Jesteśmy ziarnem…

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, ostatni raz – w czasie tego pobytu – pozdrawiam z Kodnia! Dzisiaj wracam do Lublina, a jutro – jak co niedzielę – jestem w Miastkowie. Dzisiejsi nasi Patronowie swoją postawą i męczeńską śmiercią mobilizują nas do odpowiedzi na pytanie o owocowanie naszego chrześcijańskiego życia. Wszystkim życzę zatem w dniu dzisiejszym obfitego owocowania.

                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Świętych Męczenników

Andrzeja
Kim Taegon, Kapłana,
Pawła
Chong Hasang i Towarzyszy,
do
czytań: 1 Kor 15, 35–37.42–49; Łk 8,4–15

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się
ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli
wprzód nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem,
którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem, na przykład
pszenicznym lub jakimś innym.
Podobnie
rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne,
powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne, powstaje
chwalebne; sieje się słabe, powstaje mocne; zasiewa się ciało
zmysłowe, powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie,
powstanie też ciało niebieskie. Tak też jest napisane. „Stał
się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą”, a ostatni Adam
duchem ożywiającym.
Nie
było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe
było potem. Pierwszy człowiek z ziemi ziemski. Drugi Człowiek z
nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki ten niebieski, tacy i
niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak też
nosić będziemy obraz Człowieka niebieskiego.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
zebrał się wielki tłum i z miast przychodzili do Jezusa, rzekł w
przypowieści: „Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno
padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały
je. Inne padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało
wilgoci. Inne znowu padło między ciernie, a ciernie razem z nim
wyrosły i zagłuszyły je. Inne w końcu padło na ziemię żyzną i
gdy wzrosło, wydało plon stokrotny”.
Przy
tych słowach wołał: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.
Wtedy pytali Go Jego uczniowie, co znaczy ta przypowieść.

On
rzekł: „Wam dano poznać tajemnice królestwa Bożego, innym zaś
w przypowieściach, aby patrząc nie wiedzieli i słuchając nie
rozumieli.

Takie
jest znaczenie przypowieści: Ziarnem jest Słowo Boże. Tymi na
drodze są ci, którzy słuchają Słowa; potem przychodzi diabeł i
zabiera Słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni.
Na skałę pada u tych, którzy gdy usłyszą, z radością przyjmują
Słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu, a w chwili pokusy
odstępują. To, co padło między ciernie, oznacza tych, którzy
słuchają Słowa, lecz potem odchodzą i przez troski, bogactwa i
przyjemności życia bywają zagłuszeni i nie wydają owocu.
W
końcu ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy
Słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc
przez swą wytrwałość”.

Przeżywając
w dniu dzisiejszym liturgiczne wspomnienie Świętych Męczenników
Koreańskich, trzeba wspomnieć, że wiarę w Chrystusa zanieśli
do Korei świeccy chrześcijanie.

Było to z początkiem XVII wieku.
Dopiero
w roku 1836 przybyli misjonarze z Francji.

Wybuchły krwawe
prześladowania,

w których stu trzech Męczenników oddało życie za wiarę, między
nimi pierwszy kapłan koreański, Andrzej
Kim Taegon,

i wybitny apostoł świecki, Paweł
Chong Hasang.

Kiedy
z uwagą wsłuchujemy się w treść przypowieści o siewcy, zawartej
w usłyszanej przed chwilą Ewangelii, to od
razu kojarzy się to nam ze słowami ostatniej zachęty,

jaką z więzienia przesłał swoim współwyznawcom kapłan Andrzej.
A pisał w niej tak:

„Umiłowani
Bracia i Przyjaciele! […] Przyjrzyjcie się rolnikowi, który sieje
ziarno na polu: w odpowiednim czasie orze ziemię, uprawia i
nie zważając na uciążliwość pracy w promieniach słońca,
pielęgnuje cenne ziarno.

Kiedy nadchodzi czas żniwa, gdy się pojawią nabrzmiałe ziarnem
kłosy, zapominając o pracy i trudzie, pełen szczęścia cieszy się
i raduje. Kiedy zaś kłosy są puste i nie ma nic, jak tylko słoma
i plewy, rolnik wspomina
ciężar pracy i trudu.

Tym bardziej porzuca i zaniedbuje pole, im pilniej przedtem je
uprawiał.
W
podobny sposób u Pana świat jest rolą;
my, ludzie – jakby ryżem, a łaska wilgocią.

On to dzięki Wcieleniu i Odkupieniu nawadnia nas Krwią swoją,
abyśmy mogli wzrastać i dojrzewać. W dniu Sądu, gdy przyjdzie
czas zbiorów, ten, kto dzięki łasce okaże się dojrzały
– jako przybrane dziecko Boże – radować się będzie Królestwem
niebieskim;
kto zaś nie
będzie dojrzały, stanie się jako nieprzyjaciel, i choć sam był
już przybranym dzieckiem, otrzyma sprawiedliwą karę na wieki.”
Święci
Męczennicy Koreańscy, zanim oddali swoje życie na świadectwo
wyznawanej wiary, najpierw
słuchali Bożego Słowa, które – niczym ziarno – było siane w
ich serca.
Tam wydało
plon stokrotny, a nawet chciałoby
się powiedzieć, że i większy,
bo
męczeństwo traktowane jest jako heroizm, a heroizm jest jakimś
przekroczeniem granicy
przeciętności,
jest
„daniem z siebie
więcej”,
wyjściem
ponad miarę takiego zwyczajnego wyznawania wiary i codziennego życia
wiarą.
Dlatego
ci, którzy najpierw byli
glebą
dla zasiewu Bożego
ziarna, z czasem dojrzeli do tego, aby sami
mogli stać się ziarnem,

które – według przepięknego porównania Andrzeja Kim Taegon –
pada w glebę świata, aby pod wpływem wilgoci, czyli łaski Bożej,
obficie owocować w
świecie.
Będąc owym
ziarnem, Święci Męczennicy Koreańscy w
piękny sposób potwierdzili prawdę o

Zmartwychwstaniu.
Podobnie
bowiem, jak słowa Ewangelii, tak też można odnieść do nich słowa
Apostoła Pawła z dzisiejszego pierwszego czytania: To,
co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. To, co
zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem,
lecz zwykłym ziarnem, na przykład pszenicznym lub jakimś innym.
Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się
zniszczalne, powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne,
powstaje chwalebne; sieje się słabe, powstaje mocne; zasiewa się
ciało zmysłowe, powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało
ziemskie, powstanie też ciało niebieskie
.
Moi
Drodzy, Męczennicy Koreańscy nam wszystkim pokazują
drogę i kierunek.

Jeżeli bowiem oni potrafili, przyjmując dar ziarna Bożego Słowa,
sami stać się ziarnem, to
my także możemy.

Bo i w nasze serca ten niezwykły Boży zasiew jest dokonywany.
Czy
zatem ja osobiście mogę powiedzieć, że dojrzałem
do tego, aby być owym ziarnem,

które wpadając w glebę świata, w glebę zwykłej mojej
codzienności, przynosi
plon obfity – przemienia świat?

A jeżeli tak jeszcze nie jest, to robię, aby tak się stało?…

7 komentarzy

  • Co za czasy…Co za ludzie…. Domownika dawno już tu nie uświadczy od czasu jak mu wujka [jak słyszałem] z zasiedziałego gniazdka za wiadome usługi ekspropriowano na prawie pustynię. Użyteczny – co dziwne – zamilkł i nie oczernia nikogo, ani też nie nawraca. Wielebne siostrzyczki milczą. Nawet Tatiana nie przysłała swojej politagitki.

    Przemawia Ksiądz niczym Pewien Syn Człowieczy na puszczy, którego słuchały chociaż „ptaki niebieskie”… Księdza nieloty najwyraźniej gdzieś żerują, albo niczym plewy wiatr je wywiał…

    A tam, w kraju, „ptaki niebieskie”, jak czytam, składają masowo „papiery” z prośbą o przyjęcie do seminarium duchownego… Oj liczą na pazerne wydziobywanie ludziom ziarna choćby sprzed ust…

    Co za czasy…co za ludzie…

    Biedaczek z Księdza….

    Zmówię za Księdza i powodzenie Jego bloga jednego „Ojczenasza”… Dobrze?
    Po koreańsku może być?

    Ha nuel eh geh shin oo ree ah buh jee.
    Ee rum ul kuh ruk ha geh ha op see myu, Nah rah ee im ha op see myu,
    Duh see ha neul eh suh ee roon gut gah chee dahng eh suh do ee ru uh jee ee dah.
    Oh neul nahl oo ree eh geh eel yong hahl yahng sig ul joo op see go,
    Oo ree gah oo ree eh geh chway jee un jah rul sah ha Yuh joon gut gah chee oo ree eh chway rul sah ha yuh joo op see go. Oo ree rul she hum eh deul jee mahl geh ha op see go, Dah mahn ark eh suh koo ha op so suh. Nah rah wa kwon seh wa young Kwahng ee ah buh jee kkeh young won he ees sah om nah ee dah.
    Amen.

    Pozdrawiam z Kijkduin

    • Przyznaję szczerze, że "zadziwia" mnie Pan coraz bardziej. Rozumiem wewnętrzną potrzebę wyrzucenia z siebie pretensji do całego świata, niektórzy tak właśnie sobie z tym radzą (kopią, depczą, niszczą wszystko co znajdą na swojej drodze), ale nie bardzo rozumiem w imię czego systematycznie wylewa nam Pan wiadro brudów na głowę i bezkarnie nas Pan obraża. Nie umiem też sobie wytłumaczyć dlaczego pozwala Pan sobie na kpiny z tego co dla wielu z nas jest wartością – choćby z modlitwy… i chyba byłabym wdzięczna za słowo wyjaśnienia we wspomnianych przeze mnie kwestiach. Proszę łaskawie wziąć pod uwagę, że ci którzy żyją obok Pana mogą sobie najzwyczajniej w świecie nie życzyć takiego tonu wypowiedzi. Zastanawiam się tylko czy znajdzie Pan w sobie dość odwagi, żeby odpowiedzieć uczciwie na pytanie, co chce Pan osiągnąć przez te swoje wpisy?
      Pozdrawiam serdecznie.
      J.B.

    • "Ojcze nasz" jest "wiadrem brudów"? Osobliwa ocena jak na katoliczkę/katolika… Służę jednak jeszcze około 500 z około 1500 przekładów [linka jednak nie podam]…
      Uwaga o "nadzwyczajnym "wysypie" chętnych do seminarium [z rocznika maturalnego już nazwanego "rocznikiem idiotów"] jest "wiadrem brudów"?A toż piszą o tym z nieskrywanymi obawami rektorzy seminariów… Oni także sceptycznie widzą autentyzm owych "powołań". Osobliwe jest Pamnna/Pani widzenie sprawy jak na homo sapiensa [czy homicę sapinsicę]…

      Ja nie kpię z Boga, Religii, Wiary. Nie kpię z intymnej ludzkiej modlitwy…

      Z ludzi tak – im bezrozumniejsi tym chętniej… A jeżeli to jest właśnie Pana/Pani "wartością" – gratuluję…

      Pana/Pani zastanowienia, fochy i życzenia obchodzą mnie jakby zupełnie mało…

      Reszta insynuacji bez komentarza…

      Czyniąc wyjątek od reguły [na zaczepki prowokatorów bowiem staram się nie odpowiadać, nie do nich przecież piszę] przesyłam "Pater Noster" w języku "dupa agta"[to nie żart!!!] z Filipin [proszę t e g o Ojcze nasz nie próbowąć czytać, jeżeli dla Pana/Pani jest to "wiadro brudów"].:

      Amang Dios a magturay ha ngamin, deydeyawan mina na ngamin a tolay i nagen mo, a magisesa ka a Dios. Hikaw mina i maghari ha ngamin a tolay. Ket matungpal mina i pagayatan mo ha ide a lutak, a kona bi ha langit. Atdinan mo kami bi ha kanan mi ha yenan, ken kadapamalak. Ket pakawanan mo bi i liwaliwat mi, gipu ta pinakawan mi dan i nakaliwat ha nikami. Sawayan mo kami ha nakaro a pakasurubaran, ket isalakan mo kami bi ha kinadukas. Amine.

    • Przedziwna umiejętność "odwracania kota ogonem". Szkoda, że przy typowaniu tego co w owym wiadrze się znajduje pominął Pan milczeniem sformułowania "Księdza nieloty najwyraźniej gdzieś żerują" i "Zmówię za Księdza […] jednego „Ojczenasza”. Przykro mi bardzo, ale szacunku dla kogokolwiek raczej się w tych słowach doszukać trudno, szacunku dla modlitwy "Ojcze nasz"- także. Dodajmy może jeszcze, na marginesie, że nie pierwszy raz odnosi się Pan do Księdza Jacka niezbyt grzecznie, co raczej także nie jest przejawem szacunku, a i sformułowanie "Pana/Pani zastanowienia, fochy i życzenia obchodzą mnie jakby zupełnie mało…" również sporo mówi o Pańskim odniesieniu do człowieka.
      Łączę wyrazy szacunku.
      J.B.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.