Kryterium wiedzy – czy kryterium miłości?…

K
Szczęść Boże! Dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii. Jak zawsze, wiele tam pięknego świadectwa z pracy w tym wyjątkowym miejscu, w uwarunkowaniach tak innym od naszych. A przecież – w tym samym jednym Kościele. Dziękuję także za Wasze wypowiedzi, związane z tymże rozważaniem.
   A dzisiaj Jezus daje nam kolejne, bardzo ważne wskazania…
                             Dobrego dnia!
                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
23 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Kor 8,1b–7.10–13; Łk 6,27–38
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
„Wiedza” wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś
mniemał, że coś „wie”, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć
należy. Jeżeli zaś ktoś miłuje Boga, ten jest również uznany
przez Boga. Zatem jeśli chodzi o spożywanie pokarmów, które już
były bożkom złożone na ofiarę, wiemy dobrze, że nie ma na
świecie żadnych bożków ani żadnego boga prócz Boga jedynego. A
choćby byli na niebie i na ziemi tak zwani bogowie, jest zresztą
mnóstwo takich bogów i panów, dla nas istnieje tylko jeden Bóg
Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy,
oraz jeden Pan Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało i
dzięki któremu także my jesteśmy.
Lecz
nie wszyscy mają „wiedzę”. Niektórzy jeszcze do tej pory
spożywają pokarmy bożkom złożone, w przekonaniu że chodzi o
bożka, i w ten sposób kala się ich słabe sumienie. Gdyby bowiem
ujrzał ktoś ciebie, oświeconego „wiedzą”, jak zasiadasz do
uczty bałwochwalczej, czyżby to nie skłoniło również kogoś
słabego w sumieniu do spożywania z ofiar składanych bożkom?
I
tak to właśnie „wiedza” twoja sprowadziłaby zgubę na słabego
brata, za którego umarł Chrystus. W ten sposób grzesząc przeciwko
braciom i rażąc ich słabe sumienia, grzeszycie przeciwko samemu
Chrystusowi. Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie
będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Powiadam wam, którzy słuchacie:
Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was
nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie
się za tych, którzy was oczerniają.
Jeśli
cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci
płaszcz, nie broń mu i szaty.
Daj
każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który
bierze twoje.
Jak
chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie. Jeśli
bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla
was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym,
którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam
dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to
samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których
spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I
grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać.
Wy
natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i
pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda
będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest
dobry dla niewdzięcznych i złych.
Bądźcie
miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.
Nie
sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie
będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.
Dawajcie, a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną
i opływającą wsypią w zanadrze wasze. Odmierzą wam bowiem taką
miarą, jaką wy mierzycie”.
Bardzo
ciekawą radę daje swoim uczniom Apostoł Paweł w dzisiejszym
pierwszym czytaniu: przestrzega przed „przeintelektualizowaniem”
wiary.
Zapewne dlatego polski tłumacz Pawłowego Listu bierze
rzeczownik: „wiedza” w cudzysłów,
żeby podkreślić, że
jakkolwiek faktycznie możemy mieć do czynienia z dużą wiedzą na
tematy, związane z wiarą i z samym Bogiem, to jednak pomimo tego
możemy błądzić. A nawet – siać zgorszenie!
Oto
bowiem uczniowie Pawła orientują się – przynajmniej on sam tak
zakłada – że nie ma żadnych fałszywych bogów. Jest
tylko Bóg Jedyny. Dlatego spożywanie pokarmów, ofiarowanych takim
bogom, zasadniczo nie stanowi problemu, bo – jako rzekliśmy –
takich bogów nie ma.
I uczniowie Pawła – zwłaszcza ci
bardziej wyrobieni – dobrze o tym wiedzą.
No
tak, ale nie wszyscy wokół zdają sobie z tego sprawę. Stąd
też może powstać zamieszanie, kiedy ci mniej zorientowani zobaczą
owych – jak ich Paweł nazywa – oświeconych „wiedzą”,
zasiadających do uczty bałwochwalczej. Okaże się bowiem, że ci
mniej zorientowani zgorszą się całą sytuacją,
podczas gdy ci
bardziej ugruntowani w ogóle nie dostrzegą problemu i tego,
że robią komuś mętlik w głowie!
Dlatego
Paweł bardzo mocno przestrzega każdego ze swych uczniów: Gdyby
bowiem ujrzał ktoś ciebie, oświeconego „wiedzą”, jak
zasiadasz do uczty bałwochwalczej, czyżby to nie skłoniło również
kogoś słabego w sumieniu do spożywania z ofiar składanych bożkom?
I tak to właśnie „wiedza” twoja sprowadziłaby zgubę na
słabego brata, za którego umarł Chrystus. W ten sposób grzesząc
przeciwko braciom i rażąc ich słabe sumienia, grzeszycie przeciwko
samemu Chrystusowi.
I
konkluduje: Jeśli
więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by
nie gorszyć brata
.
Bardzo
ciekawe stwierdzenie. Być może, nawet
cokolwiek niezrozumiałe, gdy się weźmie pod uwagę tak często
podkreślaną –
także przez Pawła – potrzebę
dawania jasnego i odważnego świadectwa o Bogu i Jego zasadach.
A
tu słyszymy – tak się może wydawać – zachętę
do udawania!
Czy
jednak na pewno? A może chodzi o
zwykłą roztropność i pomoc w zgłębianiu wiary

tym, którzy są słabsi, którzy są na wcześniejszym etapie w jej
osiąganiu? A może chodzi jeszcze o coś innego – o to mianowicie,
o czym Jezus mówi w Ewangelii? A o czym mówi?
Daje
dziś wiele konkretnych rad, ale między innymi i takich, że należy
miłować
nieprzyjaciół;

dobrze czynić tym, którzy nas nienawidzą; błogosławić
tych, którzy nas przeklinają;
dać
szatę temu, kto domaga się płaszcza; a do tego wszystkiego –
nadstawić
drugi policzek, jak się dostanie w jeden.

Z logicznego punktu widzenia to
wszystko zakrawa na totalny absurd!

I jeśliby na cały problem spojrzeć z
pozycji czystej wiedzy,

samej teorii, jakichś określonych zasad, którymi powinien kierować
się człowiek w swoim postępowaniu, to możemy mówić o zupełnej
pomyłce. Bo takie porady, jakie dziś Jezus daje – z
perspektywy samej tylko wiedzy – są nie do zaakceptowania.
A
właśnie z pouczenia Jezusa jasno wynika nakaz przekraczania
owych
dość ciasnych granic,

jakie nakłada sama tylko „wiedza”. Czyli nie tyle mamy się
kierować wiedzą, sztywnymi zasadami, ile bardziej
miłością.
Albo
inaczej:
mamy
się kierować wiedzą i zasadami, ale to wszystko mamy prześwietlać
miłością, motywować miłością.
Naturalnie,
to nie w tym rzecz, żeby dać sobie „wejść na głowę” i
pozwolić sobą poniewierać, pomiatać… Jako rzekliśmy, potrzebna
jest w tym wszystkim roztropność.
A
ona wprost wynika z naszego zjednoczenia z Bogiem.
Jeżeli
zatem będziemy stale blisko Boga, jeżeli będziemy z nim w
stałym dialogu modlitewnym, stale zasłuchani i „zaczytani” w
Bożym Słowie,
z
pewnością znajdziemy sposób na to, jak w konkrecie naszej
codzienności zrealizować niełatwe rady Jezusa: Wy
natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i
pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając.
Czyli
– jak
bardziej kierować się miłością, niż sztywną wiedzą, czy
kostycznymi regułami.
A
w ten sposób sami najwięcej zyskamy, bo jeżeli my zastosujemy
wobec innych kryterium
miłości, a nie samej tylko wiedzy,

wówczas możemy liczyć na to, że i wobec nas Pan takie samo
kryterium zastosuje – co On sam zapowiada w słowach: Nie
sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie
będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.
Dawajcie, a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną
i opływającą wsypią w zanadrze wasze. Odmierzą wam bowiem taką
miarą, jaką wy mierzycie
.

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.