O stałej niebiańskiej promocji…

O
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dziękuję za Wasze wypowiedzi w sprawie kształtu i charakteru naszego forum. Już rysuje mi się jakiś pogląd na sprawę, chociaż Wasze wypowiedzi są bardzo różnorodne. 
   Widzę zatem, że przeważa propozycja, aby nie usuwać żadnych wpisów, natomiast ewentualnie pomijać te najbardziej aroganckie – nie komentować ich, a za Autora się modlić. Uważam, że możemy przy takiej propozycji pozostać, a jeśli ktoś będzie miał jakąś dobrą myśl, to może zawsze coś napisać w odpowiedzi na tego typu wpisy. 
    Co do zwiększenia intensywności komentowania przez Czytelników, to mam zachęcać, zachęcać, zachęcać… A więc – zachęcam, zachęcam, zachęcam! 
     Sprawę reklam na razie w ogóle wstrzymujemy – także z przyczyn technicznych, ale Wasze poglądy na ten temat są dla mnie bardzo cennym wskazaniem. 
   A odnośnie do różnych propozycji usprawnienia i ulepszenia naszego forum – wszystkie je przekażę Moderatorowi do przeanalizowania.
      Moi Drodzy, na dzisiejszy dzień życzę Wszystkim dobrych natchnień i pogody ducha. Dziękuję Księdzu Markowi za bardzo głębokie słówko w dniu wczorajszym. Zachęcam Was, Kochani, abyście dzisiaj, przy niedzieli, zechcieli do niego jeszcze raz wrócić. Szczególnie proszę o to rodziców, nauczycieli i wychowawców…
      Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

18
Niedziela zwykła, A,
do
czytań: Iz 55,1–3a; Rz 8,35.37–39; Mt 14,13–21
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To
mówi Pan Bóg: Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie,
choć nie macie pieniędzy. Kupujcie i spożywajcie, dalejże,
kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko.
Czemu
wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę na
to, co nie nasyci? Słuchajcie mnie, a jeść będziecie przysmaki i
dusza wasza zakosztuje tłustych potraw.
Nakłońcie
wasze ucho i przyjdźcie do mnie, posłuchajcie mnie, a dusza wasza
żyć będzie.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie,
ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo
czy miecz?
Ale
we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas
umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani
aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani
przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani
jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości
Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd
w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o
tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki
tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.
A
gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli:
„Miejsce tu jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść
się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”.
Lecz
Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im
jeść”. Odpowiedzieli Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu
chlebów i dwóch ryb”. On rzekł: „Przynieście mi je tutaj”.
Kazał
tłumom usiąść na trawie, następnie wziął te pięć chlebów i
dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i
połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli
wszyscy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście
pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około
pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.
Streszczeniem
całej dzisiejszej Liturgii Słowa bez wątpienia może być refren
odśpiewanego przed chwilą Psalmu responsoryjnego: „Otwierasz
rękę, karmisz nas do syta”.
Zarówno bowiem perykopa
ewangeliczna i zawarty w niej opis rozmnożenia chleba i ryb,
jak i pierwsze czytanie, zawierające zaproszenie, skierowane
przez Boga do człowieka, aby ten korzystał z Bożej hojności

wszystko to doskonale streszcza się właśnie w tymże refrenie.
Bóg
ze swej dobrej ręki, z obfitości swego serca karmi ludzi, obdarza
swymi dobrodziejstwami. Zauważmy jednak, że zarówno pierwsze
czytanie, jak i perykopa ewangeliczna mówi o podwójnym Bożym
darze.
Jezus zatroszczył się o pokarm dla ciała i dał go w
niezwykłej obfitości bezpośrednio po tym, jak równie, o ile nie
bardziej obficie obdarzył zebrany przy sobie lud pokarmem dla
duszy – swoim świętym Słowem.
I
także Prorok Izajasz, cytując Boga, wypowiada następujące słowa:
Wszyscy spragnieni,
przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy.
Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez
płacenia za wino i mleko. Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie
jest chlebem? I waszą pracę na to, co nie nasyci?

Zaraz
potem jednak dodaje: Słuchajcie
mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych
potraw. Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do mnie, posłuchajcie
mnie, a dusza wasza żyć będzie.

A
zatem, pokarm
dla ciała – i pokarm dla duszy.

Jeden
nierozerwalnie związany z drugim. I tak jeden, jak i drugi – dany
w obfitości.

I dany z
miłości,
o
której tak wyraźnie mówi dzisiejsze drugie czytanie. W swoim
Liście do Rzymian, Apostoł Narodów pyta retorycznie: Któż
nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk
czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy
miecz?
I
odpowiada: We
wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas
umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani
aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani
przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani
jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości
Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym
.
Bóg
z miłości daje człowiekowi swoje dary, szczerze
troszczy się o człowieka. O to, by człowiek nie był głodny –
na ciele, ale i na duszy. Co
zrobić jednak, Kochani, aby człowiekowi tak samo zależało na tym,
by nie być głodnym?

Bo to chyba Bogu o wiele bardziej zależy na człowieku, niż samemu
człowiekowi. Człowiekowi w znacznie większym stopniu zależy
na pokarmie dla ciała

– i tutaj właściwie żaden kryzys ekonomiczny
w niczym nie przeszkadza, nie zmniejsza żądań i oczekiwań
człowieka.
Zwłaszcza
o nas, żyjących współcześnie, zwykło się mówić, że jesteśmy
społeczeństwem
konsumpcyjnym,

że częstokroć mamy nastawienie
roszczeniowe,
że
przebieramy w różnych ofertach i propozycjach, że wychwytujemy
wszystkie możliwe promocje (o ile to one nas nie wychwytują!), a
w kwestii zdobywania pokarmu dla duszy, w
kwestii zaspokajania głodu duszy jesteśmy o wiele mniej operatywni
i zaradni…

Co
zrobić, Kochani, abyśmy w ogóle ten duchowy głód odczuwali, aby
nam przestało
wystarczać tylko to, co dla ciała?

Co zrobić, żebyśmy zanim będziemy zabiegać o dogadzanie swoim
kulinarnym i materialnym zachciankom, najpierw
zasłuchali się w Boże Słowo i ten właśnie duchowy pokarm pełną
garścią przyjmowali?…
Co
zrobić, żebyśmy uświadomili sobie – może przypomnieli – że
mamy też jakieś
większe aspiracje i pragnienia, niż tylko te doraźne i
materialne?…

Co
zrobić, żeby dzisiejszy człowiek zrozumiał i uwierzył, że jest
naprawdę kimś
więcej, niż tylko klientem supermarketu i adresatem wszystkich
możliwych promocji i loterii?…

Jakże
by to było przykre, gdyby człowiek tylko na tym miał poprzestać…
Jakże musiałby być ubogim – naprawdę
ubogim…
Dlatego
dzisiaj Pan zaprasza nas – nie po raz pierwszy przecież – abyśmy
zasmakowali
w większych dobrach, abyśmy zapragnęli czegoś więcej!

W usłyszanych przed chwilą czytaniach mocny akcent położony jest
na słuchanie
Bożego Słowa.

Ale my wiemy, że tymi duchowymi darami, tymi większymi dobrami, są
wszystkie
Sakramenty Kościoła, na czele z Eucharystią.
Tym
wielkim dobrem jest Msza
Święt
a.
I modlitwa.

Czemu ludzie nie chcą korzystać z darów, które dosłownie „na
tacy” mają podane?…
Kochani,
także
od
nas zależy
zmiana tej sytuacji. To właśnie my mamy pokazać, że czegoś
więcej chcemy, za czymś więcej tęsknimy i czegoś więcej
pragniemy.

Owszem, trzeba nam zadbać o należyte utrzymanie i godziwe warunki
życia.
Ale
zapewne wszyscy kiedyś spotkaliśmy takiego człowieka, który żyje
na co dzień w dostatkach i luksusach,

w pięknym domu, lśniącym od złota i innego bogactwa – a
sam wewnętrznie jest smutny, zgaszony, wiecznie narzekający,
zgorzkniały…

I tymi wewnętrznymi zgorzknieniami
zarażający innych. Zapewne spotkaliśmy takiego człowieka. Może
nawet niejednego. Ja spotkałem. Przykry to był widok.
Owszem,
o ile zajmuje on eksponowane
stanowisko
i
ma wpływ na życie innych ludzi, jest on słuchany i liczą się z
nim inni. Bo
muszą się liczyć

– a tym samym muszą znosić jego fanaberie, złe humory, wręcz
kaprysy. Kiedy jednak straci swoją pozycję, swoje stanowisko –
traci
wszystko. I pozostaje wielka, wielka pustka.

I na nic się nie przyda piękny dom, lśniący złotem. Wielka,
straszna, wewnętrzna pustka…
Kochani,
nie warto tak żyć. Szkoda życia! Jezus sam zatroszczy się o to,
byśmy nie byli głodni i mieli co na siebie włożyć, o
ile my bardziej będziemy się troszczyli o to, by mieć czym
napełnić, nasycić swoje serce, nakarmić swoją duszę.

Jest
to recepta na ułożenia sobie życia w sposób mądry i spokojny,
bez
stałej nerwówki i gorączki,
spowodowanej
najpierw chęcią pomnożenia majątku, a potem – koniecznością
jego upilnowania przed napadami i kradzieżą. Podjęcie
osobistej troski o sprawy duchowe i złożenie troski o sprawy
doczesne w ręce Pana,

dają taką gwarancję.
Dlatego
brońmy
się przed tym, żeby zakupy, promocje i mordercza pogoń za
utrzymaniem nie stały się jedynym sensem i celem naszego
życia.
Bo będzie to bardzo smutne życie. I bardzo biedne – w rzeczy
samej. Prawdziwe
bowiem bogactwo człowiek nosi w swoim sercu. I prawdziwym jest tylko
to bogactwo, którym obdarza Pan.

A na te bogactwa mamy wszyscy – i to do końca życia –
nieustającą promocję!

19 komentarzy

  • "Jezus sam zatroszczy się o to, byśmy nie byli głodni i mieli co na siebie włożyć"… Głęboka wiara? Demagogia? Naiwność czy pospolite kłamstwo? Czyżby Jezus zbyt ukochał głodnych, by pozbawiać się ich widoku?…Nie wiem… Wiem natomiast, że co t r z e c i mieszkaniec Ziemi przymiera z głodu…Prawda, że nie dotyczy to lokatorów plebanii, rabinatów, siedzib mułłów i buddyjskich klasztorów… Wystarczyłoby jednak prościutkie rozmnożenie ryb i placków jęczmiennych… Na razie cudownie mnożą się jedynie plebanie… To chyba jednak nie to…

  • Owszem. To prawda, że co trzeci mieszkaniec Ziemi cierpi z powodu głodu, ale może warto też zauważyć, że na tej samej Ziemi na zbrojenie wydaje się tyle, że spokojnie można by z tych pieniędzy nakarmić tych cierpiących z głodu i wyrzuca się do śmieci tyle że też gdyby wielu było bardziej gospodarnych można by uzbierać sporo dla tych, którym brakuje. A jak to jest w Pańskim domu? Proponuję policzyć niedojedzony czerstwy chleb, nie zjedzone podczas obiadu ziemniaki, kluski czy kanapki, które dzieci zamiast zjeść w szkole poprostu wyrzuciły do kosza. Gwarantuję, że gdyby te rzeczy nie zostały wyrzucone (bo było ich za dużo i zdążyły się zepsuć) to spokojnie w ciągu miesiąca nazbierało by się tyle, że jakaś mniej zamożna rodzina z sasiedztwa mogła by z tego spokojnie skorzystać i byłoby kilku głodnych mniej. Pozdrawiam serdecznie. J.B.

    • Dziękuję J.B. za tę odpowiedź. Podpisuję się pod nią z całym przekonaniem. Mogę tylko dopowiedzieć, że gdyby małą część pieniędzy, przeznaczonych na zbrojenia, przekazać na żywność dla ubogich, to już by wystarczyło… Ale żeby to zrozumieć, trzeba odrobiny otwartego umysłu, zamiast zaprogramowanej złośliwości. Ks. Jacek

  • "Co zrobić jednak, Kochani, aby człowiekowi tak samo zależało na tym, by nie być głodnym?" (na duszy)

    Dziś na Kazaniu Ksiądz opowiadał o swojej Parafii. Tam ludzie są spragnieni Pana Jezusa. Dlaczego? Może dlatego, że doznali głodu duszy. Jest to prawdopodobnie największa Parafia na świecie , a jest tam tylko jeden Kościół i jeden Kapłan. Czyli niektórzy mają po kilkaset km do Kościoła.

    Myślę, że to Księdza świadectwo może być poniekąd odpowiedzią . Myślę, że my tak naprawdę nie doznaliśmy takiego braku/głodu Pana Boga, bo zawsze wiemy, że jest ( chodzi mi chociażby o Kościoły po kilka w każdej dzielnicy).

    Powinniśmy cały czas czuć głód pragnienia spotkania z Panem Jezusem. Może jak poczujemy taki porządny głód, to wtedy coś to zmieni.

    Pozdrawiam
    Gosia

  • Człowiek nie docenia tego co ma nawet zdrowia a dopiero jak go nie ma to wtedy zaczyna zauważać co stracił. Jest wiele rzeczy które są marnowane: jedzenie, woda, ubrania itd. Syty nigdy nie zrozumie głodnego.
    Zastanawiam się dlaczego ktoś czyta ten blog, w którym nic mu się nie podoba przecież jest tyle innych różnych i każdy może sobie wybrać to co mu odpowiada. Wiem dlaczego: to wpływa na innych że zabiorą głos. Przynajmniej na na mnie tak wpłynęło bo zabierałam się już od kilku dni aby zabrać głos.Pewnie nic temu komuś nie brakuje ale nie do końca, ma głód duszy.
    Księże Jacku dziękuję za te wszystkie słowa i podpisuję się pod większością komentarzy tych trafnych i bliskich mnie również. Mimo że ksiądz od nas już dawno odszedł i na tłustej kawie w Tłuszczu też nie byłam to blog jest przybliżeniem do tej pielgrzymki życiowej którą zmierzamy do naszego Ojca w niebie a Ty ks.Jacku jesteś przewodnikiem i nas prowadzisz.
    Z Panem Bogiem.W.

    • Jeżeli nie udało się dotrzeć na "tłustą" kawę w Tłuszczu, to teraz zapraszam do Lublina na kawę może nie aż taką "tłustą", ale myślę, że też dobrą… Dziękuję za życzliwość! Ks. Jacek

  • Niekoniecznie chodzi o zbrojenia, chociaż to też. Wystarczyłoby, żeby w Europie i Ameryce tyle żywności na smietnikach nie lądowało. Ponoć wyrzuca się 1,3 mld ton jedzenia rocznie (wpisałam w Google hasło "ile jedzenia się marnuje").
    A jeden polski piekarz przekonał się, że bardziej opłaca się chleb wyrzucić, niż potrzebującym oddać.
    Sissi

  • 1/3 ludności głoduje i 1/3 produkowanej żywności się marnuje…
    Chyba każdy musi tu rachunek sumienia zrobić.
    Sissi

  • Na zbrojenia świat wydał w 2013 roku blisko 1,6 bln dolarów… W Polsce w 2013 statystycznie każdy z nas wyrzucił jedzenie o wartości 600 zł. Dodatkowo jak wspomina Sissi poprzez chore przepisy bardziej opłaca się wyrzucić żywność niż rozdać ją potrzebującym. Bóg nie ma z tym złem nic wspólnego, On codziennie karmi nas słowem, daje nam ten chleb, jednak często nie potrafimy Go przyjąć.
    Ludzie w dzisiejszych czasach nigdy nie są zadowoleni z tego co posiadają, choćby posiadali największe bogactwa im i tak ciągle jest mało. A cóż nam z tego w obliczu życia w wieczności z Chrystusem. Przecież my tego wszystkiego nie zabierzemy z tego świata, nie zabierzemy nic z rzeczy materialnych. Ale możemy zabrać coś o wiele bardziej cennego, nasze dobre serce, nasze chrześcijańskie życie. Przecież nawet w Modlitwie Pańskiej prosimy Boga w pierwszej kolejności o przyjście Jego Królestwa a dopiero potem o chleb powszedni. Dlatego tak jak Ksiądz wspomina, w pierwszej kolejności powinniśmy się zatroszczyć o nasze życie duchowe a dopiero potem o życie materialne. Szczęść Boże.

  • Moi Drodzy, nikt nie napisał o przyczynach głodu, ale wiele osób upatruje leczenia tej sytuacji w ograniczeniu własnej konsumpcji i …. no właśnie- i co? Mniejszym koszykiem zakupów? Przecież to nie spowoduje alokacji zasobów tylko ewentualne ograniczenie nadprodukcji. Tym, że ja kupie jeden chleb mniej w tygodniu, nie spowoduje, że ten chleb pojawi się w Etiopii. Owszem świat jest różnorodny i niekoniecznie sprawiedliwy, ale działania różnych akcji humanitarnych cały czas pokazują, że pomoc doraźna nie likwiduje problemu, ponieważ nawet nie zbliża się do jego istoty. Ze smutkiem stwierdzam, że zmniejszenie budżetów zbrojeniowych również sytuacji nie poprawi.

    • Z uwagi na grzeszność człowieka problemu się prawdopodobnie całkowicie rozwiązać nie da. Jeśli chodzi o głodujących w Polsce, to dobrym pomysłem byłoby wspieranie organizacji charytatywnych typu Caritas albo pomniejszych grup działających przy poszczególnych parafiach bądź nawet szkolnych stołówkach, co gwarantuje praktycznie w 100%, że przeznaczone środki trafią do ludzi naprawdę potrzebujących i nie zostaną przeznaczone choćby na alkohol.
      Co się tyczy Afryki – tu niestety już nie za wiele od nas zależy. Zamiast dawać rybę, należałoby obdarować Afrykańczyków wędką. Jednakowoż decyzje tego typu zapadają na najwyższych szczeblach państw "poważnych" i chyba nie mamy na nie żadnego wpływu. 🙁 Pozostaje, a właściwie od tego wszystko należy zacząć, modlitwa – ten nieoceniony skarb, dar i ogromne wyróżnienie otrzymane z rąk samego Boga – tylko On może zmienić panującą sytuację.

      Szczęść Boże,
      Artur.

    • I to się robi, i bardzo dobrze. A problem wciąż jest. Jest wydana bardzo dobra pozycja książkowa o tym jak akcje charytatywne stały się dobrym biznesem. Moim zdaniem, oczywiście istotnym elementem jest solidaryzm społeczny i międzynarodowy w przypadku występowania problemów, ale nie w formie budowania struktur pasożytniczych jak to ma miejsce obecnie.

    • Oczywiście, wszelka zbierana i organizowana pomoc powinna trafiać bezpośrednio do tych, dla których jest organizowana! Mamy się o to modlić, ale trzeba też o tym rozmawiać i budować w swoim otoczeniu właściwe spojrzenie na cały problem. Przecież ci, którzy będą kiedyś na szczytach władzy, kształtują swój pogląd w rodzinach, z których pochodzą; w rozmowach sąsiedzkich, w szkołach… Trzeba budzić świadomość – mądrą świadomość całego problemu! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.