Jaki humor ma Pan Bóg?…

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby. Nie ma tu upałów, które ja osobiście bardzo źle znoszą, nie ma też takich wyładowań atmosferycznych, o jakich słyszymy w ostatnich dniach w naszym kraju. Pamiętajmy w modlitwie o Osobach poszkodowanych w tych wydarzeniach. 
    Nie zapominajmy także o Pielgrzymach! 
   A w pierwszy czwartek miesiąca – pamiętajmy o modlitwie o nowe, dobre i liczne powołania kapłańskie i zakonne…
                         Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
18 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Jr
31,31–34; Mt
16,13–23
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Pan
mówi: „Oto nadchodzą dni, kiedy zawrę z domem Izraela i z domem
judzkim nowe przymierze. Nie jak przymierze, które zawarłem z ich
przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi
egipskiej. To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich władcą,
mówi Pan.
Lecz
takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych
dniach, mówi Pan: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i
wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem.
I
nie będą się musieli wzajemnie pouczać mówiąc jeden do
drugiego: «Poznajcie Pana». Wszyscy bowiem od najmniejszego do
największego poznają Mnie, mówi Pan, ponieważ odpuszczę im
występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów:
„Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” A oni
odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze
inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Jezus zapytał
ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Odpowiedział Szymon Piotr:
„Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”.
Na
to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony.
Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który
jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka
i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie
przemogą. I tobie dam klucze Królestwa
niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w
niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.
Wtedy
surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest
Mesjaszem. Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że
musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i
arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego
dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu
wyrzuty: „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na
Ciebie”.
Lecz
On odwrócił się i rzekł do Piotra: „Zejdź Mi z oczu, szatanie!
Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co
ludzkie”.
Jak
krótki czas upłynął od momentu, w którym Jezus bardzo docenił
i pochwalił Piotra,
do tego momentu, w którym tak surowo go
upomniał.
Z zapisu ewangelicznego wynika, że dokonało się to
właściwie w czasie jednej rozmowy Jezusa z uczniami.
Najpierw było pytanie, za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego –
i była odpowiedź Piotra: odpowiedź, która znalazła wielkie
uznanie u Jezusa.
A cóż tak bardzo przysporzyło Piotrowi owej
Jezusowej pochwały?
Czyż
nie to, co sam Jezus zauważył i docenił, mówiąc: Błogosławiony
jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci
tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie
?
W
tym momencie Piotr wykazał się Bożym
myśleniem, otwarciem na Boże natchnienia, Bożym spojrzeniem

– spojrzeniem bardzo głębokim… Nie trzeba było jednak długo
czekać,
żeby ten sam Piotr popisał się – żeby nie powiedzieć:
skompromitował – spojrzeniem
bardzo, ale to bardzo ludzkim, ciasnym, przyziemnym i
nieprzemyślanym.
Chociaż
można uznać, że to, co powiedział, nie
wynikało ze złej woli,

bo chciał ustrzec swego Mistrza od
nieszczęścia, które zostało tak bardzo wyraźnie chwilę
wcześniej zapowiedziane.

Chciał ratować Jezusa, nie dopuścić na Niego żadnego zagrożenia.
Jednak Jezus
przygotowywał swoich najbliższych

właśnie na to, że musi
dokonać rzeczy wielki
ch,
które dla Niego samego będą oznaczały wielkie cierpienie. I że
to nie są jakieś wymysły czy kaprysy, ale jest to niezwykle
ważna

misja,

którą on,
Jezus Chrystus,
ma do wypełnienia.
Piotr,
jakkolwiek – jak wspomnieliśmy, wiedziony dobrymi uczuciami

chciał
Mistrza ratować,
jednak w rzeczywistości nie
mógł się oderwać od ludzkiego pojmowania całej sprawy.

Nie mógł, czy może nie potrafił dostrzec
realizującego
się
na
jego oczach w sposób konsekwentny planu Bożego!

I
dlatego wypowiedział słowa, za które został skarcony przez
Jezusa. W trakcie jednej rozmowy, w trakcie jednego spotkania,
jednego wydarzenia –
Piotr
zaprezentował dwie zupełnie różne postawy. I dwa różne sposoby
myślenia, sposoby reagowania na słowa swego Mistrza.
Czy
to znaczy, że był chwiejny
w wierze?
Wtedy
zapewne jeszcze tak – co najwyraźniej
potwierdził fakt jego zaparcia się Mistrza. Wiara Piotra –
podobnie jak i pozostałych Apostołów – wciąż
się kształtowała, wciąż się jeszcze „docierała”,
a
ponieważ Piotr słynął ze swego mocnego temperamentu, przeto w
jego przypadku to „docieranie się” było
tak
publicznie

widoczne,

a
przejawiało
się w tego typu wypowiedziach i reakcjach, których przykład
dzisiaj mamy.
Możemy
z całą pewnością powiedzieć, że w tym swoim kształtowaniu
wiary, w tych swoich poszukiwaniach, Piotr
był bardzo szczery – i bardzo spontaniczny.

Jego spontaniczność i Jego szczerość spotkały
się z miłością i stałością Pana,

który nie jest zmienny w swoich postanowieniach i który zawsze
jest wierny swemu dobremu nastawieniu na człowieka.
W
pierwszym dzisiejszym czytaniu słyszymy o tym, że Pan chce
zawrzeć ze swym ludem nowe przymierze.

Nie dlatego, że wcześniejsze były niewłaściwe, albo się
przedawniły, albo obie strony uznały, że trzeba od niego odstąpić.
Nie! Bóg
był zawsze wierny wszystkim swoim przymierzom, natomiast ludzie
zwykle je łamali.
Dlatego
dzisiaj Pan zapowiada przymierze nowe, jednocześnie zapewniając:
takie
będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach, mówi
Pan: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich
sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem. I nie będą się
musieli wzajemnie pouczać mówiąc jeden do drugiego: «Poznajcie
Pana». Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają
Mnie, mówi Pan, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich
nie będę już wspominał.

Zobaczmy,
Bóg sam wychodzi w propozycją nowego przymierza, jednocześnie
wychodząc z zapewnieniem o odpuszczeniu grzechów! Bóg wręcz
naprasza się ze swoją łaską,

sam wychodzi z inicjatywą. Spotyka się jednak nieraz z
różnym nastawieniem człowieka: czasami
z jego złą wolą, a czasami z jego złym humorem, a czasami – ze
zwykłą nieporadnością.

Niekiedy natomiast spotyka się z
bardzo dobrą wolą i szczerymi obietnicami,
szczerymi
zapewnieniami, za
którymi jednak nie idą konkretne czyny czy postawy.
Kochani,
Bóg jest niezmienny w swoim nastawieniu do człowieka, natomiast
człowiek
bywa bardzo zmienny w swoim nastawieniu do Boga.

W ciągu jednego dnia potrafi człowiek wiele
razy Boga zachwycić – i tyleż razy Go zasmucić.

W ciągu jednego spotkania, jednej rozmowy, człowiek potrafi dać
wspaniałe świadectwo swojej wiary – i jednocześnie zasadom wiary
zaprzeczyć
swymi
słowami i czynami.
Zmienny
jest człowiek – niestety – w swoim odniesieniu do Boga. W jednej
chwili jest Mu w stanie obiecać
wszystko i całe życie oddać

– żeby zaraz potem skąpić
kilka minut na modlitwę czy żałować najmniejszego choćby
wyrzeczenia.
Taki
jest człowiek w relacjach z Bogiem. Także w relacjach z drugim
człowiekiem: niestały,
kapryśny, humorzasty…
Całe
szczęście, że Bóg – jak mówią znawcy tematu – ma
zawsze dobry humor.

Dzięki temu jakoś te człowiecze kaprysy znosi… 

2 komentarze

  • "Czy to znaczy , że był chwiejny w wierze? " ….
    My na pewno jesteśmy. Jak jest dobrze w naszym życiu, to wychwalamy Pana Boga, a jak jest źle to od razu mamy pretensje . Uważamy, że to Jego wina, a jak problem zostanie rozwiązany, to zapominamy podziękować za szczęśliwe rozwiązanie.
    Tak jesteśmy zmienni w nastrojach, a tym samym chwiejni w wierze.
    Musimy pracować nad sobą.

    Pozdrawiam z Bielsko – Białej, w dzień mamy upały, a wieczorami okropne burze, albo same deszcze.
    Gosia

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.