy przyjdą podpalić dom, czyli kiedy napadną na Ojczyznę, oczywiście trzeba jej bronić. Tak, z bronią w ręku! To jest jeden z chrześcijańskich obowiązków. Nie wolno atakować, ale bronić – w razie konieczności – jak najbardziej! I wtedy rzeczywiście – trzeba bić!
      A co do powyższej dyskusji, to zachęcam do wymiany poglądów – nawet ostrej – ale nie epitetów… Ks. Jacek

    • Jeżeli ma Ksiądz na myśli moje określenie @pajac , to proszę zwrócić uwagę na awatar jaki towarzyszy temu wpisowi i w gruncie rzeczy pogardliwy jego ton. Jeśli ktoś w ten sposób pajacuje, to słowo "pajac" po prostu określa to co robi – bez pejoratywnych konotacji :). BTW. dziwnie pachnie mi to kolejnym wcieleniem tego samego człowieka, który zamiast rzeczowo podejść do dyskusji po prostu trolluje na blogu.

    • Myślę podobnie… Bardziej chodzi mi o "prowokatorze", które to określenie nie bardzo wiem, do kogo się odnosi i w jakim kontekście… Ks. Jacek

  • Księże Jaśkowski, z trzech powodów nie atakuję Boga; pierwszy powód ma charakter osobisty, drugi – mam szacunek dla starszych, trzeci – "użyteczni" – na dodatek użyteczni prowokatorzy – robią to znakomicie, bo trwają w chamskim przekonaniu, że Mu w ten sposób dobrze służą [a to nas obu śmieszy].
    Łączę wyrazy…

    • Sancte Michael Archangele,
      defende nos in praelio,
      contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium.
      Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque,
      Princeps militiae caelestis, Satanam aliosque spiritus
      malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo,
      divina virtute, in infernum detrude. Amen.

    • A ja niezmiennie dziękuję Panu Posiadającemu Nazwisko za wierną obecność na blogu. O ile niewiele Osób na stałe włącza się w dyskusje, o tyle On jest zawsze. Myślę, że z tego wyniknie jakieś wielkie dobro. Owszem, musi się na razie trochę wyszumieć i pokazać, kim to On nie jest, dlatego te różne karkołomne teorie wypisuje i walczy z całym światem, ale wydaje mi się, że czegoś głębszego tak naprawdę poszukuje i ja te poszukiwania wspieram serdeczną modlitwą! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.