Przypatrzmy się naszemu powołaniu!

P
Szczęść Boże! Witam Wszystkich i pozdrawiam u progu nowego dnia! Raz jeszcze ponawiam mój apel o przejrzenie Wielkiej Księgi Intencji, w celu ewentualnego dokonania korekt merytorycznych lub redakcyjnych w intencjach już istniejących, lub też w celu dopisania nowych. I bardzo proszę o modlitwę we wszystkich tych sprawach!
   Dziękując Robertowi za wczorajszy namiar na ciekawy artykuł, zachęcam do refleksji i wypowiedzi w tych ważnych sprawach. Także w sprawie tego, co dzieje się w naszym kraju. Ja osobiście do tego wszystkiego nieco szerzej odniosę się jutro.
    Tymczasem życzę Wszystkim błogosławionego dnia! A w rozważaniu – a nawet już w tytule – zadanie na dzisiaj. I nie tylko na dzisiaj.
                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek 

Sobota
21 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Kor 1,26–31; Mt 25,14–30
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Przypatrzcie
się, bracia, powołaniu waszemu. Niewielu tam mędrców według
oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych.
Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby
zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć;
i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone,
i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak
by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga.
Przez
Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla
nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i
odkupieniem, aby jak napisano, „w Panu się chlubił ten, kto się
chlubi”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: „Pewien
człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i
przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu
dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.
Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w
obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał;
on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden,
poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
Po
dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął się
rozliczać z nimi.
Wówczas
przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie
pięć i rzekł: «Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto
drugie pięć talentów zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo
dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię
postawię: wejdź do radości twego pana».
Przyszedł
również i ten, który otrzymał dwa talenty, i powiedział: «Panie,
przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem».
Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w
niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię; wejdź do radości
twego pana».
Przyszedł
i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: «Panie, wiedziałem,
żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś,
i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem
i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność».
Odrzekł
mu pan jego: «Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć
tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał.
Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po
powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego
odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć
talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar
mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A
sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności: tam
będzie płacz i zgrzytanie zębów»”.
Przypatrzcie
się, bracia, powołaniu waszemu

mówi
do nas Pan przez Apostoła Pawła. Bardzo często słyszymy to
zdanie, wypowiadane zwykle w odniesieniu do powołania
kapłańskiego
lub zakonnego. Dlatego lubią tym
zdaniem posługiwać się kaznodzieje, głoszący Boże Słowo z
okazji jubileuszy kapłańskich
lub w kontekście modlitwy o
powołania do życia kapłańskiego lub konsekrowanego.
Tymczasem
zdanie to w najpełniejszy i najbardziej oczywisty sposób odnosi się
do nas wszystkich – do każdej i każdego z nas indywidualnie!
Przypatrzmy
się swojemu powołaniu
– temu, które na określonym etapie
życia odkryliśmy jako nasze powołanie, jako naszą osobistą
drogę do świętości,
a następnie przypatrzmy się, jak to
powołanie realizujemy.
Z kolei ci, którzy mają jeszcze przed
sobą dokonanie tego wyboru, niech także przyjrzą się uważnie
swemu życiu, swoim upodobaniom i zdolnościom, swoim celom i
dążeniom,
aby w ten sposób – przy wsparciu łaski Bożej –
mogli określić, co jest ich powołaniem, na jakiej
drodze będą oni zmierzali do świętości.
Przypatrzcie
się

[…]
powołaniu
waszemu!
W pierwszym czytaniu, z Listu do Koryntian,
odnajdujemy cenne podpowiedzi w tej sprawie. Oto bowiem słyszymy, że
Bóg przy dokonywaniu swoich wyborów, przy powoływaniu ludzi do
określonych zadań, kieruje się swoimi kryteriami, a nie
postępuje według oceny ludzkiej. Dlatego wybiera to, co
głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców,

[…]
t
o, co
niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie
urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest,

[…]
by to, co
jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec
Boga.

W
Ewangelii natomiast słyszymy, że Pan uwzględnia także
osobiste predyspozycje człowieka i jego zdolności.

Jak bowiem zapewne zauważyliśmy, ilość talentów, jakie otrzymał
do zagospodarowania każdy ze sług, zależała
właśnie od jego zdolności.

Możemy
zatem powiedzieć, że Pan nigdy
nie oczekuje od człowieka rzeczy niemożliwych,

nigdy także nie chce go – poprzez swoją decyzję – w
jakiś sposób skrzywdzić, czy umniejszyć.
Może
natomiast stawiać przed nim
różne wyzwania, także wysokie i wymagające,
jednak
wszystkie one dadzą się zrealizować przy odrobinie dobrej woli i
chęci człowieka – i przy potężnym wsparciu łaski Bożej.
Właśnie
dlatego sługa, który otrzymał jeden – tylko
jeden!

– talent, a go nie pomnożył, został tak surowo ukarany. A z
kolei ten, który zyskał najwięcej, otrzymał jeszcze więcej.
Ewangeliczny gospodarz nie
żądał od tego, któremu dał jeden talent, aby mu przyniósł
dziesi
ęć.
Myślę,
że nawet gdyby
zyskał on pół talentu,

też nie byłoby problemu. Problem wynikł z tego, że człowiek ten
nawet
nie spróbował zmierzyć się z wyzwaniem, poddał się od razu,
zrezygnował
już na samym początku – dlatego już
na początku wszystko przegrał.
Kochani,
wyzwania, jakie niesie ze sobą nasze powołanie, mogą być – jak
wspomnieliśmy – niejednokrotnie wymagające.
Nawet – bardzo
wymagające.

I zupełnie błędne są przypuszczenia niektórych, że skoro jest
się
księdzem
lub siostrą zakonną to dźwiga
się
tak
wielkie ciężary,
a
tym innym, żyjącym w małżeństwie, jest dużo łatwiej. Podobnie
błędne jest myślenie odwrotne: że
to w małżeństwie jest tak ciężko,
a
księdzu czy siostrze zakonnej to się tak łatwo i bezproblemowo
żyje. Nie ma też sensu porównywanie
drogi życiowej swojej i innych,
aby
w
ten sposób dojść do wniosku,
że temu lub tamtemu to jest łatwiej, lepiej; jemu życie nie
sprawia tylu
problemów, co nam… Naprawdę, to nie ma sensu.
Jezus
przez Apostoła mówi dzisiaj do każdej i każdego z nas:
Przypatrzcie
się
[…]
powołaniu
waszemu!


może
także po to, aby zachęcić
nas do solidnego
rachunku
sumienia z jego realizacji: czy aby na pewno pomnażamy
talenty,

jakie zostały nam
powierzone i czy aby na pewno wykorzystujemy
każdą sytuację do zrobienia czegoś dobrego i osiągnięcia czegoś
nowego

– czy może tylko narzekamy,
krytykujemy
wszystkich i wszystko, oglądamy
się na
innych
i porównujemy
z innymi, aby jeszcze bardziej popadać w zgorzknienie, apatię i
pesymizm?…
To
właśnie do takich ludzi – ale i do nas wszystkich – mówi
dzisiaj Jezus: Przypatrzcie
się
[…]
powołaniu
waszemu!

Przypatrzcie
się uważnie, przemyślcie – aby na
nowo odkryć jego piękno… 

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.