Niby tak samo, ale jednak inaczej…

N
Rodzina, która przyjechała 500 km. żeby ochrzcić dziecko

(1 Kor 7,25-31)
Nie mam nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten, który – wskutek doznanego od Pana miłosierdzia – godzien jest, aby mu wierzono. Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony. Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym ich wam oszczędzić. Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata.

(Łk 6,20-26)
W owym czasie Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom. Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Witam serdecznie i pozdrawiam z Syberii.

U nas tu jesień, kraina deszczowców, w tej chwili jest +5 stopni i ku mojemu zdziwieniu nie pada, a nawet świeci słońce (to pewnie nie na długo).

A co dziś w Bożym słowie…

Dzisiejsze czytania (pierwsze czytanie i Ewangelia) rysują przed nami pewien obraz, można by rzec obraz chrześcijanina, człowieka żyjącego w tym świecie, ale nie do końca posłusznego prawom tego świata, człowieka, który ma pewien odrębny styl życia, mentalność, wartości…

„Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali”.

Niby tak samo, ale jednak inaczej…

I to samo w Ewangelii – błogosławieni ubodzy, głodni, płaczący, a nawet – cieszcie się i radujcie gdy was prześladują z powodu imienia Jezusa.

System wartości zupełnie nie do przyjęcia w kategoriach zwykłej współczesnej mentalności.

Chrześcijanin musi mieć dystans.

W tym temacie wracają mi w pamięci dwie myśli z encykliki papieża Benedykta o chrześcijańskiej nadziei – Spe Salvi:

„Ewangelia nie jest jedynie przekazem treści, które mogą być poznane, ale jest przesłaniem, które tworzy fakty i zmienia życie. Mroczne wrota czasu, przyszłości, zostały otwarte na oścież. Kto ma nadzieję, żyje inaczej; zostało mu dane nowe życie” (2).

„Czyż patrząc na współczesne dzieje nie przychodzi nam stwierdzić, że nie uda się stworzyć pozytywnego porządku świata tam, gdzie dziczeją dusze?” (15).

Kto ma nadzieję, żyje inaczej; zostało mu dane nowe życie. Papież mówi o nadziei płynącej z wiary, z chrześcijaństwa. A więc można tu powiedzieć – Kto ma wiarę (kto żyje wiarą), żyje inaczej; zostało mu dane nowe życie.

Wczoraj przeczytałem pewien tekst na facebooku, pewnego profesora, oryginalny człowiek, znamy się, kiedyś pracował w Tomsku, obecnie pracuje w jednym z miast mojej parafii, człowiek niezwykle aktywny. Pisze o mieście, w którym obecnie pracuje – tu na północy. Zauważa, że to miasto jest miastem ludzi bogatych – jeśli rozsypać drobne pieniądze na ulicy, to na drugi dzień można je zabrać, ponieważ nikomu nie będzie się chciało po nie schylać, można zostawić otwarty gabinet i nikt tam nie wejdzie, nic nie zabierze. Jednak ludzie w tym mieście mają tylko jeden cel – zarabiać pieniądze, i gotowi są na wszystko, żeby tylko ich nie odłączyli od „źródełka”, aby byli na tej fali, gdzie mogą otrzymywać pieniądze. Ów profesor pisze – oni nie są zdolni do jakiekolwiek opozycji, nie mają żadnej ideologii, ich nie interesuje jak żyją inni, w biedniejszych regionach, w innych miejscach, oni mają swój jedyny cel…

To takie swobodne tłumaczenie, bardziej przekazuję myśl, niż tłumaczę… Ale dosyć cenne spostrzeżenia, i niekoniecznie tylko dotyczące tego miasta (celowo więc nie podaję jego nazwy). Jest to problem chyba szerszy – i musimy się strzec, aby nie stał się naszym problemem. Zaślepieni pogonią za pieniędzmi, za materialnym dobrobytem, stajemy się ludźmi bez idei, bez ducha…

Kto ma nadzieję, żyje inaczej; zostało mu dane nowe życie.

Nie uda się stworzyć pozytywnego porządku świata tam, gdzie dziczeją dusze?

W ostatnią niedzielę pojechałem do Kagołymu (190 km. od Surgutu), ostatnio byłem tam w czerwcu. Później wszyscy stamtąd uciekają na urlopy, nie było do kogo jeździć. Obecnie wrócili, znów była Msza św. i choć zebrało się kilkanaście osób, kilka rodzin, to dosyć długo trwała spowiedź. Każdy chciał się po tak długim czasie wyspowiadać. Wielu przez ten czas nie było na Mszy św. ponieważ byli w takich miejscach gdzie nie ma kościołów, a może sami jeszcze są zbyt słabi duchowo, aby jeździć i szukać… Niektórzy w miejscach odpoczynku na Mszę św. chodzili, ale u spowiedzi nie byli – często im po prostu brakowało śmiałości żeby podejść do jakiegoś obcego księdza, do jakiegoś dziwnego pomieszczenia – konfesjonału… Ludzie tam przyzwyczajeni są, że jest jeden ksiądz, którego oni znają a on zna ich, że Msza św. i spowiedź jest w domu; często jest dla nich jeszcze barierą spowiadać się gdzieś tam, w jakiejś „szafie”…

I miałem wrażenie, że ci ludzie, po wakacjach, od duchowej strony są nieco zapuszczeni, ale jednocześnie spragnieni, szczęśliwi, że znów mogą się wyspowiadać, być na Mszy Św.

Bez spowiedzi, bez Mszy Św. dziczeją dusze…

Wczoraj do kościoła przyszli młodzi jeszcze ludzie, para… Mężczyzna mówi, że był ochrzczony w Kościele katolickim w Kazachstanie, jego żona jest nieochrzczona, mają już dwójkę dzieci… Weszli do kościoła, nieśmiali, przestraszeni, nie wiedzieli jak mają się zachować, co w tym kościele się robi, ale chcieli się pomodlić (tu częściej określa się to jako – postawić świeczki) – pytali gdzie mogą postawić świeczki. Postawili świeczki, pomodlili się, posiedzieli w ciszy, potem jeszcze porozmawialiśmy – jak ja lubię takich ludzi – prości, szczerzy, otwarci, jasno mówiący o swoich problemach, pragnący coś z tym zrobić… mam nadzieję, że będą przychodzić częściej – wyrazili takie pragnienie. Pragną ochrzcić się (żona) i swoje dzieci. W takich ludziach widać ogromną pustkę, pragnienie Boga, owo zdziczenie serca, w którym jeszcze nie ma Boga. Pomódlcie się za nich, proszę, aby wytrwali, bo owa wytrwałość jest dla takich ludzi najtrudniejsza…

Spróbujmy i my dziś żyć inaczej – najpierw tak szczerze i głęboko się pomodlić, oddać Panu Bogu wszystkie sprawy tego dnia… A potom spróbujmy żyć inaczej – z pewnym dystansem, do spraw materialnych, otaczających nas problemów, także i politycznych… Spróbujmy żyć spokojniej, cierpliwiej, z zaufaniem, z miłością, jak ludzie, którzy znają Boga, z Nim się przyjaźnią, jak ludzie, którzy mają nadzieję, jak ludzie, którym zostało dane nowe życie.

Pozdrawiam.

Syberia – widok z samolotu
Polska – widok z samolotu

11 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.